Reklama

Przesmycki: – Sędziemu Trochimiukowi trzeba umożliwić szansę powrotu do Ekstraklasy [WYWIAD]

Piotr Stolarczyk

Autor:Piotr Stolarczyk

13 marca 2021, 10:20 • 8 min czytania 17 komentarzy

– Rozmawialiśmy o jego ścieżce powrotu. Przecież sędziował w Ekstraklasie. No i oczywiście trzeba umożliwić mu szansę powrotu na najwyższy szczebel rozgrywkowy, ale nikt nie jest przypisany do niej. To nie jest tak jak w wojsku, że dostajesz stopień pułkownika i masz go na całe życie. Sędzia dobrze gwiżdżąc na boisku i pracując, może dojść na poziom Ekstraklasy. To był dla niego trudny okres i najważniejsze jest to, żeby zrzucać z siebie ciężar, który się nosi plecach – ciężar przeszłości. Zbigniew Przesmycki w rozmowie z WeszłoFM odniósł się sytuacji z sędzią Radosławem Trochimiukiem, który został przez sąd uniewinniony i po 10 latach może wrócić do wykonywania zawodu. Na jakim szczeblu zacznie teraz sędziować Trochimiuk? Dlaczego Bartosz Frankowski chwilowo odpoczywa od Ekstraklasy? Czy w niedługim czasie otworzy arbitrom furtkę do mediów? Zapraszamy!

Przesmycki: – Sędziemu Trochimiukowi trzeba umożliwić szansę powrotu do Ekstraklasy [WYWIAD]
Jak pan przyjął i odebrał sytuację z sędzią Radosławem Trochimiukiem? Historia niewątpliwie trudna i przykra dla samego arbitra, jak i dla wszystkich osób związanych z polskim sędziowaniem.

Odebrałem to normalnie. Jest zasada, która obowiązuje i pewnie nikt jej nie zmieni, że jeżeli ktoś miał postawione zarzuty korupcyjne, to trzeba czekać na moment zakończenia postępowania, prawomocnego wyroku sądu czy też umorzenia śledztwa przez prokuraturę. I tak było w tym przypadku. W tej chwili wyrok jest prawomocny. Radek ma teraz wszelkie prawa i może sędziować na dowolnym szczeblu rozgrywkowym Mam nadzieję, że ta zasada nie będzie już miała zastosowania, bo w tych czasach trudno już wyobrazić sobie naganne zachowania sędziów, obserwatorów, piłkarzy czy trenerów.

Kontraktował się już pan z sędzią Trochimiukiem?

Oczywiście. Byłem merytorycznym członkiem organów władz sędziowskich. Wcześniej pełniłem funkcję zastępcy przewodniczącego, więc w tamtych czasach pracowałem z Radkiem. Mam bardzo pozytywne odczucia wobec jego osoby. I tyle. Wierzę, że po prostu wróci do sędziowania na najwyższym szczeblu.

Od jakiego szczebla może teraz zacząć sędziować?

Wygląda to tak, że musi mieć odpowiednie kwalifikacje, aby sędziować mecze na najwyższym szczeblu. Kiedyś potwierdzał, że ma te kwalifikacje. Jednak było to dziesięć lat temu. Teraz są inne realia, inne wymagania. Chociaż Radek miał dobre wyniki jeszcze przed wprowadzeniem kryterium „tkanki tłuszczowej” i odpowiedniej wagi, więc to dla niego nie będzie żaden problem. Już po wyroku pierwszej instancji zaczął pracować nad swoją fizycznością. Można przypuszczać, że jego waga jest na odpowiednim poziomie. W następnym tygodniu dostanie licencję sędziego. Będzie to tryb przyspieszony i rozpocznie sędziowanie od meczów na szczeblu wojewódzkim. Ustaliliśmy ścieżkę, po której będzie się poruszał.

Ile czasu może upłynąć, zanim wróci do Ekstraklasy?

Z Radkiem to była bardzo twórcza rozmowa. Z kimś, kto jest świadomy tego, jakie warunki musi spełniać, żeby sędziować ekstraklasę. Musi mieć tzw. zgodę wewnętrzną. Oczywiście jedynym kryterium nie jest jego samoocena. Będzie wnikliwie obserwowany. Mamy teraz obserwacje telewizyjne również na szczeblu związków wojewódzkich, więc będziemy razem pracowali.

Reklama
To będzie szczebel trzecioligowy?

3. liga to nie jest jeszcze szczebel centralny. Ale od nowego sezonu w wymiarze praktycznym będzie wyglądać to tak, że kolegium sędziów proponuje PZPN-owi listę sędziów, którzy ich zdaniem „mają papiery” do prowadzenia meczów na szczeblu centralnym. A zarząd zatwierdza listę blokiem, czyli są tam wszyscy sędziowie: zawodowcy, „Top amator A”, „Top Amator B”. Są oni zatwierdzani alfabetycznie i mają oni możliwość sędziowania meczów na dowolnym szczeblu rozgrywkowym. Teoretycznie arbiter w grupie „Top amator B”, sędziujący mecze na poziomie 2. ligi, może zostać wyznaczony do prowadzenia spotkań 1. ligi. A „pierwszoligowcy” mogą być delegowani na mecze ekstraklasy, chociaż muszą spełnić pewne warunki z VAR-em. Ma być stworzona grupa „Top Amator C” i oczywiście w teorii może prowadzić nawet mecze na najwyższym szczeblu. Zatwierdzaniem blokiem pozwala premiować sędziów, którzy szybko się rozwijają.

Myśli pan, że gdyby nie dziesięcioletnia przerwa, to sędzia Trochimiuk mógłby nawet sędziować mecze w europejskich pucharach?

Nie mam argumentów, żeby powiedzieć, że tak by nie było. Znałem go dość dobrze, jeszcze z czasów, gdy byłem wiceprzewodniczącym i po rocznej współpracy z nim jestem upoważniony do tego, by stwierdzić, że miał wszelkie predyspozycje i szanse, by zaistnieć w Europie.

Po tym, co go spotkało, przy jego ocenianiu będzie delikatnie większa wyrozumiałość?

Sędziowanie to nie jest bieg na sto metrów. Przy systemie obiektywizacji oceny pracy sędziego, gdzie są układane rankingi, nie ma już po zakończeniu sezonu możliwości odwołania. Sędziowie mają możliwość sporządzania samooceny i mają prawo ustosunkować się do opinii obserwatora stadionowego czy telewizyjnego. W tym systemie najważniejsi są sędziowie. Zarząd odnosi się do tych uwag sędziego. Zresztą, gdy weźmiemy pod uwagę piłkarzy, też są spory, czy ten jest lepszy, a może tamten.

Czy sędzia Trochimiuk zamierza występować o jakieś odszkodowanie?

Rozmawialiśmy o jego ścieżce powrotu. Przecież sędziował w Ekstraklasie. No i oczywiście trzeba umożliwić mu szansę powrotu na najwyższy szczebel rozgrywkowy, ale nikt nie jest przypisany do niej. To nie jest tak jak w wojsku, że dostajesz stopień pułkownika i masz go na całe życie. Sędzia dobrze gwiżdżąc na boisku i pracując, może dojść na poziom Ekstraklasy. To był dla niego trudny okres i najważniejsze jest to, żeby zrzucać z siebie ciężar, który się nosi plecach – ciężar przeszłości.

No tak, ale to co zostało mu odebrane, już nie wróci i zastanawiam się, czy o odszkodowanie musi zwracać się do państwa, a może PZPN-u?

Nie mam pojęcia na ten temat. Jestem szefem kolegium sędziów. Odpowiadam za rekrutację, nominacje itp.

Przejdziemy teraz do innych arbitrów. Czy sędzia Urban teraz trochę odpocznie?

Zobaczymy. Znaczy, ja już wiem, ale czas pokaże. Cóż, no po prostu się machnął. Zazwyczaj potrzebna jest analiza dotycząca co zrobić, w jakim być miejscu, jak przewidywać, by zauważyć ten kontakt piłki z ręką. Tylko gdy sędzia widzi kontakt, którego nie było, to jakie wnioski i uwagi mogę przekazać? Jak sędzia może wówczas się ulepszyć?

Reklama
W obsadzie na tę kolejkę 1. ligi sędziego Urbana nie ma, tak więc to chyba jest odpowiedź na moje wcześniejsze pytanie.

No tak. Nawet z czytania obsady z całą pewnością można być pewnym, jakie kroki podjęliśmy.

A rozumie pan, co dzieje się w tej rundzie z sędzią Frankowskim?

Bartek jest jednym z naszych najlepszych sędziów i jedzie sędziować Mistrzostwa Europy U-21. W poniedziałek wylatuje na turniej finałowy. A to, że teraz nie sędziuje, wynika tylko i wyłącznie z jego przygotowań do mistrzostw. Nie wiadomo jeszcze, ile meczów będzie tam sędziował. Ale uznałem, zresztą razem z nim, że lepiej niech złapie troszkę oddechu, potrenuje w lesie, złapie kontakt z przyrodą. A muszę przyznać, że przewidywałem go do ważnego meczu w lidze, ale wybraliśmy taką ścieżkę na ten miesiąc.

Naprawdę nie niepokoi pana jego dyspozycja w tej rundzie? Kilka błędów zdarzyło mu się popełnić. Wiadomo, że to jest moja subiektywna ocena. Z kolei jak pan to widzi?

Nie o tym mieliśmy rozmawiać, ale skoro już poruszyliśmy ten temat, to powiem panu, że mamy dobrze rozpisany mecz Górnik z Legią. Wszystkie szczegóły z tego spotkania analizujemy. Nie zamierzam robić tego publicznie, ale z chęcią pokażę, że oceny wydawane na podstawie emocji, sympatii do danej osoby, nie jest spojrzeniem obiektywnym.

To pismo Legii wciąż jest dla pana niezrozumiałe i nie powinno się ono w ogóle pojawić?

No cóż, rozumiałem jego motywy. To są emocje, to jest walka o mistrzostwo. Mnie to w sumie zupełnie interesuję. Natomiast trzeba brać pod uwagę inne aspekty i nie można patrzeć przez czubek swojego nosa. Podkreślę jednak, że Bartek ma moje wsparcie. Jest ceniony przez nas, a także w Europie. Hejt jest na każdym kroku i sędziowie muszą sobie z nim radzić. Mamy spotkania z psychologiem, arbitrzy nie mogą być zamknięci w kokonach. W ten czy inny sposób dociera do nich krytyka. Ale sędzia na poziomie ekstraklasy musi być na nią odporni.

A te uwagi, które się czasem pojawiają, że jego sposób prowadzenia zawodów i kontakty ze sztabami szkoleniowymi zespołów nie są do końca poprawne, docierają do pana?

Co do zasady zmienił się sposób sędziowania, komunikowania z zawodnikami i sędzia Frankowski nie ma problemów z kontaktami na boisku. Nie przekracza pewnych granic. Jedni poklepią kogoś po plecach, ale są sędziowie, którzy nie czują takiej potrzeby. Każdy ma swój styl. Nikt mi nie powie, że Bartek jest sędzią, który tylko lata z pałką na prawo i lewo. Nie zamierzam na siłę zmieniać jego sposobu sędziowania. Jeżeli ktoś będzie robił coś wbrew swojemu wewnętrznemu przekonaniu, to na pewno odbije się na jakości jego sędziowania.

Błędy są wpisane w zawód sędziego i to jest oczywiste. Natomiast patrząc na niektórych arbitrów, to być może te błędy są bardziej oczywiste. Sędzia Frankowski niedawnego meczu Górnik – Legia na pewno nie może zaliczyć do udanych. 

Mamy swoja ocenę tego spotkania. Zostawmy już ten temat.

Uważa pan, że sędzia powinien czasem wyjść do mediów i wytłumaczyć swoje błędne decyzje? Pewnie byłby inny odbiór tego wszystkiego. To tak, jak piłkarz strzeli samobója, zagra słabe spotkanie, to musi iść do kamery i powiedzieć: zawaliłem. Sędziowie zaś się chowają.

Przede wszystkim na gorąco piłkarzowi jest inaczej rozmawiać o błędach niż sędziemu. Sprawa jest zawsze otwarta. UEFA uważa, że w czasie meczu sędziowie mieli pewna zadania, wykonali je i koniec. Nie ma potrzeby, by tłumaczyli się z decyzji. A jeżeli mamy już dyskutować, to na pewno nie o karach dla sędziów. Z tym że wiemy co robić, jak robić, jakie działania podejmować. Choć przez pandemię nie mamy swoich spotkań w Spale, a one były bardzo potrzebne. Owszem spotykamy się zdalnie, ale to nie to samo. Nie jest łatwo przez to, takie, a inne warunki teraz nas obowiązują.

Nawet, jak dziś rozmawiamy, to ta transparentność jest trochę większa i zrozumienie też będzie trochę większe. Po tamtym meczu sędzia Frankowski nie ustosunkował się do pewnych rzeczy, które wydarzyły.

Być może, gdyby się ustosunkował, to byłaby wówczas pożywka dla mediów. Być może. Potrzebna jest bardziej szczegółowa analiza błędów, aby zminimalizować ryzyko popełnienia ich w przyszłości.

Widzi pan taką możliwość, by otworzyć sędziom furtkę do rozmów z mediami. Może nie na gorąco, ale na przykład dzień po meczu?

Nie można tego wykluczyć, ale na pewno nie będę podejmował tego tematu do końca tej rundy.

Rozmawiał Wojciech Piela

Redakcja: Piotr Stolarczyk

fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

17 komentarzy

Loading...