Reklama

Dla Lecha Poznań każdy mecz jest jak finał

redakcja

Autor:redakcja

02 marca 2021, 12:57 • 5 min czytania 21 komentarzy

Znacie te powiedzonka, nie? Finisz ligi, zostaje parę kolejek, różnice punktowe na szczycie tabeli są minimalne. Wychodzi trener wicelidera i oznajmia: dla nas każdy kolejny mecz jest jak finał, w każdym remis czy porażka mogą oznaczać utratę tytułu. Co to ma wspólnego z dzisiejszym spotkaniem Pucharu Polski? Dla Lecha Poznań też każdy mecz jest jak finał, z tą różnicą – że właśnie każdy mecz pucharowy. Patrząc na sytuację w tabeli, ale i obecną formę poznaniaków, zdobycie tego trofeum to właściwie ostatnia deska ratunku.

Dla Lecha Poznań każdy mecz jest jak finał

Gdy Kolejorz wybuchnął dziką radością po pokonaniu w rzutach karnych Radomiaka Radom, mieliśmy ambiwalentne uczucia. Z jednej strony ta euforia jest całkowicie zrozumiała -w meczu, w którym im nie szło, ba, w serii jedenastek, którą zaczęli od dwóch fatalnych uderzeń, udało się wyszarpać awans do kolejnej rundy. Z drugiej strony – kurczę, to był Radomiak Radom w Sosnowcu. Klub, dla którego był to pierwszy tej zimy kontakt z naturalną murawą, zespół, który nie jest nawet faworytem do awansu do Ekstraklasy. Uporanie się z radomskimi piłkarzami zajęło Lechowi ponad dwie godziny, a pomogły mu też zmarnowane setki u „gospodarzy”.

To trochę tak, jakby Barcelona fetowała wymęczone 1:0 z Huescą.

Ale dla Lecha to był mecz podobny do wygranego starcia z Charleroi. Mecz, który utrzymuje ich w walce o europejskie puchary.

Lech Poznań – Europa przez kuchenne drzwi?

Okej, to jest z naszej strony delikatne naciągnięcie faktów, ale tylko delikatne. Oczywiście, że Lech Poznań może zdobyć wejściówkę do Europy poprzez ligę, oczywiście, że czwarte miejsce może się okazać biorące. Problem polega na tym, że na razie ani nie pachnie jakimś wielkim zwycięskim pochodem poznaniaków w stronę owego czwartego miejsca (obecnie 4 punkty straty do Lechii, ale po drodze jest jeszcze Śląsk, Górnik i Zagłębie), ani nie ma pewności, że Pucharu Polski nie zdobędzie ktoś z drugiego szeregu. W grze pozostaje w końcu nawet Cracovia, która akurat swoim zabijaniem spotkań w Pucharze może się jakoś prześlizgnąć, choćby i do finału. A biorąc pod uwagę, że bliżej jej do środka tabeli I ligi, niż czwartego miejsca w lidze – na razie bylibyśmy ostrożni z planowaniem wejścia do Europy przez kuchenne drzwi.

Reklama

Znów zobaczymy sporo bramek w meczu Lecha z Rakowem? W TOTALbet kurs na powyzej 3,5 bramki w meczu – 3,05

Zwłaszcza, że mimo wszystko Lech ma pewną konkurencję. Możemy narzekać na słabość peletonu, na chwiejne Zagłębie, nierówny Śląsk, nudną Jagiellonię. Ale w takim układzie czy nie powinniśmy spojrzeć na rozpędzoną Wisłę Kraków i rytmicznie dobijający do górnej połówki Piast Gliwice? Choć może się to wydawać herezją, jedni i drudzy mają ledwo punkt straty do Lecha, podczas gdy w tabeli za ostatnie pięć spotkań górują nad poznaniakami.

Kolejorz z jednej strony dobija do tego środka tabeli, z drugiej – sam jest ścigany. W takich warunkach trudno wybiegać w przyszłość dalej, niż na 2-3 kolejki do przodu. Wliczanie, że czwarte miejsce cokolwiek zagwarantuje, a już na pewno wiara, że to właśnie klub ze stolicy Wielkopolski zagości tuż za podium na finiszu ligi, to na razie dzielenie skóry na wciąż żywym niedźwiedziu.

Puchar Polski – mecz ostatniej szansy?

A skoro nie przez ligę… No to przez Puchar Polski. Europa dla Kolejorza nie jest może aż tak ważna, jak dla Legii Warszawa, której przedłużające się oczekiwanie na łyk międzynarodowej rywalizacji jest i kosztowne dla właściciela, i rozczarowujące dla kibiców. Ale nie oznacza to, że ważna nie jest. Obecny sezon pokazał, że to nie panaceum na wszystkie problemy, po którym można swobodnie dominować ligę. Memy to tylko memy – Kolejorz nie odjechał za hajs z fazy grupowej Ligi Europy, tak jak kiedyś nie zrobiła tego Legia za hajs z Ligi Mistrzów.

Lech awansuje? Kurs w eWinner – 1.72. Na awans Rakowa – 2.05

Natomiast nie ma pola do dyskusji – awans w Europie sporo rzeczy ułatwia. Dla klubu, który wyspecjalizował się w produkcji młodych piłkarzy, to przede wszystkim gigantyczny argument, by jeszcze na chwilę ich zatrzymać. Finanse to jedna sprawa, przedłużanie kontraktów, premie, możliwość odrzucania lukratywnych propozycji z klubów zagranicznych. Ale do tego dochodzą też ambicje piłkarzy, którzy dają się namówić na jeszcze jedno półrocze czy sezon – o ile będzie to półrocze zapełnione graniem z Benficą w Lizbonie, a nie Radomiakiem w Sosnowcu.

Reklama

Dla Lecha to też prestiż, a patrząc na nastroje wśród kibiców – być może uchronienie się przed tradycyjnym maratonem prześcieradłowym, który towarzyszy kolejnym klęskom klubu. Poza tym pamiętajmy – Lech jest właśnie na końcu „okresu przejściowego”. To już miał być właściwie ten docelowy klub – wzmocniony hajsem z rekordowych transferów, napędzony awansem do fazy grupowej LE, z szeregiem wychowanków wchodzących z buta do Ekstraklasy. Jeśli w takiej rzeczywistości klub w ogóle nie zakwalifikuje się do pucharów, nie wspominając już o zdobyciu mistrzostwa… Jak to będzie świadczyć o sternikach?

JEDNO Z NAJTRUDNIEJSZYCH WYZWAŃ

Żeby nie kończyć dla lechitów tak pesymistycznie – dzisiaj prawdopodobnie jedno z najcięższych wyzwań na tej drodze po trofeum, a co za tym idzie – również i po europejskie puchary. Raków Częstochowa to poza Legią Warszawa najmocniejszy rywal, który pozostał w stawce. Co więcej – czwarta poważna drużyna, czyli Piast Gliwice, trafiła na Legię.

W dwóch pozostałych parach ćwierćfinałowych mamy:

  • pierwszoligowca, Arkę Gdynia
  • pierwszoligowca, Puszczę Niepołomice
  • drugoligowca, Chojniczankę Chojnice
  • drużynę walczącą o utrzymanie w Ekstraklasie, Cracovię

Oczywiście, nie z takimi rywalami Lech potrafił wtopić w ważnym momencie. Ale mimo wszystko – nie jest to stawka, w której Lech jest underdogiem. Gdybyśmy mieli wskazać najpewniejszy typ do końcowego triumfu – właściwie ustępowałby tylko Legii Warszawa. Pech lechitów polega na tym, że jedną z najtrudniejszych przeszkód dostają już w ćwierćfinale. Dziś pozostają faworytami, ale faworytami umiarkowanymi, mimo rozgrywania meczu u siebie.

Raków wygra, a obie drużyny strzelą przynajmniej jednego gola? Kurs w Totolotku – 5,95!

Raków po ostatnich dwóch zwycięstwach znów siadł na plecy Pogoni Szczecin i powiększył przewagę nad peletonem. Dla niego dzisiejsze spotkanie to kolejna okazja, by uświetnić obchody stulecia klubu czymś historycznym – trener Marek Papszun celuje w najwyższe miejsce w historii częstochowskiego klubu, ale nawet i finał Pucharu Polski, bez końcowego triumfu, byłby dla Rakowa wydarzeniem niemal bez precedensu – w całej historii jak dotąd Raków zagrał w finale raz, w 1967 roku.

Ale Raków po prostu może. Lech? Musi.

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

21 komentarzy

Loading...