Miły, wtorkowy spacer zaliczyli dzisiaj piłkarze Lecha Poznań. Szkoda, że już zaczyna się robić chłodno, bo gdyby jeszcze nad Poznaniem zaświeciło słoneczko, to lechici mogliby złapać ostatnie mocniejsze promyki w tym roku. To był taki mecz, że Pedro Tiba mógł podbijać sobie bezkarnie piłkę pod polem karnym Skry Częstochowa. I w sumie to robił…
Gdyby Lech dzisiaj musiał wygrać z 8:0, to pewnie by wygrał, nawet mimo tego, że Maciej Skorża wystawił rezerwowy skład. Chociaż to jest na pewno jakiś wniosek płynący z tych 90 minut – Lech ma całkiem szeroką kadrę. Dziś Skorża wymienił niemal cały skład, a po boisku biegali i tak piłkarze, których kojarzymy. Właściwie tylko Mateusz Skrzypczak z wyjściowej jedenastki był zawodnikiem, który ma iluzoryczne szanse na grę w Ekstraklasie. No bo Skóraś, Ramirez czy Czerwiński to nie są anonimowy goście w tej lidze. A środek pola Tiba-Murawski miał być nawet tym podstawowym dla Lecha w tym sezonie.
Cashback bez obrotu w Fuksiarz.pl – 50% do 500 zł
Trochę szkoda nam Skry, bo o ile jeszcze w I lidze jeżdżą po tej Polsce i urywają jakieś punkty, tak dzisiaj zaliczyli tylko mocniejszy trening biegowy. W pierwszej połowie raz byli z piłką w polu karnym – po wrzutce z rzutu wolnego z koła środkowego.
A Lech? Kolejorz miał ponad 70% posiadania piłki do przerwy. Nie pozwolił rywalom na oddanie jakiegokolwiek strzału. Dopiero po przerwie Skra miała jakieś strzały – trzy w górne rzędy trybun i jeden do siatki, aczkolwiek po spalonym, więc gol nie został uznany.
Lechici zrobili swoje. Nikt nie złapał urazu. Żaden z lechitów nie skompromitował na tle Skry. Nie było żadnej nieplanowanej wpadki, które Lechowi w starciach z pierwszoligowcami w ostatniej dekadzie się zdarzały. To był pewne, niezagrożone zwycięstwo.
A i te akcje bramkowe były całkiem zgrabne. Przy trafieniu na 1:0 Tiba świetnie zagrał piętą do Sobiecha, ten podzielił się piłką z Ramirezem, Hiszpan oddał strzał – został zablokowany, ale poprawka Sobiecha była już celna. Po przerwie gola dorzucił Douglas. I to był strzał obrazujący to, że Lech dzisiaj mógł wszystko na tle zdecydowanie słabszego rywala. Ramirez poczłapał na prawym skrzydle, rozejrzał się, sprawdził Instagrama, wysłał pocztówkę, wreszcie podał do Douglasa. A ten nie dość, że przeskoczył rywala, że trafił piłkę głową, to jeszcze tym strzałem przelobował bramkarza. Tak – Douglas głową przelobował bramkarza.
My tego meczu na pewno nie zapamiętamy, ale zapamięta go z pewnością młodziutki Antoni Kozubal. Chłopak dobił strzał Ramireza (trafił w słupek) i ustalił rezultat tego starcia.
Hiszpan na pewno może być z siebie zadowolony, bo ostatnio Joao Amaral usadził go na ławce i nie zamierzał go wpuszczać na “dziesiątkę”. A dzisiaj miał udział przy trzech golach – dwa razy jego uderzenia dobijali koledzy, raz popisał się asystą.
Lech odhaczył to co musiał. Skra… no też nie mamy przekonania, że zależało jej jakoś potwornie na tym, by wybrać się na kolejny z wielu wyjazdów. Wszyscy zadowoleni. My też, bo sędzia nawet za wiele minut nie musiał doliczać.
Skra Częstochowa – Lech Poznań 0:3 (0:1)
Sobiech (17.), Douglas (57.), Kozubal (84.)
fot. FotoPyk