Reklama

Kolejne wyzwanie Kosty Runjaicia

Piotr Stolarczyk

Autor:Piotr Stolarczyk

07 maja 2021, 12:35 • 5 min czytania 7 komentarzy

“Portowcy” przez prawie całą rundę nie spadli poniżej drugiego miejsca w tabeli, jednak na samym finiszu zostali zepchnięci z fotelu wicelidera przez Raków Częstochowa. Poprzez brak skuteczności w ostatnich dwóch spotkaniach sami skomplikowali sobie sprawę i praktycznie nie mają już żadnego marginesu błędu w walce o srebrny medal. Po meczu z Wartą Poznań Kosta Runjaić powiedział, że jego drużyna jest wściekła i załamana. Czy na finałowe kolejki uda mu się podnieść mentalnie zespół? 

Kolejne wyzwanie Kosty Runjaicia

Niezależnie od końcowych rozstrzygnięć ten sezon i tak będzie udany dla “Dumy Pomorza”. Z tym że w przypadku niepowodzenia w walce o wicemistrzostwo na pewno pozostanie niedosyt. Szczecińscy fani w pewnym momencie mieli nawet apetyty na końcowy triumf w lidze i nie były to marzenia ściętej głowy, bo ich ulubieńcy na początku rundy rewanżowej okupowali pozycję lidera. Natomiast w dalszej części zmagań Legia nie pozostawiła konkurentom do tytułu żadnych złudzeń. Tak więc w Grodzie Gryfa nikt nie zżymał się na to, że pozostała “tylko” możliwość walki o drugą lokatę.

Tylko że Pogoń nieoczekiwanie wpakowała się w kłopoty i realizacja celu jest zagrożona. Stawka dzisiejszej rywalizacji z Zagłębiem Lubin jest naprawdę duża. Za tydzień kibice pierwszy raz wejdą na dwie nowe trybuny stadionu w Szczecinie, a istotnym smaczkiem tego wydarzenia jest bezpośrednia batalia z Rakowem o tytuł wicemistrzowski. Ale wpadka z “Miedzowymi” może popsuć święto i Kosta Runjaić stoi przed zadaniem dźwignięcia drużyny z małego dołka.

Może i na przestrzeni całego sezonu Pogoń nie wpadła w większy kryzys, lecz chwilami atmosfera zaczynała się robić gęsta. Jednak za każdym razem niemiecki szkoleniowiec potrafił zgasić pożar.

Zagłębie Lubin-Pogoń Szczecin. “Portowcy” dwukrotnie wyszli z zakrętu

Szczecinianie na początku sezonu punktowali przyzwoicie, mimo że prezentowany przez nich styl pozostawiał wiele do życzenia. Pod koniec września prawie cały zespół wylądował zaś na izolacji. Po powrocie do ligowych zmagań głównego problemu nie stanowiły kwestie motoryczne, a słaba, wręcz toporna gra. W listopadzie podopieczni trenera Runjaicia nie byli w stanie wygrać u siebie z Podbeskidziem, zaliczyli bezbramkowy remis w Płocku i przegrali 1:2 w Zabrzu. Zwłaszcza po spotkaniu z Górnikiem na zespół i trenera wylała się duża fala krytyki. Pojawiły się nawet głosy, że formuła współpracy z obecnym szkoleniowcem powoli ulega wyczerpaniu.

Reklama

Nie przybierało to formy apelu o zwolnienie, ale przekaz był jasny: Pogoń nie może się tak bezbarwnie prezentować. W dodatku z szatni zaczęły dochodzić sygnały, że nie wszyscy zawodnicy są zadowoleni ze swojej roli w zespole. Runjaić i spółka ucięli temat w najlepszy możliwy sposób – wygrali sześć następnych meczów z rzędu.

Kolejnym trudnym momentem dla szczecińskiej drużyny były marcowe kolejki przed przerwą reprezentacyjną. Passę siedmiu meczów bez porażki przerwała Wisła Kraków. Następnie Śląsk Wrocław wykorzystał niefrasobliwość ofensywy “Dumy Pomorza”, która w pierwszych dwóch kwadransach powinna rozstrzygnąć losy starcia. Ponadto w spotkaniu z Kolejorzem odniosła pierwszą domową przegraną. Nie ma co ukrywać – to były objawy większego kryzysu, lecz Runjaić szybko znalazł remedium, dzięki czemu Pogoń wygrała w Białymstoku i zatrzymała będącą na fali wznoszącej Lechię. Nawet po lodowatym prysznicu w Warszawie jego zespół nie miał problemu z tym, by zareagować pozytywnie na wcześniejsze niepowodzenie.

Newralgiczny moment sezonu

Naprawdę ciężko jest zrozumieć to, że “Portowcy” zdobyli raptem “oczko” w ostatnich dwóch meczach. Łącznie oddali w nich 38 strzałów, z czego 10 celnych. Stworzyli sobie multum dogodnych sytuacji. Ba, spokojnie można byłoby nimi obdzielić pozostałe kilka spotkań, a mimo wszystko efekty tego są mizerne. Do samej gry i sposobu konstruowania akcji nie można mieć większych zastrzeżeń. Niemniej szczecińskiej ekipie wyszedł bokiem brak porządnego napastnika, ale o tym problemie już niejednokrotnie wspominaliśmy. Sęk w tym, że akurat w tak kluczowym momencie sezonu zabrakło kogoś, kto w samej końcówce spotkania przechyli szalę zwycięstwa na ich korzyść.

Nic dziwnego, po meczu z Wartą piłkarzy z Grodu Gryfa targały negatywne emocje, a jeszcze w środę stracili pole position w wyścigu o drugie miejsce. Na ich szczęście wciąż wszystko zależy od nich. Dziś nie czeka ich wcale łatwe zadanie. Zagłębie nie przegrało ostatnich sześciu spotkań i wciąż jest w grze o europejskie puchary. Co ciekawe, Pogoń pod wodzą Kosty Runjaicia zawsze wywoziła z Lubina komplet punktów. Tylko nie można się tym aż tak mocno sugerować. Zarówno dla jednych, jak i drugich, to niezwykle istotna rywalizacja w kontekście wykonania założeń odnośnie do tego sezonu.

Bardzo dużo będzie zależeć od postawy liderów ofensywy. Michał Kucharczyk potrafił w tym sezonie wziąć na swoje barki ciężar odpowiedzialność, gdy drużynie nie szło. To przecież on jesienią zapewnił wygraną w spotkaniu z “Miedziowymi”. Po przyjeździe ze zgrupowania reprezentacji poniżej oczekiwań spisuje się Sebastian Kowalczyk i w tak ważnych meczach należy więcej wymagać od niego. Na pewno pozytywem dla trenera “Dumy Pomorza” jest dyspozycja Rafała Kurzawy. Już pal licho, to fatalne pudło z poprzedniego starcia. Natomiast ewidentnie wyrasta na jednego z kluczowych graczy zespołu – nie schodzi poniżej dobrego poziomu, zaliczył dwa ważne trafienia. Co najbardziej istotne, nie odstaje od kolegów pod względem fizycznym.

Runjaić już nie raz nie sprawił, że jego zawodnicy potrafili pokazać na boisku sportową złość po słabszych spotkaniach. Tym razem czekają ich mecze o stawkę, z którą wcześniej nie mieli do czynienia. W przypadku niepowodzenia w Lubinie ostatnie domowe spotkanie może przypominać wesele bez panny młodej. Wielka uroczystość stanie się wówczas nieco wymuszoną zabawą w cieniu niezrealizowanych planów i założeń.

Reklama

fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

7 komentarzy

Loading...