Piłkarze z Kolonii w najlepszy możliwy sposób uciekli spod toporka – choć w pierwszym meczu barażowym przegrali 0:1 z Holstein Kiel, to w rewanżowym spotkaniu nie dali żadnych szans rywalowi. Pewnie zwyciężyli 5:1 i tym samym brutalnie pozbawili go złudzeń.
Pierwszy kwadrans spotkania był niczym przejażdżka rollercoasterem. Już w 3. minucie Jonas Hector dał “Koziołkom” prowadzenie i wyrównał stan rywalizacji w dwumeczu. Goście nie zdążyli się jeszcze porządnie nacieszyć, a Holstein strzelił bramkę na 1:1. To tylko podrażniło ekipę Friedhelma Funkela, bo dziesięć minut później prowadziła już 3:1. Sprawę w swoje ręce wziął szwedki napastnik, Sebastian Anderosn, który zaliczył doppelpacka. Z kolei tuż przed przerwą FC Koeln zadało nokautujący cios, dzięki czemu mogło być już spokojne realizacji celu. W drugiej połowie dzieła zniszczenia dokonał Ellyes Skhiri.
Warto nadmienić, że w zespole gospodarzy w 63. minucie na placu gry pojawił się Mikkel Kirkeskov, a na ławce rezerowoych znajdował się Thomas Dahne.
*
No, niesamowicie Holstein Kiel zmarnował szanse na przełomowe osiągniecie. Tydzień temu, w ostatniej kolejce, w niewytłumaczalny sposób zaprzepaścił sprawę bezpośredniego awansu do elity, przegrywając 2:3 z Darmstadt, a dziś, mimo zaliczki z pierwszego spotkania, nie zdołał wywalczyć pierwszego historii awansu do Bundesligi. To mógł być znakomity sezon w wykonaniu kilończyków. Wszak swoja przygodę w DFB Pokal zakończyli dopiero w półfinale, kiedy to musieli uznać wyższość BVB (0:5), a po drodze wyeliminowali między innymi Bayern Monachium. Jednak sam koniec zmagań okazał się zderzeniem ze ścianą. Naprawdę nie chcielibyśmy znajdować się teraz na miejscu kibiców w tej drużyny. Ich klub raptem w tydzień pogrzebał szanse na wielki sukces.
Holstein Kiel – FC Koeln 1:5 (1:4)
Lee Jae-Sung 4′ – J. Hector 3′, S. Andersson 6′, 13′, R. Czichos 39′, E. Skhiri 84′
fot. Newspix