Reklama

Legia potrzebuje najlepszej wersji Mladenovicia

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

14 lipca 2021, 12:45 • 5 min czytania 15 komentarzy

Jaki momentami bywa Filip Mladenović, każdy widzi. Macha rękoma, wybałusza oczy, krzyczy coś do arbitra, drze się na kolegów z drużyny, przeklina pod nosem, złapie niekiedy kompletnie irracjonalną żółtą kartkę. Ale jeśli już ktoś ma w tej naszej przaśnej lidze zachowywać się w ten sposób, to niech chociaż gra jak Serb. Bywa to irytujące, bywa to męczące, ale Mladenović to kawał grajka, jak na ekstraklasowe warunki. Bez niego w najwyższej formie Legii bardzo trudno będzie o skuteczne przebrnięcie eliminacji w europejskich pucharach. A ostatnio nieco spuścił z tonu.

Legia potrzebuje najlepszej wersji Mladenovicia

Mladenović – wersja z Lechii, wersja z Legii

Nie, to nie jest zjazd z poziomu Mount Blanc do poziomu Gubałówki, jakaś spektakularna załamka formy. Filip Mladenović dalej wypada przekonująco. Tylko, że wyraźnie od kilku miesięcy jest bardziej sobą z czasów gry dla Lechii niż z najlepszych momentów w Legii. Bo Serb to też przypadek, któremu – przykładowo przeciwnie do Arvydasa Novikovasa – niezwykle posłużyły przenosiny do bardziej wymagającego środowiska. W rok Mladenović z wyróżniającego się ligowca przemienił się w najlepszego zawodnika Ekstraklasy. Statuetka MVP była nieprzypadkowa i raczej bezdyskusyjna.

LEGIA WYGRA Z BODO/GLIMT – KURS 1.90 W FUKSIARZ.PL

Wcześniej, jeszcze w Gdańsku, jego wady potrafiły przesłaniać atuty. Wiedzieliśmy, że doskonale dośrodkowuje, że ma kopyto w lewej nodze, że dynamicznie się podłącza, że kiwnie, że przedrybluje, że weźmie na siebie grę, ale też wcale nierzadko momentalnie przekreślał to dziwnie brutalnym wślizgiem, totalnie niezrozumiałą dyskusją z arbitrem albo zwykłym przyśnięciem w defensywie. W minionym sezonie było tego wszystkiego dużo mniej. Najlepiej widać to po statystyce żółtych kartek.

2018/19 – 11 żółtych kartek

Reklama

2019/20 – 13 – żółtych kartek

2020/21 – 6 żółtych kartek

MVP

Realna poprawa. Błędy w obronie? Pojedyncze i zbilansowane z przodu. No właśnie, z przodu. Mladenović zaliczył chociażby wybitny listopad minionego roku.

  • 2.11.20 – asysta i gol z Wartą, 90 minut
  • 8.11.20 – asysta z Lechem Poznań, 90 minut
  • 12.11.20 – Szkocja, finał baraż o Euro. 61 minut, asysta
  • 15.11.20 – 28 minut z Węgrami, bez liczb
  • 18.11.20 – dwie asysty i gol z Rosją
  • 22.11.20 – gol z Cracovią

Wyglądało, jakby zaczynał dusić się w Ekstraklasie. Ligę zjadał, na reprezentacji wymiatał. Nawet, kiedy zaliczał trochę gorszy przełom 2020 i 2021 roku, to zaraz wypalał w lutym i w marcu, rozgrywając takie mecze, jak z Wisłą Płock (dwie bramki i asysta) czy Wartą Poznań (dwie bramki i asysta). Tym samym, już wtedy, zapewniał mistrzostwo Polski dla Legii, a sobie zaszczytne miano ligowego MVP. Piąte miejsce w lidze przy kluczowych podaniach. Pierwsza dwunastka ligi przy stworzonych okazjach. Udział przy jednej trzeciej goli Legii – gole, asysty, kluczowe podania. 29 meczów, 7 trafień, 6 asyst, 1 kluczowe podanie. Klasa. Facet pokazał, że biegając wzdłuż linii da się ciągnąć cały mistrzowski organizm.

LEGIA ZREMISUJE Z BODO/GLIMT – KURS 3.0 W FUKSIARZ.PL

Przez połowę sezonu brylował jako lewy obrońca, przez drugą jako wahadłowy. Początkowo wydawało się nawet, że Czesław Michniewicz zmianą ustawienia jeszcze ulepszył swojego najlepszego piłkarza, wpisując go w nową rolę i nową charakterystykę. Mladenović mógł grać wyżej, ofensywniej, częściej dośrodkowywać, częściej wpadać w pole karne rywali, częściej napierać. Służyło mu to. Kiedy Legia podbijała stempel na mistrzostwie, pokonując Pogoń w Warszawie, on w pierwszej połowie wyglądał fantastycznie. Dostał od nas 7. I wtedy nastąpiło delikatne załamanie, o którym wspomnieliśmy na początku.

Reklama

Wakacyjny regres

Widać to po naszych notach.

  • Lech Poznań – 4
  • Cracovia – 5
  • Piast Gliwice – 6
  • Lechia Gdańsk – 5
  • Wisła Kraków – 5
  • Stal Mielec – 3
  • Podbeskidzie Bielsko-Biała – 5

Niby tylko dwa mecze poniżej wyjściowej, ale też tylko jeden powyżej. Mladenović po prostu nie błyszczał. Wyglądał gorzej. Jakby trochę brakowało mu polotu, jakby trochę zeszła koncentracja i napinka związana z walką o mistrzostwo. Symbolem tego okresu może być trochę występ ze Stalą Mielec. Niedziela, Podkarpacie, pogoda też nie sprzyjałą do gry w piłkę. Najpierw Mladenovicia nękał w defensywie Robert Dadok, a potem Serb nie trafił w takiej sytuacji.

Właściwie nikt już o tym nie pamięta i słusznie. Legia nie grała o nic, chciała dowieźć sezon, wcześniej zrobiła już swoje, więc parę gorszych występów ekipy Czesława Michniewicza i jej lidera nie przynosi wstydu. Teraz zaczął się jednak nowy sezon, nowa kampania, ruszyły eliminacje do Ligi Mistrzów i już nie ma usprawiedliwień. Najlepiej byłoby wrócić do formy z minionego sezonu. A w pierwszym meczu Legii z Bodo/Glimt widzieliśmy bardziej lechijną niż legijną wersję Mladenovicia.

Niepokojący występ z Bodo/Glimt

Niby po jego wrzutce padł gol Mahira Emreliego na 2:0 dla Legii, ale to absolutnie nie był udany występ gwiazdora stołecznego klubu. Większość akcji w ofensywie po prostu go omijało. Legia napierała środkiem przez Luquinhasa i Bartosza Kapustkę albo prawą flanką przez Kacpra Skibickiego. Kiedy ten ostatni strzelał zamiast podawać w bardzo dobrej sytuacji, zebrał od wpadającego w pole karne Serba grubą burę, którą należy intepretować jako wyraz irytacji, również własną indolencją. Było przewracanie oczami, machanie rękoma, no generalnie klasyczny mladenoviciowy repertuar. Sam raz huknął z dystansu, raz spróbował centrostrzału, ale nic z tego nie wyszło, cały pierwszy legijny garnitur wypadł w ataku lepiej od niego.

LEGIA PRZEGRA Z BODO/GLIMT – KURS 3.65 W FUKSIARZ.PL

Poważne problemy pojawiły się też w defensywie.

Przy pierwszej bramce dla Bodo/Glimt bardziej zawinili środkowi obrońcy, ale Mladenović dosyć opieszale zabierał się do blokowania dośrodkowania Alfonsa Sampsteda.

Przy drugiej bramce za to zgubił krycie Pernambuco i pozwolił mu wpakować piłkę do bramki Legii z najbliższej odległości.

Tak być nie może. Tym bardziej, że Filip Mladenović nie ma na lewej flance żadnego zmiennika, żadnej alternatywy. Nie ma więc w tej kwestii żadnych wątpliwości: jeśli Legia chce wejść do europejskich pucharów, Serb znów musi zacząć grać na miarę swojej najbardziej przekonującej wersji.

Fot. Fotopyk

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Usykowi może brakuje centymetrów, ale nie brak pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
0
Usykowi może brakuje centymetrów, ale nie brak pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]
Hiszpania

Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”

Aleksander Rachwał
2
Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”

Komentarze

15 komentarzy

Loading...