– Uważam, że finanse nie stanowiły głównej motywacji odejścia Messiego z Camp Nou. Zarobił już tyle forsy, że jego ruch determinowała chęć sięgania po największe laury. On chce być najlepszy w historii piłki nożnej. Z kolei uczestniczenie w takim projekcie sportowym, jakim była Barcelona przez ostatnie 3/4 lata, musiało być dla niego mordęgą. Po prostu. Lanie od Romy, lanie od Liverpoolu jest upokarzające dla takiego piłkarza – mówi Michał Zawada, wieloletni kibic FC Barcelony, socio tego klubu. Co według niego kierowało Leo Messim? Czy można było przewidzieć jego ruch? Jakie konsekwencje czekają Blaugranę? W jakim stopniu ucierpi na tym La Liga? Dlaczego kibice Realu nie powinni cieszyć się z tego, że od największego konkurenta odeszła legenda? Zapraszamy!
Zazwyczaj świetnie poinformowany Fabrizio Romano wczoraj donosił, że Leo Messi podpisze nową umowę z Barceloną do 2026 r. Dziś nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji. Mimo wszystko czułeś w kościach to?
Jestem w ogromnym szoku. Wczoraj pojawiła się informacja, że Jorge Messi (ojciec Leo Messiego – przyp. red) leci do Barcelony. Dla wszystkich kibiców Blaugrany i nie tylko oznaczało jedno: celem wycieczki jest podpisanie nowego kontraktu. Wydawało się, że dopną najważniejsze szczegóły. A tu proszę… W dalszym ciągu nie mogę w to uwierzyć. Znaczy wiedziałem, że odejście Leo Messiego musi kiedyś nastąpić. Trochę też jestem zaskoczony momentem, bo myślałem, że w poprzednim roku dojdzie do tego. I naprawdę wolałbym, żeby Messi wówczas odszedł, kiedy to wojował z Bartomeu, niż teraz, gdy kibice klubu mieli nadzieje na pozytywny finał. W dodatku objęcie sterów przez Joana Laportę potęgowało wiarę w szczęśliwy koniec pertraktacji. W to, że ten projekt sportowy będzie budowany od nowa. Że będzie to impuls do poprawy.
Jasne, sytuacja finansowa klubu jest fatalna, i potrzeba wiele lat na to, by się wyprostowała. Jednak odejście Messiego paradoksalnie powoduje, że Barca będzie miała jeden problem mniej, jeśli chodzi o wydatki. Za to pojawił gigantyczny kłopot w postaci tego, w jaki sposób przyciągnąć ludzi na stadion, znaleźć powód, dla którego nawet teraz kibice Blaugrany mieliby ją oglądać.
Jak myślisz – dlaczego negocjacje zakończyły się fiaskiem?
Myślę, że decydująca była kwestia zmęczenia ze strony Messiego. Tym ciągłym borykaniem się z tym, że ta kadra była niepełna. Tym, że ciągle były jakieś problemy z trenerami. W Lidze Mistrzów zaś Barcelona nie stanowiła już konkurencji dla innych topowych europejskich marek. Teraz dochodzi do tego jeszcze ujawienie stanu finansów klubu po erze Bartomeu. Okazuje się, że to zmęczenie legendy Barcy jest jeszcze większe niż nam się wszystkim wydawało. Tak to sobie tłumaczę, bo próbuje to jakoś zracjonalizować. Kurczę, trudno mi sobie teraz nawet wyobrazić, jak ten projekt będzie wyglądał bez niego. To dla mnie jakaś abstrakcja, że kiedyś tam pójdę na mecz Barcelony i już go nie zobaczę w koszulce tej drużyny.
Mówisz, że nie wyobrażasz sobie tego, ale z drugiej strony, te czarne chmury nad Camp Nou zbierały się od dawna. Jak się okazuje – to nie był przypadek, jakieś tam drobne rozbieżności, że Messi po 30 czerwca był de facto bezrobotny.
Wiesz co? Sądziłem, że skoro został w poprzednim roku, po tym fatalnym sezonie, po tej porażce 2:8 z Bayernem Monachium, skoro jeszcze zdecydował się zostać w klubie, a pamiętajmy atmosfera była bardzo gęsta, to finalnie w końcu dojdzie do kompromisu z władzami klubu. Podkreślmy to: już nowymi władzami.
Trudno inaczej nazwać to jak dużą porażką obecnego prezydenta klubu, Joana Laporty. W styczniu wjechał do klubu na białym koniu i miał być gwarantem tego, że Messi zostanie w Katalonii. Uważasz, że to początek końca sternika klubu?
Niespecjalnie kto inny ma tam w klubie rządzić i Laporta rozpoczyna jakieś tam swoje porządki. Wiadomo, że jego celem jest poprawa sytuacji finansowej klubu, która jest fatalna. A fundamentem uzdrawiania ogólnej sytuacji, było doprowadzenie do godnego zwieńczenia kariery Leo Messiego w Barcelonie. Czyli dać mu pograć jeszcze rok lub dwa, szykować przy nim do roli lidera Pedriego czy Ansu Fatiego po to, by płynnie nastąpiła sukcesja. Jednak nie będzie tego bezbolesnego przejścia, nie będzie pięknego pożegnania Messiego, bo nawet nie ma ku temu podstaw. Przecież nawet nie jest zawodnikiem klubu. Na pewno jest to klęska Laporty. Tylko że spowodowana spuścizną pozostawioną przez poprzedniego prezydenta, Josepha Bartomeu, któremu nigdy w życiu nie zapomnę tego, jaki bałagan po sobie zostawił. Moim zdaniem Laporta nie jest głównym winowajcą. Po prostu nie poradził sobie z problemami, które zostały do rozwiązania po poprzedniku. Mimo wszystko kibice liczyli, że sobie poradzi.
A może przyczyną odejścia był osoba trenera Ronalda Koemana? Argentyńczyk nie zgadzał się z jego wizją i metodami pracy?
Jeśli dobrze się temu przyjrzymy, to Messi w swojej karierze w Barcelonie pracował z dwoma wybitnymi fachowcami – z Pepem Gaurdiolą i Luisem Enrique. Reszta? Frank Rijkaard wprawdzie sporo wygrał z klubem, stworzył pewne podwaliny pod przyszłe sukcesy Guradioli, ale nie był genialnym szkoleniowcem. A z kolei w ostatnich latach Messi musiał się borykać z trenerami typu Ernesto Valverde czy Quique Setien. A Koeman? Owszem wygrał Puchar Króla w poprzednim sezonie. Miał kadrą taką, a nie inną. Bartomeu kupił piłkarzy przepłaconych albo podejrzanej prominencji, czy też Brazylijczyków pokroju Matheusa. Pewnie nie tylko Messi, ale i inni klasowi piłkarze pukali się w czoło na to, co tam się kadrowo dzieje. Tak więc nie dziwię się, że kapitan mógł tęsknić za normalnie prowadzonym projektem, za normalnym trenerem z górnej półki. Przede wszystkim za przeprowadzonymi logiczne transferami i za racjonalną kontynuację w taktyce. Mnie Koeman nie przekonuje, a w końcówce sezonu wręcz zniechęcił. I to, co dawało nadzieje gdzieś w styczniu, w lutym – gra w systemie 3-5-2, odbudowania Busquetsa, wykorzystanie umiejętności kilku piłkarzy – okazało się na finisz rozgrywek La Liga niewystraczające.
Myślisz, że nastąpi teraz proces odbrązawiania Messiego? Pomnik zacznie kruszeć i powoli rozpadać się na drobne elementy?
Nie. Nie sądzę, by do tego doszło.
Nie wszyscy kupią tłumaczenie o zmęczeniu. To jednak był kapitan, żywa legenda klubu związana z nim przez blisko dwie dekady. Bałagan bałaganem, ale Messi też grał na zwłokę. Trochę nieelegancko.
Myślę, że zapewne dał włodarzom klubu czas na przedstawienie konkretnej oferty. Twierdzę, że jest to zawodnik, który patrzy szerzej niż tylko projekt sportowy lub na to, jak wygląda sytuacja finansowa klubu. I uważam, że jego motywacją jest głód kolejnego, już po kilku latach, sukcesu w Lidze Mistrzów. Messi pokazał w minionym sezonie, że może grać na najwyższym poziomie, a Barca zaś, że nawet w La Liga nie jest szczególnie konkurencyjna. On nie musi już Barcelonie niczego oddawać, niczego udowadniać, niczego odpracowywać. Dla tego klubu, przez te 15 lat w dorosłej piłce, zrobił więcej – jeśli chodzi boisko – niż Cruyff, Ronaldinho i wiele innych legend. Trzeba ocenić to na chłodno. Wielu kibiców jest zapewne teraz rozżalonych i będzie szukało przyczyn w skoku na kasę Argentyńczyka.
Nie uważam że, finanse stanowiły główną motywację odejścia z Camp Nou. Zarobił już tyle forsy, że jego ruch determinowała chęć sięgania po największe laury. On chce być najlepszy w historii piłki nożnej. Z kolei uczestniczenie w takim projekcie sportowym, jakim była Barcelona przez ostatnie 3/4 lata, musiało być dla Messiego mordęgą. Po prostu. Lanie od Romy, lanie od Liverpoolu to jest upokarzające dla piłkarza, który wie, co potrafi.
GDZIE ZAGRA MESSI? POSTAW W FUKSIARZ.PL!
To prawda. Może i ten sezon stanowił jakąś iskierkę nadziei, że Barcelona dźwignie się z kryzysu, lecz generalnie dalej jest stajnią Augiasza.
Od 2015 r. klub jest regularnie osłabiany. Brakuje wzmocnień. Ba, ta kadra nie jest nawet utrzymywana na podobnym poziomie z sezonu na sezon. Może w tym roku przez przyjście Memphisa Depaya, Erica Garcii, czy Kuna Aguero, istniała szansa, że zrobi się kroki w prawidłowym kierunku. Sęk w tym, że to nie są siedmiomilowe buty. Co ciekawe – przyszedł Kun Aguero, a nie zagra z Messim ani jednego meczu. Co za ironia losu…
Messi zwyczajnie liczy czas i wie o tym, że zostało mu kilkanaście ostatnich miesięcy gry na wysokim poziomie. Zna swój organizm i zdaje sobie sprawę z tego, iż w końcu będzie musiał zejść ze sceny. A Barcelona przez najbliższe dwa trzy lata, mając jakichś Pjaniców czy Brathwaithe’ów i innych przeciętnych grajków, których nie można wypchnąć, nie ma co liczyć na to, że nawiąże walkę z najlepszymi drużynami w Europie.
Co czeka Barcelonę w najbliższym sezonie?
Cała La Liga idzie w dół, tak więc nie sądzę, by Blaugrana wypadła poza pierwszą czwórkę. Moim zdaniem Atletico obroni mistrzostwo. A Barca? Będzie walczyła o drugie lub trzecie miejsce. Nawet bez Messiego w skali krajowych rozgrywek to kadrowo dobra drużyna.
Włodarze klubu mieli plan “B” na wypadek odejścia Messiego?
W mojej opinii nie przewidywali takiej opcji. I to też się odbije czkawką. Myślę, że cała La Liga nie jest na to przygotowana. Przecież rozgrywki nie mają teraz gwiazdy z prawdziwego zdarzenia. Bo kto ma nią być? Nie będzie Messiego, nie ma już Cristiano Ronaldo, nie ma Sergio Ramosa. No może przyjdzie Mbappe do Realu i wówczas on zostanie gwiazdą La Liga. Ale w tym momencie to są rozgrywki – jeśli mielibyśmy drukować plakaty – numer pięć w Europie. Mówię o nazwiskach.
Zgadzam się. Nawet Bundesliga czy Ligue 1 ma więcej piłkarzy rozpalających wyobraźnię kibiców.
Szczerze? Gdybym nie był kibicem Barcelony, musiałbym się poważnie zastanowić, po co ja mam włączyć telewizor i obejrzeć mecz Blaugrany, skoro nie ma w niej Messiego. Na grę Realu Madryt w poprzednim również nie patrzyło się z przyjemnością. I rzeczywiście na tle tych ekip Atletico pod wodzą Simeone, z Suarezem czy Felixem w składzie, jest drużyną bardziej wyrazistą.
No właśnie, korki od szampanów strzeliły w madryckich klubach? Czy to też jest problem dla nich, bo spada wartość marketingowa produktu, jakim są rozgrywki La Liga?
Ależ oczywiście, że odejście Messiego paradoksalnie jest problemem. Z tego względu, że spadnie oglądalność ligi. Produkt nie będzie już tak atrakcyjny dla odbiorcy. Najlepszy przykład? Odejście Michela Jordana z NBA. Wartość całej ligi spadła o 40 procent. Nie zdziwię się, jeśli wartość marketingowa La Ligi spadnie o jakieś 20 lub 30 procent. W momencie, gdy mieliśmy pandemię, puste stadiony, teraz taki cios odbije się negatywnie na rozgrywkach. A zobaczmy, o jakich transferach mówi się teraz w Anglii.
Jedynie w Anglii. Poza tym wszędzie szaleje kryzys na rynku transferowym.
No tak, ale Juventus zdołał utrzymać Cristiano Ronaldo. Co prawda, Lukaku odchodzi z Interu, tylko gdzie indziej raczej nie słychać o tak mocnych odejściach.
Superliga też rzuca się cieniem na wizerunek Barcelony i Realu.
Zdecydowanie. Wracając do Messiego, warto dodać, że sytuacja dzieje się na tydzień przed rozpoczęciem rozgrywek. Jedynie, kto może cieszyć się z takie obrotu sprawy, to mało ogarnięci kibice Realu Madryt, którzy mają teraz jakąś tam drobną satysfakcję. Natomiast długofalowo to też nie jest dla nich dobra informacja, bo ta rywalizacja zwyczajnie będzie miałka. Już spadł prestiż El Clasico, a co dopiero teraz. Jeszcze kilka miesięcy temu mieliśmy Ramosa i Messiego. Dziś? Pozostają idole kryzysowi.
Masz już typy, gdzie Leo Messi będzie kontynuował karierę?
Nie mam zielonego pojęcia. W ogóle nie rozważałem tego, że odejdzie z Barcelony. Uważam, że będzie to kierunek, który da mu możliwość w ciągu najbliższych dwóch sezonów możliwość wygrania Ligi Mistrzów. To musi być projekt stabilny, mocny sportowo, atrakcyjny finansowo i z dobrym trenerem, by w poczuciu spełnienia i triumf wreszcie wyjechał do USA na epilog swojej kariery. Nie sądzę, żeby to było PSG, chociaż mogę się zdziwić.
GDZIE ZAGRA MESSI? POSTAW W FUKSIARZ.PL!
Rozmawiał Piotr Stolarczyk
fot. Newspix