Miało być pięknie, wyszło jak zwykle. Peter Hyballa po zaledwie kilku miesiącach pracy znajduje się na wylocie z Wisły Kraków. Przed “Białą Gwiazdą” kolejna próba znalezienia swojej tożsamości, bo z gegenpressingiem się – jak widać – niespecjalnie udało. Nie sposób jednak nie zauważyć, że przy Reymonta zmieniają się regularnie trenerzy, ale drużyna jak spisywała się poniżej oczekiwań, tak nadal się spisuje. Co każe podejrzewać, że realne problemy Wisły znajdują się znacznie głębiej.
Wisła Kraków balansuje na krawędzi
Licząc od początku sezonu 2019/20 aż do chwili obecnej, Wisła Kraków jest najgorzej punktującym zespołem w Ekstraklasie, wyłączając spadkowiczów i beniaminków. “Biała Gwiazda” w omawianym okresie zdobyła o sześć punktów mniej od Wisły Płock i o jedenaście mniej od Jagiellonii Białystok. Kolejnych ekip nie ma już nawet sensu wymieniać, bo Wisłę od Górnika, Cracovii czy Śląska dzieli w zestawieniu przepaść. Te liczby to oczywiście tylko ciekawostka, ale też dowód na to, że krakowski klub stale balansuje na krawędzi. Na razie jest jeszcze za mocny, by spaść do 1. ligi, ale margines błędu kurczy się wiślakom w zastraszającym tempie. Trzeba ich postrzegać jako czołowych beneficjentów przejściowego sezonu w Ekstraklasie – gdyby nie to, że z rozgrywkami tym razem żegna się jeden zespół, Wisła byłaby w olbrzymich tarapatach.
źródło: 90minut.pl
W sezon 2019/20 Wisła weszła z trenerem Maciejem Stolarczykiem. Następnie za stery chwycił Artur Skowronek, aż wreszcie do stolicy województwa małopolskiego trafił Peter Hyballa. Każdemu z nich na początku kadencji (u Stolarczyka przypada on jeszcze na 2018 rok) udawało się natchnąć zespół do dobrej gry i solidnego punktowania, ale działało to nad wyraz krótkofalowo. Jeżeli chodzi o ogólny bilans, wygląda on marnie:
- Maciej Stolarczyk (cała kadencja): 52 mecze ligowe; 17 zwycięstw – 9 remisów – 26 porażek
- Maciej Stolarczyk (sezon 2019/20): 15 meczów; 3 zwycięstwa – 2 remisu – 10 porażek
- Artur Skowronek: 33 mecze; 12 zwycięstw – 8 remisów – 13 porażek
- Peter Hyballa: 18 meczów ; 5 zwycięstw – 5 remisów – 8 porażek
Średnia punktów na mecz za czasów Stolarczyka wynosiła 1,15 (w sezonie 2019/20 zaledwie 0,73), za czasów Skowronka 1,33, a za kadencji Hyballi 1,11. Jest wszakże dość interesującym zjawiskiem, że gdyby podliczyć tylko dziesięć pierwszych spotkań za kadencji każdego z tych szkoleniowców, liczby wyglądają znacznie, ale to znacznie korzystniej. Wszyscy notowali imponujące wejścia.
- Maciej Stolarczyk (10 pierwszych meczów): średnio 1,7 punktu na mecz
- Artur Skowronek: średnio 1,9 punktu na mecz
- Peter Hyballa: średnio 1,5 punktu na mecz
Jak widać, przy Reymonta mityczny efekt nowej miotły funkcjonuje w najlepsze. A potem sprawy zaczynają się komplikować. Stolarczyk żegnał się passą siedmiu porażek z rzędu, ekipa Skowronka w jedenastu spotkaniach sezonu 2019/20 wygrała zaledwie dwa razy, a Hyballa właśnie notuje serię siedmiu spotkań bez zwycięstwa. I wydaje się coraz bardziej prawdopodobne, że lada moment zostanie pożegnany. Z jakichś powodów kolejni szkoleniowcy nie są w stanie zbudować w Krakowie niczego trwałego. Zużywają się. Jedni prędzej (jak Hyballa), inni później (jak Stolarczyk).
Wisła Kraków nie trafia z transferami
Jak zmieniała się kadra Wisły w ostatnich latach?
Znacznie. W sezonie 2018/19 najwięcej minut w meczach ligowych “Białej Gwiazdy” rozegrali Rafał Pietrzak, Mateusz Lis, Vullnet Basha, Marcin Wasilewski, Maciej Sadlok, Marko Kolar, Zdenek Ondrasek, Jakub Bartkowski, Dawid Kort i Jesus Imaz. W kolejnej kampanii ligowej: Rafał Janicki, Maciej Sadlok, Lukas Klemenz, Michał Buchalik, Vullnet Basha, Kamil Wojtkowski, Dawid Niepsuj, Rafał Boguski, Vukan Savicević i Jakub Błaszczykowski. I wreszcie mamy obecny sezon, gdzie najbardziej zapracowani są: Mateusz Lis, Yaw Yeboah, Maciej Sadlok, Michal Frydrych, Stefan Savić, Gieorgij Żukow, Felicio Brown Forbes, Łukasz Burliga, Jean Carlos Silva oraz Patryk Plewka.
Jak widać – Maciej Sadlok to jedyny piłkarz Wisły, który przetrwał zawieruchę ostatnich lat i właściwie nieprzerwanie odgrywa kluczową rolę w zespole. Inni albo odeszli, albo zgubili po drodze formę, albo się zestarzeli, albo trapią ich urazy. Trudno mówić o kadrowej stabilizacji.
Niewątpliwie wzrosły jednak ostatnio w Wiśle kwoty przeznaczane na wynagrodzenia dla zawodników pierwszej drużyny, co w radiowej rozmowie z Marcinem Ryszką potwierdził Maciej Bałaziński, wiceprezes “Białej Gwiazdy”. – Rzeczywiście, koszty te wzrosły. Natomiast pamiętajmy, że grudzień 2019 roku był momentem bardzo złej dyspozycji drużyny, co wymagało głównie uzupełnień kadrowych. W 2020 roku, dzięki podniesieniu jakości piłkarskiej, forma zespołu wzrosła, co przełożyło się na lepsze wyniki. I w końcowym rozrachunku na utrzymanie się Wisły w Ekstraklasie. A skutkiem zatrudnienia piłkarzy mających pomóc w realizacji planu sportowego było zwiększenie budżetu.
Żan Medved
Czy wraz ze wzrostem wynagrodzeń poszedł jednak wzrost piłkarskiej jakości w zespole? No niekoniecznie, co potwierdzają niezmiennie kiepskie rezultaty. Wiele wzmocnień dokonanych przez Wisłę w ostatnich okienkach transferowych budzi olbrzymie wątpliwości. Wyjątkowo jaskrawym przykładem niewypału jest choćby Żan Medved, wypożyczony do “Białej Gwiazdy” ze Slovana Bratysława, ale pomyłek można wyliczać więcej. Oczywiście żaden klub nie ma stuprocentowej skuteczności na rynku,zwłaszcza, gdy musi się poruszać w wąskich ramach finansowych, lecz trudno się oprzeć wrażeniu, że w Wiśle transfery wychodziłyby lepiej, gdyby kadra była uzupełniana piłkarzami, którzy są dopasowani do jakiegoś przemyślanego, konkretnego stylu gry. Krótko mówiąc – gdyby zawodnicy trafiali do Krakowa w ramach planu, a nie pod wpływem potrzeby chwili.
Tylko o jakim stylu gry lub planie możemy mówić w przypadku Wisły, która odciąga wajchę do oporu, zamieniając Artura Skowronka na Petera “gegenpressing” Hyballę, by po ledwie kilku miesiącach burzliwej współpracy szykować się do kolejnej zmiany na stanowisku trenera? Ciągłość piłkarskiej filozofii mógłby zapewniać dyrektor sportowy, ale takowego “Biała Gwiazda” w ogóle nie posiada. – W pewnym momencie pewnie zatrudnimy dyrektora sportowego, ale pytanie: kiedy i kto to będzie? To kwestia otwarta – przyznał cytowany już wiceprezes Bałaziński.
Czy wiara w Błaszczykowskiego ma jeszcze sens?
Nie ma większych wątpliwości, że głównym powodem, dla którego Hyballa najpewniej wyprowadzi się z Krakowa, są jego napięte relacje, a właściwie to jego konflikt z paroma znaczącymi osobistościami Wisły, przede wszystkim Jakubem Błaszczykowskim. Niby piłkarzem “Białej Gwiazdy”, ale jednak postacią dla klubu na tyle wyjątkową, że nie sposób jak widać obchodzić się z nim jak z pierwszym lepszym Davidem Mawutorem. Hyballa to inteligentny facet, więc niewątpliwie zdawał sobie sprawę, w co się pakuje, podejmując pracę w Wiśle. Musiał przecież wiedzieć, że dobre relacje z Kubą mogą być jego wielkim atutem, swoistą polisą ubezpieczeniową na czas kryzysu. Z drugiej strony musiał też zachować czujność i precyzję sapera, bo wypowiedzenie wojny Błaszczykowskiemu to mina, na której dzisiaj może się zakończyć żywot dowolnego trenera Wisły.
Co zrobił niemiecki szkoleniowiec? Pogwizdując sobie wesoło, wpakował się na tę minę.
Early Payout gwarantuje wygranie zakładu w momencie objęcia dwubramkowego prowadzenia przez Twoją drużynę! Zarejestruj się w Fuksiarz.pl i zgarnij wysokie wygrane!
Jak donosi Mateusz Miga z TVP Sport, Hyballa nie dopuszczał Błaszczykowskiego do występów w pierwszym składzie bez podania mu konkretnych powodów. A kiedy już Kuba pojawiał się na boisku w meczach ligowych, grał tylko ogony. I z jednej strony – z taktycznego punktu widzenia – może nawet bylibyśmy w stanie zachowanie Niemca zrozumieć. Ostatecznie blisko 36-letni Błaszczykowski, powracający do zdrowia po kolejnej kontuzji, niekoniecznie musi się nadawać do harówki w ramach osławionego gegenpressingu. Sęk w tym, że w ostatnich tygodniach Wisła “zekstraklasowiała”. Grała już znacznie spokojniejszą, powolniejszą piłkę. Tymczasem Hyballa wciąż trzymał Błaszczykowskiego z daleka od wyjściowego składu.
Wyglądało to na jakąś formę demonstracji. Pojawiły się nawet głosy, że Hyballa z premedytacją upokarza grającą legendę klubu. Do tego doszły też niesnaski na linii Hyballa – Kazimierz Kmiecik oraz Hyballa – Rafał Boguski. Rezultatem scenka z przegranego meczu z Lechem.
Wisła Kraków 1:2 Lech Poznań (29. kolejka Ekstraklasy 2020/21)
Błaszczykowski najpewniej przedłuży kontrakt z Wisłą, a zatem w przyszłym sezonie ewentualny następca Hyballi będzie musiał poukładać zespół w taki sposób, by miejsce dla kapitana było w pierwszym składzie, a nie na ławce. Co raczej nie powinno być szczególnie trudne, bo na tle partnerów z drużyny Błaszczykowski wciąż błyszczy piłkarską klasą, a eksperymentu z super-intensywnym graniem raczej działacze Wisły nie będą chcieli powtarzać. Z drugiej strony – trudno opierać grę na tak często kontuzjowanym weteranie.
- w sezonie 2018/19 Błaszczykowski rozegrał w lidze 8 z 17 meczów (693/1530 minut)
- 2019/20 – 22 z 37 meczów (1689/3330 minut)
- 2020/21 – 15 z 29 meczów (448/2610 minut)
- po powrocie do kraju Błaszczykowski rozegrał w lidze 45 z 83 meczów (2830/7470)
Około 40% możliwego czasu gry Kuba po powrocie do Wisły spędził na boisku. Strzelił w tym niedługim czasie aż 16 goli, co jest bardzo imponującym dorobkiem jak na pomocnika (bo trudno już dzisiaj nazywać Błaszczykowskiego skrzydłowym), choć trzeba przy okazji zaznaczyć, że aż dziesięć bramek padło po uderzeniach z rzutów karnych lub bezpośrednio z rzutów wolnych. Tak czy owak, gdy Kuba gra, wyrasta ponad ligową przeciętność. Ale gra rzadko, nawet jeśli weźmiemy poprawkę na ostatnie tygodnie, a dochodzenie do pełnej dyspozycji po kolejnych urazach będzie dla niego coraz trudniejsze. Pokładanie nadziei na sukces w przyszłorocznej walce o ligowy byt w Błaszczykowskim to trochę tak jak wybieranie się w rejs dziurawą łodzią. Może się uda dopłynąć do celu przy odpowiednio intensywnym wiosłowaniu, ale bardziej prawdopodobne, że wyprawa zakończy się na dnie.
Wisła potrzebuje zdrowego Błaszczykowskiego, ale potrzebuje również nowych liderów. Graczy wiodących, a nie średniaków, którzy mogą stanowić niezłe uzupełnienie składu, ale nie pociąganą za sobą zespołu w kluczowych momentach.
Znowu zmiany w Wiśle Kraków?
Można zatem zakładać, że przed “Białą Gwiazdą” kolejne burzliwe lato. Już teraz wiadomo, że do zespołu dołączy Alan Uryga, który powinien być więcej niż przyzwoitym wzmocnieniem formacji obronnej. Wierzą również w Krakowie w talent Mateusza Młyńskiego z Arki Gdynia, a także w rozwój wychowanków własnej akademii. Ale to wciąż niewiele, biorąc pod uwagę, że wkrótce wygasają umowy kilkunastu piłkarzy Wisły, a paru innych ma kontrakty podpisane do 2022 roku, a zatem lato może być ostatnim dzwonkiem, by zarobić na na nich porządne pieniądze. I trudno właściwie przewidzieć, kto pozostanie w Krakowie, a kto wyfrunie w siną dal. Niektórzy gracze znaleźli się na aucie za kadencji Hyballi, ale czy to ma jeszcze jakiekolwiek znaczenie? Znów dochodzimy do tematu stabilności, której tak dotkliwie krakowskiemu klubowi brakuje.
Poprzednia mini-rewolucja okazała się, można już się chyba pokusić o takie podsumowanie, fiaskiem.
Nie sprawdził się w Krakowie zatrudniony pod koniec 2020 roku Hyballa, ze swoim bezkompromisowym podejściem zarówno do kwestii taktycznych, jak i do swoich podopiecznych. Nie odpaliła także lwia część ściągniętych zimą zawodników. Czas więc na kolejne podejście. Jeżeli będzie równie chaotyczne i nieudane, to przed “Białą Gwiazdą” naprawdę ciężkie czasy. Kolejna próba ucieczki spod topora może się bowiem zakończyć katastrofą. I nie pomoże nawet następna zmiana na ławce trenerskiej. Ostatecznie to nie szkoleniowcy kształtują dzisiaj Wisłę. Oni ją tylko na moment podrywają do lotu, by zaraz potem zaliczyć twarde, na ogół bardzo bolesne lądowanie.
fot. NewsPix.pl / FotoPyk