Urocza jest ta wojenka „prawdziwej” Steauy Bukareszt z Gigim Becalim, właścicielem FSCB, a więc „dawnej” Steauy Bukareszt. Swego czasu poświęciliśmy temu zagadnieniu spore teksty, natomiast w skrócie: armia, prawowity „spadkobierca” tradycji największego rumuńskiego klubu doprowadziła do odebrania nazwy i herbu zespołowi występującemu w najwyższej lidze. Te są obecnie u III-ligowej drużyny, podczas gdy ekstraklasowiec od lat gra jako FCSB z logiem drastycznie odbiegającym od historycznego.
Dziś w III lidze odbywa się więc mecz wyjątkowy. Rezerwy FCSB podejmują Steauę, a Gigi Becali nie zamierza udawać, że ten mecz nie ma dla niego żadnego znaczenia.
Emanuel Rosu, popularny rumuński dziennikarz sportowy, pokazał na Twitterze jedenastkę, którą FCSB wysyła w bój na lidera 3. grupy III ligi. To swoją drogą starcie na szczycie, Steaua ma 2 punkty przewagi nad rezerwami FSCB, właściwie w walce o awans liczą się tylko te dwie ekipy. Natomiast nie ukrywajmy – równie wielkie znaczenie, jak sytuacja w tabeli, ma zwyczajnie nienawiść Becaliego do ludzi, którzy w jego mniemaniu ukradli herb, nazwę i tradycje przynależne klubowi, którym zarządza.
Dziewięciu piłkarzy z pierwszego składu. Octavian Petrescu, który zagrał 21 spotkań w najwyższej lidze i zaliczył 6 asyst. Alexandru Buziuc, również 21 występów, 1 gol i 1 asysta. Razvan Oaida, 14 występów, asysta.
Można tak iść pozycja po pozycji. Ekstraklasowiec wystawia zawodników, którzy regularnie łapią minuty w elicie, by zrobić na złość zespołowy z III ligi. Czy jesteśmy zdziwieni? Bylibyśmy, gdyby nie fakt, że dotyczy to Gigiego Becaliego.
Fot.Newspix