Lukas Podolski wszedł w przerwie meczu pucharowego Górnika Zabrze z Radomiakiem i odmienił oblicze swojej drużyny. Przez całe drugie 45 minut zabrzanie dominowali nad rywalem, taśmowo tworzyli sobie świetne sytuacje, przy wielu z nich miał swój udział Podolski – czasem bezpośrednio, gdy świetnie zagrał piętką w kierunku Krawczyka. Natomiast sami nie jesteśmy do końca pewni, czy powinniśmy my – fani Ekstraklasy – się z tego występu cieszyć.
Dla Podolskiego bowiem połówka w środku tygodnia to był dopiero czwarty występ na polskiej ziemi, mistrz świata dojechał właśnie do 200 rozegranych minut. Spoglądamy za okno – jak nic, późny wrzesień, zaraz włączą kaloryfery i przestanie być przyjemnie. A Podolski nadal bez gola i bez asysty…
Lukas Podolski, czyli małe zwycięstwa krytyków
Co jest w sytuacji z Lukasem Podolskim najbardziej niepokojące? To, że teorie przedstawiane jako żarty znajdują potwierdzenie w faktach. Nie zrozumcie nas źle – nie należymy do grupy domorosłych detektywów, którzy w przeciągnietym pobycie w Niemczech po złapanym koronawirusie dopatrują się spisku i wykręcania od rzetelnej pracy na rzecz Górnika. Po prostu w krótkim okresie mamy wyjątkowe nagromadzenie niefortunnych dla Podolskiego i Górnika zdarzeń.
GÓRNIK POKONA BRUK-BET? KURS 2,55 W FUKSIARZ.PL!
Koronawirus, w dodatku złapany nie w Polsce, ale właśnie na obczyźnie, gdzie w sumie Podolskiego wcale nie powinno być w „normalnym” mikrocyklu. Zaległości fizyczne na samym początku przygody. Potem ostrożne wprowadzanie do gry i treningu po covidzie. A gdzieś w tle kolejny news, tym razem o zatrudnieniu w roli eksperta w RTL. My – i chyba każdy, kto widzi zaangażowanie Podolskiego w meczach – widzimy, że to jest raczej splot nieszczęśliwych okoliczności, niż przypadek Brazylijczyków w Chinach, traktujących tamtejszą ligę jak świetlicowy futbol po szkole. Ale jeśli ktoś przed sezonem typował, że Podolski częściej będzie w niemieckiej telewizji niż na polskich boiskach… Cóż, po prostu miał rację.
Pamiętamy choćby Wojtka Kowalczyka, który w swoim stylu, nieco kontrowersyjnie, wypalił na początku: zobaczycie, będzie grał tylko w meczach domowych, już widzę, jak się tarabani do Mielca czy Białegostoku. Traktowaliśmy to jako żart i hiperbolę, tymczasem na razie Podolski zagrał 200 minut i było to 200 minut na stadionie Górnika w Zabrzu. Najkrócej rzecz ujmując: nie wygląda to ekskluzywnie, nie wygląda to korzystnie dla Podolskiego, Górnika i całej ligi. Nawet jeśli wierzymy, że to po prostu gigantyczny pech, nic więcej.
Lukas Podolski, czyli jest na co czekać?
Najgorsza jest jednak świadomość, że ten Podolski naprawdę nie gra źle. Gdy już pojawia się na murawie, to poza oczywistą ekscytacją z występu zawodnika tej klasy, widzowie czerpią też przyjemność z jego zagrań, wizji, boiskowych przyzwyczajeń. Pamiętamy mecz z Lechem – zastanawialiśmy się wówczas, co Poldi sądzi o kolegach z drużyny. Kapitalny przerzut na kilkadziesiąt metrów, idealnie w tempo, „na nos”? Dadok ma problemy z przyjęciem. Chwilę później mecz ze Stalą, podobna konsternacja, gdy inni górnicy nie do końca odczytywali zamiary Podolskiego. Ale właśnie – od niego jednak biła jakość. Mecz z Wartą, już po tych wszystkich problemach? Kubica marnuje jego podanie, idealną patelnię, prawie na pustaka.
Tak można wymieniać dalej, choć to przecież dopiero 200 minut. Być może pamiętamy jego wszystkie dobre zagrania, bo to po prostu Lukas Podolski – Jimenezowi przecież wykreślilibyśmy jeszcze lepszą „the best of”. Ale mimo wszystko – mamy powody sądzić, że gdyby Podolski regularnie grał, to zwyczajnie byłoby na co popatrzeć. Ba, może Górnik punktowałby lepiej, może jego mecze nie lądowałyby na takich terminach jak niedziela, 12.30?
Z drugiej strony – tak, tu już jesteśmy zgryźliwi – przynajmniej Podolski na spokojnie może się wieczorkiem przygotować do występów telewizyjnych.
***
Kiepsko wygląda ten początek – kiepsko pod względem minut, kiepsko pod względem liczb, kiepsko wizerunkowo, bo te wieści o RTL-u na pewno nie pomagają w budowie wiarygodności. Ale jednocześnie pod względami czysto piłkarskimi – jest szansa to jeszcze odwrócić, jest szansa jeszcze udowodnić, że nadal Poldi jest po stronie prezentowania Das Supertalentu na murawie, niż oceniania Das Supertalentu w studiu.
Bruk-Bet – Górnik. Typy redakcji Weszło:
Jakub Olkiewicz: Z natury jestem naiwny, łatwowierny i pełen ufności w dobre intencje wszystkich ludzi, dlatego też pewnie zapłacę za to moimi jednostkami. No ale niestety, nie wyzbędę się tego – wierzę w Lukasa Podolskiego, wierzę, że da Górnikowi jakość, a przede wszystkim – że na swoim pierwszym meczu wyjazdowym w barwach 14-krotnego mistrza Polski będzie chciał pokazać, że gole i asysty są jeszcze ważniejsze niż kontrakt z RTL-em (choć jak wiadomo, on też jest bardzo ważny). Zakład bez remisu, bo jednak Bruk-Bet też już musi zacząć punktować, ale na Górnika Zabrze. Kurs 1,78, zwrot w przypadku podziału punktów w Fuksiarzu.
Damian Smyk: Nie można tak długo nie wygrywać. Jeszcze gdyby oni grali kompletną rzepę. Ale nie grają. Dzisiaj poszedłbym w stronę przełamania Bruk-Betu. Choćby na zasadzie „muszą wygrać, bo… wreszcie wygrać muszą”. Kurs na gospodarzy w Fuksiarzu – 2.95.
Fot.Newspix