Różnie układają się losy byłych piłkarzy Ekstraklasy. Rok temu w Lidze Mistrzów oglądaliśmy Adnana Kovacevicia, który był liderem defensywy Korony Kielce. Teraz bohaterem jednego z ciekawszych transferów w 2. Bundeslidze został Rodrigo Zalazar. O ile po Kovaceviciu mogliśmy się spodziewać, że nie przepadnie po odejściu z Kielc, tak w przypadku Zalazara mówimy o sporej niespodziance.
Dlaczego? Wystarczy spojrzeć na liczby zawodnika z Urugwaju w Ekstraklasie. Albo raczej ich bramek. Osiem meczów, 333 minuty, zero goli i zero asyst. Chłopak nie wyróżniał się absolutnie niczym, miał u nas średnią not 3,00. I nie był to przypadek, bo zapamiętaliśmy go głównie z brutalnego faulu. Jedyne miejsce, w którym się sprawdzał to trzecioligowe rezerwy Korony – tam zanotował trzy gole i cztery asysty, ale nie jest to przecież poziom, który rzuca nas na kolana. Tymczasem już rok temu Zalazar pokazał, że nie jest takim szrotem, jak nam się wydawało.
Transfery. Rodrigo Zalazar w Schalke 04 Gelsenkirchen
34 mecze, sześć goli i sześć asyst. Urugwajczyk był absolutnie czołową postacią Sankt Pauli, które zajęło miejsce w środku stawki 2. Bundesligi. To wciąż młody zawodnik (rocznik 1999) więc nic dziwnego, że przykuł uwagę lepszych klubów. W poprzednim sezonie pisaliśmy o nim tak:
„Z niemieckich artykułów bije jasny przekaz, że Zalazar to jedno z objawień 2. Bundesligi. Jest to rzecz, o której… nie wiemy, co powiedzieć. To mniej więcej w takich sytuacjach Ferdek Kiepski mawiał, że „są na świecie rzeczy, które nawet fizjologom się nie śniły”.
Już cały ten transfer był wielką zagadką. St. Pauli ściągnęło Zalazara jako następcę Waldemara Soboty, który spędził w Hamburgu 5,5 roku i przez cały ten okres należał do liderów zespołu. Mamy więc gościa, który po powrocie do Ekstraklasy od razu jest jednym z czołowych piłkarzy ligi i zastępujemy go nieopierzonym chłopaczkiem, który okazał się za słaby na spadkowicza tych samych rozgrywek. Młodszego, perspektywicznego, ale jednak – ZA SŁABEGO NA KORONĘ KIELCE”.
I co? I Sobota rozczarowuje w Ekstraklasie, a Zalazar robi karierę. Schalke dało mu „dyszkę” na plecy i umowę do 2026 roku (wypożyczenie z obowiązkiem wykupu po sezonie). Cóż, to może być druga po Paulinho historia gościa, który mocno się odbije po tym, jak zawiódł nad Wisłą.
fot. Newspix