Bruk-Bet Termalica Nieciecza jest już niemal pewny awansu do Ekstraklasy. Już, albo dopiero, bo przed startem rundy wiosennej ciężko było spodziewać się, że „Słonie” zaklepią promocję dopiero na koniec maja. Zresztą nie tyczy się to tylko obecnego sezonu. Bruk-Bet wraca do najwyższej ligi po trzech latach prób, a przecież co roku dysponował czołowym budżetem na zapleczu i był stawiany w roli faworyta rozgrywek. Czy to oznacza, że w 1. lidze pieniądze nie decydują o sukcesie? Cóż, niekoniecznie.

15 milionów złotych. To szacunkowy budżet Bruk-Betu, a musicie wiedzieć, że oszacowanie tego, ile „Słonie” mają w sejfie, to nie jest łatwa sprawa. Państwo Witkowscy nie ujawniają danych dotyczących finansów klubu. Tłumaczą to tym, że nikt im w kieszeń zaglądał nie będzie, bo to przecież ich pieniądze. I rzecz jasna mają do tego prawo. Oczywiście my mamy swoje sposoby na to, żeby tę zagadkę rozwiązać. Ale nawet pytając tu i tam, nie da się w stu procentach „ustrzelić” właściwego wyniku. Powody? Kilka.
- Bruk-Bet może w każdej chwili zwiększyć lub zmniejszyć finansowanie
- Klub z Niecieczy dysponuje własnym obiektem (na tym poziomie tylko Chrobry i Górnik funkcjonują podobnie), a to zmienia podejście do przeliczenia utrzymania stadionu
- Specyfika tzw. pionu administracyjnego, czyli zatrudnienia w samym klubie
Niemniej w środowisku nie jest tajemnicą to, że Bruk-Bet Termalica ma jeden z najwyższych budżetów w lidze i oferuje jedne z najlepszych warunków kontraktowych. Dlatego sukces „Słoni” możemy bezpośrednio wiązać z finansami. Nawet wiedząc, że z czołowym budżetem ligi powrót do Ekstraklasy zabrał dumie gminy Żabno trzy lata, sprawa jest prosta. Bez kasy nie ma sukcesów.
Budżety klubów 1. ligi. Awans „biednej” Warty jednorazowym wyskokiem
Spójrzmy na czołówkę 1. ligi w obecnym sezonie. Poza Bruk-Betem są w niej Radomiak, GKS Tychy, Arka Gdynia, ŁKS Łódź i Górnik Łęczna. Chyba tylko Górnik odstaje finansowo od tego towarzystwa, choć i on nie jest najbiedniejszy – przy letnich transferach potrafił przebijać dwukrotnie oferty innych klubów z tego poziomu rozgrywkowego. Niemniej to szósta siła ligi, może być lekko z tyłu. TOP 5 to czołówka także pod względem finansowym. Radomiak dostaje blisko 1,8 miliona złotych z samych stypendiów miejskich. Grając dla „Zielonych” można zarobić 25-30 tys. miesięcznie. Akurat nie w zielonych, ale i w złotówkach to spore pieniądze. GKS Tychy? Według raportu „Deloitte” w 2019 roku tyszanie mieli trzecie najwyższe przychody w lidze – ponad 8 mln zł. Arka Gdynia? Tylko z miejskich pieniędzy otrzymała w tym sezonie ponad 6 milionów zł. ŁKS? Tomasz Salski przed sezonem:
– Taki budżet między 8, a 9 milionów, to będzie budżet, którym będzie dysponował ŁKS w tym sezonie.
Po czym zimą wyłożono chyba rekordowe w skali ligi pieniądze na Mikkela Rygaarda, więc budżet był zapewne większy. Ale nawet, jeśli był dokładnie taki – to czołówka 1. ligi. Rzecz jasna wśród najlepszych brakuje dwóch innych zespołów, które dysponują dużymi pieniędzmi. Widzew Łódź w raporcie finansowym wykazał, że dysponuje budżetem w wysokości ok. 16 mln zł. Miedź Legnica we wspomnianym raporcie “Deloitte” z 2019 roku, jest najlepsza w lidze – 11,7 mln zł przychodu. Niemniej taka Miedź zaraz może Górnika w szóstce podmienić, a nawet jeśli tego nie zrobi, to będzie wyjątkiem potwierdzającym regułę.
Na przestrzeni ostatnich lat ciężko bowiem znaleźć wiele przypadków, w których kopciuszek dostawał się do Ekstraklasy. Warta Poznań działa na wyobraźnię, owszem. W Wielkopolsce żartowano, że niektórzy rezerwowi Podbeskidzia zarabiają więcej niż czołowe postaci „Dumy Wildy”. Najlepiej opłacany zawodnik poznańskiej ekipy w ubiegłym sezonie zarabiał 15 tys. zł. Jeszcze w 2019 roku Warta była drugim od końca klubem ligi pod względem przychodów. W sezonie zakończonym awansem klub grał w koszulkach, na których „wystawiał” na sprzedaż miejsce reklamowe. Ich budżet wynosił ok. 4 mln zł.
Ale to naprawdę jednorazowy wyskok.
1. liga. 7-10 mln zł wystarcza, żeby grać o awans
Przy tym pamiętajmy – Warta Poznań była beneficjentem tego, że w 1. lidze wprowadzono baraże. Gdyby nie one, zespół z Wielkopolski oglądałby plecy Podbeskidzia Bielsko-Biała i Stali Mielec. Klubów zdecydowanie bogatszych. Żeby nie być gołosłownym, dowody.
Sport.pl: Budżet Stali wynosił teraz około 8 milionów złotych (chodzi o sezon 2019/2020 – przyp.).
Rozmowa z Bogdanem Kłysem na Weszło: My jesteśmy transparentni. Budżet na rok 2019 wynosił 11,5 miliona zł. Poprzedni to ok. 8 milionów, ale to pewne zakłamanie, bo nie było do niego dopisane 3,5 miliona wynagrodzeń ze stypendiów, wypłacanych bezpośrednio przez miasto. Budżet był więc podobny.
Wcześniejsze lata? Do Ekstraklasy awansowały kluby dysponujące podobnymi finansami.
- Raków Częstochowa (18/19) – ok. 10 mln zł
- ŁKS Łódź (18/19) – ok. 8 mln zł
- Miedź Legnica (17/18) – ok. 10 mln zł
- Zagłębie Sosnowiec (17/18) – ok. 7,5 mln zł
- Sandecja Nowy Sącz (16/17) – ok. 5,5 mln zł
- Arka Gdynia (15/16) – ok. 6 mln zł
Nie udało nam się ustalić danych dotyczących Górnika Zabrze i Wisły Płock, ale ma to niewielkie znaczenie – przez cztery czy pięć lat realia finansowe się zmieniły. Zresztą i tak można zakładać, że obydwa kluby dysponowały ok. 5-6 milionami zł. Wszystko sprowadza się do tego, że w ostatnich trzech sezonach awans do Ekstraklasy wywalczył tylko jeden klub, który miał budżet mniejszy niż 7 mln zł. Sprawa jest więc prosta: jeśli chcesz grać o najwyższe cele w 1. lidze, musisz mieć minimum 7-8 milionów w kieszeni, albo liczyć na dostanie się do baraży i trochę szczęścia w połączeniu z dobrą pracą trenera czy zwyżką formy zespołu.
Zresztą, wróćmy do rozmowy z Bogdanem Kłysem z poprzedniego roku. – Nie wydaje mi się, żeby z budżetem 4-5 milionów złotych można było grać o czołowe miejsca w pierwszej lidze – mówił wtedy prezes Podbeskidzia. I miał rację.
Oczywiście przykład Widzewa z tego roku czy nawet Bruk-Betu i Miedzi z poprzednich rozgrywek, dobitnie pokazuje jeszcze jeden składnik sukcesu. Mówił o nim Wojciech Cygan w rozmowie ze „Sportowymi Faktami”. – Kilka klubów ma porównywalne budżety na płace. Katowice, Tychy, Bielsko-Biała. Po prostu Raków lepiej wydaje.

Publiczne pieniądze pomagają odnieść sukces
Oczywiście bardzo ważne w tym wszystkim jest wsparcie miasta czy spółek skarbu państwa. Podbeskidzie rok temu mogło liczyć na aż 5 mln zł z ratusza – więcej niż budżet niektórych ligowych rywali. Stal Mielec? Miała stypendia i ponad 800 tys. z miejskiego budżetu, do tego sponsora w postaci spółki skarbu państwa. Jedynie Warta Poznań i jej 230 tys. zł dotacji na akademię wyglądały tu jak niepasujący element. W obecnych rozgrywkach także możemy mówić o wpływie publicznych pieniędzy na sukcesy poszczególnych klubów.
- Radomiak – ok. 1,8 mln zł stypendiów
- GKS Tychy – 4,75 mln zł z miasta
- Arka Gdynia – 6,3 mln zł z miasta
W czołówce tylko ŁKS i Górnik Łęczna nie korzystają z miejskiego wsparcia w tak dużym stopniu. Łodzianie otrzymali jedynie 430 tys. zł dotacji plus zwrot kosztów wynajmu stadionu. Górnik wsparcie z ratusza ma symboliczne. Natomiast głównym sponsorem łęcznian jest kontrolowana w większości przez Eneę, czyli spółkę skarbu państwa, kopalnia Bogdanka. Eneę, która jest także jednym z głównych sponsorów Radomiaka. Zresztą, kiedy przejrzymy listę partnerów każdego z klubów, to – poza ŁKS-em – trafimy na sporo „miejskich śladów”. Oczywiście wsparcie z miasta nie tyczy się tylko czołówki ligi. Przykłady z niższych miejsc:
- Chrobry Głogów – 3,9 mln zł dotacji
- Odra Opole – 1,5 mln zł dotacji (2020 rok)
- Sandecja Nowy Sącz – 2,5 mln zł dotacji
- Stomil Olsztyn – 2,7 mln zł dotacji
Rzecz jasna: nie osądzamy. Wiadomo, że w idealnym miejscu piłka jest wolna od publicznych pieniędzy i utrzymuje się sama. Tyle że Polska idealnym miejscem nie jest, zwłaszcza piłkarsko. Dlatego powinniśmy podchodzić do tego na innej zasadzie. Zamiast wytykać, że ktoś dostaje miliony z miasta, patrzeć na to, o czym mówił Wojciech Cygan.
Czyli jak te miliony wydaje.
Bo czy to, że miasto Tychy wspiera m.in. akademie GKS-u, przez którą przewinęli się zawodnicy, którzy teraz zdobywają cenne punkty w walce o awans do Ekstraklasy, jest złe? Niekoniecznie, bo za moment ci ludzie, śladem Jana Biegańskiego, mogą podnosić poziom naszej piłki.
https://fuksiarz.pl/rejestracja?wpsrc=weszlo&utm_source=weszlo&btag=a_26b_5c_&wpcn=weszlo-fu-pl-21q1-sb-fuksiarz-wewnetrzne-linki-weszlo&utm_campaign=weszlo-fu-pl-21q1-sb-fuksiarz-wewnetrzne-linki-weszlo&wpscn=wewnetrzny_tracker&utm_medium=wewnetrzny_tracker
Czy z 1. ligi spadają tylko biedne kluby?
Ok, wiemy już, ile mniej więcej kosztuje w 1. lidze sukces. A jak to wygląda w odwrotną stronę? W tym sezonie spadnie najpewniej GKS Bełchatów, czyli najbiedniejszy zespół ligi. Klub, o którym można było mówić, że zaczynał sezon z ujemnym budżetem. W trakcie rundy bełchatowianie otrzymali 1,5 mln zł wsparcia, ale i to nie poprawiło zbytnio ich sytuacji finansowej. Tylko czy to, że mają zdecydowanie mniej pieniędzy od reszty, jest bezpośrednią przyczyną walki o utrzymanie? Przecież jeszcze kolejkę temu “Brunatni” mogli wyprzedzić Zagłębie Sosnowiec i wpuścić je do strefy spadkowej.
To samo Zagłębie, które niedawno zostało przez miasto dokapitalizowane kwotą 9,5 mln zł.
Ale kiedy spojrzymy na sprawę szerzej, okaże się, że faktycznie z ligi lecą głównie ci, którzy zbyt wielkich zapasów złota nie mają.
- Olimpia Grudziądz (19/20) – wg Deloitte 1,66 mln zł przychodu. Najmniej w lidze
- Chojniczanka Chojnice (19/20) – 5,5 mln zł przychodu
- Wigry Suwałki (19/20) – 5,5 mln zł przychodu (w dużej mierze dzięki PJS i sukces w Pucharze Polski)
- Bytovia Bytów (18/19) – 4,6 mln zł przychodu (ale i spore problemy spowodowane wycofaniem się Druteksu)
- GKS Katowice (18/19) – 10,8 mln zł przychodu
- Garbarnia Kraków (18/19) – 1,63 mln zł przychodu
Przy większości przypadków bylibyśmy w stanie stwierdzić: tak, oni finansowo są w ogonie tej ligi. W zasadzie wyróżnia się tylko GKS Katowice, który miał ogromny budżet oraz Chojniczanka, która była po prostu stabilna i poukładana, ale źle dobrała trenera na starcie sezonu. Oni i Zagłębie Sosnowiec stanowią więc ciekawy dowód w sprawie. Widać, że w 1. lidze łatwiej jest coś zawalić, mając sporo pieniędzy niż wplątać się w grę o awans, pieniędzy nie mając.
***
Na powyższe dane można spojrzeć na dwa sposoby. Z jednej strony – to wciąż duże pieniądze. Według „Deloitte” średnie przychody pierwszoligowca w 2019 roku wynosiły 6 mln zł. W 2020 roku te dane – na które i tak trzeba brać poprawkę – pójdą w górę, bo do ligi dołączył Widzew, a i spadkowicze trochę grosza mają. Ale nawet biorąc pod uwagę to, że do Ekstraklasy często wchodzą zespoły, które w klubowej kasie mają „10” z przodu, nie możemy mówić o tym, że są one bogate. Wręcz przeciwnie: gdy wchodzą wyżej, zderzają się ze ścianą. W przypadku każdego z beniaminków z ostatnich lat, mówiliśmy o podwojeniu budżetu z czasów gry 1. lidze. Najbiedniejsze kluby Ekstraklasy mają dwukrotnie wyższe budżety niż czołówka 1. ligi.
To po prostu przepaść.
Właśnie dlatego tak często w najwyższej lidze obserwujemy zjawisko „zastawiania się” w walce o utrzymanie. A w 1. lidze – „zastawiania się” w walce o awans, czego przykładem jest choćby Stal Mielec z zeszłego sezonu. Niedawno Michał Brański tłumaczył nam, że pierwszoligowiec bez pomocy prywatnego inwestora lub miasta nie jest w stanie wytrzymać finansowo sezonu – czego w Ekstraklasie nie obserwujemy. – Pamiętajcie, że kluby pierwszoligowe muszą patrzeć na każdą złotówkę. I jeśli taka złotówka na horyzoncie się pojawia, trzeba o nią walczyć, bo byłoby to niegospodarnością. Jako przewodniczący rady nadzorczej muszą dbać o to, żebyśmy mieli co włożyć do garnka. Nie tylko w tym sezonie, bo teraz mamy wszystko pokryte z zapasem, ale żebyśmy mieli mocny następny sezon.
Pytanie: czy da się z tym rozwarstwieniem coś zrobić? Zapewne nie. Bez mocnego kontraktu telewizyjnego 1. liga już zawsze będzie w dużej mierze wyścigiem o to, kto „wychodzi” więcej pieniędzy. Nawet mimo kilku przypadków zespołów, które z takiego wsparcia korzystają jedynie w niewielkim stopniu. Dlatego w kolejnym sezonie jednym z faworytów będzie Podbeskidzie z budżetem w wysokości ok. 10 mln zł.
Krótka jest droga od ekstraklasowego biedaka do pierwszoligowego bogacza ze złotym zegarkiem i cygarem w ustach.
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix
„Klub z Niecieczy dysponuje własnym obiektem jako jedyny na tym poziomie, a to zmienia podejście do przeliczenia utrzymania stadionu”.
Doprecyzowałbym – klub z Niecieczy dysponuje własnym obiektem jako jedyny profesjonalny klub w Polsce (nie wiem, jak to wygląda niżej, możliwe że taka Wieczysta też).
„Bo czy to, że miasto Tychy wspiera m.in. akademie GKS-u, przez którą przewinęli się zawodnicy, którzy teraz zdobywają cenne punkty w walce o awans do Ekstraklasy, jest złe? Niekoniecznie, bo za moment ci ludzie, śladem Jana Biegańskiego, mogą podnosić poziom naszej piłki”.
Żadne miasto nie jest od tego, by podnosić poziom polskiej piłki. Miasto jest od tego, by dbać o jego mieszkańców, czyli wspierać sport amatorski. Na przykład budować orliki, skate parki, pływalnie albo boiska do koszykówki, aby mieszkańcy mieli gdzie się ruszać.
A co do kwot, jakie padają w artykule, mała podpowiedź dla rajców z wymienionych miast. Budżet na poziomie 10 milionów pozwala na stworzenie zespołu siatkarskiego na podium PlusLigi. Czyli ligi, która ma wyższą oglądalność na Polsacie niż 1 Liga, a pewnie niektóre spotkania mają lepszą niż Ekstraklasa w C+. Sport popularny w Polsce, kojarzący się pozytywnie, brak bandytów na trybunach, wygodne warunki oglądania meczów, frekwencja podobna (Widzewa nie liczę). Nie dziękujcie.
Co do dbania o mieszkańcow – a co jeśli mieszkańcy chcą, żeby miasto dbało o sport? Bo to nie tylko piłka nożna. Dlatego zawsze biorę poprawkę, jak ktoś mówi, żeby prezydenci inwestowali w co innego. A może ludzie w danym mieście cieszą się, że te 5 baniek rocznie idzie na klub i mają co obejrzeć? 🙂 To też się łączy ze wsparcie siatkówki czy innych sportów. Radom inwestuje w nie duże pieniądze – w Radomkę, Czarnych i HydroTruck. I z nich wszystkich największą popularnością cieszy się Radomiak, mimo że Radomka zdobywa medale w kobiecej siatkówce, a Czarni dwa sezony temu byli w czołówce ligi.
Mieszkańcy mieliby co obejrzeć, nawet gdyby miasto wydawało na sport zero złotych, a zawodnicy Radomiaka utrzymywali się wyłącznie ze wsparcia prywatnych sponsorów. Poziom wizualnie byłby niewiele niższy. Owszem – graliby w niższej lidze, ale przecież prawdziwi kibice są zawsze z klubem na dobre i złe, prawda?
Akurat siatkowka w Polsce to najlepszy przykład źle wydawanych publicznych pieniędzy (w szczególności tych wydawanych przez państwowe koncerny). Natomiast sukcesy w tej dyscyplinie poza naszym krajem niewielu interesuja i nie zmieni tego nawet wysoka oglądalność kilku meczów w sezonie i żale siatkofanow w kwestii wydatków na sport ( z reguły są to teksty typu, że publiczne pieniądze przeznaczane na piłkę trzeba dać na siatkówkę, bo mamy jakieś tam sukcesy w tej świetlicowej dyscyplinie). A inwestowanie w akademie sportowe przez miasta (i to bez względu na sport) zamiast w pensje jakiś tam drugorzędnych murzynów z USA (kosz), Hiszpanów, starych Słowaków i Czechów (piłka nożna) i polskie gwiazdy z przed 10-20 lat( niższe ligi) czy też wielkie gwiazdy w swoich krajach ale znane bardziej w Polsce i to często tylko w miastach w których akurat grają (głównie siatkówka i trochę piłka ręczna).
Nie ma to jak rzucić tezę i w ogóle jej nie uargumentować. 😀 „Źle wydawane pieniądze!!!11oneone” Dlaczego? Uzasadnij. „Yyy… Bo tak”.
Ja ci podałem konkrety – oglądalność, medialność sportu, pozytywne emocje, jakie się z nim wiążą itd. A wzmianka o innych krajach świadczy o twoich głębokich kompleksach. Amerykanie mają w piździe, że nikt poza nimi nie gra w baseball czy futbol amerykański i jestem pewien, że nikt z nich nie płacze jak ty, że nikogo poza nimi ten sport nie obchodzi. Chodzą na niego, czują emocje, cieszą się, bawią, spędzają miło czas. I super. Chyba o to chodzi w życiu? Wystarczy, że siatkówka jest popularna w Polsce i daje pozytywne emocje ludziom. Psują to tylko tacy jak ty, którzy wpadają na imprezę, kiedy wszyscy dobrze się bawią, i robią wszystko, by to zdeprecjonować. Zalecam psychoterapię, to może się tego oduczysz.
Czyli dobrze trafiłem z tym zapatrzonym ślepo w dyscyplinę siatkofanem 🙂 A nie byłem do końca pewny.
1. O przykłady to akurat nie trudno. Pierwszy i najlepszy to przeznaczanie kolosalnych pieniędzy na skrę przez pge, która nie potrafiła wygrać tej śmiesznej slm chociaż raz i to pomimo 3 krotnej organizacji tego turnieju. Drugi to jsw, które dawało niewiele mniej, a głównym tego efektem był kontrakt na poziomie piłkarskiej ekstralasy dla starzejącego się już reprezentanta Włoch polskiego pochodzenia 😀 Tu na szczęście inwestowano też w młodzież, a po pogonieniu ówczesnego prezesa zaczęto bardziej na nich stawiać. Trzecim przykładem może być orlen ale oni akurat kasę w błoto to wrzucali już przy okazji sponsorowania wielu dyscyplin, a ze sponsorowania siatkówki na poziomie ligowym już się powoli wycofują. Takich przykładów mógłbym wymienić więcej ale mi się nie chce. Tylko nie mów, że dzięki temu sponsoringowi firmy te coś zyskały, bo tak naprawdę dwie pierwsze działają tylko w naszym kraju będąc w nich niemal monopolistami, a trzecia poza nim niewiele znaczy.
A swoją drogą to gdzie masz dokładne wyniki oglądalności poszczególnych eventow na polsacie? Bo jakoś nie mogę nigdzie znaleźć.
2. Dziwne upodobania amerykanów mało kogo w Europie obchodzą. A gdyby było inaczej to na mecze Baseball czy też AF na naszym kontynencie przychodziłoby regularnie co najmniej kilkanaście tysięcy ludzi, a nie tylko gdy grają kluby zza oceanu i akurat zjeżdżają się fani z całej Europy. Zresztą te dyscypliny bez popularności w usa i tej całej otoczki im towarzyszącej były by tym samym czym jest właśnie siatkówka 🙂 akademicki-świetlicowa dyscypliną, która mało kogo obchodzi.
3. Ja tylko zwróciłem uwagę, że wydawanie publicznej kasy na profesjonalnych sportowców mija się z celem i, że lepiej przekazywać to na sport młodzieżowy i to bez względu na dyscyplinę. Bo chyba lepiej pompować ją w młodych mieszkańców własnego miasta, którzy dzięki temu będą mieli możliwość rozwoju niż w jakiegoś starego ex-reprezentanta Polski lub obcokrajowca który i tak za chwilę wyjedzie albo skończy karierę (tak jak to robią w normalnych krajach europejskich).
PS. Poziom popularności dyscyplin zresztą pokazuje wspomniany już wcześniej przez autora tego artykułu Radom 🙂
weszło logo
Sponsor serwisu
Weszlo.com
Fuksiarz.pl – Zakłady bukmacherskie
Piłka nożna
Ekstraklasa
1 liga
Niższe ligi polskie
Premier League
Serie A
Primera Division
Bundesliga
Liga Mistrzów
Liga Europy
Ligue 1
Inne sporty
Koszykówka
Siatkówka
Tenis
Skoki
Formuła 1
Inne
Weszlo.FM
KTS Weszło
Junior
eWeszło
Kierunek Tokio
Travel
Zaloguj się
Kuba Białek, Mateusz Rokuszewski, Kuba Olkiewicz & Weszłopolscy
Na Żywo
Na zapleczu
24.05.2021
Ile kosztuje sukces w 1. lidze? Z budżetem 7-8 mln zł można walczyć o awans
post
weszlo.com / Na zapleczu
Bruk-Bet Termalica Nieciecza jest już niemal pewny awansu do Ekstraklasy. Już, albo dopiero, bo przed startem rundy wiosennej ciężko było spodziewać się, że „Słonie” zaklepią promocję dopiero na koniec maja. Zresztą nie tyczy się to tylko obecnego sezonu. Bruk-Bet wraca do najwyższej ligi po trzech latach prób, a przecież co roku dysponował czołowym budżetem na zapleczu i był stawiany w roli faworyta rozgrywek. Czy to oznacza, że w 1. lidze pieniądze nie decydują o sukcesie? Cóż, niekoniecznie.
15 milionów złotych. To szacunkowy budżet Bruk-Betu, a musicie wiedzieć, że oszacowanie tego, ile „Słonie” mają w sejfie, to nie jest łatwa sprawa. Państwo Witkowscy nie ujawniają danych dotyczących finansów klubu. Tłumaczą to tym, że nikt im w kieszeń zaglądał nie będzie, bo to przecież ich pieniądze. I rzecz jasna mają do tego prawo. Oczywiście my mamy swoje sposoby na to, żeby tę zagadkę rozwiązać. Ale nawet pytając tu i tam, nie da się w stu procentach „ustrzelić” właściwego wyniku. Powody? Kilka.
REKLAMA
Bruk-Bet może w każdej chwili zwiększyć lub zmniejszyć finansowanie
Klub z Niecieczy dysponuje własnym obiektem jako jedyny na tym poziomie, a to zmienia podejście do przeliczenia utrzymania stadionu
Specyfika tzw. pionu administracyjnego, czyli zatrudnienia w samym klubie
Niemniej w środowisku nie jest tajemnicą to, że Bruk-Bet Termalica ma jeden z najwyższych budżetów w lidze i oferuje jedne z najlepszych warunków kontraktowych. Dlatego sukces „Słoni” możemy bezpośrednio wiązać z finansami. Nawet wiedząc, że z czołowym budżetem ligi powrót do Ekstraklasy zabrał dumie gminy Żabno trzy lata, sprawa jest prosta. Bez kasy nie ma sukcesów.
REKLAMA
Budżety klubów 1. ligi. Awans “biednej” Warty jednorazowym wyskokiem
Spójrzmy na czołówkę 1. ligi w obecnym sezonie. Poza Bruk-Betem są w niej Radomiak, GKS Tychy, Arka Gdynia, ŁKS Łódź i Górnik Łęczna. Chyba tylko Górnik odstaje finansowo od tego towarzystwa, choć i on nie jest najbiedniejszy – przy letnich transferach potrafił przebijać dwukrotnie oferty innych klubów z tego poziomu rozgrywkowego. Niemniej to szósta siła ligi, może być lekko z tyłu. TOP 5 to czołówka także pod względem finansowym. Radomiak dostaje blisko 1,8 miliona złotych z samych stypendiów miejskich. Grając dla „Zielonych” można zarobić 25-30 tys. miesięcznie. Akurat nie w zielonych, ale i w złotówkach to spore pieniądze. GKS Tychy? Według raportu „Deloitte” w 2019 roku tyszanie mieli trzecie najwyższe przychody w lidze – ponad 8 mln zł. Arka Gdynia? Tylko z miejskich pieniędzy otrzymała w tym sezonie ponad 6 milionów zł. ŁKS? Tomasz Salski przed sezonem:
REKLAMA
– Taki budżet między 8, a 9 milionów, to będzie budżet, którym będzie dysponował ŁKS w tym sezonie.
Po czym zimą wyłożono chyba rekordowe w skali ligi pieniądze na Mikkela Rygaarda, więc budżet był zapewne większy. Ale nawet, jeśli był dokładnie taki – to czołówka 1. ligi. Rzecz jasna wśród najlepszych brakuje dwóch innych zespołów, które dysponują dużymi pieniędzmi. Widzew Łódź w raporcie finansowym wykazał, że dysponuje budżetem w wysokości ok. 16 mln zł. Miedź Legnica we wspomnianym raporcie “Deloitte” z 2019 roku, jest najlepsza w lidze – 11,7 mln zł przychodu. Niemniej taka Miedź zaraz może Górnika w szóstce podmienić, a nawet jeśli tego nie zrobi, to będzie wyjątkiem potwierdzającym regułę.
REKLAMA
Na przestrzeni ostatnich lat ciężko bowiem znaleźć wiele przypadków, w których kopciuszek dostawał się do Ekstraklasy. Warta Poznań działa na wyobraźnię, owszem. W Wielkopolsce żartowano, że niektórzy rezerwowi Podbeskidzia zarabiają więcej niż czołowe postaci „Dumy Wildy”. Najlepiej opłacany zawodnik poznańskiej ekipy w ubiegłym sezonie zarabiał 15 tys. zł. Jeszcze w 2019 roku Warta była drugim od końca klubem ligi pod względem przychodów. W sezonie zakończonym awansem klub grał w koszulkach, na których „wystawiał” na sprzedaż miejsce reklamowe. Ich budżet wynosił ok. 4 mln zł.
REKLAMA
Ale to naprawdę jednorazowy wyskok.
1. liga. 7-10 mln zł wystarcza, żeby grać o awans
Przy tym pamiętajmy – Warta Poznań była beneficjentem tego, że w 1. lidze wprowadzono baraże. Gdyby nie one, zespół z Wielkopolski oglądałby plecy Podbeskidzia Bielsko-Biała i Stali Mielec. Klubów zdecydowanie bogatszych. Żeby nie być gołosłownym, dowody.
REKLAMA
Sport.pl: Budżet Stali wynosił teraz około 8 milionów złotych (chodzi o sezon 2019/2020 – przyp.).
Rozmowa z Bogdanem Kłysem na Weszło: My jesteśmy transparentni. Budżet na rok 2019 wynosił 11,5 miliona zł. Poprzedni to ok. 8 milionów, ale to pewne zakłamanie, bo nie było do niego dopisane 3,5 miliona wynagrodzeń ze stypendiów, wypłacanych bezpośrednio przez miasto. Budżet był więc podobny.
Wcześniejsze lata? Do Ekstraklasy awansowały kluby dysponujące podobnymi finansami.
REKLAMA
Raków Częstochowa (18/19) – ok. 10 mln zł
ŁKS Łódź (18/19) – ok. 8 mln zł
Miedź Legnica (17/18) – ok. 10 mln zł
Zagłębie Sosnowiec (17/18) – ok. 7,5 mln zł
Sandecja Nowy Sącz (16/17) – ok. 5,5 mln zł
Arka Gdynia (15/16) – ok. 6 mln zł
Nie udało nam się ustalić danych dotyczących Górnika Zabrze i Wisły Płock, ale ma to niewielkie znaczenie – przez cztery czy pięć lat realia finansowe się zmieniły. Zresztą i tak można zakładać, że obydwa kluby dysponowały ok. 5-6 milionami zł. Wszystko sprowadza się do tego, że w ostatnich trzech sezonach awans do Ekstraklasy wywalczył tylko jeden klub, który miał budżet mniejszy niż 7 mln zł. Sprawa jest więc prosta: jeśli chcesz grać o najwyższe cele w 1. lidze, musisz mieć minimum 7-8 milionów w kieszeni, albo liczyć na dostanie się do baraży i trochę szczęścia w połączeniu z dobrą pracą trenera czy zwyżką formy zespołu.
REKLAMA
Zresztą, wróćmy do rozmowy z Bogdanem Kłysem z poprzedniego roku. – Nie wydaje mi się, żeby z budżetem 4-5 milionów złotych można było grać o czołowe miejsca w pierwszej lidze – mówił wtedy prezes Podbeskidzia. I miał rację.
Oczywiście przykład Widzewa z tego roku czy nawet Bruk-Betu i Miedzi z poprzednich rozgrywek, dobitnie pokazuje jeszcze jeden składnik sukcesu. Mówił o nim Wojciech Cygan w rozmowie ze „Sportowymi Faktami”. – Kilka klubów ma porównywalne budżety na płace. Katowice, Tychy, Bielsko-Biała. Po prostu Raków lepiej wydaje.
REKLAMA
Rok temu zimą Stal Mielec poszła all-in. Zatrzymując Bartosza Nowaka czy ściągając Michała Żyrę sporo wydała, ale to się opłaciło, bo dzięki awansowi i późniejszemu utrzymaniu, klub wyjdzie na finansową prostą.
REKLAMA
Publiczne pieniądze pomagają odnieść sukces
Oczywiście bardzo ważne w tym wszystkim jest wsparcie miasta czy spółek skarbu państwa. Podbeskidzie rok temu mogło liczyć na aż 5 mln zł z ratusza – więcej niż budżet niektórych ligowych rywali. Stal Mielec? Miała stypendia i ponad 800 tys. z miejskiego budżetu, do tego sponsora w postaci spółki skarbu państwa. Jedynie Warta Poznań i jej 230 tys. zł dotacji na akademię wyglądały tu jak niepasujący element. W obecnych rozgrywkach także możemy mówić o wpływie publicznych pieniędzy na sukcesy poszczególnych klubów.
REKLAMA
Radomiak – ok. 1,8 mln zł stypendiów
GKS Tychy – 4,75 mln zł z miasta
Arka Gdynia – 6,3 mln zł z miasta
W czołówce tylko ŁKS i Górnik Łęczna nie korzystają z miejskiego wsparcia w tak dużym stopniu. Łodzianie otrzymali jedynie 430 tys. zł dotacji plus zwrot kosztów wynajmu stadionu. Górnik wsparcie z ratusza ma symboliczne. Natomiast głównym sponsorem łęcznian jest kontrolowana w większości przez Eneę, czyli spółkę skarbu państwa, kopalnia Bogdanka. Eneę, która jest także jednym z głównych sponsorów Radomiaka. Zresztą, kiedy przejrzymy listę partnerów każdego z klubów, to – poza ŁKS-em – trafimy na sporo „miejskich śladów”. Oczywiście wsparcie z miasta nie tyczy się tylko czołówki ligi. Przykłady z niższych miejsc:
REKLAMA
Chrobry Głogów – 3,9 mln zł dotacji
Odra Opole – 1,5 mln zł dotacji (2020 rok)
Sandecja Nowy Sącz – 2,5 mln zł dotacji
Stomil Olsztyn – 2,7 mln zł dotacji
Rzecz jasna: nie osądzamy. Wiadomo, że w idealnym miejscu piłka jest wolna od publicznych pieniędzy i utrzymuje się sama. Tyle że Polska idealnym miejscem nie jest, zwłaszcza piłkarsko. Dlatego powinniśmy podchodzić do tego na innej zasadzie. Zamiast wytykać, że ktoś dostaje miliony z miasta, patrzeć na to, o czym mówił Wojciech Cygan.
REKLAMA
Czyli jak te miliony wydaje.
Bo czy to, że miasto Tychy wspiera m.in. akademie GKS-u, przez którą przewinęli się zawodnicy, którzy teraz zdobywają cenne punkty w walce o awans do Ekstraklasy, jest złe? Niekoniecznie, bo za moment ci ludzie, śladem Jana Biegańskiego, mogą podnosić poziom naszej piłki.
1. liga w Fuksiarz.pl!
Kto awansuje do Ekstraklasy?
REKLAMA
Czy z 1. ligi spadają tylko biedne kluby?
Ok, wiemy już, ile mniej więcej kosztuje w 1. lidze sukces. A jak to wygląda w odwrotną stronę? W tym sezonie spadnie najpewniej GKS Bełchatów, czyli najbiedniejszy zespół ligi. Klub, o którym można było mówić, że zaczynał sezon z ujemnym budżetem. W trakcie rundy bełchatowianie otrzymali 1,5 mln zł wsparcia, ale i to nie poprawiło zbytnio ich sytuacji finansowej. Tylko czy to, że mają zdecydowanie mniej pieniędzy od reszty, jest bezpośrednią przyczyną walki o utrzymanie? Przecież jeszcze kolejkę temu “Brunatni” mogli wyprzedzić Zagłębie Sosnowiec i wpuścić je do strefy spadkowej.
REKLAMA
To samo Zagłębie, które niedawno zostało przez miasto dokapitalizowane kwotą 9,5 mln zł.
Ale kiedy spojrzymy na sprawę szerzej, okaże się, że faktycznie z ligi lecą głównie ci, którzy zbyt wielkich zapasów złota nie mają.
Olimpia Grudziądz (19/20) – wg Deloitte 1,66 mln zł przychodu. Najmniej w lidze
Chojniczanka Chojnice (19/20) – 5,5 mln zł przychodu
Wigry Suwałki (19/20) – 5,5 mln zł przychodu (w dużej mierze dzięki PJS i sukces w Pucharze Polski)
Bytovia Bytów (18/19) – 4,6 mln zł przychodu (ale i spore problemy spowodowane wycofaniem się Druteksu)
GKS Katowice (18/19) – 10,8 mln zł przychodu
Garbarnia Kraków (18/19) – 1,63 mln zł przychodu
REKLAMA
Przy większości przypadków bylibyśmy w stanie stwierdzić: tak, oni finansowo są w ogonie tej ligi. W zasadzie wyróżnia się tylko GKS Katowice, który miał ogromny budżet oraz Chojniczanka, która była po prostu stabilna i poukładana, ale źle dobrała trenera na starcie sezonu. Oni i Zagłębie Sosnowiec stanowią więc ciekawy dowód w sprawie. Widać, że w 1. lidze łatwiej jest coś zawalić, mając sporo pieniędzy niż wplątać się w grę o awans, pieniędzy nie mając.
***
Na powyższe dane można spojrzeć na dwa sposoby. Z jednej strony – to wciąż duże pieniądze. Według “Deloitte” średnie przychody pierwszoligowca w 2019 roku wynosiły 6 mln zł. W 2020 roku te dane – na które i tak trzeba brać poprawkę – pójdą w górę, bo do ligi dołączył Widzew, a i spadkowicze trochę grosza mają. Ale nawet biorąc pod uwagę to, że do Ekstraklasy często wchodzą zespoły, które w klubowej kasie mają “10” z przodu, nie możemy mówić o tym, że są one bogate. Wręcz przeciwnie: gdy wchodzą wyżej, zderzają się ze ścianą. W przypadku każdego z beniaminków z ostatnich lat, mówiliśmy o podwojeniu budżetu z czasów gry 1. lidze. Najbiedniejsze kluby Ekstraklasy mają dwukrotnie wyższe budżety niż czołówka 1. ligi.
REKLAMA
To po prostu przepaść.
Właśnie dlatego tak często w najwyższej lidze obserwujemy zjawisko “zastawiania się” w walce o utrzymanie. A w 1. lidze – “zastawiania się” w walce o awans, czego przykładem jest choćby Stal Mielec z zeszłego sezonu. Niedawno Michał Brański tłumaczył nam, że pierwszoligowiec bez pomocy prywatnego inwestora lub miasta nie jest w stanie wytrzymać finansowo sezonu – czego w Ekstraklasie nie obserwujemy. – Pamiętajcie, że kluby pierwszoligowe muszą patrzeć na każdą złotówkę. I jeśli taka złotówka na horyzoncie się pojawia, trzeba o nią walczyć, bo byłoby to niegospodarnością. Jako przewodniczący rady nadzorczej muszą dbać o to, żebyśmy mieli co włożyć do garnka. Nie tylko w tym sezonie, bo teraz mamy wszystko pokryte z zapasem, ale żebyśmy mieli mocny następny sezon.
REKLAMA
Pytanie: czy da się z tym rozwarstwieniem coś zrobić? Zapewne nie. Bez mocnego kontraktu telewizyjnego 1. liga już zawsze będzie w dużej mierze wyścigiem o to, kto “wychodzi” więcej pieniędzy. Nawet mimo kilku przypadków zespołów, które z takiego wsparcia korzystają jedynie w niewielkim stopniu. Dlatego w kolejnym sezonie jednym z faworytów będzie Podbeskidzie z budżetem w wysokości ok. 10 mln zł.
Krótka jest droga od ekstraklasowego biedaka do pierwszoligowego bogacza ze złotym zegarkiem i cygarem w ustach.
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix
REKLAMA
Arka Gdynia
Bruk-Bet Termalica Nieciecza
GKS Tychy
Radomiak Radom
szymon janczyk
Warta Poznań
ŁKS Łódź
Opublikowane 24.05.2021 13:24 przez
Szymon Janczyk
Fuksiarz
Na zapleczu
1 liga
Weszło
Więcej od autora
2 tysiaki, kupon solo, Wisła Kraków poza kontrolą!
18.05.2021
Wielki finał Pucharu Fuksiarza! Glazurek czy Smyk, Smyk czy Glazurek?
16.05.2021
Zakłady na Multiligę. Kurs 11.00 na spadek Stali Mielec
14.05.2021
Krecz Hurkacza fuksem Gracza! Kolejne trafione kupony w Fuksiarz.pl
13.05.2021
Najwyższe wygrane w Fuksiarz.pl
07.05.2021
Typuj zakłady na Galę Ekstraklasy w Fuksiarz.pl!
07.05.2021
Liczba komentarzy: 6
Subscribe
Login
Dołącz do dyskusji
8 KOMENTARZY
Oldest
Stadionowy bandyta
Stadionowy bandyta
6 godzin temu
#574365
“Klub z Niecieczy dysponuje własnym obiektem jako jedyny na tym poziomie, a to zmienia podejście do przeliczenia utrzymania stadionu”.
Doprecyzowałbym – klub z Niecieczy dysponuje własnym obiektem jako jedyny profesjonalny klub w Polsce (nie wiem, jak to wygląda niżej, możliwe że taka Wieczysta też).
“Bo czy to, że miasto Tychy wspiera m.in. akademie GKS-u, przez którą przewinęli się zawodnicy, którzy teraz zdobywają cenne punkty w walce o awans do Ekstraklasy, jest złe? Niekoniecznie, bo za moment ci ludzie, śladem Jana Biegańskiego, mogą podnosić poziom naszej piłki”.
Żadne miasto nie jest od tego, by podnosić poziom polskiej piłki. Miasto jest od tego, by dbać o jego mieszkańców, czyli wspierać sport amatorski. Na przykład budować orliki, skate parki, pływalnie albo boiska do koszykówki, aby mieszkańcy mieli gdzie się ruszać.
A co do kwot, jakie padają w artykule, mała podpowiedź dla rajców z wymienionych miast. Budżet na poziomie 10 milionów pozwala na stworzenie zespołu siatkarskiego na podium PlusLigi. Czyli ligi, która ma wyższą oglądalność na Polsacie niż 1 Liga, a pewnie niektóre spotkania mają lepszą niż Ekstraklasa w C+. Sport popularny w Polsce, kojarzący się pozytywnie, brak bandytów na trybunach, wygodne warunki oglądania meczów, frekwencja podobna (Widzewa nie liczę). Nie dziękujcie.
0
Odpowiedz
War(L)Saw
War(L)Saw
2 godzin temu
#574513
Reply to Stadionowy bandyta
Akurat siatkowka w Polsce to najlepszy przykład źle wydawanych publicznych pieniędzy (w szczególności tych wydawanych przez państwowe koncerny). Natomiast sukcesy w tej dyscyplinie poza naszym krajem niewielu interesuja i nie zmieni tego nawet wysoka oglądalność kilku meczów w sezonie i żale siatkofanow w kwestii wydatków na sport ( z reguły są to teksty typu, że publiczne pieniądze przeznaczane na piłkę trzeba dać na siatkówkę, bo mamy jakieś tam sukcesy w tej świetlicowej dyscyplinie). A inwestowanie w akademie sportowe przez miasta (i to bez względu na sport) zamiast w pensje jakiś tam drugorzędnych murzynów z USA (kosz), Hiszpanów, starych Słowaków i Czechów (piłka nożna) i polskie gwiazdy z przed 10-20 lat( niższe ligi) czy też wielkie gwiazdy w swoich krajach ale znane bardziej w Polsce i to często tylko w miastach w których akurat grają (głównie siatkówka i trochę piłka ręczna) mają przynajmniej jakiś sens i dają szanse na podniesienie poziomu sportu w Polsce w przyszłości.
„Klub z Niecieczy dysponuje własnym obiektem jako jedyny na tym poziomie, a to zmienia podejście do przeliczenia utrzymania stadionu”
Chrobry Głogów też jest właścicielem swojego stadionu i pływalni i hali sportowej i kompleksu treningowego i skateparku nawet
Patrząc na to, że z Podbeskidziem pożegna się chyba cały zespół to różnie może z tym awansem być. Obstawiam raczej podobne wyniki jak Korony w tym sezonie.
Nie no, spokojnie. Z Podbeskidziem żegnają się ci, których samo Podbeskidzie nie chciało. Każdy zespół musi przejść przebudowę, lepiej czasem zacząć od zera niż zwlekać i tracić czas.
Patrząc na obecny poziom 1.ligi to nie zdziwił bym się jakby z tymi wynalazkami walczyli za rok o ponowny awans.
Ci wy ciągle z tą Wieczystą??? Tereny są miejskie. Dostali bez mrugnięcia okiem 2 mln z miasta na stadion w okręgówce.
Dla porównania miasto wysmarkalo po bólach 1,9 mln na „dostosowanie” stadionu Hutnika do wymogów 2 ligii co trwało prawie pół roku. Stadionu za który Hutnik płaci co miesiąc wcale niemałe pieniądze.
Zresztą gdzie Termalica i Witkowscy a gdzie Wieczysta i Kwiecień. To finansowa przepaść. Kwiecień to maks 5-6 mln rocznego budżetu. W okręgówce to może robić wrażenie ale już od 2 ligi wzywż dupy nie urywa.
Wieczysta to po prostu od jakiegoś roku-dwoch, chodliwy i klikamy temat to o niej gadają. Na trybunach trochę dziadków pamiętających 4 ligę i banda korporacji kibiców sukcesu, która odwróci się na pięcie zaraz jak łańcuszek awansów i wygranych od piątki wzwyż, się skończy.
A co do miasta Krk to święte słowa. Nawet Angole wymienili murawę w 2012, a miasto ma wypięte, co wygląda śmiesznie jak inwestuje w takie pipidowki jak Wieczysta.
Jakie „swoje sposoby”? Jakie „zaglądanie do kieszeni”? Każde przedsiębiorstwo jest zobowiązane do publikacji co dany okres audytu finansowego. Wiec nie sprzedawajcie tego jako prawdy objawionej
Spoko artykuł.
dumie gminy Żabno?! Serio?! To raz a dwa jak można usprawiedliwiać dotację? Miasto nie jest od dotacji. Radomiak to już w ogóle ewenement. Miasto płaci a właściciel opowiada brednie w canal +
nie zesraj sie arkowcu
Dotacje i publiczny pieniądz to patologia trawiąca polski futbol, dzięki nim jesteśmy gdzie jesteśmy. Ludzie z pomysłem i wizja którzy próbują pozyskać pieniądze z rynku stoją na straconej pozycji gdy miasta lekką ręką dorzucają do konkurentów miliony. Idę o zakład, że zabraniamy dotacji i finansowania np. Spółkami skarbu państwa czy miejskimi i futbol pójdzie do przodu bo w końcu ludzie racjonalnie zarządzający klubami będą mogli konkurować na równych warunkach.