Brak Ferlanda Mendy’ego, Federico Valverde, Lucasa Vazqueza i nade wszystko Sergio Ramosa. Trzy z czterech ostatnich spotkań zakończone bezbramkowym remisem. No cóż, istniało kilka powodów do obaw dla kibiców Realu przed meczem z Chelsea, która w tym samym czasie, w którym “Królewscy” komplikowali sobie walkę o tytuł mistrza Hiszpanii, wskoczyła do TOP 4 Premier League. Dlatego remis w pierwszym półfinałowym starciu mimo wszystko trzeba uznać za sukces gospodarzy.
Zwłaszcza że Real nie zaczął tego meczu zbyt dobrze. I powiedzmy sobie szczerze – zapowiadało się na to, że w rewanżu będzie trzeba odrabiać straty. Tymczasem przed drugim meczem Zinedine Zidane może wyznaczyć swojej drużynie dwa proste zadania:
- nie przegrać
- nie zremisować 0:0
Każdy inny wynik będzie oznaczał, że Los Blancos znów znajdą się w finale, a że w dzisiejszych czasach własne boisko nie jest aż tak wielkim atutem – dla przykładu Chelsea już dwa razy potknęła się na Stamford Bridge – jest to całkiem niezła sytuacja. Co prawda końcówka spotkania dawała nadzieję, że Real może nawet jechać do Anglii z niewielką zaliczką, ale koniec końców remis to wynik sprawiedliwy.
Marcelo vs Timo Werner – mocna walka o tytuł najgorszego piłkarza meczu
Niby półfinał Ligi Mistrzów, a jednak pierwiastek Ekstraklasy był dziś widoczny jak sarny z Prypeci nocą, po awarii elektrowni w Czarnobylu. Głównie za sprawą dwóch zawodników: Marcelo i Timo Wernera. Jeden i drugi toczyli coś w rodzaju wyścigu na to, kto bardziej skasztani temat. Wyglądało to tak:
- kapitalna kontra Chelsea, Pulisic wykłada Wernerowi na piąty metr, ten ładuje w sam środek i marnuje “setkę”
- “The Blues” suną z kolejnym atakiem, Real próbuje założyć pułapkę ofsajdową, ale Marcelo jest spóźniony jak PKP i stoi jakieś dwa metry za kolegami
- Werner ma kolejną świetną szansę, ale uderza obok bramki
- Marcelo pod własną bramką podaje prosto pod nogi rywala, co daje Chelsea okazję do strzelenia gola
Wojciech Kowalczyk w przerwie rzucił tweeta, że Brazylijczyk pasowałby do obrony Podbeskidzia. I szczerze mówiąc, nie była to przesada. Marcelo dzisiaj zawsze był gdzieś za innymi. Spóźniony, ociężały, niedokładny, jakby bez sił do biegania. Ok, wrzucił tę piłkę, po której Real wyrównał. Ale też po jego centrze zaszło tyle innych zdarzeń, że nie zaliczył nawet asysty drugiego stopnia. Chyba nie było dziś gorszego zawodnika “Królewskich”. Na starcie meczu groźną stratę zaliczył Casemiro, ale potem było z nim lepiej. Vinicius? Też zagrał słabo, jednak po prostu nie pomagał. A Marcelo nie dość, że nie pomagał, to szkodził.
Timo Werner? Tu chyba wystarczą suche statystyki. Dwa celne strzały, z czego jeden to popsuta “setka”, a drugi to niegroźny strzał sprzed pola karnego. Siedem celnych podań przez 66 minut. Pięć z 10 wygranych pojedynków. “The Blues” trafili dziś na gorszą wersję Niemca, bez dwóch zdań.
PSG – MANCHESTER CITY W FUKSIARZ.PL! NA KOGO POSTAWIĆ W DRUGIM PÓŁFINALE?
Kapitalny gol Karima Benzemy z Chelsea – wideo
A kogo moglibyśmy za dzisiejszy mecz wyróżnić? Bohaterem Realu bez dwóch zdań był Karim Benzema. Ile to już razy Francuz ratował skórę “Królewskim” w tym sezonie? W samej Lidze Mistrzów naliczymy mu kilka bardzo ważnych trafień.
- Gol otwierający wynik rewanżowego meczu z Atalantą
- Dublet na wagę trzech punktów z Borussią
- Otwarcie wyniku z Interem, gdy Real zdobył pierwsze trzy punkty
- Gol, który dał wiarę w remis w pierwszym meczu z Borussią – i ten remis faktycznie udało się wywalczyć
Czyli na dobrą sprawę sześć trafień i sześć strzałów w dziesiątkę. W dodatku dzisiaj chłop załadował gola – marzenie. Nie jest to może powtórka z gola Patryka Szysza, ale…
https://streamable.com/7yt7cm
No, ujdzie. Do tego doliczamy mu drugą najgroźniejszą okazję Realu, czyli strzał z dystansu w słupek. Top forma. Po drugiej stronie? Na pewno równie ładny był gol Pulisicia, choć mówimy o nieco innym kanonie piękna. Przede wszystkim – kapitalna piłka od Antonio Rudigera. Pomysł i wykonanie poszły ze sobą pod rękę, a samo położenie na glebie bramkarza przez Amerykanina i strzał między dwóch ustawionych na linii rywali wyglądał tak, jakby gość bawił się na orliku, a nie grał w półfinale Ligi Mistrzów. Winszujemy. Poza tym Pulisic miał kilka innych dobrych zagrań.
- Werner okradł go z asysty
- wywalczył 6 rzutów wolnych
- zaliczył 3 kluczowe podania
- udało mu się 5 z 7 dryblingów
Klasa, więc tytuł MVP po stronie “The Blues” wędruje w jego ręce.
Eder Militao nieoczywistym bohaterem
Ale warto docenić jeszcze jedną postać. Eder Militao, cichy bohater Realu. Wiadomo – asysta u środkowego obrońcy to zawsze jakiś plusik, nawet po stałym fragmencie gry. Jednak nie tylko to bierzemy pod uwagę. Gość po prostu czyścił tyły po profesorku, można było na chwilę zapomnieć, że na boisku nie ma Sergio Ramosa. To, jak w drugiej połowie zatrzymał Hakima Ziyecha – szef wszystkich szefów. Albo to, jak odebrał piłkę pod bramką rywala, zatrzymując tym samym kontrę. Dla kontrastu: w podobnej sytuacji Marcelo był rzecz jasna spóźniony i jedyne co zrobił, to wyłapał kartkę za faul taktyczny.
Jedna liczba na potwierdzenie naszych słów. Gość w pojedynkę miał siedem udanych odbiorów. To 1/3 całkowitego wyniku Realu w tym meczu i 1/2 wyniku Chelsea. Najlepszy możliwy komplement dla obrońcy.
Real Madryt – Chelsea Londyn 1:1
Benzema 29′ – Pulisic 14′
fot. Newspix