Reklama

Legia Warszawa i trójka w tyłach. Jak to działa?

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

21 marca 2021, 12:46 • 5 min czytania 29 komentarzy

Nowe ustawienie Legii. Cóż, jeśli mielibyśmy spiąć tę analizę w jednym zdaniu, to byłoby to zdanie “sprytnie to sobie Michniewicz wymyślił, choć nie musiał szukać kwadratowych jaj”. Trener Legii musiał znaleźć system, który pozwalałby mu zmieścić na boisku Mladenovicia oraz Wszołka i do tego Luquinhasa oraz Kapustkę. Przy klasycznym 1-4-2-3-1? No, nie da rady. Ale przy grze z wahadłowymi i dwoma dziesiątkami – już tak.

Legia Warszawa i trójka w tyłach. Jak to działa?

Właściwie to jest klucz tego ustawienia Legii. Nie sama trójka w tyłach, bo Legia przy swoim potencjale kadrowym bardziej musiała wyeksponować swojej atuty w ofensywie niż przykryć braki w obronie. Zmiana systemu miała na celu zmieszczenie wszystkich kluczowych piłkarzy na boisku. I to Michniewiczowi się udało – z sześciu spotkań ligowych w ustawieniu 1-3-4-3 legioniści wygrali pięć i zremisowali z Jagiellonią.

Ustawienie

Powszechnie uważa się, że wahadłowi w ustawieniu z trójką stoperów są bardziej obrońcami grającymi do przodu niż pomocnikami z zadaniami ofensywnymi. Przy stylu Legii jednak jest na odwrót. Mladenović z Wszołkiem grają bardzo wysoko. Czasem wręcz ekstremalnie wysoko.

Reklama

Przy zagospodarowaniu skrzydeł przez wahadłowych obaj ofensywni pomocnicy mogą swobodnie operować w centrum boiska. Luquinhas z Kapustką czasem wręcz grają jako fałszywe dziewiątki – zwłaszcza, gdy Legia grała bez Pekharta. Wówczas Rafa Lopes regularnie wybiegał ze swojej pozycji, tworzył wolne miejsce w ataku i tę strefę atakował któryś z pomocników.

Legia w tym systemie zdecydowanie opiera swoje ataki na skrzydłach. Widać to po prostu na oko podczas oglądania meczów, ale potwierdzając to też liczby. W tych sześciu spotkaniach lider Ekstraklasy przeprowadził środkiem pola 126 ataków. Lewą stroną – 161. Prawą – 202. Zatem łącznie mamy w tych meczach 363 ataki skrzydłami przy 126 atakach środkiem boiska. Podobny rozkład proporcji układa się przy zdobytych bramkach w tych spotkaniach. Legia jest bardzo skuteczna przede wszystkim przy wrzutkach z bocznych stref. I wcale nie oznacza to sprowadzenia futbolu do osławionej już Dośrodkovii. Dlaczego Legia jest tak skuteczna przy wrzutkach?

Dośrodkowania

Legioniści po prostu maksymalizują swoje szanse na skuteczne wykorzystanie dograń ze skrzydeł poprzez atakowanie pola karnego większą liczba piłkarzy. To nie jest tak, że Mladenović czy Wszołek dogrywają do osamotnionego Pekharta, który musi znaleźć sobie miejsce, odkleić się od stopera i wygrać walkę o górną piłkę. Nawet pod nieobecność Czecha Legia grała dośrodkowaniami i robiła to skutecznie.

Generalnie duża liczba piłkarzy w polu karnym zwiększa szanse na to, że piłka po prostu do kogoś dotrze. To jasne. Ale legioniści atakują też pole karne sprytnie. Powtarzający schemat wygląda tak: dorzuca wahadłowy, napastnik atakuje pole bramkowej, obie “dziesiątki” ustawiają się na skraju pola karnego w świetle bramki, a wrzutkę zamyka drugi wahadłowy.

Reklama

To w konsekwencji prowadzi do trzech wariantów, z których Legia w tych meczach strzelała gole. Albo dośrodkowanie kończy napastnik lub Luquinhas/Kapustka po bezpośrednim dograniu przed bramkę. Druga opcja – wahadłowy posyła tzw. cut-backa, czyli płaskie wycofanie piłki na skraj pola karnego do któregoś z ofensywnych pomocników (okazyjnie Martinsa). I – co potrafi zwłaszcza Mladenović – ostatni wariant, czyli dogranie na wchodzącego w drugie tempo wahadłowego z drugiej strony boiska.

Gra przestrzenią

Gdy Michniewicz był jeszcze selekcjonerem reprezentacji Polski do lat 21, mówił u nas w wywiadzie o meczu z Hiszpanią na młodzieżowym Euro: – Oni grali przez zdecydowaną większość meczu na naszej połowie, nawet trudno było ich sfaulować. Mieli technikę i swobodę. Świetnie grają przestrzenią, pokazywałem to przed chwilą na tej analizie. U nas wszyscy chcą piłkę do nogi, ale to siłą rzeczy spowalnia akcje. Staramy się zmieniać, by nie grać tak statycznie.

Ta wspomniana “gra przestrzenią” to konik trenera Legii. W dużym skrócie – polega to na tym, że piłkarz samym ruchem wymusza podanie od kolegi z zespołu. Nie czeka na podanie do nogi, a rusza na wolne pole. Chce zyskiwać teren, chce dostawać piłkę za plecy rywala, chce napędzać akcje, a nie je spowalniać.

I widać powoli po Legii rękę Michniewicza w tej kwestii. Zwłaszcza widać to po Bartoszu Kapustce, który i dobrze rusza na wolne pole, i to wolne pole widzi, gdy kolega z drużyny rusza do przodu. To różni Legię od np. Cracovii, która też często gra dośrodkowaniami, ale nie zyskuje przestrzeni tak dynamicznie podaniami ze środka pola na skrzydła.

W przypadku Legii za wychodzenie na wolne pole w głównej mierze odpowiadają Wszołek i Mladenović, przy czym podania na wolne pole w większości przypadków posyłają Kapustka oraz Luquinhas, którzy schodzą po piłkę niżej i zagrywają na obieg do wahadłowych. Najbardziej typową akcją dla Legii – zarówno przy grze przestrzenią, wyjściu wahadłowych i ataku pola karnego większą liczbą piłkarzy – byłaby akcja bramkowa w meczu z Wartą. Kapustka gra na wolne pole do Wszołka (i to zgrabnym fałszem), Wszołek dogrywa do Luquinhasa przed bramkę, całą akcję wieńczy dobitką Mladenović.

Ale po podobnym wykorzystaniu wolnego pola i zagraniu tam w tempo padł gol chociażby we Wrocławiu.

Środek pola, czyli odkurzacz Slisz

Fundamentem gry w Legii jest też relatywnie wysokie odbieranie piłki. Legia nie pressuje jak Górnik na początku sezonu czy Lech wiosną tamtego roku. Natomiast ma coś, co pozwala jej odbierać piłkę jeszcze na połowie rywala i przeprowadzanie sprawnych kontr. Właściwie nie “coś”, a “kogoś”. Czyli Bartosza Slisza.

Jego rola w systemie Legii jest trochę niedoceniana, natomiast Michniewicz trafnie definiuje go jako “odkurzacz”. Żeby ofensywni pomocnicy mogli bawić się piłką, to Slisz najpierw musi ją zebrać. I w tych pięciu spotkaniach InStat wyliczył mu, że odzyskał 37 piłek. Jak na środkowego pomocnika drużyny, która na ogół przeważa w posiadaniu piłki – to naprawdę przyzwoity wynik.

  • A ponadto Legia stara się też odbierać piłkę wysoko. Już na połowie rywala. Jeśli chodzi o przyjęcia piłki na połowie przeciwnika:
  • Górnik – 15 przejęć na połowie rywala
  • Jagiellonia – 15
  • Raków – 11
  • Śląsk – 15
  • Warta – 11
  • Wisła Płock – 18

W tych meczach tylko Raków zdołał częściej odbierać piłkę na połowie Legii niż Legia na połowie przeciwnika.

Weryfikacja? Dopiero przyjdzie

Rzecz jasna prawdziwa weryfikacja systemu Legii przyjdzie dopiero latem, gdy ekipie Michniewicza przyjdzie się zmierzyć z zespołami jakościowo lepszymi od tych, z którymi legioniści mierzą się w lidze. Zobaczymy jaka będzie przyszłość Wszołka, czy Mladenović nie dostanie dobrych ofert, czy Kapustka też nie zechce pospiesznie wracać na zachód.

Natomiast faktem jest, że ten model grania Legii na Ekstraklasę wystarcza. A już Lech pokazał w europejskich pucharach, że coś innego, oryginalnego, może sprawić, że polskiemu klubowi uda się przebrnąć chociażby przez eliminacje.

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

29 komentarzy

Loading...