Czy polskie kluby mogą nauczyć czegoś europejską czołówkę? Oczywiście. Nie, to nie ironia. Przecież Andrea Agnelli zna się z Dariuszem Mioduskim, a wystarczyło spytać kumpla po fachu i wiedziałby, że zatrudnianie gościa bez żadnego doświadczenia do sterowania największym klubem w kraju, nie jest najlepszym pomysłem. Ale Agnelli z ziomkami z Legii nie pogadał, więc Andrea Pirlo pracę dostał. I po roku wiemy już, że misję, którą wielu nazywało „nie do położenia”, położyć się udało.

Cristiano Ronaldo, Matthijs de Ligt, Wojciech Szczęsny, Paulo Dybala, Federico Chiesa. Ciężko powiedzieć, żeby w skali Serie A Juventus miał skład na piąte miejsce w tabeli. Tymczasem bęcki od Milanu sprawiają, że ciężko uwierzyć w TOP 4. Wszystko, co dzieje się wokół Andrei Pirlo przybiera natomiast coraz bardziej groteskowy charakter. Wszyscy dookoła widzą, że Juventus Pirlo nie działa. Po prostu nie działa. Tymczasem:
- klub co chwilę deklaruje pełne poparcie dla trenera
- Pirlo na konferencji prasowej domaga się większego zaangażowania od zawodników
- ci sami zawodnicy dobrze wiedzą, że Juve rozmawia z potencjalnymi następcami Włocha
Oczywiście nikt nie mówi, że piłkarzom ustępującego mistrza Włoch brakuje ambicji. Zdają sobie przecież sprawę, że bez 80 baniek za grę w Lidze Mistrzów, ich kontrakty będą zagrożone. Tyle że ciężko coś grać, gdy na tę grę nie ma żadnego planu.
Juventus Pirlo pozwalał na więcej rywalom
Kiedy Andrea Pirlo zaczynał przygodę z Juventusem, pisaliśmy o tym, jak może wyglądać jego drużyna. Nie wróżyliśmy zupełnie z fusów, bo włoscy eksperci analizowali nawet pracę szkoleniowca, która zagwarantowała mu pomyślne zdanie egzaminu w prestiżowej szkole z Coverciano. Tyle że z tamtego pomysłu na grę niewiele zostało. Miało być wzorowanie się na City, Lipsku czy Sassuolo. „Stara Dama” tymczasem stała się zaprzeczeniem tego, jak gra się w Europie.
- Pirlo zerwał z wysokim pressingiem na rzecz obrony niżej. Juventus zalicza wyraźnie mniej prób wysokiego odebrania piłki niż w poprzednim sezonie
- Rywale mogą się z nimi wyszaleć. Rok temu Juve pozwoliło rywalom na 835 podań w tercję, w której broniło. Był to drugi najlepszy wynik w lidze. Teraz Juventus jest gorszy nawet od Hellasu Werona – rywale posłali już 961 piłek w ich pole karne
Zaskakujące jest jednak to, że przeciwnicy klubu z Turynu wcale nie stwarzają sobie większej liczby sytuacji. Zarówno pod względem okazji do oddania strzału, jak i okazji do zdobycia bramki, w grze Juve widać poprawę. Niekiedy z gry wyglądało to tak, że rywale mieli mniej szans, za to lepiej je wykorzystywali. Liczby mówią jednak, że okazje przeciwnej drużyny wyglądają podobnie, co w poprzednim sezonie. Mało tego – piłkarze Juve popełniają mniej błędów prowadzących do strzału (15 v 5), mają także mniej sprokurowanych „jedenastek” na koncie (10 v 7). Z czego więc wynika to, że tym razem punktują słabiej? Może z tego, że choć Juventus stracił w tym sezonie o dziewięć bramek mniej, to częściej tracił gole istotne.
- 16 razy rywale obejmowali prowadzenie w meczach z Juventusem – rok temu było 14 takich przypadków
- 6 razy Juventus tracił gola już w pierwszym kwadransie gry (2 razy w poprzednim sezonie)
- 7 punktów z 21 możliwych zdobył Juventus w meczach z TOP 4. Rok temu przeciwko czterem najlepszym zespołom w lidze ugrał 16/24 punkty
https://fuksiarz.pl/rejestracja?wpsrc=weszlo&utm_source=weszlo&btag=a_26b_5c_&wpcn=weszlo-fu-pl-21q1-sb-fuksiarz-wewnetrzne-linki-weszlo&utm_campaign=weszlo-fu-pl-21q1-sb-fuksiarz-wewnetrzne-linki-weszlo&wpscn=wewnetrzny_tracker&utm_medium=wewnetrzny_tracker
Juventus Pirlo gorzej atakował
Rok temu ekipa Maurizio Sarriego miała zapewniać zabawę. Stąd duża liczba straconych bramek, ale też stąd końcowy sukces. Owszem, możemy mówić o słabości rywali. Natomiast mimo wszystko Juventus miewał mecze pod kontrolą. Rywale mogli wyrównać, ale „Stara Dama” odpowiadała. Teraz było nieco inaczej, bo nie dość, że Juve zaczęło pakować się w kłopoty i musiało wynik gonić, to jeszcze nie za bardzo im te gonitwy wychodziły. W poprzednim sezonie mistrzowie Włoch mieli nadwyżkę non-penalty xG – +1.9. Czyli strzelili dwie bramki więcej niż oczekiwano. Teraz npxG jest odwrotne – to – 1.7. Czyli dwie bramki mniej niż oczekiwano. Juventus z przodu to:
- mniej celnych strzałów na mecz
- więcej dośrodkowań
- częstsze długie podania
- mniej okazji do oddania strzału
- więcej holowania piłki w pole karne rywali
Wszystko to mówi jedno – Juventus starał się grać prościej. Być może za prosto, bo przecież od Pirlo oczekiwano elastyczności taktycznej. Jego zespół miał zmieniać się w zależności od fazy spotkania. Ale raczej nie miała być to zmiana w stylu polskiej drugiej ligi, czyli stoper pod pole karne i laga, żeby wygrać przebitkę. Oczywiście, pozytywy były. Choćby fakt, że mimo mniejszej liczby okazji czy samych strzałów, xG Juventusu wciąż było niezłe. Czyli po prostu okazje było mniej, za to były one lepsze. Natomiast trzeba sobie zadać pytanie: czy taki był cel nowego szkoleniowca? Czy to raczej pochodna tego, że często strategia meczowa ograniczała się do tego, żeby Cristiano Ronaldo ratował wynik swoimi rajdami?
Ano właśnie, raczej to drugie. Pirlo jako osoba, która znała Juventus, nie potrafiła tej wiedzy wykorzystać.
Andrei Pirlo zabrakło doświadczenia
A dlaczego nie potrafił tego zrobić? Bo nie miał doświadczenia. Łudzono się, że Andrea Pirlo z miejsca wzbudzi respekt. Mówiono, że ma charyzmę. Tyle że o ile początkowo zawodnicy wpatrywali się w niego tak, jakby nadal był genialnym pomocnikiem, tak z czasem zaczęło brakować wyrozumiałości. We Włoszech od dawna krąży teoria, że szkoleniowiec Juve odciął się od drużyny. Niewiele z piłkarzami rozmawiał, a coś takiego nie można działać, kiedy nie ma wyników. Zespołem miał opiekować się Igor Tudor, ale to nie jego pomysł na grę miała zrozumieć szatnia. Dlatego kiedy maski opadły i Pirlo zaczął się gubić, nie za bardzo kto miał ten wózek pociągnąć. Klasyczny, dobrze znany wszystkim przypadek. Drużyna nie umiera za trenera, który nie ma z nią dobrych relacji.
Końcówka przygody Andrei Pirlo z Juventusem – bo jednak zakładamy, że działacze z Turynu zmądrzeją – zapowiada się ponuro. Po nim samym widać, że pogodził się już z porażką. A przed nim jeszcze dwa potencjalne gwoździe do trumny:
- finał Pucharu Włoch z Atalantą
- mecz z Interem Mediolan, który może przesądzić o miejscu w TOP 4
W sezonie ligowym nie udało mu się wygrać żadnego z trzech meczów z tymi rywalami. Choć sytuacja wydaje się beznadziejna, może być jeszcze gorsza. To, co oznacza to dla Juventusu, już wiemy. Pytanie – co będzie to oznaczało dla Pirlo? Już jakiś czas temu zaczęły się dywagacje, co do jego przyszłości. Czy może zawróci na właściwą drogę, tj. obejmie drużynę U-23? Ale to jednak spora degradacja. Prędzej zaczepi się w słabszym zespole, gdzie będzie mógł eksperymentować bez większej presji.
Póki co można go zaliczyć do szerokiego grona mistrzów świata z 2006 roku, którym w trenerce idzie średnio. Poza Filippo Inzaghim i Gennaro Gattuso nikt z tamtej ekipy nie pracuje w Serie A. Tyle że Inzaghi zaraz z tej ligi spadnie. Dalej? Camoranesi wyleciał z Mariboru, Grosso ze Sionu. Nesta stracił pracę we Frosinone, a Oddo odbił się od Serie B. Gilardino pracuje w Serie D. Fabio Cannavaro? Ok, odnosi sukcesy. Tyle że w Chinach.
A może to niekoniecznie wina Pirlo? Może okazuje się, że to pokolenie po prostu do współczesnej piłki się nie nadaje?
fot. Newspix
A jak dla mnie to nie Pirlo tylko Ronaldo… oczywiście liczby ma dobre, gole strzela na papierze wszystko wygląda ok, ale drużyny oparte na jednym gwiazdorze nie działają… zresztą widzieliśmy na euro jak doznał kontuzji i zszedł z boiska… nagle Portugalczycy przestali patrzeć gdzie jest Ronaldo i zaczęli grać w pikle jako drużyna, dużo lepiej…
Pierdolenie bez sensu. Wystarczy popatrzec na męki Realu, zeby twoja teorie rozbic o kant dupy.
Granie na Ronaldo jak byl w sztosie mialo sens, dawal rade ciagnac woz sam. Teraz juz nie jest w sztosie a dalej chce tak grac, i nie wychodzi…
Od tego jest trener, zeby grali tez na innych. Ronaldo to wartosc dodana a nie przeszkoda. Przeszkoda by byl gdyby przewracal sie o wlasne nogi a nie z takimi liczbami.
Zaraz, zaraz. A niby jakie doświadczenie w prowadzeniu największych klubów w kraju mieli choćby Guardiola w Barcelonie czy Zidane w pierwszym podejściu w Realu i co osiągnęli?
Obaj pracowali z młodzieżą. To wciąż ryzyko, ale Pirlo nie pracował nawet z dzieciakami. Z nikim, kompletnie. On kończył kurs trenerski kiedy obejmował Juventus. To duża różnica, już nie mówiąc o tym, jak Guardiola szykował się do zawodu. W każdym razie to nie jest tak, że jak jednemu się udało, to reszcie też się uda. Spora liczba takich prób kończy się katastrofą, choćby Inzaghi w Milanie też się przecież odbił, mimo że pracował z młodzieżą wcześniej.
I to był właśnie błąd że najpierw ogłosili pirlo trenerem drużyny rezerw lub młodzieżowej i od razu przenieśli go na głównego trenera 1 drużyny . W rezerwach miałby czas spokojnie na przepracowanie jakiegoś okresu a potem dopiero do 1 druzyny
I odwrotnie, nie jest powiedziane że jak jednemu się nie udało, to nie może udać się innemu.
W tym przypadku zarządzający Juve przyzwyczaili się to seryjnych wygranych w Serie A i myśleli ze tak już będzie ciągle i że posiadając świetnych zawodników mogą
zatrudnić zoltodzioba i wykreowac sobie trenera na lata.
sam sobie przeczysz Gonzo… przeczytaj pierwszego swojego posta. a Pirlo zgubił brak doświadczenia, jakiegokolwiek z kimkolwiek, bo kierowanie drużyną jako zawodnik i kapitan to nie to samo co trenowanie drużyny. Za szybko rzucili go na głęboką wodę, za dużo gwiazd w zespole i koleś się zgubił … poza tym nie ma chyba jednak charakteru Guardioli czy Zidana, chociaż ci dwaj też się sporo różnią… Guardiola udowadnia, że wszędzie potrafi zbudować drużynę a Zidane udowadnia, że nawet w kłopotach potrafi sobie radzić… Pirlo nie udowodnił niczego poza tym, że jest trenerskim żółtodziobem. swoją drogą zastanawia mnie jednak myślenie w takim klubie jak Juve : kasy jak lodu, mogą mieć każdego, a powołują co prawda swojego, ale jednak trenerskiego nołnejma z lichą i odległą nadzieją, że to wypali… i cały sezon w dupkę, w piecu by się lepiej paliło
Mam wrażenie, ze od spektakularnych sukcesów Zidane’a piłkarski świat stanął na głowie na punkcie zatrudniania byłych graczy. Tak jakby sam ich autorytet wystarczył do bycia genialnym trenerem. I tak oprócz Zidane podołał chyba tylko Gerrard, ale Rangers gra w inna dyscyplinę sportu niż Juve. Henry nie podołał, Lampart nie podołał, Pirlo tez odpada. Raz na jakiś czas w piłce robi się hype na jakąś rzecz. I tak jak po mundialu w Brazylii każdy bramkarz sprawdzał jak daleko może sobie pobiec zanim dostanie lagę z 40 metrów prosto do bramki, tak teraz działacze sprawdzają minimalna liczbę meczów, które musi rozegrać trener zanim zrobi z siebie cymbała i rozmieni wielkie piłkarskie nazwisko na drobne.
Pirlo swoje zawalił. To pewne. Ale bardziej odpowiedzialny za słabe wyniki i grę Juve jest dyrektor sportowy Paratici.
Kto ma w Juve kreować grę? Bentacur? Rabiot? Arthur którego cały repertuar zagrań to krótkie podanie do najbliższego kolegi z zespołu na 5-10 m lub stojącego z boku”? Ramsey 30 letni „wieczny niespełniony talent: z Wysp Brytyjskich? Środek pola Juve to nadaje się co najwyżej na Ligę Europy.
Środek pola Interu: Barella, Brozovic, Sensi, Eriksen, Vidal
Środek pola Atalanty: Ilicic, Papu Gomez (odszedł w połowie sezonu), Malinovski, Mirańczuk, Pasalic
Środek pola Napoli: Zielinski, Fabian Ruiz
Środek pola Milanu: Kessie, Calhanoglu, Tonali, Bennacer
Środek pola Lazio : Luis Alberto, Milinkovic-Savic, cofnięty napastnik Correa,
Do tego dochodzi brak klasowego lewego skrzydłowego. Wszyscy wiedzieli, że Chiesa lada moment przejdzie do Juve więc po co ledwie pół roku wcześniej wydali jeszcze kasę na drugiego prawoskrzydłowego Kulusevskiego zamiast obsadzić wakat na lewym skrzydle?
„…zatrudnianie gościa bez żadnego doświadczenia do sterowania największym klubem w kraju, nie jest najlepszym pomysłem…”
A wie pan, „redaktorze” Janczyk, że na 5 ostatnich edycji Ligi Mistrzów 4 wygrali „goście bez żadnego doświadczenia zatrudnieni do sterowania największym klubem w kraju”? To tak dla potwierdzenia pana śmiałej tezy.
Nazwanie 56-letniego Flicka, który w karierze najpierw spędził 5 lat jako grający trener, następnie kolejne 5 lat jako pierwszy trener w Hoffenheim, a następnie 8 lat jako asystent w kadrze „gościem bez żadnego doświadczenia” to niezły dowcip. Nawet Zidane przez półtora roku pracował w sztabie rezerw Realu. A kogo trenował Pirlo? Ano U-23. Przez całe 8 dni.
Skoro Andrea Agnelli zna się z Dariuszem Mioduskim, to Legia jak najbardziej powinna zaciesnic wspolprace z Juve z obopolna korzyscia dla obu stron. Byc moze udaloby sie wyciagnac od nich nowego Pasquato, a i Juve u siebie napewno widzialoby Skibickiego czy Rosolka.