Mecz na szczycie Bundesligi? Tak, właśnie w ten sposób należało zapowiadać starcie Bayeru Leverkusen z Bayernem Monachium. Problem w tym, że na murawie przyszło nam oglądać raczej potyczkę gołej dupy z batem niż konfrontację równorzędnych przeciwników z czuba ligowej tabeli. Koniec końców Bawarczycy wyjątkowo dotkliwie poobijali swoich przeciwników, a Robert Lewandowski dołożył dwa kolejne trafienia do swojego dorobku w sezonie 2021/22.

Bayer – Bayern. Pogrom w pierwszej połowie
Jak określić pierwszą połowę? Masakra, demolka, miazga? Wszystkie te słowa jak najbardziej pasują, a może i tak są nieco zbyt łagodne. Bawarski walec przejechał się bowiem po Bayerze bez najmniejszych oznak litości. Już w czwartej minucie po stałym fragmencie gry do siatki trafił Robert Lewandowski, który sprytnym strzałem zamienił na gole świetne zgranie od partnera i natychmiastowo odepchnął od siebie wszelkie pogłoski o kryzysie formy. Wiadomo, jak to jest – kiedy „Lewy” nie strzeli gola w paru meczach z rzędu, sytuacja jest na tyle nietypowa, że urasta do rangi problemu. Pojawiły się ostatnio w niemieckiej prasie rozmaite spekulacje wokół tego tematu. Że kapitanowi reprezentacji Polski doskwiera fizyczny kryzys, że jest niezadowolony z decyzji taktycznych Nagelsmanna, że nie czuje się szczęśliwy w Bayernie… Lewandowski odpowiedział na te wszystkie teorie najlepiej, jak tylko można – golami.
Początkowo Bayer, trzeba to przyznać, próbował się jeszcze stawiać. Kontrować, odpowiadać na zajadłe ataki rywali. Ale niewiele z tego wynikało, z goście z każdą minutą stawali się coraz groźniejsi. Nieuchwytny był Sane, fenomenalnie prezentował się Mueller, w środku pola rządził Kimmich. Chyba tylko Goretzka nieco rozczarowywał – brakowało mu czucia piłki, popełniał proste błędy techniczne w kluczowych momentach akcji.
Ale czy to wyhamowało Bayern? No jasne, że nie.
W 30. minucie spotkania Lewandowski trafił do siatki po raz drugi, puentując fenomenalną akcję całego zespołu. I od tego momentu gospodarze po prostu się posypali. Stanęli. Przestali bronić, przestali w ogóle grać w piłkę. Siedem minut później Bawarczycy prowadzili już 5:0, co chyba najlepiej pokazuje poziom degrengolady defensywnej po stronie ekipy z Leverkusen. Bayern na boisku robił co chciał i nie ma w tym stwierdzeniu ani grama przesady.
Bayer – Bayern. Spokojniej po przerwie
W przerwie trener Gerardo Seoane stanął przed niewdzięcznym zadaniem. Przyszło mu bowiem mobilizować podopiecznych, by powalczyli nie tyle o odrobienie strat, ale o uniknięcie całkowitego blamażu. Naprawdę wyglądało na to, że Bawarczyków stać na władowanie oponentom dwucyfrówki, jeśli tylko Nagelsmann nie poprosi swojej ekipy, by ta zdjęła nogę z gazu i dokończyła spotkanie w trybie ekonomicznym. Bo właśnie intensywność była dzisiaj największym atutem mistrzów Niemiec – chwilami można było odnieść wrażenie, że defensorzy gospodarzy – na czele z Jonathanem Tahem – zdradzają objawy choroby lokomocyjnej. Oni po prostu nie mieli pojęcia, gdzie się znajdują i co się wokół nich właściwie wyrabia.
No i rzeczywiście tak się stało – to znaczy Bayern drugą odsłonę spotkania trochę przebimbał. Nie tak całkowicie, ponieważ rezerwowi byli bardzo aktywni. Zwłaszcza warto wyróżnić Sabitzera i Comana. Jednak nie była to nawet w połowie tak szaleńcza nawałnica ataków bawarskiej ekipy, jak jeszcze przed przerwą. Na dodatek brakowało skuteczności. W efekcie jedynego gola w drugiej połowie zdobył Bayer – w 55. minucie honor swojej ekipy uratował Patrick Schick.
Tak czy owak, ten mecz był demonstracją siły Bayernu. Bawarczycy w spotkaniu na szczycie Bundesligi po prostu zdeklasowali swoich przeciwników. Rozszarpali ich na strzępy. Bayerowi wypada pogratulować chyba tylko tego, że w ogóle wyszedł z szatni na drugą połowę.
To wymagało odwagi.
BAYER LEVERKUSEN – BAYERN MONACHIUM 1:5 (0:5)
strzelcy bramek:
- R. Lewandowski 4′ (0:1)
- R. Lewandowski 30′ (0:2)
- T. Mueller 34′ (0:3)
- S. Gnabry 35′ (0:4)
- S. Gnabry 37′ (0:5)
- P. Schick 55′ (1:5)
fot. NewsPix.pl
Piętka na wagę złotej piłki ?
wszystkie telewizje na świecie pokazują gola Lewego.
Majstersztyk !
xDDDDDD jakby takie było kryterium to Złotą Piłkę powinni dostać w przeszłości Miroslav Stoch, Koralov czy Ricardo Quaresma. Ja rozumiem, że rodak, ale wam to już padło totalnie na łeb. Co za umysłowe padła.
Liga farmerów. Jakby Bayern dzisiaj chciał i musiał to by i 10 strzelił. Same ogórki do golenia.
W Lidze Mistrzów też rzadko się muszą napocić
Ta liga farmerów wciąga dupą hehe la ligę
Bayern ma dużo łatwiej w lidze niż PSG a to na ligue 1 mówi sie że liga farmerów – PSG w 4 meczach sędziowie zrobili punkty – wczoraj też. Bayern miażdży kogo mu się chce. PSG np było lepsze jak był cavani, teraz to już nie takie silne PSG za sprawą tej miernoty Pochettino. Kiedyś PSG waliło więcej goli.
To pokazuje słabość tej ligi . Mecz na szczycie ….
no tak bo przecież o sile stanowi to, na szczycie tabeli różnice są minimalne, każdy może wygrać z każdym, liga jest ciekawsza, emocje do ostatniego gwizdka…. oh wait
Niemcy już grają na to aby Lewy nie został królem strzelców wszechczasów i zdetronizował Mullera. I zrobią wszystko aby mu to utrudnić. Najpierw będą go podkurwiać i mącić, żeby wyprowadzać z równowagi różnymi plotkami, po czym straci sezon i za rok zostanie sprzedany. I tak skończy się marzenia o koronie EVER.