Może to dziwnie zabrzmieć, skoro chodziło dopiero o 3. kolejkę nowego sezonu, ale dla Górnika Zabrze mecz ze Stalą Mielec w perspektywie najbliższych tygodni był meczem o wszystko. Podopieczni Jana Urbana musieli go wygrać, jeżeli chcieli uniknąć pożaru w swoich szeregach. Iskry już się pojawiały, swąd dymu zaczął być odczuwalny. Na szczęście dla kibiców klubu z Roosevelta, ich piłkarze wykonali zadanie.
Górnik Zabrze – Stal Mielec: Jesus Jimenez bohaterem gospodarzy
Kilka razy pisaliśmy o tym, że Górnik potrzebuje wzmocnień na wczoraj, a głośne przyjście Lukasa Podolskiego trochę zaciemniło ogólny stan rzeczy w temacie kadry zabrzan. Gdyby on i koledzy zawiedli ze Stalą, wpisaliby się na listę w rubryce “główni kandydaci do spadku”, zwłaszcza że następnymi rywalami są rozpędzona Jagiellonia, Raków i Piast Gliwice. Istniałoby ryzyko, że po sześciu spotkaniach nadal byłoby zero punktów, a atmosfera stałaby się tak fatalna, że już na przełomie sierpnia i września mogłyby polecieć jakieś głowy.
Do przerwy sprawa pozostawała otwarta. Czytaj: jedni i drudzy męczyli swoją grą. Górnik przeważał, ale nic z tego nie wynikało. Najciekawsze momenty to dwie niecelne próby z dystansu (Dziedzic i Tomasiewicz) oraz odbite przez Gliwę uderzenie Nowaka z ostrego kąta, przy którym prawdopodobnie i tak w razie czego byłby odgwizdany spalony. Szał ciał.
Górnik Zabrze – Stal Mielec: Podolski i Jimenez marnowali sytuacje
Dopiero w drugiej połowie zarysowała się przepaść między gospodarzami a gośćmi. Pomogły w tym zmiany. Robert Dadok znów toczył nierówną walkę z własnymi słabościami i Urban postanowił mu odpuścić na drugą połowę. Młody Dziedzic oddał wspomniany strzał, ale ogólnie grał nerwowo i często tracił piłkę w prosty sposób. Krzysztof Kubica i Mateusz Cholewiak wypadli lepiej. Ten drugi po prostu mniej irytował, za to Kubica potrafił się wyróżnić. Już nie tylko Manneh trzymał środek pola, a udało się także pokazać coś z przodu. Kubica zgraniem klatką piersiową zaliczył niespodziewaną asystę. Niespodziewaną, bo później całą robotę zrobił Jesus Jimenez. Nie dał się przepchnąć Mateuszowi Wyjadłowskiemu, położył na ziemi De Amo i załadował nie do obrony w dalszy róg. Piękna akcja Hiszpana, która koniec końców dała bezcenny triumf.
Triumf skromny, lecz w pełni zasłużony. Górnik po przerwie powinien strzelić kilka goli. Podolski i Jimenez wzajemnie zabierali sobie asysty marnując świetne sytuacje. Raz też Poldi omal nie zaskoczył Gliwy z ostrego kąta. Piłka zaplątała się bramkarzowi Stali między nogami, ale zdołał ją zatrzymać przed linią. W doliczonym czasie Kubica nawet trafił do siatki i przez chwilę fetował premierowego gola w Ekstraklasie, lecz sędzia Wojciech Myć anulował go po podpowiedziach z wozu (zagranie ręką).
Górnik Zabrze – Stal Mielec: co w tej lidze robi Wyjadłowski?
Kubicę krył wtedy Wyjadłowski, który dał fatalną zmianę. Zaraz po wejściu stracił piłkę na groźną kontrę. Na jego szczęście akurat wtedy Podolski nie zrozumiał się z Nowakiem. Wyjadłowski “poszedł za ciosem” i mocno maczał palce przy golu. Mając dość komfortową sytuację do wybicia/wyprowadzenia piłki, zagrał ją prosto do Gryszkiewicza, potem Kubica znalazł Jimeneza i ciąg dalszy znamy. Patrzymy na tego gościa i zastanawiamy się, co on robi w Ekstraklasie. Jakie są jego atuty? Czym sobie na to zasłużył? Czy wyróżnia go jedynie status młodzieżowca? Nie pamiętamy jego dobrego zagrania w Jagiellonii i na razie w Stali jest tak samo. Jasne, to nominalny skrzydłowy, więc w roli wahadłowego mógł się czuć nieswojo, ale coś nam się wydaje, że to nie pozycja jest problemem Wyjadłowskiego.
Stal generalnie miała dziś problemy ze wszystkim. Obrona w drugiej połowie na sporo pozwoliła przeciwnikowi. Środek pola nie potrafił nic poza walką. W ofensywie mielczanie zaprezentowali się beznadziejnie. Nie oddali żadnego celnego strzału i w zasadzie żadnego groźnego, bo na pewno do tej kategorii nie zaliczymy mocno chybionej przewrotki Macieja Jankowskiego (już trzecie podejście w tym sezonie), a próba Tomasiewicza normalnie nie zostałaby zauważona. Kwintesencją żałości z przodu był rzut rożny rozegrany przez Budzińskiego tak, że piłka wyszła na aut na połowie boiska. Przynajmniej nie było kontry…
W Górniku wreszcie zaczęła się zazębiać współpraca między Podolskim, Jimenezem i Nowakiem. Pytanie, czy to bardziej efekt słabiutkiego rywala, czy jednak faktycznego progresu. Zaryzykujemy tezę, że mimo wszystko w nieco większym stopniu to drugie. Stal przeciwko Termalice i Piastowi jednak prezentowała się trochę lepiej. W każdym razie zabrzanie wygrali całkowicie zasłużenie, 1:0 to dla pokonanych najniższy wymiar kary. Pojawiła się nadzieja, że Górnik nie ugrzęźnie na dnie tabeli. W przypadku Stali trudno o pozytywne punkty zaczepienia.
Fot. Newspix