Reklama

Pogoń nie dała szans Górnikowi. Kozłowski z cudownym golem

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

25 lipca 2021, 23:01 • 4 min czytania 23 komentarzy

Kolejka jeszcze się nie skończyła, ale jeśli w starciu Wisły Kraków z Zagłębiem Lubin nie będzie większych dysproporcji między jedną a drugą ekipą, to miano najsłabszego zespołu inauguracyjnej serii meczów Ekstraklasy przypadnie Górnikowi Zabrze. Debiut Jana Urbana okazał się wyjątkowo mało okazały i wcale nie chodzi o to, że nawet na ławce zabrakło Lukasa Podolskiego, który nie jest jeszcze gotowy do gry. Zawodnicy z Roosevelta po prostu nie mieli nic do powiedzenia w Szczecinie. Pogoń wygrała pewnie, spokojnie i całkowicie zasłużenie.

Pogoń nie dała szans Górnikowi. Kozłowski z cudownym golem

Pogoń Szczecin – Górnik Zabrze: bezzębni goście

„Portowcy” nie stworzyli dziś wielu sytuacji, ale choćby na minutę nie stracili kontroli nad przebiegiem boiskowych wydarzeń. Górnik w ofensywie praktycznie nie istniał. Czasami jakieś zalążki kombinacyjnych akcji tworzyli Jesus Jimenez i Bartosz Nowak, lecz notorycznie brakowało im wsparcia. Dotyczy to zwłaszcza skrzydeł. Boki z Robertem Dadokiem i Mateuszem Cholewiakiem to był jakiś żart. Pierwszy incydentalnie gdzieś tam się jeszcze pokazał, ale zapamiętamy go głównie z tego, że został „położony” przez Kacpra Kozłowskiego przy golu. Cholewiaka nie zapamiętamy z niczego, bo trudno było go zlokalizować na boisku, chyba że ewentualnie kolejny raz odskoczyła mu piłka. Anonimowy występ.

Głośny transfer Podolskiego przysłonił nam fakt, że kadra Górnika całościowo wygląda naprawdę mało zachęcająco. Już wyjściowy skład miejscami jest mało ekskluzywny (Filip Bainović sfauluje dziś chyba nawet kierowcę klubowego autobusu), a na ławce na wielu pozycjach nędza, brakuje głębi składu. Tłok tylko na pozycjach „6” i „8”, ale to raczej pójście w ilość, nie w jakość.

Pogoń Szczecin – Górnik Zabrze: Kucharczyk zrobił różnicę

Patrząc na postawę zabrzan, można się było krzywo uśmiechnąć na wspomnienie deklaracji Urbana, że zamierza grać ofensywnie, utrzymywać się przy piłce i dominować nad rywalem. Skoro tak, strach pomyśleć, co zaprezentuje Górnik w wersji defensywnej.

To oczywiście ironia, bo założyć można sobie wszystko, ale trzeba to jeszcze wykonać. Pogoń kulturą gry przewyższała jedenastkę ze Śląska o dwie półki. Wysoki, agresywny pressing sprawiał, że przeważnie błyskawicznie odzyskiwała piłkę. Rozgrywanie od bramkarza miało sens, nie kończyło się pałowaniem po wymianie dwóch podań, tylko faktycznie udawało się często ominąć kilku zawodników w białych koszulkach i zyskać dużo miejsca w środkowej strefie. Słowa uznania, bo chwilami odnosi się wrażenie, że na polskich boiskach wznawianie gry od „piątki” to sztuka dla sztuki, która opóźnia jedynie o parę sekund wybicie byle dalej. „Portowcy” również w tym względzie zaprezentowali swoją wyższość.

Reklama

Dość długo nie przekładało się to na sytuacje. Powoli jednak coraz bardziej rozkręcała się prawa strona z Michałem Kucharczykiem. W pucharach na razie występować nie może z powodu starych grzechów w Legii Warszawa, dlatego mógł się całkowicie poświęcić meczowi ligowemu. Jean Carlos dwóch jego podań nie sięgnął, więc „Kuchy” wziął sprawy w swoje ręce, a właściwie głowę. Luis Mata dośrodkował, Kucharczyk pięknie to wykończył w powietrzu i gospodarze prowadzili. Podwójnie zawalił Erik Janża, który najpierw niefrasobliwie interweniował głową przy linii bocznej, a później nie ogarnął krycia – najpierw ruszył do Zahovicia, przez co nie zdążył już powstrzymać Kucharczyka.

Pogoń Szczecin – Górnik Zabrze: Kozłowski zachwycił

Po przerwie Górnik nic nie potrafił wskórać, Dante Stipica ciągle się nudził. Jedyny naprawdę groźny moment, to akcja Nowaka z Janżą, po której ratunkową interwencją popisał się Kostas. Niedługo potem na murawie zameldował się Kacper Kozłowski i od razu zrobił show. Wymienił podania z Sebastianem Kowalczykiem, zostawił na ziemi Dadoka, a kolejnym markowaniem strzału zaczarował jeszcze Wiśniewskiego z Mannehem. Na koniec przywalił nie do obrony pod poprzeczkę. Poezja. Chłopaku, poczekaj chwilę z transferem, daj się nacieszyć swoją grą.

Pogoń więcej z przodu zrobić nie musiała i spokojnie dowiozła wynik do ostatniego gwizdka. Podopieczni Kosty Runjaica potwierdzili swoje aspiracje, oznaczające, że walka o europejskie puchary to już ich powinność. W dobrych humorach rozpoczynają przygotowania do rewanżu z NK Osijek. Totalnie bezzębny Górnik musi się natomiast wziąć w garść. Oceniając na podstawie premierowych występów, trzeba go dopisać do listy najpoważniejszych kandydatów do spadku. Z takim stanem posiadania nawet będący w dobrej formie Podolski może nie wystarczyć.

Fot. Newspix

Reklama

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Musiolik: Podolski jest bezcenny. Nie ma takich ludzi w polskiej piłce

Jan Mazurek
4
Musiolik: Podolski jest bezcenny. Nie ma takich ludzi w polskiej piłce
Ekstraklasa

Podolski potwierdził, że ktoś nasłał na niego policję. „To znaczy, że się mnie boją”

Patryk Fabisiak
12
Podolski potwierdził, że ktoś nasłał na niego policję. „To znaczy, że się mnie boją”

Komentarze

23 komentarzy

Loading...