Reklama

Szczecin jest w szoku. Sebastian Kowalczyk pewnie w jeszcze większym

Piotr Stolarczyk

Autor:Piotr Stolarczyk

05 marca 2021, 18:12 • 4 min czytania 13 komentarzy

Każdy nowy selekcjoner na początku swojej pracy wysyła nieoczywiste powołania. Czasami na pokaz, tylko po to, by wpuścić do szatni trochę świeżej krwi. Dać sygnał innym wyróżniającym się ligowcom, że drzwi do reprezentacji nie są dla nikogo zamknięte. No, ale obecność w szerokiej kadrze Sebastiana Kowalczyka jest jednak szokiem. O ile sięgnięcie po Kacpra Kozłowskiego można jakoś logicznie uzasadnić, tak już wyróżnienie drugiego z pomocników Pogoni wydaje się mocno naciągane.

Szczecin jest w szoku. Sebastian Kowalczyk pewnie w jeszcze większym

Jasne, ostatecznie nie jest to jeszcze zaproszenie na marcowe zgrupowanie. Jednak pewnie sam Kowalczyk, gdy otrzymał informację, że znalazł się w gronie wybranych piłkarzy przez nowy sztab szkoleniowy, weryfikował newsa ze trzy razy. Swego czasu Jerzy Brzęczek na jeden z pierwszych wypadów kadry zaprosił Huberta Matynię i Adama Buksę. Dla Portowców była to tylko wycieczka – posmakowali otoczki wokół reprezentacji, przybili sobie piątkę z Lewandowskim i tyle. Fajna przygoda, która na nic więcej się nie przełożyła (choć w przypadku Buksy sprawa nie jest pewnie jeszcze przegrana).

Problemy ze skrzydłowymi

Na pierwszy rzut oka wybór 23-latka ze Szczecina można uznać za nieco absurdalny – ot wybryk nowego selekcjonera. Natomiast, gdy spojrzymy na naszą sytuację, jeśli chodzi o skrzydłowych – no właśnie – nie jest już tak kolorowo. Reprezentacja cierpi na deficyt wyboru graczy śmigających po prawej i lewej flance pomocy.

Czy Kowalczyk zdecydowanie wyróżniał się na tle innych ligowców? Ależ oczywiście, że nie. Solidny grajek. Typowy ligowy średniak, żadna tam wyższa półka. Czasem poszarpie, przyspieszy akcję. Raz pójdzie na przebój i oszuka dryblingiem defensorów rywala. Za drugim razem przytrafi mu się bezsensowne kółeczko, kiedy to zwolni atak i traci piłkę, ale potrafi też poszukać niekonwencjonalnego rozwiązania. Jakiś pasik, zagranie w ślepą uliczkę.

Pod koniec października wygarnęliśmy mu, że kiepsko u niego z efektywnością. Śrubował wówczas passę meczów  bez gola (32 mecze i 2752 minut) a i z asystami też nie było mu jakoś bardzo po drodze – 2 asysty w sezonie 2019/20. Z kolei możemy pochwalić się tym, że zdjęliśmy z niego klątwę, bo w spotkaniu z Jagiellonią wykorzystał rzut karny, a w połowie grudnia zaliczył swój najlepszy występ, od kiedy występuje w pierwszym zespole Pogoni. Było to spotkanie z Lechem Poznań – zanotował w nim piękne trafienie oraz asystę. Też musimy podkreślić to, że od spotkania z Jagą forma pomocnika zdecydowanie poszła w górę. Zresztą, tak jak u innych piłkarzy Kosty Runjaicia.

Reklama

Statystyki dotyczące występów Kowalczyka w tym sezonie Ekstraklasy z portalu „Ekstrastats”:

  • rozegrane mecze: 18 (1263 minut)
  • asysty:1
  • gole: 2
  • liczba stworzonych przez zawodnika okazji (bez rzutów karnych): miał -3, stworzył – 4, wyk. 33,3%
  • strzały: 24
  • strzały celne: 7
  • kluczowe podania: 12

Co Sousa zobaczył w Kowalczyku?

Zatem, jakie myśli kiełkowały w głowie Paulo Sousy, gdy zapisywał w kajecie nazwisko byłego reprezentacja U-21? Na pewno Kowalczyk jest jednym z najczęściej faulowanych graczy w Ekstraklasie. Aż osiem razy zawodnicy rywali wyłapywali kartki, po tym, jak nieprzepisowo go zatrzymywali. Co jak co, ale wiatru to potrafi narobić na połowie rywala. Przewinienie na nim w końcówce rywalizacji oznacza dodatkowe kilkanaście sekund wytchnienia dla kolegów z drużyny.

Jeśli chodzi o jego mental, to przejęcie opaski kapitańskiej po kontuzjowanym Kamilu Drygasie w wieku 20 lat mówi samo za siebie. Nie otrzymał jej za to, że jest sympatycznym chłopakiem, tylko walczakiem, wzorem tego, jak należy ciężko pracować. „Kowal” nie wpadnie do hotelu kadry i nie będzie pytał się: przepraszam, czy tu biją?

Tak jak już wspomnieliśmy, nowy sternik biało-czerwonych nie ma na skrzydłach wielkiego pola manewru. Jest Jóźwiak, jest Szymański. Płacheta stracił pewny plac gry w Norwich. Grosicki? Zakończył 345. odcinek sagi transferowej z jego udziałem i w najbliższych miesiącach – o ile nic się nie zmieni – czekają go trybuny lub ławka rezerwowych. Kądzior również – od momentu transferu do La Liga – znajduje się na krzywej opadającej. Zaliczył ostatnio asystę w lidze tureckiej, ale generalnie ma problem nawet z załapaniem się do jedenastki.

Czy w naszym odczuciu to wystarcza, aby stać się reprezentantem Polski? Niekoniecznie. Ale też nie ma sensu aż tak bardzo szkalować decyzji Portugalczyka. Inni selekcjonerzy też zaczynali od dyskusyjnych powołań. Dla Pogoni to też forma uznania i wyróżnienia za prezentowaną dyspozycję w obecnym sezonie. Choć Bogiem a prawdą, to przyczyną wysokiej lokaty w tabeli jest postawa defensywy.

Kozłowski – melodia przyszłości

Z kolei Kacper Kozłowski to na pewno materiał na etatowego kadrowicza. Może jeszcze nie teraz, ale w przyszłości już tak. W teorii ma chłopak wszystko, by tak się stało. Jeżeli ostatecznie znajdzie się w ścisłym gronie zaproszonych zawodników na zgrupowanie, będzie miał szansę stać się drugim najmłodszym reprezentantem Polski w historii. Przed osiemnastką debiutowali w kadrze: Włodzimierz Lubański (16 lat 188 dni), Marek Saganowski (17 lat 183 dni), Wacław Sąsiadek (17 lat 227 dni), Mariusz Stępiński (17 lat 183 dni), Ernest Wilimowski (17 332 dni).

Reklama

„Koziołkowi” do uzyskania pełnoletności brakuje jeszcze 225 dni. Tak czy siak, niezależnie od tego, co wydarzy się w najbliższych tygodniach, dla wychowanka Bałtyku Koszalin to ogromne wyróżnienie, a Sousa daje sygnał, że chce stawiać na młodzież. Pytanie, czy to tylko fałszywe znaki i  pijarowa zagrywka?

fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

13 komentarzy

Loading...