Dzień, który odsieje niedzielnych kibiców piłkarstwa polskiego od tych, którzy zbudzeni w środku nocy potrafią wymienić wszystkie ruchy kadrowe Górnika Łęczna. Dzień, który dla wielu będzie ucztą – trzy mecze jednego dnia, czyli dawka jak podczas Euro, a każdy z nich będzie dawał świadectwo o Ekstraklasie, każdy będzie stanowił weryfikację naszych ulubionych rozgrywek. Na razie Polska, po pięciu meczach, ma perfekcyjny bilans rankingu UEFA, nawet jeśli niektóre mecze – tak jak wczorajszy Legii z Florą – pozostawiały dużo do życzenia. Zapowiada się, że to już czas, by na tym bilansie pojawiły się rysy, choćby nieznaczne, ale wciąż liczymy, że Ararat, Suduva i Osijek, z którymi zagrają – odpowiednio – Śląsk, Raków i Pogoń, to nie będą ekipy, które sprawią nam już dziś eurowpierdol.
ARARAT – ŚLĄSK: NIE ZLEKCEWAŻYĆ RYWALA
Dwumecz Śląska z Araratem tworzy pole pod klasyczne polskie lekceważenie rywala. Bo przecież gdzie tam, klub z Armenii. Wygrać dwa razy. Nie pogubić żadnych punktów. Już w zasadzie szykować się do kolejnej rundy. Może oszczędzić ze trzech piłkarzy, bo ten mecz sam się wygra.
Otóż nie.
Śląsk wygra w Armenii? Kurs 2.23 w Fuksiarz.pl
O cóż, niewykluczone, że ten błąd popełnił Fehervar w poprzedniej rundzie.
A gdyby Śląsk wpadł na węgierski Fehervar, raczej nie mówilibyśmy, że jest murowanym faworytem do awansu. Węgrzy, z błyszczącym na Euro Loicem Nego w składzie, z Nemanją Nikolicsem na kapitanie, z generalnie naprawdę niezłą paczką, zostali odprawieni z kwitkiem. 1:1 u siebie, 0:2 w na wyjeździe, w dodatku po dwumeczu, w którym po prostu zasłużyli na to, by odpaść. Lepiej, żeby Śląsk uczył się na ich błędach, bo na własne w pucharach nie ma czasu – zazwyczaj oznaczają koniec przygody.
Oczywiście przyznamy, że podobała nam się absurdalność jednego z pytań na konferencji z trenerem Araratu, Vardanem Bichakchczyanem (transkrypcja za ŚląskNet, tam cały zapis). Brzmiało ono: “Po raz pierwszy od 22 lat Ararat przeszedł do kolejnej rundy, czy narzuca to dodatkową presję na zespół?”. No tak, jak nic można uznać, że Ararat jest rozpędzony, ma passę. Co więcej, Ararat ograł już kiedyś polski zespół, konkretnie GKS Katowice w 1995, więc mają patent na polskie drużyny.
Żarty żartami, ogrania Fehervaru nie lekceważymy i jakkolwiek wciąż liczymy, że Śląsk sobie poradzi, tak Bichakchczyan mówiący, że szanse dwumeczu to 50 na 50, nie brzmi jak szaleniec. Trochę inaczej mimo wszystko ustawilibyśmy te proporcje, ale Ararat ma swoje argumenty. To drużyna, która potrafi pokazać sensowny futbol, zdyscyplinowana, mająca szybkich graczy z przodu, a wspomniany szkoleniowiec Araratu to jeden z najbardziej cenionych fachowców w kraju. Na Śląsk może przygotować coś szczególnego. Choć Ararat zagra nie u siebie, a w Giumri, to i tak zapowiada się, że będzie mógł liczyć na mocny doping.
Łatwego meczu więc na pewno się nie spodziewamy. Natomiast liczymy na doświadczenie Magiery, po którego wypowiedziach widać, że nie ma nawet cienia lekceważenia zespołu z Armenii. Nie wszystko da się rzecz jasna przewidzieć – jak brak gazu w hotelu, przez który opóźnił się obiad drużyny – ale da się przewidzieć dość, by znaleźć odpowiedź.
Magiera mówił, że chce Śląska w fazie grupowej, chce jak najwięcej meczów. To słowa, których nie rzuca się na wiatr. Trzeba po nich wychodzić na taki Ararat i po prostu go ogrywać – może bez fajerwerków, ale przeciągać szalę na swoją korzyść.
SUDUVA – RAKÓW: DEBIUT WSZECH CZASÓW
Przyznamy, że umiarkowanie wrażenie robią na nas wyniki Suduvy Marijampole, która ledwo poradziła sobie z Valmierą. Zespół jest też tylko wiceliderem ligi litewskiej. Rozgrywki te grają system wiosna-jesień, ale umiarkowanie to wyglądało ostatnio w Suduvie – na pięć ostatnich kolejek, trzy porażki, jeden remis. Co prawda to kolejki rozrzucone od końca maja aż do początku lipca, ale jednak.
Na pewno jest to jednak drużyna o mocno międzynarodowym charakterze, co, biorąc pod uwagę jakość litewskiej kadry, może stanowić atut. Prowadzi ich Hiszpan Victor Basedre, który prowadził ostatnio Formenterę w Segunda B. Doświadczenie w Hiszpanii ma spore, choć głównie prowadząc mniejsze ekipy.
Raków wygra z Suduvą? Kurs 1.73 w Fuksiarz.pl
Warto zwrócić uwagę, że w rewanżu z Valmierą w pierwszym składzie znalazło się tylko trzech Litwinów. Był to też skład doświadczony, z pięcioma zawodnikami po trzydziestce. Niemniej widać tu zawodników, którzy gdzieś widzieli sensowniejszy futbol:
- bramkarz Makis Giannikoglou zna smak ligi greckiej, choć głównie specjalizował się w byciu “dwójką”
- stoper Aleksadar Zivanović ma ponad 150 meczów w lidze serbskiej, do tego 22 spotkania w europucharach
- drugi stoper, Bośniak Semir Kerla, ma 28 meczów w europucharach, w tym ogrywanie ekip takich jak Maccabi Tel Awiw
- pomocnik, obieżyświat Nicolas Gorobsov, grał w Serie B, ma nawet z dawnych lat mecz w Serie A, było ponad sto meczów w Rumunii i epizod w Miami United
- Hiszpan Nacho Cases ma 84 mecze w La Liga – ostatni w sezonie 16/17
- Aleksander Makas to uznany strzelec ligi białoruskiej
- Romain Habran to wychowanek PSG, były gracz francuskiej kadry U20, który jednak najwyżej dotarł do Ligue 2
To nie są litewscy półamatorzy, tylko szereg graczy, którzy coś widzieli. Oczywiście, większość z nich, gdyby trafiła do Polski, dostałaby kategorię potencjalnego szrotu, ALE jesteśmy w stanie uwierzyć, że mogą zagrać przyzwoity mecz. Warto też podkreślić, że Suduvie udało się przełożyć mecz z Żalgirisem, by lepiej przygotować się pod Raków. Marek Papszun narzekał też na stan murawy, a ten, jak wiadomo, jest kluczowy przy taktyce Papszuna.
Co nie zmienia faktu, że Raków oczywiście i tak jest zdecydowanym faworytem, ma obowiązek wygrać dwa mecze. Wszystko poniżej tego wyniku będziemy odczytywać w kategoriach rozczarowania. Ale czy spodziewamy się dwa razy po 3:0 dla częstochowian? Niekoniecznie, choć naturalnie byłoby miło. Raków ma dość siły, by ich debiut pucharowy wszech czasów był rozgrzewką, a nie przeprawą.
POGOŃ – OSIJEK: NAPISAĆ HISTORIĘ
Wszyscy w Polsce wiedzą, że czym jak czym, ale gablotą Pogoń pochwalić się nie może. Jest w ścisłej czołówce tabeli wszech czasów Ekstraklasy, a jednak nie przełożyło się to ani na jedno trofeum. Ten bilans hańby to rzecz, która gryzie każdego Portowca, ale i kwestia pucharów także jest do nadrobienia.
Pogoń bowiem nigdy nie wygrała pucharowego dwumeczu.
- Sezon 84/85: Wyrównany dwumecz z FC Koln, gdzie Pogoń prowadziła na wyjeździe w pierwszym spotkaniu 1:0, ale ostatecznie skończyło się na 1:2 i domowym 0:1
- Sezon 85/86: 1:1 z Hellas u siebie, 1:3 na wyjeździe
- Sezon 01/02: 1:2 i 1:1 z islandzkim Fylkir
Przyznajmy, wstyd jest tylko za ten trzeci sezon, bo to był czas naprawdę mocarstwowych planów Pogoni – nikt nie zakładał, że to się może tak potoczyć. Islandzki futbol klubowy wciąż znaczy o wiele mniej od reprezentacyjnego, ale wtedy Islandia była ogółem postrzegana jako piłkarska czwarta liga europejska. To był szok.
Pogoń poradzi sobie z Osijek? Kurs 2.65 w Fuksiarz.pl
Dzisiejszy rywal to mocna ekipa, Osijek może uchodzić za faworyta spotkania. Jeśli potrafili wydać 2,5 bańki na Ramona Miereza to nie mamy pytań. Z Dinamem w lidze przegrali dość znacznie, ale za ich plecami też była przepaść punktowa – ambicje Osijek to zdetronizowanie Dinama. Jest ceniony w kraju Nenad Bjelica za sterami, jest wielu ciekawych piłkarzy, jest zgrany, ambitny zespół, który w zeszłorocznych pucharach po twardej batalii ustąpił FC Basel. Dziś ma lepszą drużynę.
Jeśli Pogoń wygra, będzie to naprawdę duża sprawa. Na pewno nie jest tak, że Osijek jest poza zasięgiem – szczecinian też można pochwalić za politykę transferową, wydają się mocniejsi niż wiosną. To zdecydowanie dzisiejszy pucharowy szlagier, oby z happy endem.
Czytaj więcej o chorwackim klubie w naszych tekstach “NK Osijek – skandal w pucharze, węgierska forsa i powrót Bjelicy”
Furorę w sezonie 2020/21 zrobił również argentyński napastnik Ramon Mierez. Osijek wypożyczył 24-latka z Deportivo Alaves i okazało się to strzałem w dziesiątkę – Mierez zdobył aż 22 bramki i został królem strzelców chorwackiej ekstraklasy ze sporą przewagą nad Mario Gavranoviciem. Działacze postanowili go zatem czym prędzej wykupić z Hiszpanii. Za 2,5 miliona euro, co jest rekordowym transferem w dziejach klubu. Inna sprawa, że bardzo możliwe, iż będziemy tu mieli do czynienia z podobną historią jak w przypadku Jakuba Świerczoka w Piaście Gliwice. Mierez wzbudza bowiem duże zainteresowanie na rynku, niewykluczone zatem, że już wkrótce Osijek sprzeda go gdzieś dalej z ogromną przebitką. Mówi się nawet o kwocie odstępnego sięgającej 10 milionów euro.
Co na pewno rzuca się w oczy, to gole zdobywane przez Argentyńczyka z główki. W tym elemencie gry prezentuje on światową klasę. Serio. Nie przeszkadza mu nawet ścisłe krycie, potrafi pakować futbolówkę do siatki z trudnych pozycji. Nie bez kozery znaczną część swego dorobku napastnik Osijeku wypracował po stałych fragmentach gry. Jest również etatowym wykonawcą rzutów karnych, przy których stosuje drobne kroczki i naskok w tuż przed uderzeniem.
A tu tekst “NK Osijek – kopalnia ekstraklasowych akcentów. Nie wszystkie miło wspominamy”
W kadrze NK znajduje się obecnie pięciu zawodników z przeszłością na polskich boiskach, a ich trenerem jest doskonale znany Nenad Bjelica. Chorwat generalnie pozostawił po sobie dobre wrażenie w Lechu Poznań, choć główne słowa, z których go kojarzymy to “cirkus” i “skandaloza”, które rzecz jasna nie padły po wygranym meczu. Mimo że rezultaty jego pracy pozostawiły mocny niedosyt (najpierw frajersko przegrany finał Pucharu Polski z Arką Gdynia, później zawalony finisz w lidze i zwolnienie przed końcem sezonu), dziś jego powrót byłby jedynie marzeniem dla klubu z Bułgarskiej. Wystarczy zresztą nadmienić, że Bjelica był brany pod uwagę jako kandydat do poprowadzenia reprezentacji Polski po zwolnieniu Jerzego Brzęczka przez Zbigniewa Bońka. Nie chciał jednak porzucać projektu, który niedawno zaczął.
***
Transmisje meczów:
-
Ararat – Śląsk 15:00 IPLA TV
-
Suduva – Raków 19:00 TVP Sport
-
Pogoń – Osijek 21:00 TVP Sport
Fot. FotoPyK