Reklama

Romelu Lukaku wraca do Chelsea. Jest jeszcze silniejszy, szybszy, lepszy

Jan Piekutowski

Autor:Jan Piekutowski

09 sierpnia 2021, 17:10 • 9 min czytania 11 komentarzy

Namaszczenie transferu przez Fabrizio Romano w 99% przypadków oznacza jedno – niedługo do niego dojdzie, a my ujrzymy zawodnika w nowych barwach. W tym wypadku nie zanosi się na odstępstwo od reguły. Romelu Lukaku ma zostać piłkarzem Chelsea, różnica jest taka, że nie będą to dla niego zupełnie nowe barwy. On sam natomiast jest jednak innym zawodnikiem. 

Romelu Lukaku wraca do Chelsea. Jest jeszcze silniejszy, szybszy, lepszy

Od wielu lat uważa się go za sztandarowy błąd kadrowy Jose Mourinho. Wyliczanka zawsze jest ta sama – Lukaku, De Bruyne, Salah. Historia każdego z nich jest różna, każdy też otrzymał mniejszą lub większą szansę. Nie zmienia to jednak całej historii na jej najbardziej podstawowym poziomie – Chelsea, zamiast cieszyć się grą któregoś z tych piłkarzy, musiała przez lata wzdychać, gdy w innych trykotach demolowali jej defensywę.

Transfer Belga jest więc rozliczeniem się z przeszłością, przyznaniem się do błędu. Salaha z Liverpoolu się nie wyciągnie, De Bruyne z Manchesteru City również. Lukaku jest jednak – przynajmniej jeszcze w tym momencie – piłkarzem Interu, który z racji swoich problemów finansowych, uprzejmie podziękuje za każde euro przelane na ich konto. A Chelsea o zawartość klubowej kasy martwić się nie musi, w końcu to klub Romana Abramowicza. Znamienne jest jednak to, że to właśnie 28-latek, biegający kiedyś w barwach ekipy ze Stamford Bridge, będzie najdroższym transferem The Blues w historii.

97 milionów funtów za Lukaku od Chelsea. 100 milionów funtów za Jacka Grealisha od Manchesteru City. Wszystko w ciągu tygodnia. Premier League bawi się rynkiem transferowym na własnych regułach. Oba te ruchy można jednak dość logicznie wytłumaczyć, jednakże nietrudno przekonać, że prym w tej kwestii wiedzie reprezentant Czerwonych Diabłów.

Obawy ślepców

Gdy w 2019 roku Inter płacił za niego 80 milionów euro, fani Manchesteru United – w zasadzie wszyscy – uznawali to za dobry interes. Ich zdaniem Lukaku był na Old Trafford zupełnym niewypałem. Przeznaczone na niego 75 milionów funtów (+ 15 milionów funtów w bonusach) uznano koniec końców za palenie pieniędzmi w piecu, a całą zawieruchę transferową za grę niewartą świeczki.

Reklama

Belg spędził w Manchesterze United dwa trudne sezony, w zasadzie nigdzie, gdzie dostał poważną szansę, nie strzelał tak mało. Nie zasłużył jednak na łatkę kogoś, kogo Premier League przerasta, a przecież taka narrację starano się tworzyć. Uznano Lukaku za gościa sprawdzającego się w klubach pokroju Evertonu, ale zwyczajnie zbyt słabego na półkę wyżej. Co więcej, ci sami ludzie starają się deprecjonować wyniki 28-latka w Serie A, przez sam wzgląd na ligę włoską. Bo skoro dobrze wyglądał tam Ashley Young, to jakim prawem Romelu Lukaku miałby okazać się niewypałem.

Trudno odmówić takiemu podejściu jakiegokolwiek sensu, lecz postrzeganie nowego transferu Chelsea przez pryzmat kilku nieudanych miesięcy w barwach Manchesteru United, jest obawą ślepców. Ten napastnik za każdym razem dowodził co najmniej porządny wynik strzelecki. A to już jest jakieś osiągnięcie.

  • 2012/13 – 38 meczów – 17 goli – 0.44 g/m
  • 2013/14 – 33 mecze – 16 goli – 0.48 g/m
  • 2014/15 – 48 meczów – 20 goli – 0.41 g/m
  • 2015/16 – 46 meczów – 25 goli – 0.54 g/m
  • 2016/17 – 39 meczów – 26 goli – 0.66 g/m
  • 2017/18 – 51 meczów – 27 goli – 0.53 g/m
  • 2018/19 – 45 meczów – 15 goli – 0.33 g/m

Trzy sezony powyżej bardzo dobrej średniej 0.50 g/m. Jeden na granicy, dwa przeciętne oraz jeden – ten ostatni – po prostu słaby. Na podstawie tych wyników trudno uznać kogoś za gościa negatywnie zweryfikowanego przez angielski futbol, tym bardziej, że w tym nieszczęsnym 2018/19, tylko jeden zawodnik Manchesteru United zdobył więcej bramek niż Lukaku. Był to Paul Pogba.

Jasne, Belg nigdy nie wygrał korony króla strzelców Premier League i tylko raz był w najlepszej jedenastce rozgrywek (2016/17), ale z drugiej strony osiągnął to broniąc barw Evertonu. Koniec końców trzasnął też 113 bramek w najwyższej klasie rozgrywkowej. To tyle samo co Ian Wright, a więcej niż Didier Drogba. Na listę zawodników z przynajmniej setką goli w Premier League wdarł się zresztą naprawdę szybko – miał 24 lata i 322 dni. Tylko Michael Owen, Robbie Fowler, Wayne Rooney i Harry Kane uczynili to będąc młodszymi.

Załóż konto w Fuksiarz.pl i sprawdź ofertę zakładów!

Deprecjonowanie Lukaku przybiera zatem niezrozumiały wymiar. Oczywiście nikt nie zamierza tutaj zakłamywać rzeczywistości i twierdzić, że w Manchesterze United był wspaniały, ale istnieją logiczne przesłanki ku temu, by sądzić, że tym razem może doskonale poradzić sobie w barwach wielkiego klubu.

Reklama

W ciągu dwóch lat od wspomnianego transferu do Włoch, Lukaku rozwinął się pod wieloma względami. Jego kontrola piłki, tak często wykpiwana podczas przygody na Old Trafford, w Serie A stała się powodem podziwu. Właściwie nie zdarzają mu się komiczne potknięcia, które budowały obraz Belga trzy lata temu.

W związku z ich nagromadzeniem powstał nawet filmik na YouTube, który uzbierał prawie 2 miliony wyświetleń.

Faktycznie, na tym wycinku Lukaku przypomina parodię piłkarza. O zawrót głowy przyprawia jego pierwszy kontakt z piłką. Tylko że tego Lukaku już nie ma. Ten w Manchesterze United był stłamszony, popełniał tragikomiczne błędy. Marnował sytuacje, które zazwyczaj kończył z zamkniętymi oczami. Jego drybling bardziej zaskakiwał samego napastnika niż obrońcę rywala. Wyjazd do Włoch pozwolił mu się od tego odciąć, nabrać przekonania do własnych umiejętności. Wraca szybszy, silniejszy, lepszy.

Szersza publika widziała efekty podczas Euro 2020, gdzie 28-latek był jednym z najlepszych zawodników turnieju. Węższa – śledząca zmagania Serie A – od dwóch sezonów zachwycała się jego grą. Lukaku miał znaczny wpływ w przywróceniu Interu na tron. Dobrze, że do doskonałych wyników strzeleckich dołożył w końcu jakieś trofeum.

  • 2019/20 – 51 meczów – 34 gole – 0.66 g/m
  • 2020/21 – 44 mecze – 30 goli – 0.68 g/m

Romelu Lukaku najdroższym piłkarzem w historii

Każda drużyna potrzebuje wzmocnień. Nawet ta, która przed chwilą sięgnęła po najważniejsze trofeum w Europie. Przekonał się o tym Real Madryt, przekonał Liverpool. Chelsea nie chce powtórzyć błędu tych drugich, o czym najdobitniej świadczy właśnie transfer belgijskiego napastnika.

97 milionów funtów, podane przez Romano, uplasuje Lukaku na drugim miejscu wśród najdroższych transferów Premier League. Będzie też jedynym napastnikiem, który w rzeczonym zestawieniu znajdzie się dwukrotnie. Już za kilka dni czołówka będzie wyglądała następująco:

  • Jack Grealish – 100 milionów funtów – Manchester City
  • Romelu Lukaku – 97 milionów funtów – Chelsea
  • Paul Pogba – 93 miliony funtów – Manchester United
  • Romelu Lukaku – 90 milionów funtów – Manchester United
  • Harry Maguire – 80 milionów funtów – Manchester United

Belg zastąpi Kaia Havertza, którego zakup szacuje się na 75 milionów funtów.

Ponadto, 28-latek ma wielką szansę stać się najdrożej kupowanym zawodnikiem w historii futbolu. Łączna suma transferów Lukaku będzie wynosiłą bagatela 318.6 miliona euro. Tym samym wyprzedzi nie tylko Cristiano Ronaldo (203.6), ale przede wszystkim Neymara (310.2). Jeśli nie dojdzie do niespodziewanej przeprowadzki Kyliana Mbappe (obecnie 10., 145 milionów euro), Belg rozsiądzie się na tronie na przynajmniej kilka miesięcy.

Obawy – wobec takich pieniędzy – są rzeczą naturalną, ale Chelsea ryzykuje wyjątkowo mało. Trudno bowiem uwierzyć w to, aby napastnik takiego formatu nie wypalił u Thomasa Tuchela.

Co Romelu Lukaku może dać Chelsea?

Wzorem do naśladowania dla Romelu Lukaku jest wspomniany Didier Drogba. Ponowny transfer do Chelsea można zatem traktować jako kolejne już spełnienie marzeń. Tym bardziej, że Belg zawsze twierdził, iż chce udowodnić, jak bardzo pomylili się ludzie, którzy tak szybko go skreślili podczas pierwszego pobytu na Stamford Bridge (Lukaku w Chelsea zaliczył łącznie 15 występów).

Szansę ma na to niemałą, bo jedną z największych – o ile nie największą – luk w składzie The Blues była właśnie pozycja napastnika. Olivier Giroud był naprawdę niezłym piłkarzem, ale przede wszystkim dość starym i ograniczonym taktycznie, przez co nie zdobył serca Thomasa Tuchela. Tammy Abraham został zupełnie odsunięty na boczny tor, mimo tego, że jakimś sposobem był najskuteczniejszym piłkarzem Chelsea w poprzednim sezonie. Timo Werner zasłużył na oddzielną opowieść, bo chociaż regularnie wytykano go palcami, to strzelił tyle samo goli co Abraham.

Jakkolwiek by jednak tej trójki nie wziąć w obronę, to żaden nie grał na takim poziomie, by z ręką na sercu stwierdzić, że nie pozostawiają wątpliwości. Sam Tuchel uciekał się do tego, by na fałszywej dziewiątce wystawić Kaia Havertza. Niemiec musiał kombinować, ale strzeleckiego bata nie ukręcił. Werner i Abraham zdobyli po 12 bramek we wszystkich rozgrywkach. To mało, ale też nikt w szeregach The Blues nie trafiał do siatki częściej. Lukaku ma ten problem rozwiązać.

Odbierz najwyższy cashback na start bez obrotu w Fuksiarz.pl!

W sezonie 2020/21 w końcu skoczył mu współczynnik g/m, ale bez rzutów karnych. W czasach Manchesteru United wynik ten oscylował na poziomie nieco ponad 0.4, by teraz zatrzymać się niemal na 0.6. To znacząca różnica, w dodatku nawiązująca do najlepszych (pod tym względem) czasów w WBA i Evertonie.

To o tyle ważna statystyka, że delikatnie odsłania bardzo ważną cechę Lukaku – wszechstronność. Z otwartej gry 28-latek strzelił w ostatnim sezonie Serie A 18 goli. 10 jego lepszą, lewą nogą, ale aż sześć prawą. To wielka trudność dla obrońcy, gdy musisz mierzyć się z rywalem, którego stać na uderzenie z obu stron. Zepchnięcie go na jedną nogę może się bowiem okazać skrajnie nieefektywne.

Ponadto Belg cały czas korzysta, czy raczej rozwija, przewagę, jaką daje mu unikalną kombinacja warunków fizycznych. Ten chłop wygląda jak czołg, ale biega tak, jakby od tego zależało wszystko. Potrzebuje relatywnie mało czasu na rozpędzenie się, a gdy już to zrobi, większość obrońców odpada w fizycznym starciu. Trudno z marszu znaleźć w Premier League obrońców, którzy byliby w stanie konkurować z Lukaku pod względem szybkości i siły. Może Virgil Van Dijk, przed tą potworną kontuzją.

Czymś, co jednak robi największe wrażenie, nie jest jednak skuteczność Belga, ani jego fizis, gdyż te rzeczy widoczne były w zasadzie zawsze. Jak zauważyli piłkarze The Athletic, Lukaku stał się w Interze zawodnikiem znacznie bardziej kreatywnym. Tuchel może z tego rozwiązania skorzystać, wszak jego Chelsea gra podobnym ustawieniem co ekipa z Mediolanu pod batutą Conte.

Lukaku teraz vs Lukaku w ostatnim sezonie dla Manchesteru United:

  • 0.3 asysty na mecz vs 0.0 asysty na mecz
  • 68% więcej kontaktów z piłką w polu karnym
  • 205% (sic!) więcej dryblingów i rajdów z piłką
  • 80% więcej podań zawiązujących akcję

Jednocześnie Belg notuje mniej bloków, fauli, odbiorów, a także podań w środkowej strefie boiska. Stał się zawodnikiem bardziej ofensywnym, skupiającym siłę swoich ataków nie na rozgrywaniu, lecz w ostatniej tercji placu gry. To właśnie tam Lukaku czuje się jak ryba w wodzie i Chelsea musi zrobić wszystko, nie wyciągać go na siłę z tego środowiska.

Czynienie z niego piłkarza, którym nie jest, to zabójstwo na samym starcie współpracy. The Blues mieli najgorszy stosunek xG do rzeczywistej liczby bramek w całej lidze. Teraz ściągają gościa, który może to zmienić, gdyż robił to właściwie w każdym sezonie w dorosłej piłce. Od 11 lat obserwujemy, jak Lukaku radzi sobie na największych z aren i konkluzja może być tylko jedna – on potrafi strzelać gole. Chelsea musi zrobić wszystko, by mu to umożliwić.

***

Paradoksalnie może być to trudne dla Thomasa Tuchela. Transfer Lukaku stawia niemieckiego szkoleniowca w o tyle kłopotliwej sytuacji, że taktyka wymaga przemyślenia. Gra trójką z tyłu – tak kochana przez byłego szkoleniowca PSG – wygląda na zabójczą dla ofensywnego potencjału Chelsea.

Londyńczycy będą mieć w swoich szeregach Lukaku, Wernera, Havertza, Hudsona-Odoia, Mounta, Ziyecha, Abrahama (?), Pulisicia. Nie chodzi oczywiście o tym, by mieścić ich wszystkich, ale na pierwszy rzut oka, ustawienie 3-4-3 nie wygląda na najlepszy pomysł świata, tym bardziej, że pozycje bocznych pomocników de facto oznaczają obecność wahadłowych, a nie skrzydłowych.

Być może Tuchel zdecyduje się na 4-2-2-2, które stosował jeszcze w PSG. Wówczas Lukaku miałby partnera w postaci Wernera, mogącego pełnić podobną rolę do tej, w której ostatnio odnajdował się Lautaro Martinez. Na pozycji dwóch dziesiątek znalazłoby się zaś miejsce dla Mounta i Havertza. Pytanie jednak, co wówczas zrobić z linią defensywy, która zagwarantowała Chelsea Ligę Mistrzów.

To dylemat trudny, ale przyjemny. W końcu wywołuje go nie exodus piłkarzy, ale transfer jednego z najlepszych napastników na świecie. 

Fot.Newspix

Angielski łącznik

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Komentarze

11 komentarzy

Loading...