– Nie chcę ubliżać naszej kadrze, ale trener Sousa proponuję tak ofensywny styl, że gdyby prowadził kadrę z topu, to mogłoby jeszcze lepiej zatrybić. Od razu widać, że gość zna się na robocie, był świetnym piłkarzem. Chociaż ja jestem pewnie nieobiektywny, bo to selekcjoner, który dał mi zadebiutować i mi ufa – mówił Tymoteusz Puchacz na kanale „Foot Truck”.
Tymoteusz Puchacz był jednym z gości czwartkowego programu Łukasza Wiśniowskiego i Jakuba Polkowskiego. Prowadzący kanał „Foot Truck” rozmawiali z Puchaczem między innymi o powodach, dla których ex-lechita nie gra Unionie.
– Mój okres przygotowawczy to była żenada. Przyjechałem dziesięć dni później, bo miałem wolne po Euro, które i tak skróciłem. Zaraz złapałem jakiegoś wirusa. Ostre zapalenie gardła. Jak leżałem na łóżku, to miałem tętno 120… Ale odkręcam się, pracuję, jest już w porządku – opowiadał zawodnik Unionu Berlin.
– Ufam trenerowi. Pokazuje mi pewne zachowania w defensywie, w pressingu. Muszę się tego uczyć. Ja zawsze miałem straszną grzałkę, od razu czajnik mi parował, gdy coś było nie po mojej myśli. Ale tym razem jestem spokojny, bo idzie to w dobrym kierunku. Skupiam się na tym, na co mam wpływ – wyjaśniał Puchacz.
Przeczytaj też:
W rozmowie nie zabrakło też wątków reprezentacyjnych. Puchacz zdradził między innymi, że w kadrze pełni również rolę drużynowego DJ-a. – Potrafię wyczuć kto i co lubi. Czasem poleci coś z mojej playlisty, ale leci też chociażby Sanah – śmiał się lewy wahadłowy.
Całą rozmowę z Puchaczem w „Foot Trucku” można nadrobić poniżej: