Reklama

Cel Bruk-Betu? Uniknąć błędów sprzed lat

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

23 lipca 2021, 13:34 • 14 min czytania 10 komentarzy

Przy pierwszym awansie do Ekstraklasy, Bruk-Bet mógł być kapitalną historią. Drużyna z małej wioski, ze stadionem położonym przy osławionym polu kukurydzy, stała się obiektem ciekawości dziennikarzy z całego świata. Ale szybko okazało się, że w tym projekcie, w którym drzemie niesamowity potencjał marketingowy, nie wszystko ma ręce i nogi. Jeśli Bruk-Bet myśli o sukcesie w Ekstraklasie, musi wyciągnąć wnioski z tamtego okresu.

Cel Bruk-Betu? Uniknąć błędów sprzed lat

Jakie? Przede wszystkim racjonalnie podchodzić do swoich możliwości. Pamiętacie sezon, gdy Czesław Michniewicz kręcił się na starcie w okolicy podium (co było wynikiem ponad stan), a później – po kilku słabszych meczach (czyli gdy Bruk-Bet zaczął grać normalnie) – stracił robotę. Jak w soczewce pokazywało to problem klubu z Niecieczy – nie do końca zdrowe ambicje.

A te w dodatku oparte były o masowe ściąganie starych Słowaków i innych piłkarzy, którzy nie potrafili odpalić. Trenerzy generalnie nie mieli w gminie Żabno zbyt łatwo. Wielu z nich prędzej czy później popadało w konflikt z osobami, które chciały mieć dużo do powiedzenia w Bruk-Becie, jak Krzysztof Witkowski junior, syn właścicieli, który robił transfery z tylnego siedzenia (o Mikoviciu Czesław Michniewicz dowiedział się na przykład z 90 minut, Bartoszek też narzekał, że nie ma wpływu na transfery) czy Jan Pochroń, brat pani prezes, który bawił się w asystenta. Ale na szczęście zerwano z fikcją – Witkowski to dziś oficjalnie dyrektor sportowy. Co więcej – za jego pracę można go raczej chwalić niż ganić.

Jeśli Bruk-Bet poukłada się wewnętrznie (a słyszymy, że atmosfera wciąż nie jest najzdrowsza) ma potencjał na to, by zagościć w ligowej elicie na długie lata. Bo koniec końców to klub ze stabilnymi finansami i właścicielami, którzy chętnie wydają pieniądze.

OCENA ROZDANIA (1-5): 3+

W Bruk-Becie wierzą, że po awansie nie jest potrzebna rewolucja. Zresztą już od jakiegoś czasu można było usłyszeć, że niecieczanie jeszcze w pierwszej lidze „budują kadrę na Ekstraklasę”. Czyny z letniego okienka transferowego pokazują, że nie były to słowa rzucane na wiatr. Kadra Bruk-Betu nie została wywrócona do góry nogami.

Reklama

A czy pokaże to też boisko?

Ujmijmy to tak – wielu już wychodziło z podobnego założenia, głosiło identyczne hasła, a liga zweryfikowała. Dajmy jednak Bruk-Betowi kredyt zaufania i uznajmy, że wiedzą, co robią. Tym bardziej, że do kilku wzmocnień doszło i – co może imponować – z klubu nie odszedł żaden piłkarz (poza Bartoszem Snopczyńskim, który udał się na wypożyczenie do Stali Mielec). Szeregi niecieczan zasilili:

  • Adam Hlousek z 1. FC Kaiserslautern (trzecia liga niemiecka),
  • Bartłomiej Kukułowicz (młodzieżowiec przechwycony z Górnika Łęczna),
  • Muris Mesanović (31-letni bośniacki napastnik, który trafia z Süper Lig – w ostatnim sezonie sześć bramek dla Denizlisporu),
  • Filip Modelski (spadkowicz z Podbeskidziem),
  • Nemanja Tekijaski (24-letni obrońca z ligi serbskiej).

Wygląda to obiecująco. Zwłaszcza w przypadku dwóch piłkarzy z Bałkanów. Mesanovicia, bo do ligi tureckiej za ładne oczy nie biorą, a on przez 1,5 roku był tam podstawowym napadziorem. I Tekijaskiego, który w ostatnich latach był filarem Spartaka Subotica. Wciąż jest względnie młody, więc można zakładać, że nie przyjechał wydębić jak najwięcej kasy od państwa Witkowskich, a faktycznie chce się przebić.

Liczbowo wygląda to skromnie, ale jeśli jakość się obroni – okno należy będzie uznać za bardzo przemyślane. Trener Lewandowski mówił w końcówce ubiegłego sezonu, że Bruk-Betowi zależy wyłącznie na wzmocnieniach do pierwszej jedenastki, a nie uzupełnieniach. Na papierze tak to właśnie wygląda. Na plus także szerokość kadry – w przypadku urazów będzie kim łatać dziury.

NOWY AS W TALII: Nemanja Tekijaski

Trochę zdziwiliśmy się, gdy Bruk-Bet oddał zimą Jonathana de Amo do Stali Mielec. Miał najlepszą defensywę w lidze i tak po prostu pozbawił się jednego z jej elementów? Niewykluczone, że trochę się to zemściło – wiosną wyniki całego zespołu były gorsze, a i defensywa nie stanowiła już takiego monolitu. Biedrzycki nie potrafił wejść w buty hiszpańskiego kolegi.

Reklama

Jasne stało się, że Bruk-Bet będzie musiał ściągnąć teraz klasowego stopera. Zdarzało się przecież, że z konieczności na środku obrony występował Piotr Wlazło. I Nemanja Tekijaski ma wszystko, by postrzegać go jako potencjalne wzmocnienie.

Ma 24 lata, w ostatnich trzech sezonach grał wszystko w Spartaku Subotica, czasem wychodził z opaską kapitańską na ręku. W 2019 roku wybrano go najlepszym piłkarzem Spartaka. W serbskich mediach można wyczytać, że interesowały się nim zespoły z silniejszych lig, ale to Bruk-Bet wykazał największą determinację. Kilka razy łączono go także z Partizanem. Polski klub musiał wyłożyć za niego 150 tysięcy euro i dorzucić procent od następnego transferu.

Przemysław Siemieniako z portalu „Piłkarskie Bałkany” opiniuje: – To bardzo inteligentny w ustawianiu się i przewidywaniu ruchów przeciwnika. Jest świetnie rozwinięty pod względem motoryki i zwinności. W jego wejściach jest bardzo dużo dynamiki. Lubi agresywną grę. Mimo całkiem młodego wieku, niektóre jego zagrania wskazują na wielkie doświadczenie. Podczas gry w Spartaku Subotica nie tylko nosił czasem opaskę kapitańską, ale był też liderem mentalnym linii defensywnej i dowodził swoimi kolegami. Ma potencjał na bycie jednym z najlepszych obrońców Ekstraklasy.

Wygląda to co najmniej obiecująco. Zwłaszcza, że jego partnerem w defensywie będzie więcej niż solidny Artem Putiwcew.

BLOTKA: specyficzne warunki pracy

Już od jakiegoś czasu słyszy się, że Mariusz Lewandowski i władze klubu nie padają sobie w objęcia na klubowych korytarzach. Gdy inne kluby zgłaszały się do 42-letniego szkoleniowca, ten miał być zainteresowany ofertami, lecz wiąże go kontrakt z Bruk-Betem.

Słonie to ogólnie specyficzny klub. Nie od dziś wiadomo – o czym pisaliśmy także we wstępie – że ze zdaniem właścicieli trzeba tam się liczyć. I starają się oni wpływać na wydarzenia wokół klubu znacznie bardziej niż w innych środowiskach, nierzadko deprecjonując to, co ma do powiedzenia szkoleniowiec. Zamiast dialogu z trenerem wolą wysłuchiwanie podszeptów doradców, którzy co jakiś czas pojawiają się blisko klubu i jeszcze szybciej się ulatniają. Z drugiej strony – to klub całkowicie prywatny, czego nie można powiedzieć w zasadzie o żadnym innym. Bo nawet jeśli większościowy pakiet akcji posiada właściciel, to miasto zwykle i tak wydatnie pomaga. A Bruk-Bet finansuje się jedynie z kasy Witkowskich – od pierwszej drużyny, przez bazę treningową, aż po stadion.

W tej sytuacji ciężko czepiać się Bruk-Betu, że ma taką a nie inną politykę. Witkowscy sami zrobili sobie klub, nikogo o pomoc nie prosili, więc mają pełne prawo, by rządzić sobie tak, jak chcą. Spodziewamy się, że w trakcie sezonu – gdy przyjdą gorsze wyniki – wszelkie tarcia mogą eskalować. W przeszłości to właśnie brak chemii z właścicielami potrafił pogrążyć kolejnych trenerów, którzy w prywatnych rozmowach podkreślali, że pensja może jest na czas (a często nawet przed czasem), ale warunki do pracy do najbardziej komfortowych nie należą.

ROZDAJĄCY: Mariusz Lewandowski

Największy trenerski wygrany zeszłego sezonu? Ze względu na sukcesy Piotra Tworka i Marka Papszuna nie pokusimy się o taki wniosek, ale gdy okroimy grono kandydatów tylko do pierwszej ligi, teza jak najbardziej się obroni. Mariusz Lewandowski zrobił z Bruk-Betu dojrzałą, wyrachowaną, powtarzalną drużynę. A jesień w wykonaniu jego paczki to prawdziwy majstersztyk.

Bruk-Bet zakończył ją z trzynastoma (!) punktami przewagi nad drugim Radomiakiem. Oczywiście, wiosną przyszła zadyszka, nie pomógł też koronawirus, przez który niecieczanie wypadli z gry na bity miesiąc, ale wiele o tej drużynie powiedziały nam mecze z Radomiakiem i GKS-em Tychy, kluczowe w kontekście awansu. Bruk-Bet oddał w nich cztery celne strzały, zdobył trzy bramki, oba spotkania wygrał. Właśnie w takich momentach widoczna jest klasa drużyny – nie idzie, a mimo to udaje się przepchnąć wynik w decydujących meczach.

Tym samym akcje Lewandowskiego na rynku trenerskim mocno wzrosły. Pisało się latem o zainteresowaniu jego usługami ze strony Jagiellonii i Zagłębia, w trakcie sezonu dochodziły też pogłoski o propozycji z ligi rumuńskiej. Sam trener – choć głośno o tym nie mówi – miał pewne zastrzeżenia do wewnętrznej współpracy w klubie, mimo to zdecydował się kontynuować ten projekt w Ekstraklasie. Albo zdecydowano za niego, bo Bruk-Bet nie ma powodu, by wypuszczać z rąk powszechnie cenionego szkoleniowca, dla którego obecna drużyna to swego rodzaju wizytówka. Bo przecież nie może za nią służyć praca w Zagłębiu Lubin, która okazała się rozczarowaniem.

DŻOKER: Muris Mesanović

Teoretycznie na dżokera najlepiej pasuje Mateusz Grzybek, prawy obrońca, autor czterech bramek w zeszłym sezonie (jego gole ratowały remisy z Zagłębiem, Sandecją i Arką). Ale wyłamiemy się ze schematu i wskażemy na Mesanovicia, który wydaje się być na ten moment trzeci do grania na pozycji napastnika.

Roman Gergel, król strzelców zeszłego sezonu, ma niepodważalną pozycję, choć być może zacznie na ławce (nie grał w sparingach z powodu urazu). Kacper Śpiewak to topowy młodzieżowiec i także Lewandowski powinien na niego stawiać.

A Mesanović przychodzi z całkiem niezłym CV. Ostatni sezon to sześć goli w lidze tureckiej. Co prawda okraszone spadkiem, ale dla porównania Lukas Podolski na tym samym poziomie strzelił cztery bramki. Przed Denizlisporem Bośniak grał w Kayserisporze, a wcześniej całą karierę spędził w lidze czeskiej, między innymi w Slavii Praga, gdzie spędził 3,5 sezonu.

Bilans na czeskich boiskach? 223 mecze, 76 bramek, 20 asyst. W swoim najlepszym sezonie w Slavii zapakował 12 bramek. Jest mobilny, nieźle gra głową – jak na Bruk-Bet wydaje się być ciekawym transferem.

ŚWIEŻAK: Kacper Śpiewak

Bruk-Bet miał w tamtym sezonie I ligi najlepszych młodzieżowców spośród wszystkich ekip. A to sprawia, że – nawet w obliczu kontuzji Marcina Grabowskiego – Lewandowski nie nabawi się nieprzespanych nocy, podczas których przeklinałby konieczność wystawiania piłkarza U-21.

Zacznijmy od tego nieobecnego, dla którego miniony sezon zakończył się arcypechowo. Grabowski – po tym jak w atmosferze przepychanek pożegnał się z Wisłą – rozwinął skrzydła w Bruk-Becie i śmiało mógł aspirować do jedenastki sezonu pierwszej ligi. Na dwie kolejki przed końcem zerwał więzadła i będzie musiał trochę poczekać na powrót do zdrowia. To między innymi dlatego niecieczanie sięgnęli po Hlouska.

Ale to nie tak, że Bruk-Bet budzi się teraz z ręką w nocniku. Bo lista młodzieżowców jest naprawdę pokaźna. Na czołowego wyrośnie prawdopodobnie Kacper Śpiewak – napastnik, który w zeszłym sezonie mógł pochwalić się zadowalającą efektywnością (gol lub asysta co 130 minut).

Jeszcze dwa lata temu pewnie nie spodziewał się, że będzie wykręcał takie liczby. Dlaczego? Ano dlatego, że był… stoperem. Nie wróżono mu wielkiej kariery, grywał głównie w rezerwach Stali Stalowa Wola, szykowano go do transferu do III ligi, w II lidze dostawał niewiele szans. Potrzeba chwili sprawiła, że sprawdzono go na ataku. I wypaliło, dziś Śpiewak jest pierwszy do grania w napadzie ekstraklasowego klubu.

Kto poza nim? Ciekawi nas Ernest Terpiłowski z rocznika 2001 – skrzydłowy spędził ostatni sezon na wypożyczeniu w drugoligowym Górniku Polkowice, wraca z awansem i świetnym bilansem (8 goli, 4 asysty). Bartłomiej Kukułowicz został przechwycony z Górnika Łęczna, ale na prawej obronie ma aż czterech konkurentów do gry – Grzybka, Modelskiego, Wasielewskiego i Orzechowskiego, który również powraca z wypożyczenia do drugiej ligi (a konkretnie do Wigier Suwałki). Daniel Pietraszkiewicz, kolejny skrzydłowy z rocznika 2001, także dołożył swoją cegłę do awansu Skry Częstochowa.

POTENCJALNY SKŁAD

OKIEM SZATNI: Tomasz Loska

Jaki macie pomysł na Ekstraklasę? Chcecie podejść do niej jak do pierwszej ligi, czyli raczej defensywnie?

Defensywnie? Może taki odbiór jest z tego powodu, że traciliśmy mało bramek w pierwszej lidze. Gra ofensywna była. Chcieliśmy grać ładnie dla oka, by ta piłka się podobała i była skuteczna, bo sytuacji tworzyliśmy bardzo dużo. W Ekstraklasie chcemy mieć więcej opcji. Grać dobrze w defensywie, dobrze z kontry, umieć grać w ataku pozycyjnym. Próbujemy trenować wszystko. Chcemy mieć plan na każdy mecz, żeby móc zaskoczyć czymś przeciwnika i mieć asy w rękawie.

Będziecie się przygotowywać konkretnie pod rywali?

Nie. Myślę, że na każdy dany mecz będziemy wybierać osobną taktykę. Ale nie będziemy się podporządkowywać typowo pod rywala. Mamy swoją grę, swoje typy gry – jeden, drugi, trzeci – będziemy to wykorzystywać.

Kto z waszej ekipy może stać się wyróżniającym piłkarzem w skali ligi?

Myślę, że Piotr Wlazło może zrobić dużą różnicę. Do tego Roman Gergel i Muris Musanović, który niedawno do nas przyszedł. W treningu widać w nich siłę ofensywną.

Będą grać w dwójce?

Jeżeli zdrowie będzie dopisywało, to myślę, że tak. Zobaczymy, jak się potoczy. A Piotrek Wlazło swoim doświadczeniem bardzo dobrze kontroluje tempo gry w środku pola i bardzo inteligentnie się porusza. Myślę, że może naszej drużynie bardzo pomóc.

Jaki cel postawiono przed wami w klubie?

Nie mamy jasno postawionego celu. Mamy grać w każdym meczu jak najlepiej, zbierać punkty, wygrywać, a później się coś wyklaruje na wiosnę. Na razie chcemy dobrze ruszyć, żeby głowa pracowała i ci piłkarze, którzy nie grali jeszcze w Ekstraklasie wiedzieli, że ta liga nie jest taka straszna. Na pewno chcemy walczyć o spokojny ligowy byt i zobaczymy. Liga zweryfikuje.

Które miejsce na koniec sprawi, że odpalisz po sezonie piwko z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku?

Myślę, że górna połowa tabeli.

Masz w tym sezonie coś do udowodnienia?

Nie. Nie chcę nic specjalnie udowadniać. Cieszę się, że wracam do Ekstraklasy. W Górniku nie potoczyło się tak, jak powinno, ale nie narzucam sobie presji, by na siłę coś udowadniać. Dorosłem do tego, by robić swoje. Nie muszę nikomu nic pokazywać. Najważniejsze jest to, by wszyscy w klubie byli ze mnie zadowoleni i żeby drużyna wygrywała mecze.

Sądzisz, że Bruk-Bet nie popełnił błędów beniaminków z ostatnich lat jak Podbeskidzie czy ŁKS, którzy średnio się wzmocnili?

Trzeba oddać klubowi to, że utrzymał kadrę, którą mieliśmy w pierwszej lidze. Trener przekonywał nas, że ma do nas duże zaufanie i chce budować ekstraklasową drużynę na tym, co mamy. Jest wielu piłkarzy, którzy będą mogli się fajnie pokazać w Ekstraklasie. Mamy też młodzieżowców, którzy wyróżniali się na wypożyczeniach w drugiej lidze. Teraz w treningu widać, że nabrali pewności siebie, rozwinęli się. Będzie w czym wybierać. Są lekkie wzmocnienia. Według mnie to ważne, że w klubie nie oszaleli i nie wzięli nagle dziesięciu nowych zawodników, rozwalając przy tym szatnię. Mamy jakąś bazę i na tym budujemy.

OKIEM EKSPERTA: Samuel Szczygielski (meczyki.pl, Weszłopolscy)

Czy Bruk-Bet wyciągnął wnioski ze swojego pierwszego okresu w Ekstraklasie?

Żal to mówić, ale nie wyciągnął. Szanuję, że państwo Witkowscy wykładają swoje prywatne pieniądze na klub piłkarski, jednak wiele działań w Niecieczy jest pochopnych lub podejmowanych na bazie opinii doradców, którzy niczego nie stracą, a bywa tak, że władze Termaliki jak papier – przyjmą wszystko. Nie podoba mi się, że nadal w klubie bywają konflikty wewnętrzne. Czasem to małe sprzeczki, ale nie sprzyja to Słonikom

Jakie argumenty przemawiają za tym, że Bruk-Bet powalczy o coś więcej niż o utrzymanie?

Z pewnością doświadczenie kadry. To nie jest beniaminek w pełnym tego słowa znaczeniu, tylko zespół, który miał Ekstraklasę nie tylko wśród celów, ale i w CV wielu piłkarzy. Termalica potrafi przepchnąć równy mecz i wygrać jedną bramką, to ważna umiejętność, którą w pierwszej lidze posiadał także Raków Częstochowa. Jednak aż takich rezultatów jak w Rakowie się nie spodziewajmy, absolutnie.

Jak oceniasz transfery Bruk-Betu?

Termalica poszła zupełnie innym tropem niż w poprzednich okienkach. Nie było tym razem transferów znanych nazwisk z innych polskich klubów, takim ruchem jest jedynie pozyskanie Filipa Modelskiego z Podbeskidzia. Najciekawsze nazwisko to Adam Hlousek. Na lewej obronie w poprzednim sezonie wymiatał Marcin Grabowski, ale w końcówce rozgrywek naderwał więzadła krzyżowe, więc trzeba było ściągnąć lewego defensora. Ciekawe, jak po latach Hlousek odnajdzie się w Polsce, ale spodziewam się, że spokojnie udźwignie ten poziom. Niewiadomą pozostaje choćby Muris Mesanović, czyli napastnik, który w Turcji w 36 meczach strzelił 6 goli. Jego zespół był od początku murowanym spadkowiczem, w Termalice ten napastnik może odpalić. Ale pole karne w Niecieczy jest specyficzne. Niejeden już próbował się w nim odnaleźć, a ostatecznie przez ostatnie lata najlepiej radził tam sobie Roman Gergel.

Kto będzie najlepszym piłkarzem tej drużyny?

Obstawiam bramkarza. Tomasz Loska oraz zmieniający go w trakcie sezonu pierwszej ligi Łukasz Budziłek to gwarancja pewnego poziomu. Można wskazać nazwiska takie jak Radwański, Wlazło, Gergel czy Grabowski, gdy wróci po kontuzji, ale to będą przebłyski. A o obsadę między słupkami kibice Termaliki obawiać się nie muszą.

O Bruk-Becie mówiło się, że ma najlepszych młodzieżowców w I lidze. W Ekstraklasie też będą się wyróżniać?

Wyróżniać? Nie. Ale ciekawi mnie Ernest Terpiłowski. Pograł trochę w pierwszej lidze w sezonie 2019/20, ale po 9 meczach zwieńczonych jedną asystą stwierdzono, że nie ma co hamować rozwoju tego pomocnika, powinien on regularnie pograć. Tak też było na wypożyczeniu w Górniku Polkowice, z którym zrobił on awans z drugiej do pierwszej ligi. Zaliczył pełny sezon w seniorach, większość meczów zaczynał jako podstawowy zawodnik, a 8 goli i 4 asysty u 19-latka to naprawdę robiący wrażenie wynik. Może pokaże się także w Ekstraklasie.

OKIEM ANKIETOWANYCH

GDYBY ROZDANIE BYŁO GIF-EM

via GIPHY

W TYM SEZONIE WIESZCZYMY IM…

Typowy sezon Bruk-Betu w Ekstraklasie. Będzie moment, jakieś dwa zwycięstwa z rzędu i remis z Legią, gdy stwierdzimy „o kurde, nawet fajną paczkę zlepił Lewandowski”. Zanim nadejdzie pierwszy kryzys, ten sam Lewandowski straci pracę, po czym nie będzie czuł rozczarowania, a odetchnie z ulgą. Bruk-Bet zatrudni na jego miejsce trenera doświadczonego o uznanej ligowej marce (jeśli Ojrzyński będzie wolny, to Ojrzyńskiego). Zimą będzie mobilizacja na rynku transferowym, do klubu trafi co najmniej dwóch Słowaków/Czechów. Cała historia zakończy się utrzymaniem rzutem na taśmę.

Fot. FotoPyK

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

10 komentarzy

Loading...