Bayern wygrywa szalony mecz z „Koziołkami”. Lewandowski z kolejnym golem

Piotr Stolarczyk

22 sierpnia 2021, 20:31 • 3 min czytania

W sumie było to bardzo dziwne spotkanie. Pierwsza połowa toczyła się w ślamazarnym tempie, idealnym na drzemkę po niedzielnym rosole. A jeśli ktoś wytrzymał – zapewnił sobie niemałe katusze. Jasne, to dopiero początek projektu pod przewodnictwem Juliana Nagelsamanna, ale liczba niedokładnych zagrań przekroczyła dopuszczalną skalę. Po przerwie zaś obserwowaliśmy doskonałe widowisko. Bawarczycy wbili wyższy bieg i w kwadrans zapakowali „Koziołkom” dwie bramki, czyli typowy scenariusz. Jednak nieoczekiwanie nastąpił zwrot akcji. Ekipa z Kolonii w trzy minuty odrobiła starty. Tylko że ostatecznie nie wróci z Monachium nawet z punktem. 

Bayern wygrywa szalony mecz z „Koziołkami”. Lewandowski z kolejnym golem
Reklama

Bayern – FC Koeln.”Koziołki”mogą mieć duży niedosyt

Już niezależnie od aktualnej formy monachijczyków, trzeba podkreślić to, że goście pokazali się z naprawdę dobrej strony, bez żadnego respektu dla przeciwnika. Nie murowali bramki. Próbowali odważnie konstruować akcje. Defensywa przez długi czas prezentowała konsekwentną grę. Dość powiedzieć, że w pierwszej odsłonie Bayern zagroził im tylko za sprawą – uwaga – indywidualnej akcji Niklasa Sule, który w polu karnym zrobił ruletę (!), a następnie huknął w same widły, ale kapitalną interwencją popisał się Timo Horn. Przede wszystkim większość ekip po dwóch szybkich dzwonach na początku drugiej połowy zwiesiłaby głowy i prosiłaby o najmniejszy wymiar kary.

A tu proszę – dwie świetne akcje, dwa kapitalne dośrodkowania i na Allianz Arenie zapanowała cisza. Najpierw Anthony Modeste wykorzystał centrę Jonasa Hectora. Potem Mark Uth skarcił niefrasobliwość defensywy ekipy z Monachium. Radość FC Koeln  trwała raptem kilka minut, bo gospodarze po błędzie golkipera finalnie wcisnęli gola na 3:2

Reklama

Oj,  „Koziołki” zdecydowanie mają czego żałować. Remis spokojnie był do ugrania. Zresztą, ich smutek po ostatnim gwizdku najlepiej oddawał poczucie straconej szansy.

Bayern bowiem jest daleko od optymalnej dyspozycji.

Bayern – FC Koeln. Aktywny Robert Lewandowski. Jamal Musiala gamechangerem

To, co Leroy Sane wyprawiał w pierwszej połowie, wołało o pomstę do nieba. Powiedzieć, że był irytujący, to za mało. Zwrot mocno niedookreślony. Praktycznie każda jego decyzja była zła. W dodatku aż oczy bolały od niechlujstwa, które „zaoferował”. Nic dziwnego, że w przerwie został zmieniony. Julian Nagelsmann nie cackał się, tylko wpuścił Jamala Musialę.

I stanowiło to rzut w sam środek tarczy. 18-latek wniósł sporo ożywienia do ofensywy gospodarzy. Co najważniejsze – to on w głównej mierze w 50. minucie wypracował bramkę na 1:0. Wjechał w pole karne i wystawił Robertowi Lewandowskiemu piłkę na piąty metr. A skoro wreszcie przywołaliśmy do tablicy naszego na reprezentanta, to musimy podkreślić, że zanotował bardzo dobry występ.

W pierwszej odsłonie, ze względu na apatię reszty kolegów, wraz z Thomasem Mullerem musiał brać się z kreowanie gry. Schodził głębiej po futbolówkę, szukał też miejsca w bocznych sektorach. De facto spełniał rolę kreatywnej dziesiątki. Ponadto przy trafieniu na 2:0 Serge’a Gnabry’ego świetnie rozprowadził akcję – znalazł prostopadłym podaniem Mullera, znajdującego się na dobrej pozycji i tym samym zanotował kluczowe podanie. Kapitalnie rozegrali to Bawarczycy. Efekt? To był Bayern w najlepszym wydaniu – efektowny i skuteczny. Problem polegał  na tym, że po chwili spektakularnie roztrwonił dwubramkową zaliczkę.

Polak powinien mieć też koncie asystę, z tym że – jeszcze przy stanie 0:0 – Musiala zagotował się w dobrej sytuacji. Generalnie można było dostrzec sporo altruizmu. Mógł też skończyć mecz z doppelpackiem. Aczkolwiek i tak zasłużył na wysoką ocenę.

No właśnie, a jaką laurkę należy wystawić autorowi decydującego gola, czyli Gnabremu. Pierwsza połowa? Dramat. A po przerwie nie zmarnował ciasteczka od Mullera (2:0), potem z kolei sieknął tak, że Timo Horn nie zdołał poprawnie wypiąstkować piłki. Fortuna niesamowicie sprzyjała skrzydłowemu Bayernu.

W sumie to występ Gnabry’ego idealnie definiuję postawę całej drużyny Bawarczyków. Wygrała, nie dlatego, że była zdecydowanie lepsza. Wygrała, bo miał więcej szczęścia i nieocenione w trudnych momentach indywidualności. Natomiast widać też było symptomy filozofii Juliana Nagelsmanna. Zapewne kwestią czasu jest to, kiedy maszyna wskoczy na wyższe obroty.

Bayern Monachium – FC Koeln 3:2 (0:0)

R. Lewandowski 50′, S. Gnabry 59′ 71′ – A. Modeste 60′, M. Uth 62′

fot. Newspix

Najnowsze

Anglia

Simons i Romero, czyli „Głupi i Głupszy”. Liverpool górą w hicie

Maciej Piętak
0
Simons i Romero, czyli „Głupi i Głupszy”. Liverpool górą w hicie
Reklama

Niemcy

Niemcy

Polak trafił w drugim meczu z rzędu. Jego zespół się odrodził

redakcja
1
Polak trafił w drugim meczu z rzędu. Jego zespół się odrodził
Reklama
Reklama