– Gdy rozpoczynały się rozmowy transferowe, to mówiono nam, że to jest Widzew, więc trzeba zapłacić więcej. Tak już nie będzie. Próbowano nami grać też w ten sposób, że zawodnik ma ofertę z ŁKS-u. To niech idzie do ŁKS-u. Te gry w Widzewie się skończyły. W stu procentach. W Zagłębiu czy w Górniku Polkowice budżety były ułożone. Przy przedłużeniu kontraktu Bartka Białka powiedziałem, że nie będzie żadnej klauzuli odstępnego. To było ryzykowne, ale pozwoliło Zagłębiu zarobić. Młody zawodnik jak przyjdzie do Widzewa, to też nie będzie miał klauzul. Co z tego, że wpiszemy mu 500 tysięcy euro, jak on się będzie wyróżniał i wejdziemy do Ekstraklasy. Wtedy to są żadne pieniądze – mówił Mateusz Dróżdż, prezes Widzewa, w poranku Weszło.FM.
Spodziewasz się kompletu na meczu z GKS-em?
Myślę, że tak. Koło 12 wszystkie bilety powinny zejść.
Byłeś prezesem Zagłębia i pewnie przyznasz, że presja w Widzewie nie jest mniejsza niż w klubie ekstraklasowym?
Ja nie czuję mocnej presji. Kibice Widzewa po tym, co się działo tutaj w poprzednich latach, jakichś nadziei sobie nie robią. Może zabrzmi to dziwnie, ale miałem większą presję ze strony KGHM-u co do wyników, niż tutaj. Presja nikomu nie będzie służyć. Trzeba ciężką pracą robić swoje. Margines błędu przy niej będzie większy, niż gdybyśmy mieli sobie mówić: „musi być wynik, musi być wynik”.
Ale on się nieźle układa po siedmiu kolejkach. Spodziewałeś się takiego startu?
Byłbym nieszczery, gdybym tak powiedział, wiadomo, że nie. Pół drużyny zostało wymienione, nowy trener. Nowe rozdanie. Wynik cieszy, ale robimy swoje, bo mecze z Arką czy Odrą pokazały, że musimy dużo pracować. Cieszę się z tych rezultatów, ale dla mnie najważniejszy jest rozwój. Wynik nie jest sprawą drugorzędną, natomiast cieszę się, że padają gole po takich akcjach jak z Górnikiem Polkowice.
Łukasz Stupka jest nowym dyrektorem sportowym Widzewa. Jak oceniacie to okienko?
Jeżeli chodzi o pracę całego pionu sportowego, to jestem zadowolony. Są rzeczy do poprawy, przekazuję swoje uwagi, ale dopiero się poznajemy. Jestem wymagającym człowiekiem i Łukasz to potwierdzi. To nie było idealne okienko, zrealizowaliśmy cele w 80%. Zawsze może być lepiej. Natomiast cieszę się, że przypilnowaliśmy finansów – nie ma klauzul odstępnego, kontrakty nie są podpisane na rok. Cieszę się, że mamy Radka Gołębiowskiego, który jest powoływany do reprezentacji, wzięliśmy Tetteha, którego chciałby mieć u siebie niejeden klub ekstraklasy.
Na jaką pozycję nie udało wam się zrealizować transferu?
Nie zdradzę, bo chcemy wrócić do tematu zimą. Poza tym nie chodzi o pozycję. Szukamy młodych zawodników, których potem będziemy mogli sprzedać. Wynik nie za wszelką cenę, tylko mądra budowa klubu. Dla mnie to jest ważne i chciałbym w przyszłości unikać sytuacji, że mamy zawodników do odbudowy i musimy na nich długo czekać.
Chcecie rozsądniej dysponować pieniędzmi niż do tej pory.
Dopóki ja będę w Widzewie, to tak będzie. Gdy rozpoczynały się rozmowy transferowe, to mówiono nam, że to jest Widzew, więc trzeba zapłacić więcej. Tak już nie będzie. Próbowano nami grać też w ten sposób, że zawodnik ma ofertę z ŁKS-u. To niech idzie do ŁKS-u. Te gry w Widzewie się skończyły. W stu procentach. W Zagłębiu czy w Górniku Polkowice budżety były ułożone. Przy przedłużeniu kontraktu Bartka Białka powiedziałem, że nie będzie żadnej klauzuli odstępnego. To było ryzykowne, ale pozwoliło Zagłębiu zarobić. Młody zawodnik jak przyjdzie do Widzewa, to też nie będzie miał klauzul. Co z tego, że wpiszemy mu 500 tysięcy euro, jak on się będzie wyróżniał i wejdziemy do Ekstraklasy. Wtedy to są żadne pieniądze.
Co ma w sobie trener Janusz Niedźwiedź, że zabrałeś go z Polkowic i dalej pracujecie razem?
Jest dwóch trenerów, którzy byli najlepsi według mnie do współpracy – Ben van Daal, ale tam były zgrzyty w relacjach międzyludzkich i właśnie Janusz Niedźwiedź. Tutaj do zgrzytów nie dochodzi i mam nadzieję, że nie dojdzie. Współpraca układa się idealnie, aż czasem się boję, że za idealnie!
Macie podobne spojrzenie na piłkę?
Cieszę się, że nie gramy lagi do przodu, że próbujemy kontrolować mecz. To jest bardzo ważne. Jeśli chcemy budować charakter Widzewa, to tak musimy grać. Ale od oceniania trenera pod tym kątem jest pion sportowy. Ja tylko dokładam cegiełkę.
Rozmawiałeś już ze Zbigniewem Bońkiem? W końcu to kibic Widzewa.
Tak, rozmawialiśmy przed walnym PZPN-u na kolacji. Mam zapewnienie, że prezes przyjedzie na mecz. Prezes przekonywał mnie, że Widzew jest dla niego ważny i trzeba go strukturalnie odbudować. Ale to była kurtuazyjna rozmowa.
Jak chcecie wykorzystać potencjał kibicowski?
Mogę się cieszyć, że zarządzam klubem, w którym jest liczne grono kibiców. Mamy rezerwy, które musimy wykorzystać. Jestem w Widzewie trzeci miesiąc, ludzie łapią mnie, jak wychodzę do sklepu i tak dalej. To nie jest kibicowanie tylko na stadionie. Ludzie tym klubem żyją. Potencjał jest olbrzymi, pewne zmiany już zaszły, ale musimy to budować dalej. Jestem w piłce sześć-siedem lat i pierwszy raz będę miał dzisiaj komplet na stadionie. Natomiast to jest wyzwanie, bo będą też kibice GKS-u na stadionie. Potem kibice ŁKS-u mają wejść na derby.
Kiedy chcecie awansować do Ekstraklasy?
W ostateczności przyszły sezon. Ale też podchodzimy do tego na spokojnie. Planować możesz jednak w piłce, jak masz budżet 100 milionów złotych. Przy mniejszych nakładach, wypada dwóch zawodników i jest problem. Gramy o awans, ale najważniejsze jest dla mnie, żeby klub rozwinąć strukturalnie i gdy mnie już nie będzie, żeby Widzewa nie trzeba było budować od nowa.
Rozmawiali WOJCIECH PIELA I DANIEL ŻÓRAWSKI
Fot. FotoPyk