Wiele można Cracovii zarzucić, ale nie brak powtarzalności. Jak mało kto Pasy potrafią sprowadzić zza granicy zawodnika, który przyjdzie do Ekstraklasy i zaniży poziom. To ich specjalność w ostatnim czasie, a obecnie kandydatem na takiego pierwszorzędnego ogórka jest Otar Kakabadze.
Całkiem ciekawił nas ten transfer, no bo akurat prawa obrona Pasów nie wyglądała tak koszmarnie w minionym sezonie. OK, nie powiemy, że wyglądała dobrze, ale Pasy miały o wiele więcej palących problemów, niż znalezienie kogoś na miejsce Rapy. Rapa dziś usiadł na ławce, a my usiedliśmy głęboko w fotelach by zobaczyć, kto też jest jego następcą. A potem przecieraliśmy oczy ze zdumienia, jakie kwity ma Kakabadze na Michała Probierza.
Pierwszy kwadrans w jego wykonaniu to naprawdę było małe dzieło sztuki sabotażu. Przykład pierwszy. Cracovia spróbowała długiego wyrzutu z autu – przebitka, zbiera Kakabadze.
Sytuacja Kakabadze jest całkiem obiecująca. Tylko tutaj widać, że ma ośmiu ludzi do grania. Cracovia więc dużymi siłami pod bramką Górnika – warto spróbować rozegrać, czy nawet mądrze przerzucić. Są ciekawe opcje.
Co robi Kakabadze?
Oczywiście lutuje z nieprzygotowanej pozycji, z czterdziestu metrów, gdzie jest dwudziestu chłopa między miejscem strzału a bramką. No nagroda Radeckiego za ten strzał. Klasyczne pierdut, kompletna odcinka tlenu do partii górnych.
Wiemy już jedno: Kakabadze będzie należał do jednych z niewielu graczy w lidze, o których nie powiemy, że potrafią uderzyć. Ale OK, nie jest on ani pierwszym, ani ostatnim zawodnikiem w tej lidze, który podpalił się przy strzale.
Chłop ma jednak przede wszystkim bronić, prawda?
No więc raptem parę minut minęło i dał popis pewności w defensywie.
Znowu zbiórka po stałym fragmencie, tym razem po rożnym. Kakabadze fachowo przyjmuje – jeśli przez „fachowo przyjmuje” rozumiecie, że tak naprawdę to nie.
Dzięki temu fenomenalnemu wyszkoleniu technicznemu robi się za chwilę tak:
Kalinkowski zdobędzie jeszcze parę metrów przewagi – Kakabadze starczy tylko na to, by go sięgnąć na faul taktyczny. Kartka.
W przerwie Probierz uznał, że wystarczy tych przygód i Kakabadze zjechał do bazy. Gratulacje. Zrobiła z niego dżem drużyna, w której dyrektor sportowy otwarcie przyznaje, że o piłkarzy to on na rynku rywalizuje z pierwszoligowcami.
Oczywiście zakładamy możliwość, że Kakabadze nie jest jakimś ostatnim odrzutem, nie będziemy ferować wyroków po jednym meczu. Ale wejście Gruzin ma zaiste znakomite. Plus taki, że z gorszej strony się nie pokaże, bo gorzej już nie może być.
Fot. NewsPix