Reklama

Napinka na stulecie jest u kibiców, ale czy i u władz Lecha Poznań?

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

17 lipca 2021, 16:52 • 12 min czytania 75 komentarzy

Ostatnio złapaliśmy się na tym, że pisząc/mówiąc o Lechu Poznań można się samoplagiatować. I to jest całkowicie zrozumiałe. No bo przecież teksty o tym, że władze Kolejorza nie uczą się na własnych błędach byłyby aktualne dzisiaj, rok temu, dwa lata temu, trzy lata temu… Analiza tego, że lechici nie wykorzystują swojego potencjału, że wpadli w pułapkę minimalizmu i stali się klubem produkującym piłkarzy zamiast klubem grającym o trofea? Przypuszczamy, że gdybyśmy usiedli na kilka chwil w archiwum Weszło, to znaleźlibyśmy z dziesięć takich tekstów. Do tego wyliczanka obietnic lub zapowiedzi szefów Lecha i mamy #BingoKolejorz.

Napinka na stulecie jest u kibiców, ale czy i u władz Lecha Poznań?

Być może wynika to z tego, że jesteśmy po prostu przeraźliwie nudni oraz przewidywalni. Po prostu nie potrafimy wymyślić nic nowego w temacie Lecha. Ale coś nam podpowiada, że to jednak nie nasz problem, a problem Lecha. Lech jest trochę jak ten beton w betoniarce – kręci się w kółko, efekt końcowy znasz, nic pasjonującego z tego nie będzie.

I trudno nam się oprzeć wrażeniu – wsłuchując się też w głosy kibiców Lecha – że do sezonu na stulecie klubu nie da się podejść z optymizmem. Oczywiście ci skrajni optymiści powiedzą, że skoro tyle się starali, to wreszcie muszą coś wygrać, nawet fartem. Pesymiści, że skoro przegrywasz przedwczoraj, wczoraj, to przegrasz i dziś walkę o mistrzostwo. A realiści… Cóż, realiści postarają się przyjrzeć ekipie, która ma spełnić marzenia poznańskich fanów o majstrze na setne urodziny Kolejorza.

OCENA ROZDANIA (1-5): 2,5

Transfery trzeba oceniać w odpowiednim kontekście. Bo w innym wypadku ucieka nam rzetelna ocena okienka jako całości.

Bo przecież patrząc tylko na same ruchy Lecha w oderwaniu od szerszego kontekstu, to trudno byłoby Kolejorza nie pochwalić. Radosław Murawski był cenionym ligowcem, kapitanem wicemistrzowskiego Piasta Gliwice, po wyjeździe nie przepadł, wrócił z Turcji, był nawet taki moment, gdy mówiono o nim w kontekście przyszłości kadry. Oczywiście nie jest tak, że Murawski naciska teraz na Krychowiaka, ale takie powroty regularnie grających Polaków z silniejszych lig (a za taką uważamy ligę turecką) to na ogół bardzo przyzwoite ruchy.

Reklama

Artur Sobiech? Napastnikiem numer jeden pewnie nie będzie. Przypuszczalnie powalczy o bycie „dwójką” z Johanssonem. Ale tak po prawdziwe, to przecież wiele klubów w lidze nie pogardziłoby Sobiechem jako pierwszym wyborem. A i Sobiech jest na pewno lepszy od tych wszystkich Chobłenek, Rakelsów czy innych Kaczarawów, którymi Lech w ostatnich latach zabezpieczał atak.

Joel Pereira? Może CV dupy nie urywa, ale w sparingach pokazał się z bardzo dobrej strony, w klubie go chwalą, nawet od piłkarzy słyszymy pozytywne recenzje na temat jego umiejętności. Zresztą Lechowi przyda się ktoś, kto będzie naciskał na prawej obronie na Alana Czerwińskiego, bo też w poprzednim sezonie spoczął trochę na laurach i zaliczył mocno przeciętny rok.

Barry Douglas? Ponad sto meczów w ostatnich czterech sezonach w Championship. Przed odejściem z Kolejorza był jednym z najlepszych lewych obrońców ligi. Doświadczony, z kapitalnym dośrodkowaniem w biegu oraz ze stałych fragmentów gry. Trudno zżymać się na transfer gościa, który regularnie grał w lidze, do której to raczej Ekstraklasa sprzedaje piłkarzy niż ich stamtąd pozyskuje.

Patrząc na papier – to są naprawdę przyzwoite ruchy transferowe.

Sęk w tym, że Lech Poznań zajął w zeszłym sezonie jedenaste miejsce. Sprzedał latem Tymoteusza Puchacza. Zaliczył najlepszy pod względem przychodów sezon w historii klubu. Mało tego – sam prezes Rutkowski zapowiedział, że Lech bez wątpienia wyda najwięcej pieniędzy na piłkarzy spośród wszystkich klubów Ekstraklasy. I co? No i trudno spojrzeć na to okienko (na ten moment) i powiedzieć „cholera, spektakularne ruchy, tutaj widać gigantyczną mobilizację na stulecie!”. Zestawiając oczekiwania i realne ruchy Lecha – jest po prostu średnio. Lech wciąż ma małą rywalizację na skrzydłach, nie ma rezerwowego lewego obrońcy, ma braki na pozycji środkowego obrońcy…

Nowy as w talii: Barry Douglas

Dobra, nie jest to powrót na miarę Błaszczykowskiego do Wisły Kraków. Albo wyczekiwany przez kibiców Górnika przyjście do Zabrza Lukasa Podolskiego. Ale musicie zrozumieć kontekst powrotu „Bashera” do Poznania. Facet nierozerwalnie kojarzy się fanom z ostatnim mistrzostwem Polski z sezonu 2014/15. Ładował gole z lewej nogi, podbijał kulisy klubowej telewizji, a przede wszystkim – był po prostu dobrym piłkarzem.

Reklama

I to nie jest tak, że z Lecha był wtedy wypychany. Pojawiła się okazja na to, by zarobić na facecie, któremu wygasała umowa. Po wyjeździe z Polski nie przepadł.

34 mecze w Konyasporze, nominacje do jedenastek kolejki i transfer za 1,5 miliona euro do Wolverhampton. Dwa lata w ekipie Wilków – znów regularna gra, świetny sezon z 15 (!) asystami, awans do Premier League i… odstrzelenie go po tym, jak do Wolves zaczęto ściągać Portugalczyków na kontenery. No to zejście o pięterko do Leeds, znów rzucał asystami, znów wywalczył awans i… został wypożyczony do Blackburn. Wygasła mu umowa z Leeds i uznał, ze to czas zawinąć manatki.

Łącznie po odejściu z Lecha zagrał 110 meczów w Championship i 34 w tureckiej Ekstraklasie. Do tego zaliczył debiut w reprezentacji Szkocji. No to nie jest tak, że Kolejorz bierze emeryta z odzysku i opiera się tylko na sentymentach.

Pamiętamy o tym, że Doulgas nie był jakimś tytanem obrony i zdarzyło mu się popełnić jakąś gafę w tyłach. Ale leszczyk nie grałby tyle w Championship – bądźmy poważni. Do tego ta lewa noga…

Blotka: trzymanie ciśnienia

Lech nie lubi presji. Swego czasu po forach kibicowskich Kolejorza krążyły wyliczenia, że najgorzej poznaniacy punktują wtedy, gdy… na stadion przychodzi ponad 35 tysięcy ludzi. Gdy trzeba dźwignąć ciężar odpowiedzialności, gdy presja medialno-kibicowska przyciska, gdy koszulka waży nieco więcej – wtedy Lech po prostu zawodzi. Gdy Legia w decydującym momencie wbija gwoździa, to w Lechu zastanawiają się komu podać młotek.

  • przegrany finał Pucharu Polski z Legią na Narodowym w 2015 roku
  • powtórka z rozrywki, znowu porażka na Narodowym, znowu z Legią
  • Denis Rakels pudłujący na pustą bramkę w starciu z Utrechtem, Holendrzy trafiają w końcówce i przesądzają losy dwumeczu
  • Radosław Majewski pudłujący w doskonałej sytuacji i Lech przegrywa finał Pucharu Polski z Arką Gdynia
  • Alomerović broni rzut karny Jevticia, Kapcidzić trafia dla Korony – Lech przegrywa na inaugurację rundy finałowej w sezonie 2017/18, następuje moment zwrotny, Lech spada z pozycji lidera po rundzie zasadniczej i nie zdobywa mistrzostwa
  •  3:2 w rzutach karnych z Lechią w Pucharze Polski, Ramirez pudłuje przy decydującej jedenastce, wcześniej fatalnie strzela Marchwiński, całość wieńczy Jóźwiak strzałem w kosmos, Lech odpada

I teraz przychodzi stulecie, na które po prostu będzie potworna napinka. Wiecie jak to bywa. Specjalny branding, wspominki Okońskiego i Araszkiewicza, jakiś okolicznościowy hasztag. Ale przede wszystkim piłkarze będą słuchać o tym, że na rok stulecia ma być mistrzostwo od kibiców. Na trybunach, w piekarni, w przedszkolu podczas odbierania dzieciaków.

To w wielu klubach pozytywna presja. Władze dosypują do premii, tworzą mocniejsza niż zwykle kadrę, pompują oczekiwania. Ale w Lechu to wszystko może się obrócić w druga stronę. Przeszłość pokazuje, że Kolejorz często w momentach dużej presji po prostu tego ciśnienia nie wytrzymuje.

ROZDAJĄCY: Maciej Skorża

Jeśli ktoś jednak może budować pozytywne nastroje przed tym tak ważnym sezonem dla Lecha, to ten ktoś nazywa się Maciej Skorża. Facet z obsesją wygrywania. Trener, który dał lechitom ostatnie mistrzostwo kraju. I też gość, który po prostu nie pozwoli na fuszerkę.

Podobał nam się ten wjazd Skorży do Poznania. Pierwsza konferencja? Deklaracja, że marzy o mistrzostwie – zanim jeszcze w Lechu dział PR przedyskutował, czy aby na pewno warto mówić słowo „mistrzostwo” w wywiadach. Jeszcze przed tym zjechał Puchacza za to, że ten w trakcie trwania sezonu zapowiedział, że odejdzie z zespołu po ostatnim meczu. Żadnego pieszczenia się, żadnego memlania, po prostu kawa na ławę.

Historia stoi za Skorżą – to najbardziej utytułowany polski trener w XXI wieku w Ekstraklasie. Wygrał mistrzostwa z  Wisłą i Lechem, sięgał po Puchar Polski z Legią oraz Dyskobolią. Wie z czym to się je, po prostu.

Natomiast druga strona tego medalu jest taka – czy obsesja zwyciężania Skorży jest tożsama z tym, jak klub chcą budować władze Kolejorza. Czy „mistrzostwo albo nic” jest w stanie spotkać się z „nie chcemy awanturniczej polityki transferowej”? Albo czy polityka „lewy obrońca do rywalizacji z Douglasem nie jest potrzebny, bo przecież mamy tutaj zdolnego Palacza” jest zgodna z „dawać mi tu dwóch równorzędnych piłkarzy na każdą pozycję”?

DŻOKER: Joao Amaral

Cytując klasyka – jest, wylazł. Wygląda na to, że Portugalczyk już zrozumiał, że podpisanie profesjonalnego kontraktu z klubem oznacza, że warto byłoby się z tego kontraktu wywiązać. Przypomnijmy – Amaral chciał wyjechać do Portugalii, by być blisko żony, która była w ciąży. Klub mu to zaklepał, Joao nagrał ckliwy filmik, gość pokopał sobie w Portugalii, później wyszedł wywiad, w którym rozsmarował Żurawia i jakoś tak głupio z tym całym wywiadem…

Ale wygląda na to, że Amaral wrócił zmobilizowany. W sparingach letnich strzelił gola, dorzucił do tego asystę i wyglądał po prostu bardzo dobrze. Obawiamy się, że w którymś wywiadzie prezesi Lecha powiedzą, że to prawie jak nowy transfer (śmiech w nawiasie), ale tak po prawdzie – Lech wreszcie zyskał piłkarza w pełni skupionego na grze. I takiego, który nie chodzi z muchami w nosie.

Amaral może obsadzić trzy pozycje – oba skrzydła i „dziesiątkę”. Rywalizacja z Ramirezem o miejsce w składzie zapowiada się naprawdę obiecująco i nie wykluczamy, że wyjdzie to z pożytkiem dla obu grajków.

ŚWIEŻAK: Jakub Kamiński

Trudno mówić o „świeżaku” w kontekście chłopaka, który być może – gdyby nie uraz – miałby za sobą już jakieś minuty w kadrze i który ma już na koncie ponad 50 występów w Ekstraklasie i siedem meczów w europejskich pucharach. Ale wygląda na to, że Kamiński będzie nominalnym młodzieżowcem w ekipie poznaniaków.

Ten poprzedni sezon był dla niego trudny. Rozregulowały go kontuzje, choć jesienią miewał mecze naprawdę świetne, ale już wiosną wyglądał blado. W klasyfikacji kanadyjskiej wyprzedziło go kilku stoperów Ekstraklasy. Był moment, gdy dostał powołanie do seniorskiej kadry Polski, ale akurat odnowił mu się uraz mięśniowy.

On sam zdaje sobie sprawę, że ten poprzedni sezon nie był zbyt udany. Ostatnio mówił u nas tak:

Brakuje ci liczb?

Brakuje. Od sierpnia do listopada wyglądało to dobrze. Plany pokrzyżowała mi kontuzja. Zwolniłem. Możemy cieszyć się z eliminacji, ze zrywów w fazie grupowej Ligi Europy. Tego, że pokazaliśmy piękny futbol, że strzeliliśmy dużo goli, ale jedenaste miejsce w tabeli Ekstraklasy to olbrzymie rozczarowanie. Tak nie wypada. To mnie, jako wychowanka, bardzo zabolało. Można się tłumaczyć, że odeszli Guma, Józiu, Modziu, ale to nie usprawiedliwienie. W przyszłym sezonie chcę napędzać ten zespół. Walczymy o mistrzostwo i Puchar Polski. Mentalność zwycięzców musi panować w całym zespole. Indywidualne liczby nie są najważniejsze. Jeśli będziemy prezentować wysoki poziom, przyjdą wyniki i przyjdą statystyki.

Ten sezon ma być bardziej „make” niż „break”. Kamiński mówi, że to sezon, w którym chce zapracować na powołanie i na zagraniczny transfer. Czy ma na to szanse? Naszym zdaniem – a i owszem. Inteligentny chłopak, grać w piłkę potrafi, szanse będzie dostawał.

POTENCJALNY SKŁAD

OKIEM SZATNI: Filip Bednarek

Możesz nam zdradzić jak nowi koledzy, których Lech sprowadził latem, wyglądają na treningach?

Moją opinię nie zawsze musi odzwierciedlać boisko, bo mecz jest zawsze weryfikacją. Ale na treningach widac ogromną jakość. Joel Pereira na prawego obrońcę posiada bardzo dobrą technikę użytkową, potrafi dobrze dośrodkować, radzi sobie w obronie. To będzie zastrzyk jakości. Barry’ego nie muszę wam przedstawiać, znacie go doskonale, pamiętamy jak grał w Lechu. Radek i Artur – to są sprawdzone nazwiska. Oni też spolszczają szatnię. To dwaj goście ze Śląska, którzy wiedzą jaka jest specyfika polskich szatni. Radek był kapitanem Piasta w wicemistrzowskim sezonie, Artur grał w Polonii, Ruchu czy w Lechii. Artur był sześć lat poza Polską, osiągał puchary z Hannoverem.

Ty sam czujesz się wygranym tego okresu przygotowawczego? Nie puściłeś gola, wróciłeś do bramki po tym, jak wiosną siedziałeś na ławce.

Moje odczucia są zależne od tego, czy trener postawi na mnie w pierwszym meczu. Akurat jadę do klubu i dowiem się, czy będę „jedynką”. Od tego zależy to, czy będę się czuł wygranym. Ja swoją postawą dałem trenerowi do myślenia. Fajne jest to, że jest rywalizacja. Ona zawsze dodaje nowych emocji i fajnie, że ona została od nowa nawiązana.

Czuć w szatni specyficzne napięcie przed tym szczególnym dla was sezonem?

My zdajemy sobie doskonale sprawę z tego, że stulecie klubu przeżywa się tylko raz i tylko raz można przejść do historii mistrzostwem na stulecie. Każdy zna wymagania. My swoją postawą na boisku będziemy starać się, by na koniec sezonu podnieść trofeum. Cele są jasne. O tym mówi klub, o tym mówi trener, my się pod tym podpisujemy. Mistrzostwo. Wymagania są ogromne, ale pan trener Skorża wie z czym to się je. On te mistrzostwa w Polsce zdobywał, więc wie jaka droga to tego wiedzie.

Jakie miejsce na koniec sezonu sprawi, że odpalisz sobie piwo z poczuciem spełnienia?

W tym sezonie w grę wchodzi tylko mistrzostwo. Wszystko co będzie niżej, to będzie duży niedosyt. Każde inne miejsce poza pierwszym oznacza smutek. Stawiamy sobie prosty cel – tylko i wyłącznie mistrzostwo na stulecie, to jest nasz cel.

OKIEM EKSPERTA

O Lechu pogadaliśmy z Dawidem Dobraszem (Głos Wielkopolski).

Po którym piłkarzu sprowadzonym latem do Lecha obiecujesz sobie najwięcej?

Zdecydowanie największe oczekiwania mam wobec Radosława Murawskiego, który powinien być rozwiązaniem problemów Lecha Poznań zarówno na boisku, jak i poza nim. Jestem przekonany, że będzie dużym wsparciem Kolejorza w sferze mentalnej i sportowej. To zdecydowanie materiał na lidera i potwierdza to już jego obecność w radzie drużyny. Piłkarz ze sporym doświadczeniem, który chce z Lechem osiągnąć coś w polskich warunkach i powinien być wartością dodaną. Barry Douglas także ma umiejętności, by być TOP3 lewych obrońców w lidze.

Gdzie widzisz jeszcze luki w kadrze Lecha – na które pozycje klub po prostu musi jeszcze kogoś sprowadzić?

Nie będę odkrywczy, że Lech Poznań potrzebuje co najmniej jednego skrzydłowego oraz zmiennika dla Barrego Douglasa. W taktyce Kolejorza skrzydła zazwyczaj odgrywają bardzo ważną rolę, a na dzisiaj wygląda to tak, że brakuje tam odpowiedniej jakości. Władze Lecha mają tego świadomość, ale przeciąganie tej kwestii irytuje kibiców i zapewne Macieja Skorże. Tym bardziej że Jakub Kamiński większość przygotowań grał na lewej obronie. Sytuację na lewej obronie Lech przerabiał sezon temu na prawej stronie defensywy, kiedy wiosną tylko Alan Czerwiński był jedynym prawym obrońcą. Zastanawiam się, czy w pewnym momencie sezonu nie będzie problemem… obsada młodzieżowca i mam tu na myśli piłkarza jakościowego, który od razu mógłby wejść do pierwszego zespołu. Jakości zdecydowanie brakuje także na pozycji bramkarza, bo tam Lech obu zawodników ma na poziomie co najwyżej średniej ligowej.

Atmosfera napinki na sezon stulecia – bardziej atut Lecha w kontekście całego sezonu?

Jeśli chodzi o zbliżające się stulecie, to oprócz złotych wzmianek na nowej koszulce, to nie widzę na razie wielkich przygotowań, że to jest „ten sezon”. Myślę, że to kibice wywołują zrozumiałą „napinkę”, bo kiedy jak nie teraz? Biorąc pod uwagę mijające dni od ostatniego sensownego trofeum zdobytego przez Kolejorza. Jednak uważam, ze na kilku zawodników może to wpłynąć szczególnie. Że zdadzą sobie sprawę, co ten klub przechodził w ostatnich latach i będą chcieli dać trochę radości zawiedzionym kibicom. Jeśli znowu nie będzie trofeum, to czy to będzie zaskoczenie? Czy raczej coś, co może Lechowi ciążyć?

Będzie majster czy będzie rozczarowanie?

W Poznaniu od kilku lat mówi się o tym, że ważne są rozgrywki Pucharu Polski i tu bardziej widzę szansę na powodzenie. Nie wierzę dzisiaj w mistrzostwo. Nie po tym, co widzę. Lech musiałby dobrze wystartować, nie przechodzić klasycznego jesiennego kryzysu i co najmniej powtórzyć wiosnę/lato 2020 w wykonaniu podopiecznych Dariusza Żurawia. Lech wybiera się w podróż w nieznane z przeciekającą łajbą i wiarą skupiającą się wokół Macieja Skorży. Za mało.

OKIEM ANKIETOWANYCH

Loading…

GDYBY ROZDANIE BYŁO GIFEM

W TYM SEZONIE WIESZCZYMY IM...

Klasyczny Lech Poznań. Zrobi nadzieje, przez chwilę złapiemy się na "tej, a może to w tym roku...?", a później brutalnie wyrżnie się na ostatniej prostej. Latem opędzlują Kamińskiego za pięć baniek euro, Karol Klimczak w wywiadzie powie "jesteśmy rozczarowani, rozumiemy frustrację kibiców, ale z pozytywów - powstało Centrum Badawczo-Rozwojowe we Wronkach". Być może na ławkę tymczasowo wróci Rafał Ulatowski. Może z Jarosławem Araszkiewiczem. Będą transparenty. Będzie pozdrawiany Tomasz Rząsa.

fot. FotoPyk

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…

Maciej Szełęga
3
Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…
1 liga

Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu

Damian Popilowski
1
Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu
Anglia

Media: Gwiazdor West Hamu może zostać następcą Mohameda Salaha

Maciej Szełęga
1
Media: Gwiazdor West Hamu może zostać następcą Mohameda Salaha

Komentarze

75 komentarzy

Loading...