Czy możesz grać na co dzień w Meksyku i być częścią reprezentacji Francji? Możesz i wcale nie trzeba wstawać rano. Co prawda mówimy nie o naszpikowanej gwiazdami ekipie “Trójkolorowych”, która zawiodła na EURO 2020, a o drużynie olimpijskiej, ale czy to problem? W przeciwieństwie do drużyny wyrzuconej z mistrzostw Europy przez Szwajcarię ekipa, która wybrała się do Tokio, może tego lata wywalczyć medal. Jej liderami nie będą wcale młode talenty. Na czele kadry olimpijskiej staje duet tygrysów z Meksyku – Andre-Pierre Gignac i Florian Thauvin.
Mistrz świata i gwiazda ligi francuskiej na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. Oczekiwania były co prawda nieco inne niż rzeczywistość – te tytuły można przypisać także Kylianowi Mbappe, ale koniec końców wyjazd Thauvina do Japonii to spore wydarzenie i wzmocnienie “Trójkolorowych”. Tyle że skrzydłowy nie jedzie na ten turniej przed startem ligowych zmagań w Ligue 1. Latem, mimo ofert z topowych lig na kontynencie, zawodnik zdecydował się na wyjazd na drugi koniec świata.
Nie do MLS. Nie do Chin. Do Meksyku, gdzie dołączył do “El Bomboro” – Gignaca.
Florian Thauvin w UANL Tigres
– Nie chcę rozmawiać o pieniądzach, bo nie z tego powodu tu przyjechałem. We Francji, Hiszpanii czy we Włoszech też oferowano mi dobrą pensję. Jeśli chciałbym grać dla pieniędzy, nie wybrałbym Meksyku, tylko Chiny, Katar czy Arabię Saudyjską – podkreślił w rozmowie z Willie Gonzalezem z programu “Futbol Al Dia” francuski pomocnik.
Oczywiście łatwo tak mówić, gdy Tigres zagwarantowało ci 25 milionów euro w ciągu pięciu lat. Chodzi tylko o podstawową wypłatę, to, co spływa na konto “dziesiątego”. Meksykańscy miliarderzy z CEMEX, światowego giganta budowlanego, są równie hojni, gdy trzeba sypnąć premiami za szczególne osiągnięcia. Oferta UANL przebiła to, na co Thauvin mógł liczyć na Starym Kontynencie o jakieś +/- 10 milionów euro w skali całego kontraktu. Gdy masz 28 lat i podpisujesz ostatni lub jeden z ostatnich wielkich kontraktów w karierze, ciężko przejść obojętnie obok czegoś takiego. Ale sam zainteresowany nie musiał wykazywać się wielką kurtuazją, czy też po prostu kłamać. Co poza walizkami pieniędzy czeka na niego w Meksyku?
- zespół, który od 2015 roku wywalczył 4 mistrzostwa i 2 wicemistrzostwa kraju
- aktualny zwycięzca Ligi Mistrzów CONCACAF (w ostatnich latach również czterokrotny wicemistrz tych rozgrywek)
- 40 tysięcy kibiców na meczach domowych
Wystarczające warunki, żeby uznać ten kierunek za atrakcyjny. Zwłaszcza jeśli kilka słów o tym, jak fantastycznie się gra i żyje w Meksyku, szepnie na ucho rodak.
Andre-Pierre Gignac gwiazdą Ligi MX
Andre-Pierre Gignac troszkę się w Meksyku zakochał. Złośliwi oczywiście znów wtrącą do tego pieniądze. Francuz zarabia w Tigres ok. 4,6 mln euro rocznie – na czysto, bez bonusów. Sporo, bo rok młodszy od niego Oliver Giroud otrzymał od Milanu “trójkę” rocznie. A pamiętajmy, że Rossoneri zaoferowali mu tak dobre warunki także dlatego, że weterana boisk objęła ulga podatkowa dla “nowoprzybyłych”. Ale Gignac za oceanem nie musi schodzić na dół do bankomatu, żeby się pocieszyć, jak Mirosław Szymkowiak w Turcji. Były napastnik Marsylii stara się o meksykański paszport. Historia Meksyku wciągnęła go doszczętnie, a status idola podtrzymuje w nim ogień i chęć do dalszych występów. W UANL Tigres Francuz nie próżnuje.
- 149 bramek
- 36 asyst
- 9 trofeów klubowych
- 5 nominacji do drużyny sezonu
- 2 tytuły króla strzelców ligi
- 2 wyróżnienia dla najlepszego snajpera Ligi MX
- tytuł najlepszego strzelca Ligi Mistrzów CONCACAF
- tytuł króla strzelców Klubowych Mistrzostw Świata
- Klubowe Wicemistrzostwo Świata
- Meksykańska Złota Piłka (nagroda dla MVP ligi)
- tytuł MVP Ligi Mistrzów CONCACAF
- jedenastka sezonu strefy CONCACAF
Sami widzicie – spora lista zasług. Już teraz Gignaca można nazwać najlepszym Europejczykiem w historii ligi meksykańskiej. Jest także najlepszym europejskim strzelcem w historii Ligi Mistrzów CONCACAF. Ma status legendy, wyprodukowano o nim dokument “El Bomboro”. Taką ksywkę nadał mu Jorge Zamora Montalvo, kubański aktor działający na co dzień w Meksyku. Jak to bywa w tej części świata, snajper dorobił się już własnej piosenki.
Kibice Incomparables tak szybko i tak bardzo zadurzyli się w nowej gwieździe, że już w 2016 roku wybrali się na EURO 2016. Tylko po to, żeby przy okazji występów Gignaca we francuskiej kadrze śpiewać “Bomboro”. Tamten turniej był dowodem, że nawet grając w Lidze MX, można być istotną częścią francuskiej kadry. Zawodnik Tigres wystąpił w niemal wszystkich spotkaniach, a w finale był o włos od zostania bohaterem drużyny.
ANDRE-PIERRE GIGNAC. JAK TYGRYS ZOSTAŁ KRÓLEM MEKSYKAŃSKIEJ DŻUNGLI?
Florian Thauvin – hit transferowy w Meksyku
Był to także dowód na to, że piłkarze, którzy występują w Lidze MX to nie są leszcze, Stefan. Niektórzy twierdzą, że rozgrywki w tym kraju są lepsze niż Major Soccer League. Jeśli mielibyśmy to rozliczać biorąc pod uwagę tylko Ligę Mistrzów CONCACAF, nie mielibyśmy żadnych wątpliwości. Kilka faktów dotyczących tych rozgrywek:
- od 2006 roku Ligę Mistrzów wygrywają TYLKO kluby z Meksyku
- kluby z MLS w tym czasie zagrały w jedynie czterech finałach
- mieliśmy za to 10 finałów z udziałem dwóch drużyn z Meksyku
Oczywiście nie jest to jedyny wyznacznik. Ale Florian Thauvin obroni się, mówiąc, że przyszedł do ligi, w której wciąż może rywalizować na wysokim poziomie. Porównując Meksyk z krajami, które sam zainteresowany wymienił jako “kierunki dla podreperowania finansów”, Liga MX zdecydowanie wygra pod względem poziomu sportowego i otoczki. – Mam tu wszystko, żeby być szczęśliwym. Kibiców, którzy żyją meczem, wielki klub, walkę o trofea. Często rozmawiałem z Andre i zawsze, gdy go widziałem, towarzyszył mu ogromny uśmiech na twarzy – mówił skrzydłowy we wspomnianym wcześniej programie.
TRAUMATYCZNA HISTORIA FLORIANA THAUVINA
Thauvin stwierdził, że Tigres mogłoby z powodzeniem grać w Ligue 1. Nie może też doczekać się derbowego starcia z Monterrey, którym żyje cały region. Podkreślał, że w Marsylii nie był do końca szczęśliwy, czuł ogromną presję. Nie jest powiedziane, że tu jej nie będzie. Przyjście Floriana budzi ogromne nadzieje. To w końcu gość, który:
- w ostatnich pięciu sezonach zawsze miał na koncie minimum 16 goli i asyst (odliczając sezon stracony przez kontuzję)
- był 8. najlepszym asystentem Ligue 1 w poprzednim sezonie
- był 3. piłkarzem Ligue 1 w sezonie 20/21 pod względem xA
- zajął 7. miejsce w klasyfikacji podań w pole karne
- był w TOP 5 jeśli chodzi o dośrodkowania
- był 3. piłkarzem Ligue jeśli chodzi o progresywne rajdy z piłką
- zajął 8. miejsce w lidze biorąc pod uwagę rajdy z piłką w pole karne
Zdecydowanie czołowa postać Ligue 1.
Igrzyska Olimpijskie w Tokio. Francja i Hiszpania powalczą o złoto
Zanim jednak Gignac i Thauvin spróbują odzyskać mistrzowski tytuł dla Tigres, muszą zająć się międzynarodowymi sprawami. Napastnik od pięciu lat jest poza składem “Trójkolorowych”. Florian miał nieco większe szanse na wyjazd na EURO 2020, ale w drużynie Didiera Deschampsa brakuje dla niego miejsca od ponad 24 miesięcy. To jasne, że turniej w Tokio będzie dla nich ostatnim gwizdkiem na to, żeby coś jeszcze z kadrą ugrać. Zapisać się w historii. Francuzi wysyłają do Japonii mocarny skład, mimo że w przeciwieństwie do Hiszpanów oszczędzili zawodników, którzy dopiero co uczestniczyli w mistrzostwach Starego Kontynentu. Miejsce w składzie obok meksykańskiego duetu powinni mieć:
- Lucas Tousart z Herthy Berlin
- Pierre Kalulu z Milanu
- Melvin Bard z OGC Nice
- Paul Bernardoni z Angers
- Timothee Pembele z PSG
- Nathanael Mbuku ze Stade Reims
Francja łatwego zadania nie ma. Już w grupie trafi na reprezentację Meksyku, pełną czołowych postaci ligi, w której błyszczy Gignac. W drodze do finału “Trójkolorowi” mogą trafić na Hiszpanię, Argentynę, Brazylię lub Niemców. A na przykład “La Furia Roja” na wakacje tu nie przyjechała – Pedri, Mikel Merino, Dani Olmo, Marco Asensio – to mocniejsze nazwiska niż te, którymi dysponuje Sylvain Ripoll. Gignac i Thauvin nie są jednak na z góry przegranej pozycji. Po ich stronie będą świeżość i doświadczenie.
A skoro jeden z nich podczas Klubowych Mistrzostw Świata udowodnił, że wciąż potrafi rywalizować na wysokim poziomie, a drugi ma za sobą świetny sezon w klubie, to niewykluczona, że Liga MX jesienią będzie mogła pochwalić się, że grają u nich nie tylko mistrz świata i wicemistrz Europy, ale także dwaj mistrzowie olimpijscy.
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix