Traumatyczna historia Thauvina. Wolelibyśmy pisać o jego ucieczkach przed obrońcami

Ligue 1, tak jak inne europejskie ligi ma przerwę w rozgrywkach, ale z Francji dotarły do nas niestety związane z futbolem, lecz niestety także z bandytami, wieści. W poniedziałek wieczorem w Marsylii zaatakowano piłkarza miejscowego Olympique. Florian Thauvin jadąc samochodem poczuł uderzenie w tył auta. Wjechał w niego skuter, więc Francuz wyszedł z samochodu zobaczyć, co dokładnie się stało. Okazało się, że padł ofiarą zasadzki.

Wyskoczyło do niego dwóch facetów, zaczęli go dusić i usiłowali zdjąć z ręki zegarek. A że piłkarze tanich raczej nie noszą, wszyscy zdają sobie sprawę. Ten był wart 25 tysięcy tysięcy złotych. Thauvin wyrwał się napastnikom i wsiadł szybko do swojego samochodu. Okoliczności nie zostały wyjaśnione, a szczerze mówiąc dziwi nas, że dał radę wyrwać się dwóm facetom i zdążyć wsiąść do samochodu. Akcja na tym się nie zakończyła, bo przestępcy ruszyli za nim w pościg. Thauvin im uciekł i podobno ukrył się w jednym z domów przy drodze.

Sytuacja dziwna i mocno przerażająca. Od razu przypomina nam się anegdota z książki „Szamo” o porwaniu Radosława Majdana. Zresztą, to druga taka sytuacja w ostatnim czasie. Dwa tygodnie temu adrenalina podskoczyła Andy’emu Carrollowi. Prowadził samochód, podjechało do niego dwóch motocyklistów, wyciągnęło broń i kazało uchylić szybę. Anglik zaczął im uciekać i na szczęście wyszło mu to lepiej niż chociażby zrobienie kariery w Liverpoolu.

Obu panom życzymy, żeby media na całym świecie mówiły o nich z powodu strzelanych bramek, a nie takich traumatycznych przeżyć.