Reklama

W Sparcie Praga zawalał, gdzie indziej się sprawdzał. Uros Radaković w Wiśle Kraków

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

25 lutego 2021, 08:14 • 4 min czytania 11 komentarzy

Wisła Kraków w ostatnim dniu zimowego okna transferowego pozyskała nowego stopera. Tym samym dołączyła do mniejszościowego grona klubów Ekstraklasy, które wykonały jeszcze jakieś przychodzące ruchy kadrowe. Do końca sezonu ze Sparty Praga wypożyczony został Serb Uros Radaković. 

W Sparcie Praga zawalał, gdzie indziej się sprawdzał. Uros Radaković w Wiśle Kraków

“Biała Gwiazda” idzie zatem czeskim śladem we wzmacnianiu tej pozycji. Wyciągnięcie Michala Frydrycha ze Slavii Praga okazało się strzałem w dziesiątkę i zapewne na to samo liczą przy Reymonta w przypadku zawodnika od jej lokalnego rywala. Nowa twarz na środku obrony była Wiśle wręcz niezbędna, ponieważ:

  • Lukas Klemenz odszedł do Honvedu Budapeszt;
  • Tim Hall w ciągu paru dni podpisał kontrakt i rozwiązał kontrakt;
  • pozyskany w tym okienku Souleymane Kone niemal od razu rozsypał się na kilka tygodni, poza tym przez ponad rok nie grał w piłkę;
  • Adi Mehremić wypadł na dłuższy czas z powodu kontuzji.

Z nominalnych stoperów Peter Hyballa miał do dyspozycji jedynie Frydrycha, sprowadzonego zimą z wypożyczenia do Stomilu Olsztyn Serafina Szotę i 17-letniego Daniela Hoyo-Kowalskiego. Ostatnio z konieczności obok pierwszego z wymienionych grał Maciej Sadlok, na co dzień obstawiający lewą stronę.

Docelowo można zatem zakładać, że Radaković ma szybko stworzyć duet z Frydrychem. Biorąc pod uwagę jego dotychczasowe dokonania, nie spodziewamy się, żeby prezentował aż taką klasę jak Czech, choć o ogórku też na pewno nie mówimy. No i facet raczej nie będzie wymagał długiego wprowadzania czy odbudowywania. Jesienią sporo pograł na wypożyczeniu w Astanie. Ostatni mecz przypada co prawda na 30 listopada, ale 26-letni Serb od początku stycznia normalnie trenował ze Spartą, jednocześnie szukając nowego klubu.

Wcześniej spędził on rok w rosyjskim ekstraklasowcu z Orenburga.

Jak stwierdził na Twitterze ekspert od tamtejszego futbolu Karol Bochenek, początek miał bardzo dobry, wręcz nadspodziewanie dobry. W pierwszych czterech kolejkach Orenburg z nim w składzie wygrywał z Rubinem Kazań, Spartakiem Moskwa i Dynamem Moskwa. Temu ostatniemu Radaković nawet strzelił gola.

Reklama

Z czasem było trochę słabiej z formą, ale był to też efekt zapaści całego klubu, który ostatecznie zleciał do drugiej ligi. Serb po pandemii rozegrał tylko jeden mecz. Powód? Najpierw pauzował za żółte kartki, a następnie przebywał na kwarantannie z powodu koronawirusa. Druga połowa minionego roku to już Astana.

Uros Radaković ojczyznę opuścił bardzo szybko, bo już po pierwszym sezonie w seniorskiej piłce w barwach FK Proleter Novi Sad.

Zadebiutował w serbskiej ekstraklasie jako 17-latek. Wypatrzyła go Bologna i latem 2012 przeniósł się do Włoch. Nigdy jednak nie zagrał w Serie A, a podczas wypożyczenia w drugoligowej Novarze zatrzymał się na trzech spotkaniach. Przełomem było dla niego odejście do Sigmy Ołomuniec, która po dwóch sezonach go wykupiła. Z tym klubem Radaković zdążył spaść z czeskiej ekstraklasy i od razu do niej wrócić. Wyróżniał się skutecznością w pojedynkach, szybkością i dobrym wyprowadzeniem piłki. Minusem był i jest jego temperament, przez który czasami głupio lub ostro fauluje. Nowy stoper Wisły nie jest także szczególnie pewny, gdy znajduje się pod presją przeciwnika.

Plusów po jego stronie było jednak więcej i po sezonie 2017/18 Sparta Praga zapłaciła za niego 600 tys. euro. Przez pierwsze pół roku Radaković był podstawowym zawodnikiem i grał prawie wszystko, mimo że bardzo szybko podpadł. To przez jego nierozważny faul na rzut karny Sparta sensacyjnie przegrała dwumecz (0:2, 2:1) z serbskim Spartakiem Subotica w eliminacjach Ligi Europy. Zespół ten miał w składzie m.in. późniejszy niewypał transferowy Jagiellonii, Mile Savkovicia i naszego ulubieńca Bojana Cecaricia. I to właśnie były as Cracovii i Korony Kielce wykorzystał jedenastkę podarowaną przez Radakovicia. Przesądziła ona o tym, że Spartak, mimo porażki 1:2 w Pradze, przeszedł dalej.

Generalnie facet nie ma miłych wspomnień z europejskich pucharów.

W barwach prażan rok później zaliczył odpadnięcie z Trabzonsporem. W tej edycji natomiast najpierw dostał z Astaną 3:6 (!) od Dinama Brześć w el. LM, a potem musiał przełknąć kompromitujące 0:1 z Buducnostem Podgorica. Z Dinamem nowy Wiślak (nr 4) w kilka goli był umoczony.

Reklama

Od zimy 2019 Serb na dłużej stracił miejsce w składzie Sparty. Dopiero na finiszu rozgrywek znów zaczął regularniej występować. W sezon 2019/20 mógł wchodzić ze sporymi nadziejami, ale znów szansy nie wykorzystał. Nie wyszedł mu mecz przegrany 1:3 ze Slovanem Liberec (błąd zwłaszcza przy pierwszej bramce, gdy będąc nieatakowanym niedbale wybijał piłkę) i sztab szkoleniowy z niego zrezygnował, co skończyło się późniejszymi wypożyczeniami.

Generalnie jednak Wisła bierze zawodnika, który poza Spartą – czyli w Sigmie, Orenburgu i Astanie – mniej więcej się sprawdzał i przekonywał do siebie trenerów, co o czymś świadczy. Prascy kibice zdecydowanie za nim nie płaczą. Teraz nawet lekko kpią z trzeciego kolejnego wypożyczenia, sugerując, że nie przez przypadek nikt nie chce go na stałe.

Grając przy Frydrychu jest szansa, że Radaković poziomu nie zaniży, a latem może wrócić do Czech i… być może zasilić ponownie szeregi Sigmy. Jakiś czas temu podkreślał, że chciałby kiedyś znów dla niej zagrać, bo w tym klubie czuł się najlepiej. No, chyba że trochę zakocha się w Krakowie.

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać

Patryk Stec
5
Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać

Komentarze

11 komentarzy

Loading...