Czy warto strzelać z dystansu? W tej sprawie dyskusja trwa od lat. Statystycy przytaczają twarde liczby – tylko niewielka liczba uderzeń zza pola karnego wpada do siatki, a więc przynosi realną korzyść drużynie. Często lepszym rozwiązaniem jest więc poszukanie gry kombinacyjnej, szybkiej wymiany podań i wjazdu w okolice jedenastego metra, skąd strzelić znacznie łatwiej. Ale nie oszukujmy się: każdego raz na jakiś czas skusi perspektywa soczystego walnięcia spod kolana. Grunt więc, żeby zrobić to tak, żeby virale z tej próby niosły się dlatego, że zerwała ona pajęczynę. Legia Warszawa w nowym sezonie zdecydowanie idzie w tym kierunku.

Praktycznie od początku rozgrywek ekipa z Warszawy pracuje na to, żebyśmy za rok czy dwa w „Bramie Dnia” mogli przypominać popisy piłkarzy Czesława Michniewicza. W dzisiejszym spotkaniu ze Slavią Praga Josip Juranović odpalił taką petardę, że nawet czescy kibice zbierali szczękę z podłogi. A przecież gol Mahira Emreliego to także uderzenie zza linii pola karnego. Czyli w jednym spotkaniu legioniści wyrównali wynik z poprzedniego sezonu ligowego, bo według wyliczeń „EkstraStats” tylko dwie próby uderzeń z większej odległości kończyły w siatce rywala Legii. O łatkę „potrafi uderzyć” postarali się:
- Josip Juranović
- Tomas Pekhart
Jeśli spojrzymy także na inne rozgrywki, bilans mistrzów Polski nie ulegnie większej zmianie. „Transfermarkt” jako bramkę z dystansu zalicza jeszcze tylko uderzenie Bartosza Slisza w meczu z ŁKS-em. Jak na 39 meczów – mizeria.
Cztery gole Legii Warszawa z dystansu w sezonie 2021/2022
Tymczasem w obecnym sezonie mamy za sobą zaledwie 11 gier, a Legia już zanotowała cztery gole zza linii pola karnego. Do dzisiejszego dubletu musimy doliczyć:
- gola Ernesta Muciego w meczu z Dinamem
- bramkę tego samego piłkarza ze spotkania z Wisłą Płock
Obydwie wyglądały tak, że Juranović i jego dzisiejsza petarda wcale nie są faworytem do zgarnięcia nagrody za gola sezonu. Mistrzowie Polski trafiają więc z dystansu częściej niż co trzeci mecz. Ba, kiedy spojrzymy na strzelone przez warszawską ekipę bramki, widzimy, jak duże znaczenie mają skuteczne próby strzałów zza pola karnego.
- 16 goli Legii
- 4 trafienia z dystansu
W dodatku wszystkie te bramki miały swoją wagę. Dużą wagę. Trzykrotnie dawały Legii prowadzenie, raz remis. Wygląda to nieźle, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że mistrzowie Polski mają tym względem spore rezerwy. To, co potrafi Ernest Muci już wiemy, ale to nie koniec. Słyszeliśmy przecież o tym, że huknąć z rzutu wolnego lubi i potrafi Jouse. Póki co widzieliśmy to tylko na filmikach z jego poprzednich klubów, ale zakładamy, że w końcu i w Warszawie zademonstruje ten dar i przymierzy jak, dla przykładu, Ivi Lopez.
EARLY PAYOUT W EUROPEJSKICH PUCHARACH I EKSTRAKLASIE – TYLKO W FUKSIARZ.PL!
Jak to wyglądało w przeszłości?
Nie obrazimy się, jeśli Legia pójdzie w tę stronę i przez cały sezon będzie bombardować bramkarzy takimi próbami, jak te Muciego czy Juranovicia. To w końcu czysta przyjemność, gdy oglądamy takie gole. Jeśli zespół Czesława Michniewicza podtrzyma tempo zdobywania goli z dystansu, możemy spodziewać się sezonu porównywalnego do rozgrywek 2019/2020. Wtedy legioniści popisali się siedmioma trafieniami zza pola karnego w lidze i minimum jednym w Pucharze Polski (Walerian Gwilia w Legnicy). Bramki z dystansu zapisali na koncie:
- Jose Kante – 2
- Walerian Gwilia – 2
- Luquinhas – 1
- Arvydas Novikovas – 1
- Mateusz Cholewiak – 1
- Dominik Nagy – 1
Co prawda z tej ekipy w Warszawie został już tylko Luquinhas, ale właśnie – Brazylijczyk ze swoją techniką jak najbardziej może powtórzyć to, co udało mu się dwa lata temu. Gdy cofniemy się do sezonu 2018/2019 doszukamy się z kolei gola zza linii szesnastu metrów w wykonaniu Andre Martinsa, który dorzucił się do dorobku sześciu trafień z dystansu Legii w lidze. Jeszcze lepszy był sezon 2017/2018, gdy po trzy trafienia zza pola karnego w Ekstraklasie odnotowali Kasper Hamalainen i Sebastian Szymański, a łączna liczba takich bramek byłą dwucyfrowa – 11.
***
Czyli to, co oglądamy to po prostu powrót do korzeni po jednym niezbyt udanym sezonie? Być może. Złośliwi oczywiście powiedzą, że Legia szuka bramek z dystansu, bo w polu karnym rywala w meczach z Dinamem czy Slavią nie za bardzo ma czego szukać. Ale to zbyt duże uproszczenie, bo przecież mając taki atut w kieszeni aż żal z niego nie skorzystać.
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix
Złośliwi powiedzą że to laga i na chaos w wykonaniu Czesia
Już widzę tą genialną taktykę reprezentacji, gdy Czesława w końcu osadzą na stołku selekcjonera:
– Panowie, przesuwamy w obronie, przesuwamy, przesuwamy! A potem jak przejmiemy to laga… eee… dłuuuuugie, dokładne podanie na Lewego, on coś szczeli!
– Trenerze, ale Lewy zakończył karierę.
– O żesz kurwa, faktycznie. To napierdalać z dystansu!
mam w dupie w jaki sposob bedziemy wygrywac
Strzały z dystansu wychodzą prawie tak dobrze, jak bicie trzynastolatków. Zobaczyli młodego, zadowolonego Europejczyka (niczym nie różniącego się np. od Niemca lub Francuza) i kompleksy dały o sobie znać.
Nie mieszaj kibolstwa z piłkarzami – na zdrowie ci wyjdzie.
jebac mlodych zadowolonych pedalskich lewackich europejczykow
typowe dla przedstawciela Lecha ze robie z siebie postepowego pedala europejskiego
fick dich du dreckige ratte und verpiss dich nach de
zrozumiales moze w twym ojczystym jezyku trollu?
Debil
było kilka petard ostatnio 🙂 Oby tak dalej
Czechu w każdej drużynie nakazuje strzelać z dystansu
weź proszki i z powrotem do pokoju bez klamek
Ja tam bym nie miał ochoty jebać kurew i szmat, ale co kto lubi.
Janczyk, nie przesadzaj. Fajnie, że potrafią uderzyć, ale gol Emreliego to lob. Ładna bramka i trzeba go pochwalić, ale nie traktujmy tego jako strzał z dystansu. Juranović – jak najbardziej, bramkarz był mniej więcej, tam gdzie powinien być, przed nim byli obrońcy, a Chorwat przylutował. Ale Emreli to co innego. Równie dobrze można by napisać, że strzał na pustą bramkę po minięciu bramkarza na 20 metrze, to gol z dystansu. Odległość się zgadza, ale jednak nie.
Czyli jak Ronaldinho przelobował Seamana z wolnego na mundialu w 2002, to według ciebie nie był to strzał z dystansu. A kolumbijski bramkarz nie pokonał Kuszczaka strzałem z dystansu. Wygoogluj sobie, co znaczy rzeczownik „dystans”.
Co ty porównujesz? Ronaldinho miał przed sobą obrońców i bramkarza,
więc sporo przeszkód (piłkarzy) po drodze, podobnie jak Juranović. Każdy z nich teoretycznie mógł im przeszkodzić w skierowaniu piłki w stronę bramki.
Bramkarz Kolumbii miał jeszcze trudniej. Emrelemu „wystarczyło” pokonanie bramkarza. Jak najbardziej zasługuje na pochwałę, ale to dla mnie nie był strzał z dystansu. Wiem co on oznacza, ale nie zawsze można traktować wszystko dosłownie. Naprawdę uważasz, że gość, który 4 razy strzeli gola po minięciu bramkarza na 20 metrze i strzale do pustej, jest tak samo dobry, jak ktoś kto strzeli 4 bramki z wolnych albo tak jak Juranowić wczoraj? Nie, sporo umie bo trafił, ale to nie samo, co oddanie na tyle celnego i mocnego strzału, że bramkarz i obrońcy nie mają nic do powiedzenia.
Jak ktoś strzeli 5 bramek prawą nogą po podobnych strzałach jak Juranović i 5 lewą z 3 metrów do pustaka, to znaczy że równie dobrze strzela prawą i lewą nogą? Nie wiadomo, bo to zależy jak strzela lewą z dalszej odległości. Jak strzeli głową niekryty z dwóch metrów, to znaczy, że gra dobrze głową? Też nie wiadomo. I tak dalej. Dlatego Emreli jako przykład na to, że Legia strzela z dystansu jest dla mnie bez sensu. I zanim zaczniesz pouczać innych, zacznij myśleć. Jak się ma taki nick, to wypadałoby wiedzieć, że użycie danego sformułowania zależy od kontekstu.
Widać, że nigdy nie grałeś w piłkę nawet amatorsko, skoro twierdzisz, że sytuacja Emrelego była tak prosta, że „wystarczyło pokonanie bramkarza”. Nie, lob z woleja nie jest taką prostą sprawą, zwłaszcza z takiej odległości – lob prawie zawsze jest wolniejszy niż bomba, więc zawodnicy mają szansę go wybić z bramki.
I co z tego, że Juranović albo Ronaldinho mieli przed sobą obrońców, skoro ich strzały były tak wysokie, że żaden nie miał możliwości go zablokować? Równie dobrze mogło ich nie być i na jedno by wyszło. Równie dobrze mogły tam stać pachołki. Masz rację – kontekst jest ważny, więc weź pod uwagę w tym kontekście, że przy takich strzałach obrońcy nie mogą nic zrobić.
Jak się nie umie rozgrywać, to zostają strzały z dystansu.
ZAWODNIK TEN POTRAFI UDERZYĆ!
Strzały z dystansu to oczywiście czysty rigcz. Masz pozycję, nie bardzo jest komu zagrać, albo twoje umiejętności są za słabe na dobre podanie, po prostu uderz. A może będzie rykoszet, może będzie babol, może bramkarz wypluje przed siebie i ktoś dobije, może odbije na róg, nie ma sensu wchodzić z piłką do bramki.
Problem się robi, gdy to jest twoja największa nadzieja na zdobywanie goli, a niestety, na to wygląda w przypadku Legii, gdy gra z w miarę sensownymi drużynami.
Debil