Bartek Kapustka zaliczył udany powrót do Ekstraklasy w barwach Legii Warszawa. Był ważną częścią układanki Czesława Michniewicza i na pewno zwrócił na siebie uwagę Paulo Sousy w kontekście powołania do reprezentacji Polski. Ono się jednak nie pojawiło. 24-latek odniósł się do tej kwestii, jak i wielu innych. W wywiadzie dla Legia.Net opowiedział m.in. o rozczarowaniach, poziomie profesjonalizacji w Legii, celach na następny sezon, sprawach zakulisowych i zniknięciu z Twittera.
Kilka fragmentów z wywiadu na Legia.Net:
O podchodach Legii: – Prób ściągnięcia mnie do Legii było kilka, ale nie jestem w stanie powiedzieć, ile dokładnie. Ale temat pojawiał się dość często. Co rok, co dwa temat przenosin do Legii wracał. Chciano mnie gdy grałem w Cracovii, ale wtedy cena jaką trzeba było za mnie zapłacić była spora. Nie zapomniano o mnie przy Łazienkowskiej również wtedy, gdy wyjechałem do Anglii. Bardzo się cieszę, że tak o mnie zabiegano. Gdy podpisywałem kontrakt z Legią to uśmiechnęliśmy się do siebie z dyrektorem sportowym Radkiem Kucharskim, że w końcu się udało!
O sobie: – Na pewno doświadczenia życiowe mocno kształtują charakter i osobowość człowieka, ale ja zawsze byłem osobą, która potrafiła rozsądnie na coś spojrzeć i ocenić. Ale wiem, nawet od osób w klubie, że miały wrażenie, że jestem taki „ura bura” i „hop do przodu”. Wnioskowali tak po tym co czytali czy widzieli w mediach. I też przyznawali, że okazałem się nieco inną osobą, niż im się wydawało. Trudno mi mówić o sobie, bo nie lubię tego robić. Do transferu do Legii podchodziłem totalnie podekscytowany. Nie patrzyłem na to w ten sposób, że wracam do polskiej ligi, bo gdzieś mi nie wyszło, tylko jako szansę na to by czerpać radość z gry, by co tydzień wychodzić na boisko, by po prostu wrócić do piłki.
O Twitterze: – Nie ma mnie w ogóle na Twitterze obecnie. Usunąłem konto. Ale nawet gdy konto fizycznie było, to ja nigdy nie byłem przesadnie aktywny w sieci czy w mediach społecznościowych. Cenię sobie prywatność i nie jestem osobą, która poza boiskiem lubi wchodzić z innymi ludźmi w interakcje. Raczej wolę odpocząć od piłki, nie chcę by całe moje życie toczyło się wokół niej. Poza tym na Twitterze jest sporo różnych informacji, a gdy jest ich za dużo, to nie jest dobra sytuacja. Gdy miałem konto, spędzałem trochę za dużo czasu przed komputerem czy telefonem. Sam aktywny nie byłem, ale dużo czytałem. Lepiej mieć czystą głowę i w pewnym momencie uznałem, że jest mi to totalnie niepotrzebne.
O braku powołania: – Rozczarowanie było, nie ma sensu mówić, że było inaczej. Mocno liczyłem na to, że na zgrupowanie kadry pojadę. Tym bardziej, że znajdowałem się wówczas w najlepszej dyspozycji w tym sezonie. Zacząłem zdobywać bramki, asystowałem – a tego mi wcześniej brakowało. I w końcówce sezonu też mi tego brakowało, ale mocno pracuję by to zmienić. Ale wtedy czułem się dobrze i czułem, że to powołanie dostanę.
Fot. FotoPyk