To jest nieprawdopodobne. Jeszcze wczoraj – niestety – żyliśmy tym, że Maciej Szczęsny wsiadł do samochodu po „dwóch piwkach” (z pewnością – to najczęstsza dawka), a dzisiaj kolejna historia w tym stylu. Piłkarz Lecha, Nika Kwekweskiri, prowadził samochód pod wpływem alkoholu i spowodował kolizję w centrum Poznania. Gwiazdorek wjechał w dwa samochody. Jako pierwszy napisał o tym Głos Wielkopolski.
Rany boskie, przecież to się nie mieści w głowie. Dziennikarze z Poznania ustalili, że Gruzin miał 0,8 promila we krwi. Swoim Mercedesem wpakował się w dwa inne auta – Renault i Peugeot. Tamte samochody przepisowo zatrzymały się przed pasami, ale Kwekweskiri nie wyhamował i zaliczył dzwona. Nikomu nic na szczęście się nie stało, ale wiadomo: przyjechała policja, badanie alkomatem i wyszedł taki, a nie inny wynik. Dopuszczalna dawka przekroczona czterokrotnie. Zawodnikowi zabrano prawo jazdy.
Gruzin miał pić wino w restauracji po meczu ze Śląskiem Wrocław. Ciekawe, czy będzie się tłumaczył, że „tylko dwie lampki”.
Lech Poznań na łamach „Głosu” komentuje: – To jest wysoce naganna sytuacja, którą stanowczo potępiamy. Nika Kwekweskiri jest w tej chwili na zgrupowaniu kadry, ale chciałby bardzo przeprosić wszystkich za swoje zachowanie. I oczywiście deklaruje, że dobrowolnie podda się karze – to słowa Macieja Henszela, rzecznika klubu.
Ale kara musi być wysoka. CHOLERNIE WYSOKA. Łącznie z rozwiązaniem kontraktu. Dość pijanych cymbałów na drodze.
Fot. Newspix