Pamiętacie jeszcze Grzegorza Sandomierskiego? No pewnie, że pamiętacie, choć nieprzypadkowo pytamy, bo odkąd półtora roku temu przeszedł do rumuńskiego Cluj, w Polsce trochę słuch o nim zaginął.
Swojego czasu Sandomierski zapowiadał się na kolejnego polskiego bramkarza klasy europejskiej. W Jagiellonii momentami imponował, a jeśli nie imponował, to na pewno się wyróżniał. Nieprzypadkowo zauważyli go w belgijskim Genku, w angielskim Blackburn i chorwackim Dinamie Zagrzeb, ale nigdzie nie poszło mu tak, jakby chciał, świata nie podbił. Z podkulonym ogonem wrócił do Polski i mimo lepszych momentów sprzeciętniał. Przeszedł przez Zawiszę Bydgoszcz, przez Cracovię, a skończył niechciany w Jagiellonii. Znów zaczął szukać klubu w Europie.
Na wiosnę 2020 wylądował w Cluj. Zagrał jeden mecz i zdobył mistrzostwo Rumunii.
W tym sezonie jego rola w kolejnym – drugim z rzędu dla niego – mistrzostwie dla Cluj była większa, ale też przeważnie pełnił rolę drugiego bramkarza. Oto jego bilans meczów, czystych kont i puszczonych bramek.
Cóż, nieźle, solidnie i tyle.
Fot. 400mm.pl