Górnik Łęczna znajduje się w ciemnej, głębokiej dziurze. I zaczyna się w niej urządzać. Rzeczywistość jest brutalna: ekipa Kamila Kieresia zaczyna fatalny start w Ekstraklasie. Brakuje jej wszystkiego – możliwości, organizacji, talentu, poziomu sportowego godnego najwyższej klasy rozgrywkowej. Po porażce 1:4 z Pogonią Szczecin, nastroje w drużynie z Lubelszczyzny były katastrofalne.
– Tutaj nie ma czego tłumaczyć. Sposób, w jaki tracimy bramki, to jest po prostu kpina, frajerstwo – grzmiał Śpiączka na antenie Canal+ Sport.
– Znamy swoją sytuację w tabeli. Jesteśmy beniaminkiem, który ma kłopoty. Przegraliśmy z Legią, Lechią i teraz z Pogonią, za każdym razem tracąc wiele bramek. Nie uciekniemy od tej trudnej sytuacji. Ludzie skazują nas na pożarcie. Sam nie chcę opowiadać bajek o tym, czego to my nie zrobimy. Wolę pracować i pokazać się na boisku. Czuję dużą odpowiedzialność za drużynę. Ważne jest, aby poczuli ją także liderzy na boisku. Ten zespół musi mieć impuls – wtórował mu Kamil Kiereś.
Górnik Łęczna ma pięć punktów i zajmuje ostatnie miejsce w tabeli.
ORŁOWSKI: NIKT NIE DA GÓRNIKOWI PUNKTÓW ZA FAJNOŚĆ
Fot. 400mm.pl