Reklama

I na nic ta dobra gra. Stracona szansa Pogoni

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

22 lipca 2021, 23:36 • 4 min czytania 73 komentarzy

Pogoń zrobiła dziś odwrócony Raków. Częstochowianie zagrali słabo, zremisowali 0:0 i mają mimo wszystko całkiem niezłą pozycję wyjściową przed rewanżem. „Portowcy” z kolei wypadli całkiem nieźle, także zremisowali 0:0 i… ten wynik sprawia, że w Chorwacji czeka ich trudne wyzwanie. Tak czy inaczej – wyglądało to całkiem znośnie.

I na nic ta dobra gra. Stracona szansa Pogoni

Tylko co z tego, skoro Pogoń zrobiła typową Pogoń z poprzedniego sezonu? Przez większość meczu miała tak zwaną przewagę optyczną. To ona narzucała tempo, częściej atakowała, prezentowała większą kulturę gry, a przy tym zabetonowała swoją bramkę. No ale – jak to w Szczecinie – wszystko było o jakieś pół tempa za wolne, w efekcie tego nie widzieliśmy żadnych, absolutnie żadnych konkretów.

I to – niestety – może się na ekipie Runjaicia zemścić w rewanżu. No kurczę – Pogoń miała naprawdę dobre okresy gry, które TRZEBA BYŁO spuentować chociaż jedną bramką, żeby wypracować jakąś zaliczkę przed rewanżem. A tu do gola nie było nawet blisko. Bo niby kiedy? Dobrą (najlepszą?) okazję miał Kowalczyk (dostał prostopadłą piłkę od Gorgona, który wykorzystał to, że obrońca się przewrócił), ale strzelił prosto w bramkarza. Było prostopadłe podanie do Zahovicia, ten szukał kolegi, ale a) jego podanie zostało przecięte przez defensora, b) Kowalczyk mimo wszystko do niego doszedł i ostatkiem sił nieczysto uderzył. Były dwie próby sprzed pola karnego Kozłowskiego i Kurzawy, obie zablokowane. Była licha główka Gorgona, którą z konieczności trzeba wyciąć do skrótu. Do tego można doliczyć niecelną główkę po rogu Zahovicia i to byłoby na tyle, jeśli chodzi o ofensywne poczynania Pogoni w tym spotkaniu.

Cholernie mało.

Zwłaszcza, gdy popatrzymy na jej grę – a ta była naprawdę dobra.

Reklama

„Portowcy” i tak mogą mówić o szczęściu, że ich niefrasobliwość w ofensywie się nie zemściła. Na końcówkę Runjaić wpuścił Parzyszka i Drygasa, czym wysłał drużynie komunikat „dobra, teraz do końca ich ciśniemy”. Nie wyszło, bo to właśnie w końcówce przebudził się Osijek i trzy razy groźnie zaatakował…

  • Hiros dynamicznym rajdem wszedł w pole karne od prawej strony, w ostatniej chwili został zablokowany,
  • strata Drygasa na połowie boiska przerodziła się w groźną kontrę, ale kapitalną interwencją popisał się Zech (poszedł na raz i przyjął na plecy piłkę graną przez Zapera),
  • tym razem strata Kostasa i w ostatniej chwili bohaterskim powrotem sytuację ratuje Dąbrowski.

Jak i w przypadku Pogoni – ciekawe akcje nie przerodziły się w konkrety. Szczerze mówiąc spodziewaliśmy się, że ekipa Bjelicy zawiesi poprzeczkę znacznie wyżej. Do momentu wspomnianych okazji Chorwaci mogli zapisać na swoje konto co najwyżej niecelny strzał Bohara z wolnego. Stanowili tło dla Pogoni, biegali za piłką, skupiali się na bronieniu… No tym bardziej szkoda, że polska ekipa nie potrafiła tego przechylić na swoją stronę.

Efekt? Osijek pokazał w końcówce, że potrafi grać w piłkę i coś nam się wydaje, że w rewanżu zaprezentuje znacznie inny futbol. Oczywiście – Pogoń wcale nie przekreśliła swoich szans, wciąż są one duże, zwłaszcza, jeśli na wyjeździe spróbuje zdominować swojego rywala tak, jak dzisiaj. Aż się prosi w Szczecinie o skutecznego napastnika. Zahović znów był dziś piłkarzem-widmo i mocno zdziwiliśmy się, gdy zobaczyliśmy go w wyjściowej jedenastce. Oby Parzyszek jak najszybciej został wkomponowany w tę drużynę, bo jest przynajmniej gwarancją tego, że poniżej poziomu przyzwoitości nie zejdzie. A Zahović – no cóż – nie zrobił specjalnie dużo, by znaleźć się w jakiejś dogodnej okazji. Ale nie zwalamy fiaska w tym meczu tylko na jego barki – doskonale pamiętamy „Portowców” z zeszłego sezonu, to znacznie szerszy problem, który – jak widać – nie został rozwiązany podczas letnich przygotowań.

Inna sprawa jest taka, że Pogoni mógł należeć się rzut karny i gdyby został podyktowany, optyka na to spotkanie byłaby zupełnie inna. Nie mamy stuprocentowego przekonania, ale wydaje się, że Kozłowski był nieczysto powstrzymywany w jedenastce. Młody piłkarz nie wywrócił się, walczył o piłkę, a gdy ta wyszła poza linię końcową zdecydował się na upadek. Wyszło komicznie, chwilę potem swoją symulką poprawił Kowalczyk.

Gra daje nadzieje. Wynik nie przekreśla szans. To wciąż może być udana przygoda Pogoni.

Tylko panowie – prosimy – pokażcie z przodu więcej konkretów.

Reklama

Pogoń Szczecin 0:0 NK Osijek

Fot. FotoPyK

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
0
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu
Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
12
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

73 komentarzy

Loading...