Reklama

Najniższy wymiar kary dla Realu. Chelsea w finale Ligi Mistrzów!

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

05 maja 2021, 23:21 • 4 min czytania 54 komentarzy

Jest takie powiedzonko „niewykorzystane sytuacje się mszczą”, może kojarzycie – śmiech w nawiasie – ale najwyraźniej dzisiaj wyłożyło nogi na kanapie, grzebało w pępku i nie miało zamiaru ruszać się na Stamford Bridge. A wydawało się – cholera, Chelsea musi zapłacić rachunek za swoją nieskuteczność. Taki jest futbol, tym bardziej na poziomie 1/2 Ligi Mistrzów, nie wybaczy tylu zmarnowanych setek. Ale wybaczył. I to The Blues zagrają w finale!

Najniższy wymiar kary dla Realu. Chelsea w finale Ligi Mistrzów!

CHELSEA – REAL. LONDYŃCZYCY KUSILI LOS

Natomiast gdyby karne grano jak kiedyś w MLS, to znaczy w formule sam na sam z bramkarzem, mielibyśmy wątpliwości, czy ekipa Tuchela wygra kiedykolwiek jakąś serię. Przecież oni powinni ten mecz zamknąć kilka razy, natomiast jak podbiegali z piłką do Courtois, to Belg jakby wydawał się im wielki, a bramka – maluteńka. No bo tylko na przestrzeni 20-25 minut drugiej połowy:

  • Mount w takiej sytuacji przerzucił piłkę nad bramką
  • Havertz trafił w nogę Courtois
  • Kante też nie dał rady po kontrze trzech na trzech, a miał sporo czasu

Ha, przecież nawet bramka z pierwszej połowy padła po niewykorzystaniu sam na sam. Havertz przeniósł piłkę nad belgijskim golkiperem, tyle że do siatki również nie trafił – futbolówka odbiła się od poprzeczki. Ale tak szczęśliwie, że wróciła na boisku i z kilkudziesięciu centymetrów Werner musiał już strzelić gola. Gdyby nie trafił – powinien skończyć karierę i zająć się czymś innym. No, jednak bez przesady – trafił. Musiał.

Natomiast przy tym golu należy podkreślić rolę Kante. Dostał piłkę w środku pola i jednym przyjęciem zgubił rywala, natychmiast napędzając akcję Chelsea. Jedno dotknięcie piłki, a Real był w lesie. Nie miał szans doskoczyć, nie miał szans nawet sfaulować Francuza. Potem były rozpaczliwe próby wybronienia tej sytuacji, ale Chelsea wypracowała sobie taką przewagę, że stanęło na Wernerze wykonującym wyrok z najbliższej odległości.

EARLY PAYOUT W FUKSIARZ.PL! ZGARNIJ WYGRANĄ W LIDZE MISTRZÓW JUŻ PRZY DWÓCH GOLACH PRZEWAGI!

Reklama

CHELSEA – REAL. ALE TEŻ EKIPA TUCHELA GRAŁA WIELKI FUTBOL

Bo też trochę śmiejemy się z formy Chelsea, jeśli chodzi o wykorzystywanie sytuacji sam na sam, ale w całym meczu gospodarze grali przecież cholernie dobrze. Właściwie każdy z graczy dawał coś ekstra od siebie, natomiast nam chyba podobał się właśnie ten środek. Real nie mógł się tamtędy specjalnie przedzierać, w efekcie brakowało rozmachu i Królewscy wydawali się dość bezzębni.

Jasne, jakieś sytuacje sobie stworzyli, ale właśnie – i Mendy dołożył swoją cegiełkę do tego awansu. A może cegłę, bo przecież jego interwencja po uderzeniu Benzemy zza pola karnego byłą fenomenalna. Mocny, dobry strzał, tuż przy słupku, ale Mendy wyciągnął się jak struna i udało mu się to zbić. Benzema spróbował też drugi raz, tym razem głową, natomiast znów nie dał sobie rady z bramkarzem – strzał pod poprzeczkę nie skończył pod poprzeczką. Tyle że tutaj napastnik Królewskich powinien szukać rogu, podobnie jak w pierwszej okazji, a tak to uderzył w środek, dość bezpiecznie dla przeciwnika.

Jednak mimo tych okazji, to nie był Real, który by nas zachwycił. Brakowało pewności, przekonania, że tutaj rzeczywiście może się dla nich wydarzyć coś sympatycznego. I jakości, po prostu. Stworzyli sobie te okazje, bo są Realem, coś muszą mieć w trakcie meczu, ale jednocześnie nie zrobili tak dużo, by wspomniane powiedzonko miało ochotę wstać z kanapy.

A co w drugim pucharze?

Zwycięstwo Villarrealu - kurs 4.30, Arsenalu po kursie 4.60 a Manchesteru United - 1.48!

CHELSEA – REAL. ZASŁUŻONA PORAŻKA KRÓLEWSKICH

I na koniec dostali zasłużonego gonga, który ostatecznie wyrzucił ich z rozgrywek. Od kogo się zaczęło? Naturalnie, że od Kante. Zebrał piłkę kilkadziesiąt metrów przed bramką Realu, zabrał się z nią i odegrał w pole karne do Pulisicia. Ten się nie podpalił, wypatrzył Mounta na piątym metrze przed bramką, a że Cortouis już nie było na posterunku i Mount strzelał na pustaka, a nie w sytuacji sam na sam, naturalnie padł gol na 2:0.

Zbierając to do kupy – Real tak naprawdę doczekał się najniższego wymiaru kary. Przecież gdyby Chelsea była skuteczniejsza biegnąc na Courtois, a jeszcze Havertz miał drugą poprzeczkę po strzale głową, to mogłoby tu stanąć na 5:1 czy 6:2. Natomiast i tak podobał nam się rozmach, z którym grali londyńczycy, ale też odpowiedzialność i rzetelna praca w defensywie.

Reklama

Jeszcze niedawno musieli zmieniać trenera, dziś są w finale Ligi Mistrzów. Tuchel po zeszłorocznej porażce dostanie drugą szansę.

Chelsea Londyn – Real Madryt 2:0

28′ Werner, 85′ Mount

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

54 komentarzy

Loading...