Reklama

Yeboah dalej kręci, Ekstraklasa to na razie dla niego plac zabaw

redakcja

Autor:redakcja

30 sierpnia 2021, 15:20 • 4 min czytania 13 komentarzy

Wystrzał formy zawodników na początku sezonu to z jednej strony marzenie kibiców, bowiem zwiastuje dobrze przepracowany okres przygotowawczy i zwiększa szanse na solidny start całego zespołu, ale z drugiej – niebezpieczeństwo. Skoro bogatsze ligi traktują naszą Ekstraklasę jak pierwszy lepszy dyskont, do którego wpadasz w każdej chwili i wrzucasz do koszyka to, czego potrzebujesz, to istnieje ryzyko, że przy wciąż otwartym okienku wyróżniający się piłkarz zdąży z Polski wyfrunąć, zanim rozgrywki się rozkręcą. Gdybyśmy teraz mieli typować takiego kandydata do transferu last minute, byłby to chyba Yaw Yeboah. 

Yeboah dalej kręci, Ekstraklasa to na razie dla niego plac zabaw

Piłkarz Wisły został powołany na zgrupowanie reprezentacji Ghany, w której po blisko dwóch latach przerwy będzie miał okazje, by zaliczyć drugi występ. I jest to tylko jeden z kilku dowodów na to, że na początku sezonu złapał naprawdę fajną formę. Najmocniej działającym na wyobraźnię jest oczywiście gol wbity Górnikowi Łęczna, który – sądząc po miejscach, w których został udostępniony i ich zasięgach – zobaczył prawie cały piłkarski świat

Oczywiście to nie tak, że jakiś poważniejszy klub zobaczy, że chłop pokręcił Rymaniankiem i Krykunem, po czym powie: „bierzemy”. No ale żeby trafić na radary, taki błysk może już wystarczyć. W takim sensie, że potrafimy sobie wyobrazić, że ktoś zaczyna po nim zadawać sobie pytania i szukać odpowiedzi.

  • Czy ten gość robi podobne rzeczy częściej?
  • Czy udaje mu się również przeciwko poważniejszym obrońcom?
  • Co jeszcze potrafi, a gdzie ma braki?
  • Ile ma lat i dlaczego gra tylko w Polsce?

A w dalszym ciągu – w przypadku pozytywnej weryfikacji – jaka jest jego sytuacja kontraktowa? A Yeboaha za początek tego sezonu należy oceniać bardzo pozytywnie. Tak z dzisiejszej perspektywy patrząc, trzeba powiedzieć, że nie wyszedł mu tylko mecz ze Stalą Mielec, jeden z sześciu, czyli jest zdecydowanie powyżej średniej drużynowej. A i to wspomniane spotkanie było w jego wykonaniu dość dziwne – został ściągnięty z boiska w przerwie, ale nie dlatego, że przeszedł obok meczu, bo w pierwszej części gry był aktywny, ale w kluczowych momentach podejmował fatalne wybory.

Reklama

CASHBACK 50% DO 500 ZŁOTYCH W FUKSIARZ.PL!

W pozostałych meczach zawsze miał udział przy przynajmniej jednej bramce Wisły, więc nazbierały mu się już: 3 gole, asysta i 2 kluczowe podanie. W całej lidze jest tylko jeszcze jeden piłkarz, który tak często maczał paluchy przy trafieniach swojego zespołu (Michal Skvarka, który ma gola, 3 asysty i 2 kluczowe podania).

Warto to sobie porównać z poprzednim sezonem tego zawodnika, który piłkarz z Ghany skończył 4 golami, 1 asystą i 1 kluczowym podaniem. Czyli gorzej niż rok temu już nie będzie. Ale przy okazji chcieliśmy wspomnieć właśnie o powtarzalności skrzydłowego Wisły. Wtedy też potrafił zachwycić na krótką metę, na usta wszystkich trafił szczególnie po spotkaniu ze Stalą Mielec, ale na przestrzeni sezonu zabrakło mu regularności i o swoim wielkim potencjale przypominał coraz rzadziej. By czymś się podeprzeć – za jesień miał u nas średnią not 5.33, a za wiosnę – tylko 4.20.  Duża różnica. I trudno się dziwić, skoro przez pół roku wypracował jedną bramkę.

I choćby z tego względu na miejscu Wisły chyba wzięlibyśmy pod uwagę sprzedaż tego zawodnika, gdyby pojawiło się konkretne zainteresowanie. Ma 24 lata i dwa lata do końca kontraktu, więc się nie pali, bo równie dobrze może się okazać, że Adrian Gula znalazł do niego klucz i taką grą Yeboah będzie rozpieszczał nas przez cały sezon, ale też wiemy, jakie są realia. Wisła przez ostatnie lata miała prawo trochę zapomnieć, jak robi się większe transfery z udziałem swoich piłkarzy, bowiem ostatnia taka transakcja to chyba sprzedaż Petara Brleka to Genoi (sierpień 2017, według Transfermarktu – 2,2 miliona euro), więc byłaby okazja, by wrócić do zarabiania.

Choć oczywiście nie namawiamy, bo w naszym interesie jest oglądać tak efektywnych grajków jak najdłużej. A tak poza tym Yeboah już po raz trzeci wylądował w jedenastce kozaków.

Reklama

Jego odpowiednikami wśród badziewiaków są Tomasz Loska i Ian Soler. W dodatku są to przedstawiciele drużyn, którym Ekstraklasa po jednym meczu przełożyła, więc tym większym osiągnięciem są aż trzy nominacje.

W przypadku Loski trochę dziwimy się, że wygląda to aż tak przeciętnie. Wydawało się, że chłop w Górniku Zabrze został potraktowany nie do końca uczciwie, bo od jakiejkolwiek możliwości pokazania się odsunięto go bardzo obcesowo, a przecież wcześniej udowodnił, że ma potencjał. Na poziomie pierwszej ligi się odbudował, z reguły wygrywał stojącą na wysokim poziomie rywalizację z Łukaszem Budziłkiem, ale powrót na najwyższy poziom rozgrywkowy jest w jego wykonaniu taki, że spodziewamy się roszady w bramce „Słoników”.

A o przypadku Solera, który jest nowym Crnomarkoviciem, już dzisiaj trochę szerzej pisaliśmy.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

13 komentarzy

Loading...