Royston Drenthe nie wycisnął swojej kariery jak cytrynę, natomiast życie ma na pewno bardzo barwne. Na tyle barwne, że po tym jak zagrał w holenderskim serialu kryminalnym handlarza narkotyków, mógł powiedzieć w mediach: – Mogę być w tej roli naprawdę sobą.
O całej historii Drenthe, totalnego lekkoducha, pisaliśmy kilka miesięcy temu. Zatrzymaliśmy się wówczas na podpisaniu kontraktu z hiszpańskim Racingiem Murcia i nieudanych rozmowach z Victorią Cisek (polska okręgówka). Wciąż jest rozpoznawalną postacią w Holandii, dlatego zaproponowano mu rolę w serialu Mocro Maffia. Wcielił się w niej w postać dilera. Po pięciu odcinkach został zastrzelony.
Jak się okazuje, ta historia to… samo życie. W dokładnie taki sposób zginął ojciec Drenthe – jako diler, sprzedając dragi na ulicy.
Holender mówi w artykule „The Sun”: – Mogę być w tej roli naprawdę sobą. Wiem, jaki język panuje na ulicy, obsada mogła się czegoś ode mnie nauczyć. Dorastałem w zachodnim Rotterdamie i jako dziecko często widywałem ćpunów strzelających do siebie na ulicy. Nie znam szczegółów morderstwa mojego ojca, ale wiem, że zbyt szybko powiedział, co myśli. Wciąż jest legendą na mieście.
Co za historia. W międzyczasie „SunSport” napisał, iż Drenthe został oczyszczony z zarzutów prania brudnych pieniędzy. Policja znalazła w jego samochodzie 150 tysięcy funtów w gotówce.
Fot. Racing Murcia