Kuzera: Korona powoli wstaje!

redakcja

Autor:redakcja

20 marca 2021, 08:57 • 3 min czytania

Wczoraj w Łęcznej doszło do prawdziwej sensacji – twierdza Łęczna, stadion Górnika, na którym gospodarze w tym sezonie jeszcze nie przegrali, padła pod naporem Korony Kielce. Oczywiście, to nie tak, że kielczanie zdominowali wicelidera tabeli i rozjechali go różnicą kilku goli. Wręcz przeciwnie, Górnik nie wykorzystał rzutu karnego, zwycięska bramka dla „Złocisto-krwistych” też padła po uderzeniu z jedenastego metra. Ale zwycięzców się nie sądzi – zwłaszcza, gdy komplet punktów wywożą ze stadionu, gdzie gospodarze trzymają bilans 8-2-0. 

Kuzera: Korona powoli wstaje!
Reklama

Po raz kolejny udało nam się zrealizować to, co sobie założyliśmy przed tym meczem. To było dla nas najważniejsze. Długo rozmawialiśmy, ciężko pracowaliśmy. Bardzo cieszy nas to zwycięstwo. Widzę, że ta drużyna pomału wstaje, idziemy w dobrym kierunku. Pozostaje nam dalej mocno pracować i nie tracić ani na chwilę koncentracji. Dziś drużyna była skoncentrowana, dążyła do celu i realizowała założenia w stu procentach – powiedział po meczu Kamil Kuzera, który po zwolnieniu Macieja Bartoszka pełni obowiązki trenera Korony.

Bardziej wylewny na pomeczowej konferencji był Kamil Kiereś, szkoleniowiec Górnika:

Reklama

Musimy przełknąć dzisiaj gorzką pigułkę. Niezbyt dobrze przywitaliśmy się w 2021 roku z naszym stadionem. Patrząc na nasze ostatnie zwycięstwa i pozycję w tabeli, globalnie byliśmy dzisiaj faworytem tego spotkania. W meczu byliśmy o jedną bramkę słabsi od Korony. Nie będę wyolbrzymiał tego, że mieliśmy duże posiadanie piłki, czy że stwarzaliśmy więcej sytuacji. Zabrakło nam elementów pod bramką. Popełniliśmy błąd przy rzucie karnym. W naszej drużynie było dziś zbyt dużo słabych punktów. Nie zagraliśmy zespołowo, aby ocenić zawodników na plus. 

Kluczowym momentem był niestrzelony rzut karny z 39. minuty. Korona przyjechała mocno wycofana, grała ustawieniem 4-5-1, schowana na własnej połowie, szukała pojedynczych wypadów, które próbowała kończyć dośrodkowaniami, czy strzałami, które nie były zbyt groźne. Szukaliśmy cierpliwości w grze. Ta sytuacja przyszła, ale nie strzeliliśmy rzutu karnego. W przerwie zdecydowałem się zmienić ustawienie, przejść na dwóch napastników. Wydawało mi się, że na tak wycofaną Koronę będzie nam potrzebny drugi napastnik. Wynik mógł się zmienić, ale Marek Kozioł dobrze bronił. Potem to my straciliśmy bramkę z rzutu karnego. Po kolejnych zmianach w naszej drużynie w ciągu czterech minut szybko stworzyliśmy dwie bardzo dobre sytuacje Bartka Śpiączki i Kukułowicza. Do samego końca próbowaliśmy stworzyć sytuacje. 

Bardzo dobrze dysponowany był dziś bramkarz rywali, Marek Kozioł. Z drugiej strony ciężko powiedzieć, żeby Maciek Gostomski był dziś często zatrudniany do pracy. Przegrywamy przez brak skuteczności w naszych działaniach. Korona przyjęła taktykę bronienia się i czekania na swoją szansę. Trzeba im pogratulować, bo mają trzy punkty. Po trzech wygranych wyjazdach dziś przegraliśmy. Ten sezon jest dla nas taką wysoką górą, chcemy wejść na sam szczyt, ale po drodze są też nieudane momenty, tak jak dzisiaj.

Na fotel wicelidera wobec porażki Górnika może w ten weekend wrócić Łódzki Klub Sportowy. Łodzianie zmierzą się dzisiaj u siebie z czerwoną latarnią ligi, Zagłębiem Sosnowiec.

Źródło wypowiedzi: cksport.pl

Fot.Newspix

Najnowsze

Reklama
Reklama