Reklama

Arka Gdynia, czyli studium przypadku wyjątkowo pechowego

redakcja

Autor:redakcja

12 września 2021, 16:21 • 4 min czytania 8 komentarzy

Naprawdę dużo dzisiaj zrobił GKS Tychy, by uratować Arce Gdynia remis. Mieliśmy ze strony gości pełen przekrój zagrań uprzejmych. Wykorzystanie przewagi gry w jedenastu na dziesięciu? A gdzie tam, po co to komu. Zabicie meczu w końcówce, przy którymś z kontrataków? Nie, lepiej nie, po co rezygnować z emocji, które daje walka o punkty do ostatnich sekund. No to może chociaż przeszkadzanie gdynianom w budowaniu kolejnych ataków? Nigdy w życiu, poczekajmy, aż będzie musiał nas ratować Konrad Jałocha.

Arka Gdynia, czyli studium przypadku wyjątkowo pechowego

Całość jest o tyle zaskakująca, że tyszanie genialnie rozpoczęli ten mecz. Bartosz Biel solową akcją ściął do środka, huknął gdzieś w długi róg i zrobiło się 1:0. Co więcej – tyszanom ułożyły się też kolejne minuty. Arka rzuciła się bowiem do frontalnego ataku, ale cały czas brakowało jej finalizacji. Próbowali właściwie wszyscy piłkarze ofensywni i nie tylko – Czubak nie zdążył do dośrodkowania, strzał Kasperkiewicza obronił Jałocha, któreś uderzenie Alemana zostało zablokowane przez obrońców. Tyszanie wytrzymali te huraganowe ataki i w 37. minucie wyprowadzili kontrę, która w normalnych okolicznościach pewnie zadecydowałaby o losach meczu.

Dwa szybkie podania, podrzucenie nad obrońcami i Nedic wychodzi na czystą pozycję. Łapie go za rękę Adam Deja, który już wcześniej był ukarany żółtym kartonikiem. Czerwo, zjazd do bazy, mamy za sobą trochę ponad pół godziny grania, 1:0 dla GKS-u i przewagę jednego zawodnika na korzyść gości.

Arka Gdynia – GKS Tychy, czyli pech, pech i jeszcze raz pech

Wydawało się, że przez tę niespełna godzinę GKS Tychy będzie sobie spokojnie sunął w kierunku końcowego gwizdka, po którym dopisze do swojego dorobku w ligowej tabeli cenne 3 punkty. Sęk w tym, że ich dalsza gra to właściwie wzorzec z Sevres chamskiego minimalizmu. Gdy można było szarpnąć z kontrą, GKS wolał poszanować piłkę. Gdy można było stworzyć przewagę w środku z uwagi na zdekompletowany zespół gospodarzy, GKS wolał postawić na podwójne zasieki. Ten nieprawdopodobny wręcz minimalizm aż się prosił o skarcenie, ale tutaj z kolei do głosu dochodziła druga potężna siła.

Reklama

Siła gdyńskiego pecha.

Długo zastanawialiśmy się, czy nie powinniśmy raczej skrytykować braku skuteczności u zawodników gospodarzy. Z drugiej strony jednak – taki Adamczyk zrobił wszystko dobrze, świetne przyjęcie, mocny strzał. Zabrakło centymetrów, gdy obił słupek, zabrakło trochę szczęścia, gdy świetnie bronił Jałocha. Rosołek i Czubak faktycznie mogliby być skuteczniejsi, ale z drugiej strony – przecież ta Arka grała w dychę! Tymczasem momentami wydawało się, że to tyszanie bronią się resztkami sił. Aleman świetnie napędzał akcje, znowu dużo ożywienia wniósł Marcus Da Silva. Tak, GKS też miał dwie groźne sytuacje, szarżował Jaroch, nieźle próbował zaskoczyć Krzepisza Steblecki, ale to zdecydowanie za mało, jak na wynik i przebieg meczu. Obaj bramkarze wykonali dzisiaj fantastyczną robotę, ale Jałocha miał jej na oko dwa razy tyle, co Krzepisz.

Zarejestruj się na Fuksiarz.pl

Graj mecze EARLY PAYOUT. Drużyna prowadzi 2:0 w dowolnym momencie, wygrywasz zakład

No i jeszcze raz pech

Natomiast najbardziej pechowa dla gdynian była końcówka. O strzale Adamczyka z doliczonego czasu już wspominaliśmy – szedł po linii szesnastki, zawinął lewą nogą na długi słupek, zabrakło dosłownie centymetrów. Ale potem było jeszcze jedno starcie. Przypomnijmy – to pierwszy sezon 1. ligi z VAR-em. Ostatnie sekund meczu, Aleman do Marcusa, ten zgrywa do Czubaka. Wydaje się, że napastnik jest zahaczany przez obrońcę, sędzia dyktuje rzut karny. Do gry wchodzi jednak asystent wideo. Dłuższa analiza, łącznie z zawołaniem arbitra głównego do monitorka i… to Czubak nadepnął stopera GKS-u!

Marcus już miał ustawioną piłkę na 11. metrze, Jałocha już zaczynał z nim bajerkę, mającą na celu wytrącenie Brazylijczyka z równowagi, ale wtedy sędzia zadecydował, że od rzutu wolnego rozpoczną tyszanie. Gdyby ten mecz odbywał się jeszcze trzy miesiące temu, VAR-u by nie było, weryfikacja by nie nastąpiła, a znając da Silvę – zrobiłoby się 1:1. No ale jak pech, to pech.

Tym samym Arka przegrywa mecz, w którym była zespołem lepszym. Ponad 60% posiadania piłki, 21 strzałów na bramkę Jałochy, a wszystko w starciu, w którym przegrywała od 3. minuty, grała w dziesiątkę od 37. minuty. Za to jednak punktów nie przyznają – a tych Arka ma nadal dziesięć. Dzisiaj gdynian przeskoczył GKS Tychy, który po ospałym początku zameldował się już w strefie barażowej – do trzeciej Miedzi traci już tylko 4 punkty, a ma jeszcze jeden mecz mniej.

Reklama

Arka Gdynia – GKS Tychy 0:1 (0:1)

Biel 3′

Fot.Newspix

Najnowsze

Komentarze

8 komentarzy

Loading...