– Legia zagrała niezły mecz ze Slavią, ale gdyby nie Artur Boruc, to tego zwycięstwa by nie było. Wybronił dwie stuprocentowe sytuacje Stanislava Tecla, wprowadzał spokój, motywował kolegów. Niech broni jak najdłużej, niech będzie jak najdłużej zdrowy. Pokłony przed nim. Niesamowita klasa. Wybronił Legii mecz, wprowadził ją do Ligi Europy. Należy mu się pomnik obok Kazimierza Deyny – mówi Jacek Cyzio, były piłkarz Legii, z którym porozmawialiśmy po awansie Legii do fazy grupowej Ligi Europy.
Drugi rok z rzędu Polska ma drużynę w Lidze Europy. W tym roku to rozgrywki ciut bardziej elitarne, bo bierze w nich udział mniejsza liczba zespołów. Dla Legii to też przełamanie po wielu, wielu latach.
Wszyscy powinniśmy się cieszyć. Ja ze szczególnych powodów, bo coś tam w tej Legii pograłem, coś tam w tej Legii pokopałem.
Pamiętamy, pamiętamy.
To tak pół-żartem, pół-serio. Legii należą się pochwały, bo pokonała bardzo wymagającego rywala. Slavia Praga boryka się ze sporymi problemami zdrowotnymi swoich zawodników, a z tego co wiem, a wiem dosyć dużo, bo mam przyjemność komentować mecze ligi czeskiej, to okres przygotowawczy tego klubu nie był taki, jak miał być, ze względu na pandemię koronawirusa. Wiele rzeczy tam nie zagrało, ale nie ma o czym mówić – Legia zasłużyła na awans do Ligi Europy.
Legia tak umiejętnie wybijała z rytmu ofensywnych piłkarzy Slavii Praga?
Mecz ustawiła czerwona kartka Tomasa Holesa, ale na pewno Legia zrobiła kosmiczny postęp w kwestii taktyki, w kwestii strategii, w kwestii ustawienia. To konik Czesława Michniewicza, który jest doskonale znany z mądrych analiz, z przygotowywania skutecznych planów na kolejne mecze. Zresztą Jindrich Trpisovsky, sternik Slavii, też wsławił się tym w całej Europie, bo przecież prowadził już ten zespół w Lidze Europy czy w Lidze Mistrzów. Interesowało i interesuje się nim wiele klubów z całego kontynentu. Teraz może podobną markę wyrobi sobie trener Michniewicz, bo bardzo dobrze ustawił Legię pod Slavię i gołym okiem widać już, że Legia o jego zespół.
Może to nie jest kosmicznie lepsza drużyna niż w ostatnich latach, ale na pewno taka ze swoim stylem, swoim sposobem na wygrywanie, o ile, co jasne, może występować w najsilniejszym składzie, bo Czesław Michniewicz naturalnie rotuje składem i w lidze często stawia na zawodników z głębokiej rezerwy. Wyjściową, prawdziwą Legię widzimy w co drugim, w co trzecim meczu. Musimy cieszyć się, że Legi jest w Lidze Europy, bo to była długa i wymęczająca przeprawa.
Podoba się panu duet Tomas Pekhart-Mahir Emreli?
Ta dwójka na pewno potrafi strzelać bramki.
To nas pan zaskoczył!
Emreli wyglądał na wzmocnienie już od dwumeczu z Bodo/Glimt. Pekhart dochodzi jeszcze do optymalnej dyspozycji po Euro, w Pradze złapał kontuzję, nie mógł zagrać. Oni mogą gwarantować przekonujące liczby, ale są też zależni od reszty zespołu. Tu będzie chodzić o to, żeby się nie osłabiać, żeby nie wyprzedawać kadry i nie doprowadzać do takich sytuacji, jakie powstały na prawym wahadle, gdzie Czesław Michniewicz, po odejściu Josipa Juranovicia do Szkocji, musi łatać to wszystko Arturem Jędrzejczykiem. Legii nie stać sportowo na wyjmowanie kolejnych piłkarzy z rotacji, na tym powinien być już koniec sprzedawania – przydałaby się wzmocnienia. I to najlepiej nie takie, które będą potrzebować miesiąca wracania do formy, a takie, które będą gotowe do gry na tu i teraz. To jest warunek do wszystkiego.
Inna sprawa, że takie mamy warunki w Polsce. Nawet Legia, największy i najbogatszy klub w Polsce, musi sprzedawać, żeby funkcjonować, żeby spinać budżet. Nie ma tu porównania nawet do takiej Slavii, którą stać na duże ruchy przychodzące, na obserwowanie pojedynczych zawodników przez wiele miesięcy. Tam jest tak, że jeśli ktoś pasuje do koncepcji Jindricha Trpisovskiego, to po prostu jest sprowadzany do Pragi. Nie są to transfery na dziesięć czy piętnaście milionów, ale na dwa czy pięć – jak najbardziej. W Polsce mamy z tym problem. Życzyłbym sobie, żeby ta kadra, z którą Legia awansowała do Ligi Europy, pozostała na przyszły sezon. To konieczne. Konkurencja jest coraz większa. Proszę zwrócić uwagę na to, kto gra w Lidze Mistrzów – Sheriff Tiraspol, zespół z Mołdawii. W Lidze Europy będzie mnóstwo silnych rywali. Trzeba będzie grać nie na sto, a na sto pięćdziesiąt procent, żeby urywać punkty.
Czesław Michniewicz wprowadził Legię, pomimo pracy Dariusza Mioduskiego i Radosława Kucharskiego, a nie dzięki nim?
Może tak być. Czesław Michniewicz buduje swoją markę od wielu lat. Nie przyszedł do Legii, żeby odcinać kupony, tylko żeby robić sukcesy. Zrobił sukces. Wprowadził Legię do Ligi Europy, mimo że nie dysponuje satysfakcjonującą kadrą, nawet w porównaniu do Slavii wypada to blado. Taka Slavia nie musiała przecież przekładać swojego meczu w minionej kolejce ligi czeskiej, bo ma na tyle szeroką kadrę, że jest w stanie dać odpocząć trzem-czterem piłkarzom z podstawowego składu i jeszcze do tego wygrać 4:0. Cieszę się, że Legia awansowała, że wygrała ten dwumecz. Czy to rezultat pod góry prezesowi i dyrektorowi sportowemu? Nie wiem, nie powiem tego, na pewno oni też są zadowoleni i teraz muszą stworzyć plan na najbliższą przyszłość. Trzeba naciskać, trzeba robić wszystko, żeby tegoroczna pucharowa przygoda Legii nie skończyła się na sześciu spotkaniach. Legia nie może pozwolić sobie na to, żeby być tylko dostarczycielem punktów dla większych od siebie.
No i trzeba łączyć to z ligą.
A tu rywalizacja będzie zacięta, bo widzę, że Lech dołączył do czołówki i ma mistrzowskie zamiary. Duże wyzwanie dla trenera, zarządu.
Jeszcze słowo o Arturze Borucu. Którą młodość on już przeżywa…
Legia zagrała niezły mecz ze Slavią, ale gdyby nie Artur Boruc, to tego zwycięstwa by nie było. Wybronił dwie stuprocentowe sytuacje Stanislava Tecla, wprowadzał spokój, motywował kolegów. Niech broni jak najdłużej, niech będzie jak najdłużej zdrowy. Pokłony przed nim. Niesamowita klasa. Wybronił Legii mecz, wprowadził ją do Ligi Europy. Należy mu się pomnik obok Kazimierza Deyny.
ROZMAWIALI WOJCIECH PIELA I DANIEL ŻÓRAWSKI
Fot. 400mm.pl