Jesienny mecz z Wartą Poznań był dla Wisły jednym z najgorszych, pieczętujących los Skowronka. Dzisiaj Hyballa nie ponosi takiego ryzyka, ale Tworek nie ma przed jego gegenpressingiem żadnych obaw. Przekonuje, że ma na to pomysł. W Wiśle wreszcie zagrają z napastnikiem, nieskutecznym, ale jednak trafiającym cokolwiek, natomiast Warta wciąż ma o co grać, bo jakkolwiek ich pucharowy sen brzmi skrajnie nieprawdopodobnie, tak różnice punktowe nie są wielkie.
JESIENNY GWÓŹDŹ DO TRUMNY
To Piotr Tworek wbił gwóźdź do trenerskiej trumny Artura Skowronka. Wiemy, że ostatnim meczem Skowronka w Wiśle była porażka z Zagłębiem, ale to mecz z Wartą był takim, po którym nawet zwolennicy byłego szkoleniowca Białej Gwiazdy musieli w niego zwątpić.
Przypomnijmy dzieje tamtego meczu:
- Warta miała wtedy takie problemy kadrowe – głównie z powodu koronawirusa – że przyjechała z ławką rezerwowych: Leo Przybylak, Konrad Handzlik, Dominik Smykowski, Kajetan Szmyt, czyli nawet nie uzbierała ludzi, choć szukała wszędzie
- na bramce Bielica a nie Lis, bo potrzebny był młodzieżowiec
- w środku pola Adrian Laskowski, dziś już grający w Lechu Poznań II
- Tworek przez cały mecz nie zrobił jakiejkolwiek zmiany, bo i jaką miał zrobić
- Wisła, po prostu, takich problemów nie miała, z ławy weszli przyzwoicie gracze jak Żukow czy Yeboah
- Wisła prowadziła od 9. minuty
- Trałka zmarnował karnego w 27. minucie
- Wisła i tak zdołała to przegrać
- mało tego – przegrała zasłużenie, zdziesiątkowana Warta była w tym meczu lepsza, nawet w tej pierwszej połowie, kiedy przegrywała
- o drugiej nawet nie ma co gadać, Wisła nie oddała wtedy żadnego celnego strzału
Koszmar. Koszmar, który doskonale pamięta Piotr Tworek, wspominając na konferencji przed dzisiejszym meczem: – Pamiętam nasze starcie w Grodzisku. Fakt, że nie wykorzystaliśmy karnego, przegrywaliśmy 0:1 i odwróciliśmy losy spotkania. Tamten mecz zbudował nas mentalnie, ale potem przyszły cztery porażki z rzędu. Do Krakowa jedziemy po prostu walczyć i z chęcią wygrania, a nie odegrania się na kimś. Tak samo zresztą będzie w kolejnych spotkaniach.
Tworek zapowiadał też, że stylu Hyballi się nie obawia, bo ma swój pomysł na Wisłę. Zwracał uwagę, że Warta nie straciła w tym sezonie bramki po jakiejś takiej stracie, na jaką czyha Wisła Hyballi. Dla Hyballi mecz z Wartą żadnym toporem nie będzie, niemniej nie da się nie zauważyć, że atmosfera wokół tego trenera nieco się zmieniła. Pojawiają się krytycy w nieoczywistych miejscach, bo tak można interpretować wpisy Leszka Dyji.
Przypomnijmy tym, którzy nie wiedzą, że Dyja to były trener przygotowania fizycznego w Wiśle. Od kilkunastu lat – jeszcze od pierwszej przygody Kuby z Wisłą – pracujący z Błaszczykowskim. Nie tworzymy teorii spiskowych, natomiast wspomnimy, że Hyballa odniósł się znowu do Kuby: – W tym tygodniu Kuba nie trenował raz, ale trzeba pamiętać, że w tym roku treningów opuścił już sporo. Dlatego bardziej widzę go w roli wchodzącego.
POWRÓT BROWN FORBESA
Kibiców Wisły może Brown Forbes irytować, ale fakty pozostają faktami: nie ma w tym momencie lepszego napastnika w tej drużynie. Zresztą, skoro Raków pewnie żałuje decyzji o oddaniu Forbesa lekką ręką, to też to swoje mówi. Bo Forbes jest jaki jest, ale jednak czasem coś strzeli. Jego bilans naprawdę nie jest tragiczny, bo te siedem bramek i dwie asysty załadował w zaledwie siedemnastu meczach. Sezon zaczął de facto w połowie października. To prawda, że ma skłonność do znajdowania się w memach, ale przecież wszyscy pozostali napastnicy jeszcze bardziej.
- jedyny wkład Żana Medveda do tej pory to asysta plecami
- Fatos Beciraj niestrzelanie w Wiśle zamienił na niestrzelanie w grupie spadkowej ligi izraelskiej, jest wypychany z klubu kolanem
- Aleksander Buksa zasłynął w tym sezonie tylko z historii godnej “Trudnych spraw”. Boiskowo nie pokazał NIC. Czasu miał mało, ale kiedyś w epizodach były przebłyski
Nie ukrywajmy, Beciraj czy Buksa to piłkarze, którzy z tych lub innych przyczyn pewnie pożegnają się z Wisłą na dobre, ale Medved dostał szansę. Młody, mający potencjał sprzedażowy, wypożyczony ze Slovana, dla którego coś tam strzelił. Mistrz Słowacji.
I teraz Medved gra taki piach, że szkoda gadać. W meczu z Rakowem wyglądał, jakby zgłaszał chęć trafienia do Częstochowy, tam cenią nieskutecznych napastników. Nie wiemy przy czym bardziej opadały ręce – czy przy prostych technicznych błędach, czy przy tej akcji z sam na sam, gdzie pół godziny zbierał się do strzału. Wszyscy na stadionie widzieli, jak strzeli, gdzie strzeli, Holec mógł tam iść w ciemno. Medved na razie jest totalną klapą i w zasadzie trudno się spodziewać, żeby jeszcze ktoś w Wiśle w niego wierzył.
Zostaje więc Brown Forbes, nawet jak zmarnuje cztery sytuacje na pięć, nawet jak się z kimś pokłóci i wyłapie kartkę po gwizdku. Trochę to mówi o stanie obecnej Wisły, że jest skazana na Browna Forbesa, ale co zrobić.
WCIĄŻ SZANSA NA PUCHARY WARTY
Gdyby KTOKOLWIEK usłyszał, że na sześć kolejek Warta będzie miała o co w lidze walczyć, nikogo by to nie zdziwiło. Patrząc na ich kadrę, budżet, spodziewano się, że na sześć kolejek przed końcem będą się jeszcze tłuc o utrzymanie. Tymczasem wciąż mogą marzyć o pucharach.
Przyznamy się bez bicia: rzecz jasna Warta nie jest niczyim faworytem. Pokpiła dopiero co sprawę ze Stalą u siebie, grając słaby mecz. Inni, Piast czy Lechia, mają więcej argumentów. Aby zasięg realnie był, Raków musi też wygrać Puchar Polski i zachować miejsce w trójce.
Ale jednak, tabela nie kłamie.
Tabela wiosny również.
Pewnie pucharowy sen Warty się nie ziści – więcej, bylibyśmy w szoku, gdyby się ziścił – ale weźmy nawet taką sobotę.
- remis w meczu Piasta z Lechią
- wygrana Warty z Wisłą
- wtedy dystans punktowy Warty za czwartym miejscem to dla Warty dwa punkty
Tak to się może klarować. I sam fakt, że można zastanawiać się nad takimi scenariuszami, kolejny raz pokazuje skalę sukcesy Zielonych.
fot. NewsPix / tabele 90minut.pl