Reklama

“Kryteria przyjęć na UEFA Pro będą przejrzyste”. Wywiad z Pawłem Grycmannem

Przemysław Mamczak

Autor:Przemysław Mamczak

05 października 2021, 10:41 • 20 min czytania 8 komentarzy

Darmowe materiały dla trenerów z licencjami, współprace z AWF-ami, jasne kryteria przyjęć na UEFA Pro i pismo do europejskiej federacji z prośbą o zgodę na organizację tego kursu częściej niż raz na dwa lata. Czego jeszcze możemy spodziewać się w najbliższym czasie? Od czego swoje działania na szkoleniowym gruncie rozpocznie nowy dyrektor Szkoły Trenerów PZPN? Co dziać się będzie z programem certyfikacji? Czy szkoła w Białej Podlaskiej zmieni swoją siedzibę? Zapraszamy na wywiad z Pawłem Grycmannem.

“Kryteria przyjęć na UEFA Pro będą przejrzyste”. Wywiad z Pawłem Grycmannem

Nowy dyrektor Szkoły Trenerów PZPN – Paweł Grycmann (wywiad)

Jest pan zaskoczony tym, że został nowym dyrektorem Szkoły Trenerów PZPN?

Oczywiście, jest to dla mnie zaskoczenie. Ale bardzo miłe. To spełnienie moich marzeń. Kilkanaście lat temu obrałem drogę. Zawsze byłem przy piłce nożnej: najpierw chciałem być piłkarzem, ale się nie udało, więc szybko zostałem trenerem. W Zakładzie Piłki Nożnej na AWF-ie w Katowicach ścieżka edukacyjna była bardzo fajnie wyznaczona, co doprowadziło mnie do roli edukatora. Bardzo się cieszę z tego, w jakim miejscu się znalazłem. Mam jednak świadomość, że jest to ogromne wyzwanie. Ale nie boję się go, a wręcz przeciwnie – nie mogę się doczekać tego, co chcę zrobić.

Jak wyglądał proces zatrudniania na stanowisko dyrektorskie? To nie był otwarty konkurs, oficjalnie nie słyszeliśmy o innych kandydatach.

Dostałem telefon od prezesa Maćka Mateńki i spotkaliśmy się. Dwa razy byłem w siedzibie związku w Warszawie, byłem w kontakcie również z prezesem Cezarym Kuleszą. Rozmowa odbyła się w bardzo przyjaznej atmosferze i szybko się dogadaliśmy. Zauważyłem jednak dużą otwartość wszystkich. Było widać, że chcą zmian, chcą pewne rzeczy poprawić czy odświeżyć. Z racji tego, że wraz z kolegami zorganizowałem na Śląsku 110 kursów trenerskich na różnych poziomach, “jakieś” doświadczenie mam. Bardzo dobrze znam też środowisko, co także jest bardzo ważne.

KIM JEST MACIEJ MATEŃKO? SYLWETKA WICEPREZESA PZPN

Od czego rozpocznie pan zatem “sprzątanie” w Polskim Związku Piłki Nożnej?

Myślę, że sprzątanie w PZPN-ie to mocne słowa. Przede wszystkim zależy mi na standaryzacji pracy wszystkich ludzi, którzy są w szkole trenerów i zajmują się kształceniem. Chcemy pewne rzeczy podnieść na standard, którego ja bym oczekiwał. Myślę, że konkretne wytyczne daje nam konwencja UEFA z 2020 roku. Do niej do tej pory jeszcze się nie dopasowaliśmy. To kluczowy podręcznik, którego musimy pilnować i go respektować. Jednocześnie jest to podręcznik, który daje nam pewną autonomię w działaniu. Myślę, że rzeczone standardy będą początkiem tego, co chcemy zrobić. Cały czas będę mówił w liczbie mnogiej, bo oczywiście są ludzie, którzy już nad tym pracują albo tacy, z którymi jeszcze będziemy rozmawiać. To nie jest tak, że Paweł Grycmann jest sam. Wyczułem bardzo dużo chęci współpracy w PZPN-ie, w różnych departamentach. Czuję, że będzie nam łatwiej, bo od początku nadajemy na tych samych falach.

Reklama
Na czym będzie polegała owa standaryzacja?

Chodzi o to, żebyśmy w Polsce pracowali, nie powiem tak samo, bo każdy trener powinien mieć swoją autonomię… ale chcemy pokazać pewną ścieżkę pracy z dziećmi, młodzieżą czy z seniorami, w oparciu o prawdziwe środowisko i fakty boiskowe. Tego będziemy się trzymać. Mam świadomość, że z tego powiem będziemy w przyszłości rozliczani. Dzisiaj mamy w Polsce około 23 tysiące trenerów w Polsce. Wielu zakończyło swoją ścieżkę edukacyjną na kursach trenerskich, ale zasługują na to, żeby cały czas dostawać bieżący materiał. W kontekście tego kluczowym jest, żebyśmy trenerom, którzy już zakończyli swoją drogę, czyli mają np. licencję UEFA A, cały czas udostępniali bieżący materiał z tego, co się dzieje. Każdy, kto jest w edukacji i się tym interesuje, wie, że ostatnie lata to ogromna zmiana w szkoleniu. Trener, który ma określoną licencję, musi dostać od “matki”, czyli Polskiego Związku Piłki Nożnej, przynajmniej informacje co się dzieje, takie jest moje zadanie. Chcemy, żeby pakiet materiałów i inspiracji otrzymywał każdy, kto będzie nimi zainteresowany. To nie jest tak, że będziemy dawać gotowe rozwiązania, ale przede wszystkim chcemy dać trenerom możliwość, żeby mieli dostęp do tego, co dzieje się na kursach trenerskich, które organizujemy.

Jak to będzie wyglądać w praktyce? To będą materiały elektroniczne?

Przykładowo: na początku nowego roku rozpoczynamy kurs UEFA Elite Youth A. W programie jest sesja wyjazdowa w zagranicznej akademii, są wyjazdy do akademii w Polsce. Robimy więc wspólnie z tego materiał szkoleniowy, wraz z grupą kursantów. PZPN opakowuje to, tworzy materiał wideo, konspekt i wysyła to trenerom za pośrednikiem extranetu, który pozwoli im bardzo szybko to przekazać. Jestem jednym z pierwszych absolwentów Elite Youth A, a w niedzielę zakończyła się ósma edycja tego kursu. Chciałbym być na bieżąco w temacie wyselekcjonowanej piłki młodzieżowej, bo ten kurs tego dotyka. Chcemy sprawić, żeby trenerzy mieli dostęp do tego, co się dzieje. Celem edukacji trenerskiej jest poprawa jakości gry i rozwój zawodników, o tym mówi konwencja UEFA. Jeżeli wiedza, którą przedstawiamy na kursach, nie dotrze do trenera praktykującego, to tak naprawdę ta edukacja zakończy się tylko i wyłącznie na kursie… Chcemy innych wyraźnie zainspirować – tego słowa będą często używał.

Podany przykład będzie tyczył się też kursów “niższego szczebla”?

Tak. Jeżeli będziemy mieć dobry materiał, np. na kursie UEFA B w jakimś województwie, to oczywiście pójdzie on też z poziomu niższych kursów. Jako Szkoła Trenerów PZPN i grupa osób, która będzie się tym zajmowała, musimy mieć tylko pewność, że to jest ten standard – środek treningowy, który tworzy optymalne środowisko do rozwoju zawodnika.

Przed wyborami na prezesa PZPN, a także po nich, najgłośniej było w mediach o kursach trenerskich.

Przede wszystkim wyjdziemy jeszcze bardziej z sali wykładowej, czyli pojawimy się w tym realnym środowisku, pojawimy się w klubach, na treningach szkoleniowców, którzy są na kursie. To ewidentny trend, żeby z tej sali wychodzić. Już nie mówimy tylko o boisku, czyli o zajęciach praktycznych, ale mówimy o tym, żeby pojawiać się częściej w klubach. Mam pozytywny feedback od kursantów, panu również się to bardzo podobało, co podkreślał pan w swoim reportażu z kursu. Myślę, że zrobiliśmy kolejne kroki w tym kierunku. Mikrogrupy oczywiście już były, ale chcemy je jeszcze bardziej rozbudować. Trener na kursie dostanie feedback, co jeszcze w swoim środowisku może zrobić lepiej. Czasem rozwiązania, które pięknie wyglądają na tablicy, nie mają zastosowania w życiu praktycznym. To się zmieni i UEFA daje nam możliwości, żeby proporcje w tym aspekcie zwiększyć.

Wytyczne z góry to jedno, ale w województwach ktoś to wszystko musi organizować. O ile na Śląsku robiliście to dobrze i dzięki temu łatka najlepszych kursów trenerskich została wam trwale przyklejona, o tyle wiemy, że w wielu województwach osobom odpowiedzialnym za kursy trenerskie brakuje często nie tylko merytoryki, ale i kreatywności.

Myślę, że nie jest tak, że tylko na Śląsku kursy wyglądały dobrze. Są województwa, które też bardzo dobrze pracowały. Bardzo dobrze znam środowisko edukatorów, bo z niego się wywodzę. Niedawno trzeci raz odnowiłem swoją licencję, a odnawia się ona raz na trzy lata, i wydaje mi się, że w każdym województwie jest potencjał. Oczywiście zgadzam się, że edukatorzy muszą być top, bo w hierarchii UEFA to oni są na samej górze ścieżki edukacyjnej. Mam świadomość, że trzeba im poświęcić dużo więcej czasu, bo oni muszą być wzorem pod każdym względem. Ale przede wszystkim – muszą chcieć się rozwijać. Kolokwialnie jednak mówiąc, sprawa nam się sama “wyczyści”, bo trzeba będzie być więcej na boisku, a nie każdy się na nim dobrze czuje. Idziemy w tym kierunku, żeby edukatorami byli trenerzy z jak największym doświadczeniem boiskowym, szanując dorobek tych, którzy są mocniejsi w teorii.

MATEŃKO: PRZEZ LATA POPEŁNIALIŚMY BŁĘDY W SZKOLENIU [WYWIAD]

Reklama

Mam swoje przemyślenia. Wiem, że nie wszędzie funkcjonowało to tak, jak byśmy chcieli. Ale dzisiaj, dla mnie, Szkoła Trenerów PZPN to nie jest już tylko województwo śląskie, za które byłem do końca września odpowiedzialny – dzisiaj to wszystkie województwa z oddziałami w Katowicach, Rzeszowie, Gdańsku czy Wrocławiu. Jako “matka” mamy dawać impuls i musimy to weryfikować. Postaramy się narzucić wysokie standardy, a koledzy i przyjaciele, których mam w postaci trenerów-edukatorów, dostaną więcej od tej matki, choć jednocześnie będzie trzeba zrobić więcej. Sam jestem ciekaw, jak ta współpraca będzie nam się układała. Czasami na Śląsku wychodziliśmy przed szereg, szukaliśmy innych rozwiązań. Dzisiaj, jeżeli miałbym do tego wrócić, jestem zadowolony z tego, w jakim kierunku maszerowaliśmy, ale musimy zawsze mieć pewność, że to jest zgodne z prawdą. Z tym, jak powinno się szkolić, bo nie do końca zgodzę się, że “różne drogi prowadzą do Rzymu”. Oczywiście, możemy wychować zawodnika na wiele sposobów, ale na pewno są sposoby, które są bardziej skuteczne, które dają nam większe prawdopodobieństwo, że uda nam się tych zawodników ukształtować. Jestem przekonany, że wiem jak to zrobić, dlatego chcemy to robić razem i na pewno będziemy zapraszać do współpracy wiele osób. Odbyłem już wiele rozmów, na pewno w edukacji pojawią się nowe twarze.

Edukatorzy odnawiają licencję raz na trzy lata?! Delikatnie mówiąc, to dość rzadko…

Tak, ale jest to regulowane przez konwencję UEFA. Zgodzę się, że nie jest to rozwiązanie idealne i musimy się nad tym pochylić. To tak jak z odnawianiem licencji przez trenerów… Wiem, jak dzisiaj wyglądają punktowane konferencje. Ostatnio miałem okazję zorganizować konferencję na ponad 1000 osób w Zabrzu. Trzy dni przed konferencją i po niej mój telefon palił się. Niektórzy trenerzy nie mogli się pojawić i pytali… czy można byłoby to jakoś załatwić z tymi punktami. Chciałbym, by trener przychodził na konferencję po wiedzę. Konwencja UEFA mówi o 15 punktach co trzy lata, ale nie określa, że muszą być one przyznane za udział w konferencjach. Możemy to zrobić w formie warsztatów, możemy to zrobić w formie jakiegoś stażu. Musimy przeanalizować czy to się sprawdziło, czy to nie jest tak, że spory procent trenerów przyszedł tylko po punkty. Na Śląsku, wraz z Damianem Galeją, organizowaliśmy kiedyś serię warsztatów bez punktów. Przychodziło po 10-15 osób. Potem zrobiliśmy to samo z punktami i po jednym dniu na liście było 150 ludzi. I system nam zamknął zapisy. Ludzie tego szukają, a być może jeśli zrobimy to w troszeczkę innej formie, na konferencje będą przychodzić ludzie, którzy szukają wiedzy.

Na Śląsku potrafiliście zrobić konferencję na ponad 1000 osób, która była darmowa, trenerzy w innych miastach mogli patrzeć na to z zazdrością, bo u siebie często musieli zapłacić np. 200 złotych. Skąd takie różnice?

Kiedy rozpoczynałem pracę w Śląskim Związku Piłki Nożnej, wraz prezesem z Kulą, wiceprezesem ds. szkolenia Jarosławem Brysiem i koordynatorem Damianem Galeją, stwierdziliśmy, że nie chcemy zarabiać na trenerach. Jeśli ktoś traktuje to poważnie i jest podmiotem komercyjnym, musi mieć bilety, ale jeżeli my, jako Śląski ZPN zbieramy pieniądze za licencje, musimy coś tym trenerom dać! Pokazaliśmy w Zabrzu, że to da się zrobić. Mieliśmy bardzo niski budżet, trenerzy-praktycy nie dostali za to pieniędzy. Ale chcieliśmy dać sporo praktyki, bo mamy świadomość, że przez czas pandemii jej w ogóle nie było.

Wszystkie środki treningowe oparte były o realne środowisko, czyli kierunek, w którym pójdzie nowy PZPN…

Mam świadomość pewnych deficytów, które na tej konferencji się pojawiły, ale z drugiej strony feedback był bardzo skrajny. Ci, którzy rozumieją to, co tam się działo, mówią, że zobaczyli pewne rozwiązania. Inni twierdzą, że “to były tylko jakieś gry”, które w dodatku trwały bardzo długo. Że było mało środków treningowych i tak dalej. Jeżeli ktoś nie rozumie idei, że zawodnik uczy się przez doświadczanie, popełnianie błędów, a potem wychodzenie z nich, to może nie do końca to zrozumiał. Chcieliśmy dać jasny impuls jak chcemy, żeby trening był prowadzony. Jak to można zrobić? Jak to robią trenerzy-praktycy? Finalnie jestem z tej konferencji zadowolony, bo wielu trenerów mogło zobaczyć sześć jednostek treningowych.

Jakich nowych twarzy możemy się spodziewać w szeregach edukatorskich?

Dopóki ktoś nie podpisze umowy, nie mogę mówić o nazwiskach.

To inaczej, jaki procent edukatorów w najbliższym czasie się zmieni?

To jest trudne pytanie, bo z jednej strony mam Szkołę Trenerów PZPN i jest tu dosłownie kilka osób, a z drugiej strony – mówimy o dużej rzeszy edukatorów, którzy są w województwach. Chcemy poświęcić więcej czasu na edukatorów, którzy są w województwach i wspólnie się uczyć. Można powiedzieć, że taki trener-edukator będzie miał teraz więcej wyzwań, będzie musiał więcej rzeczy przygotować, wykazać się pewnymi działaniami, a w przyszłości nastąpi czas rozliczeń.

Rozumiem więc, że odbędzie się naturalna selekcja.

Tak. Kiedy słyszymy słowo rewolucja, to zawsze kojarzy się ona z ofiarami. Nie chciałbym używać tego słowa, bo chcemy pokazać sposób pracy, który wychodzi do trenerów-praktyków. Pytanie, czy wszyscy trenerzy, którzy są w tym teraz, będą się z tym dobrze czuć? Myślę, że nie. Wśród edukatorów pojawiło się mnóstwo młodych twarzy, więc siłą rzeczą w naturalny sposób to się zmienia, ale my chcemy jeszcze bardziej to usprawnić. Podam przykład Jakuba Śpiegowskiego z Akademii Piłkarskiej Szczecinek, którego znacie z bloga “Piłka Nożna Dla Dzieci”. Jeżeli Kuba bardzo dobrze czuje się w piłce dziecięcej, to dedykowany tej piłce dziecięcej jest kurs Grassroots C. I on w województwie zachodniopomorskim prowadzi zajęcia na tym kursie. Myślę, że to jest super, że jako praktyk jednocześnie dzieli się swoimi doświadczeniami właśnie na tym kursie. Ale, jeżeli chodzi o kursy UEFA A czy UEFA B, to ja bym go nie zapraszał. Nie dlatego, że mam obiekcje co do jego kwalifikacji, tylko chodzi nam o to, żeby wykładał człowiek, który na danym poziomie pracuje. Będziemy chcieli dedykować edukatorów do poszczególnych kursów. Przykład na Śląsku – kiedy zapraszamy trenera Janusza Kowalskiego, a kursant słyszy, że wychował on dziesiątki juniorów Gwarka Zabrze, w tym Łukasza Piszczka czy Kamila Kosowskiego, inaczej słucha się jego historii niż trenera, który mówi “zróbcie tak, bo… tak jest dobrze”.

Co jest kluczowe na kursach trenerskich?

Jakość. Jeżeli jest jakość, to z kursów wychodzą lepsi trenerzy. Bardzo dobrze czuję się w merytoryce, lubię o niej rozmawiać. Jakość będzie dla nas kluczowa, pod każdym względem. Począwszy od tego, jak wyglądać będzie pakiet dla kursanta, czy dostanie jakieś narzędzia, oprogramowanie, przez to jak prowadzi notatki, jak wygląda jego analiza, aż po wnioski jakie wyciągnął z zajęć. Jakość w każdym aspekcie.

Co jeszcze będziecie zmieniać?

Wiele zastrzeżeń było co do transparentności przyjęć na kursy. Szczególnie dotyczyło to UEFA Pro. Będziemy starali się więc bardzo przejrzyście określić kryteria przyjęć na kurs, by pytań było jak najmniej. Moja rola jest trudna, bo ludzie, którzy chcą się dostać na kurs, zawsze dzwonią z argumentami. Chciałbym, żeby publicznie ogłoszone zostało za co punktujemy tworząc ranking kandydatów. Najważniejszą wartością będzie oczywiście doświadczenie w pracy trenerskiej na określonym poziomie. Jeżeli licencja UEFA Pro daje nam możliwość pracy w Ekstraklasie oraz I lidze, to wiadomo, że zawsze najwyżej będziemy punktować prowadzenie zespołów na poziomie II czy III ligi. Jeżeli trener będzie miał bogatą karierę jako piłkarz, to zawsze będzie dodatkowy bonus, ale nie najważniejszy. Nie chcemy przecież zamykać drogi młodym i ambitnym trenerom, którzy nie mają okazałego doświadczenia boiskowego. Czasami jest tak, że szkoleniowiec chce mieć coraz wyższe uprawnienia trenerskie, a pracuje cały czas z dziećmi. W konwencji UEFA, znowu się do niej odwołam, zaznaczono, że jeżeli ktoś chce się dostać na kurs UEFA A, musi mieć minimum roczne doświadczenie jako trener piłki 11-osobowej. Nie będzie więc miejsca na subiektywne odczucia. Chcemy, żeby było jak go najmniej. Mamy świadomość, że UEFA Pro to kurs tak wyeksponowany, że transparentność wokół niego jest bardzo ważna.

Myślę, że ściągnie sobie pan z pleców dużo nieprzyjemnych telefonów, bo zawsze komuś znajomemu trzeba byłoby odmówić, choćby przez to, że miejsc jest mało…

Chcę podkreślić, że tylko 20.

Nie 24?

Według najnowszej konwencji jest 20 miejsc, ale jest też zapis, że możemy wykazać chęć, by kurs UEFA Pro organizować częściej (bo teraz możemy robić go raz na dwa lata). Wykażemy taką chęć, przygotowaliśmy już listę ilu mamy trenerów z licencją UEFA Pro. Okazało się, że mamy ich 253, ale około 50 z nich nie jest już zainteresowanych pracą na najwyższym poziomie. Są to trenerzy już na emeryturze lub wykładowcy akademiccy. Jeżeli 50 osób odpada, to zostaje 200 osób, a miejsc pracy w Ekstraklasie i I lidze mamy 36. Proporcja 1:7.

Trzeba więc ją porównać do Niemiec i UEFIE wyjdzie, że mamy za mało tych trenerów…

Jak pan redaktor zauważył, aktualnie jesteśmy na etapie zbierania informacji, jak to wygląda w innych federacjach właśnie w kontekście tych proporcji.

Gdyby nie nowa funkcja, rozpoczynałby pan trzynasty rok jako wykładowca na katowickim AWF-ie. Czy możemy spodziewać się, że PZPN odnowi współpracę z uczelniami wyższymi? Zamieszanie z kursami wyrównawczymi było przez lata mocno komentowane, a sprawa zakończyła się w sądzie.

Nie chciałbym wracać do tematów, które zostały podjęte wiele lat wcześniej, a na które nie miałem wpływu, bo sam jestem trenerem, który musiał wyrównywać swoje uprawnienia trenerskie, będąc trenerem pierwszej klasy. Wiele kursów wyrównawczych się zakończyło, trenerzy dostali wiedzę oraz sporo kompetencji do tego, żeby być jeszcze lepszymi ludźmi. Odnośnie do tych kursantów mogę tylko ze swojego doświadczenia powiedzieć, że byliśmy bardzo często rozczarowani ich poziomem. Dlaczego? Bo byli trenerzy, którzy mieli tytuł trenera drugiej klasy i wielu z nich miało bardzo wysokie ego. Skończyli uczelnię i uważali, że im się należy. A potem na kursie wyszło, że jednak tak dobrze do końca nie jest. Z drugiej strony, było bardzo wielu kursantów, którzy prezentowali wysoki poziom. Mam mieszane uczucia w tej materii, ale chciałbym tutaj podkreślić jeden istotny aspekt: ten, kto jest cały czas przy edukacji trenerskiej, wie, że ta, w kontekście kursów, które odbywały się kilkanaście lat temu na uczelniach, zmieniła się prawie o 180 stopni! Jeżeli ktoś został tam, to dzisiaj będzie miał ciężko. Ale patrząc inaczej, ci ludzie mają wykształcenie trenerskie, czyli mają za sobą wiele godzin psychologii, pedagogiki, żywienia i tak dalej, czego nie jesteśmy w stanie zrobić na kursach. To jest problem, który ciężko rozwiązać, bo co byśmy nie powiedzieli w jedną albo w drugą stronę, to zawsze będą jakieś nieporozumienia. Mam świadomość, że teraz spadło to na mnie, ale jak pan redaktor wie, ja w tym absolutnie nie uczestniczyłem wcześniej. Mamy zaplanowane spotkanie w tej sprawie. Nie ukrywam, że kilku trenerów już do mnie napisało w temacie wyrównania uprawnień trenerskich i myślę, że to jest temat, który niestety będzie się ciągnął. Jest uchwała, która niedawno się pojawiła, która trenerom, którzy pracowali na pewnym poziomie, daje furtkę.

Wróćmy do wątku współpracy z uczelniami wyższymi. Czy w ogóle bierzecie taką opcję pod uwagę?

Oczywiście, że tak. Na Śląsku współpraca na linii AWF – Śląski ZPN była i nasi kursanci oraz studenci mogli realizować te dwie ścieżki razem. Myślę, że przyszła najwyższa pora, żeby wrócić przede wszystkim do dialogu, bo w pewnym momencie padło hasło: “nie, bo nie”. Zabolało nas to, mówię jako człowiek, który reprezentował uczelnię. W zasadzie nie było logicznego uzasadnienia. Dzisiaj mogę powiedzieć, że wiele związków już w jakiś sposób się z tymi uczelniami dogaduje. Czasami jest to może z niekorzyścią dla kursantów, ale ta współpraca już jest. My chcemy teraz jasno pokazać, że na uczelni jest baza, świetni wykładowcy, ludzie od przedmiotów ogólnych, których bardzo często zapraszamy na kursy trenerskie. Ale musimy mieć świadomość, że zajęcia specjalistyczne z piłki nożnej, których jest najwięcej, musi prowadzić trener edukator. Tak, jak powiedziałem, jest wspólny obszar do tego, żeby grupa studentów, np. specjalizacji trenerskiej, kierunku sport, przy współpracy z wojewódzkim związkiem, zrealizowała zajęcia wspólnie, oczywiście w określonych standardach. Myślę, że jesteśmy w stanie wrócić do rozmów. Będę chciał spotkać się ze wszystkimi zainteresowanymi w tym temacie, żebyśmy ustalili proces. Proszę pamiętać, że nie będzie tak, że teraz kursy wrócą na uczelnie i będą tylko tam. Nie, kursy będą realizowane razem, wspólnie, pod egidą wojewódzkich ZPN-ów, z jasno określonymi standardami, które reguluje UEFA. Sam jestem ciekaw, w jakim kierunku pójdziemy, ale jestem o to spokojny.

Czy możemy spodziewać się zmiany lokalizacji siedziby Szkoły Trenerów PZPN? Czy opuścicie Białą Podlaską?

Nie, na razie nie ma absolutnie żadnych rozmów, żeby cokolwiek przenosić. Myślę, że strategiczny będzie temat ogólnie bazy Polskiego Związku Piłki Nożnej – czy taka baza będzie? Wydaje się, że jest taka potrzeba, patrząc na inne federacje, żeby powstała baza, w której będą mogły funkcjonować choćby nasze reprezentacje młodzieżowe. Jeżeli będzie taka baza, to naturalnym domem dla tej bazy może być Szkoła Trenerów PZPN, ale jest to tak odległy temat, że teraz absolutnie się na nim nie skupiamy.

A czy to prawda, że Polski Związek Piłki Nożnej chce od nowego roku wycofać się z Programu Certyfikacji Szkółek?

Nie, jest to nieprawda. Trzeba pamiętać, że program certyfikacji jest projektem ministerialnym, a PZPN jest operatorem, który ma wszelkie narzędzia ku temu, żeby środki, które daje ministerstwo, rozprowadzić. Natomiast jest to absolutnie nieprawda. W Polskim Związku Piłki Nożnej jest bardzo dużo starań, żeby nie tylko przedłużyć certyfikację na kolejne lata, ale jeszcze poszerzyć współpracę z ministerstwem o inne obszary.

Czy zatem program ten się zmieni w jakiś obszarach? Choćby patrząc na program szkolenia w oparciu o program AMO, na którym dziś pracuje więcej niż 90 procent certyfikowanych szkółek, trudno przypuszczać, by zaakceptował go nowy Szef Kształcenia i Licencjonowania Trenerów, który na kursach mówił w ostatnich miesiącach o zupełnie innym podejściu…

Myślę, że tak. Przede wszystkim dlatego, że trener Mateńko powołuje grupę trenerów z każdego województwa, która będzie szukała tego, jak to wygląda w innych federacjach, co będzie zintegrowane ze Szkołą Trenerów PZPN. Będziemy się razem spotykać i z racji tego, że są nowi ludzie, jestem przekonany, że wreszcie usiądziemy do okrągłego stołu. Z mojego punktu widzenia, jako człowieka, który “kręcił wokół tego”, w PZPN nie było zbyt dużo dyskusji. Mamy świadomość tego, że są trenerzy, którzy monitorują certyfikację, że są kursy trenerskie, ale najwyższa pora, żeby to zintegrować. Żebyśmy wspólnie mówili jednym językiem. Jestem spokojny o tematy, w które ja się zagłębiłem, czyli mówimy znów o rozumieniu gry. Bo w tym rozumieniu gry występują wszystkie elementy, które są w programie AMO. Na pewno zmiany w tym kontekście będą. Nie ukrywam, że już teraz w certyfikacji pojawia się coraz więcej programów autorskich.

Kim jest Paweł Grycmann, nowy dyrektor Szkoły Trenerów PZPN? [REPORTAŻ]

Powie pan wprost, że przez ostatnie lata, jako polskie środowisko szkoleniowe, błądziliśmy?

Zabrzmiało trochę, jak osiem sekund Lewandowskiego.

Wie pan dlaczego jest to trudne pytanie? Bo co to znaczy polskie środowisko trenerskie? Ja błądziłem. Mogę powiedzieć o sobie, że błądziłem i chciałbym, żeby ludzie, którzy będą na moim miejscu, czyli tacy, którzy skończą grać w piłkę i będą chcieli zostać trenerami, nie musieli już błądzić. Być może roczniki, które wypuszczałem do piłki seniorskiej, można było wprowadzić na wyższy poziom? Już niestety się tego nie dowiem, a chciałbym mieć taką pewność, żeby trener tworzył im lepsze środowisko. Na tym się skupmy.

Skąd bierze się ta motywacja? Skąd u pana taka ambicja?

-Stąd, że piłka nożna zawsze była dla mnie czymś najważniejszym. Oczywiście do momentu, kiedy pojawiła się kobieta mojego życia, żeby nie było (śmiech). Zdarzało się, że koledzy poszli na dyskotekę, a ja w tym samym czasie chodziłem biegać, bo mówiłem sobie, że będę miał przewagę nad nimi i lepszą wydolność. Gdzie mnie to doprowadziło? Na teście Coopera przebiegłem 3600 metrów, co jest fantastycznym wynikiem i praktycznie w każdym zespole byłem wśród najwydolniejszych zawodników. Do czego jeszcze mnie to doprowadziło? Do kontuzji. Biegałem zbyt wolno na początku, biegałem w złym obuwiu, na twardej nawierzchni. Proszę zobaczyć, jaki fajny morał z tego wychodzi na koniec… Ta ambicja zaprowadziła mnie do czegoś, ale jednocześnie brak wiedzy doprowadził mnie do tego, że musiałem bardzo szybko zakończyć swoją piłkarską karierę, bo chrząstka stawowa w kolanie cały czas się ścierała, a łękotka od 15. roku życia nie pełniła funkcji ochronnej. Na studiach nie chciałem się uczyć fizjologii, bo była trudna, a zacząłem się jej uczyć dopiero, jak te studia skończyłem. Dlatego ułatwmy dzisiaj trenerom pracę i powiedzmy im, co jest priorytetem.

Czego panu życzyć?

Chciałbym środowisko trenerów w Polsce troszeczkę zintegrować, żeby nie było tak, że ktoś czuje, że federacja jest przeciwko niemu. Jeżeli robisz coś dobrze, jeżeli mówisz o faktach, jeżeli przekazujesz aktualną wiedzę i ona opiera się na realnym środowisku, to widzę mnóstwo obszarów do współpracy.

ROZMAWIAŁ PRZEMYSŁAW MAMCZAK

fot. własne

Kompletnie zafiksowany na punkcie szkolenia. Poza nim nie widzi świata. I poza nim, zasadniczo, nie zna się na niczym innym. Większość sytuacji jest dla niego zero-jedynkowa, dlatego trudno zrozumieć mu absurdy związane z polską piłką. Wierzy, że każdy klub piłkarski może działać jak korporacja i kompetentni ludzie, poprzez odpowiednią organizację, są w stanie szybko i sprawnie go rozwinąć. Koordynator Weszło Junior z licencją trenerską UEFA A. Autor podcastu "Jak Uczyć Futbolu" i twórca EkstraTrenera. Asystent trenera reprezentacji Polski szóstek. Reportaże, wywiady, treści taktyczne, szkoleniowe i merytoryka.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
1
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś
Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Komentarze

8 komentarzy

Loading...