W czerwcu tego roku Lionel Messi zdmuchnie z tortu trzydzieści cztery świeczki. Po wczorajszym wieczorze jest już jasne, że urodzinowego toastu raczej nie wzniesie, nalewając sobie szampana do uszatego pucharu za triumf w tegorocznej Lidze Mistrzów. Licznik zwycięstw w najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywkach świata zatrzymał się sześć lat temu na czwórce, a trzeba pamiętać, że jego dwie pierwsze wygrane w Champions League to jeszcze pierwsza dekada XXI wieku.

Gdyby wtedy, w 2011 roku, wśród rozśpiewanych Hiszpanów świętujących na Wembley, zakreślić taki scenariusz na najbliższe dziesięć lat – byłoby trudno w to uwierzyć. Argentyńczyk wjeżdżał już wówczas na najwyższe obroty. Wchodził na ścieżkę prowadzącą do tytułu najlepszego piłkarza w historii. Jako wciąż dość młody zawodnik poprowadził Barcelonę do kolejnych triumfów – ledwie chwilę wcześniej przecież był członkiem ekipy kompletującej sekstet, teraz najlepszym zawodnikiem i strzelcem Ligi Mistrzów. Wydawało się, że cała Katalonia ma świat u stóp, rozpoczyna się epoka jej niepodzielnej dominacji. Zaczyna się era Messiego, w której miejsce na topie będzie na stałe zajęte.
I tak właściwie było, w indywidualnych rankingach, gdzie kasował całą konkurencję, w indywidualnych nagrodach, gdzie rywalizował tylko z Cristiano Ronaldo. Dokładał kolejne tytuły, zwycięstwa, gole, asysty. Nawet kadrę trzy razy doprowadził do finału dużej imprezy.
Ale w Lidze Mistrzów w finale zameldował się już tylko raz. Barcelona wygrała turniej w sezonie 2014/15. Raz na dziesięć lat pomiędzy 2011 a 2021 rokiem. Tylko raz.
LEO MESSI? OFIARA DYLETANTÓW
Zaczęliśmy od Messiego, bo to jest najbardziej uderzające. Najlepszy piłkarz w historii. Gość dostarczający rokrocznie kilkadziesiąt goli i asyst. Dominator na murawie, ale przede wszystkim gość, który od razu wznosi też na inny poziom cały zespół. Rozwija piłkarzy obok siebie, daje im miejsce, obsługuje podaniami. Co więcej – jest diabelnie istotny dla całego klubu. Dziś niechętni Argentyńczykowi mogą mu wyliczać, ile w Barcelonie zarobił, jakie kontrakty podpisywał. Ale Katalończycy te pieniądze zarabiali właśnie za sprawą magika z Rosario. To on ściągał na stadion tłumy z całego świata, to o możliwość transmitowania jego strzałów i dryblingów zabijały się telewizje.
Wydawało się, że jedyną robotą dla klubu jest po prostu utrzymać go w drużynie. Reszta zrobi się sama.
I robiła się sama, naprawdę długo, zwłaszcza w okresach, gdy Barcelona potrafiła jeszcze stawiać na dobre konie. Momenty wielkości się mnożyły – maszynka Pepa Guardioli będzie wspominana jeszcze długo po zakończeniu kariery przez hiszpańskiego szkoleniowca. Ale przecież po niej nastąpił tercet MSN, gdy Messiemu dołożono do towarzystwa dwóch innych genialnych piłkarzy z Ameryki Południowej. Problem polega na tym, że wszystko, co w Barcelonie dobre, działo się w przede wszystkim w pierwszej połowie minionej dekady. Od 2015 roku jest już tylko gorzej, a od 2017 roku i odejścia Neymara – po prostu źle. I trudno się pozbyć wrażenia, że Messi pada tu po prostu ofiarą dyletantów u steru.
JAK MOŻNA BYŁO ROZTRWONIĆ TAMTEN POTENCJAŁ?
Jest jasne, że po odejściu takiego szkoleniowca jak Pep Guardiola, klub potrzebuje czasu, by się odgruzować. Zwłaszcza, że często odejście fachowców tej klasy wiąże się po prostu z zakończeniem pewnego cyklu. Guardiola, ale też choćby Klopp czy w pewnym okresie Jose Mourinho, wiedzieli, że nie da się cały czas wygrywać z tymi samymi zawodnikami, wykonując tę samą pracę. Dlatego nie ma sensu Barcelony winić za lata 2012-2014. Po pierwsze – bo jednak, to cały czas był okres wielkości. Barcelona odpadła w półfinałach z Chelsea, potem z Bayernem, najgorszy był sezon 2013/14, gdy wyleciała o jeden etap wcześniej, z Atletico. Do tego oczywiście doszedł tytuł mistrzowski w sezonie 2012/13, no i co najważniejsze – zgranie paczki na sezon 2014/15.
Ten ostatni triumf Barcelony w Lidze Mistrzów pokazał, że da się przebudować w rozsądny sposób, by nadal optymalnie wykorzystywać usługi najlepszego piłkarza świata.
Zerknijmy zresztą na składy z finału w 2011 i 2015 roku:
2011: Valdes- Alves, Mascherano, Pique, Abidal – Busquets, Xavi, Iniesta – Villa, Messi, Pedro (z ławki Puyol, Keita, Afellay).
2015: Ter Stegen – Alves, Mascherano, Pique, Alba – Rakitić, Busquets, Iniesta – Messi, Suarez, Neymar (z ławki Xavi, Pedro, Mathieu).
Dla kibica Barcelony to może być wręcz traumatyczne przeżycie – powrót do czasów, gdy Abidala podmieniał Alba, gdy za Villę wjeżdżał Suarez, gdy klub trafiał z takimi nazwiskami jak Neymar. Już nawet po lekturze składów widać, jak to wszystko przez lata spsiało, na wszystkich poziomach. Przybyło spektakularnych wtop transferowych, gdy Barcelona wydawała potężne pieniądze na nazwiska, które nigdy nie spłacały się swoją grą. Przybyło absurdalnych transferów wychodzących, z pozbyciem się Suareza na czele. Ale i akademia dostarczała wychowanków niższej jakości, i ci, którzy w klubie pozostali obniżali loty.
Plejada trenerów, którzy przewinęli się w tym okresie przez Katalonię to już zupełnie inna kwestia. Ale równie bolesna dla kibiców.
PÓŁ DEKADY ROZCZAROWAŃ
Dzisiaj internet zalały echa wczorajszej kompromitacji z PSG. Z PSG, które musiało się obyć bez jednej ze swoich największych gwiazd, które połowę ubiegło roku spędziło na urlopie. Ale nie deprecjonujmy drużyny, która ma w składzie Kyliana Mbappe, to prawdopodobnie godny następca Messiego i Ronaldo, jeśli chodzi o wieloletnią dominację na szczytach futbolu. Skupmy się na Barcelonie. Już teraz dochodzą do mediów hasła o niesnaskach pomiędzy zawodnikami – obrażać się mieli m.in. Griezmann z Pique. Ta drużyna jednak… po prostu nie funkcjonowała. Nie istniała jako zbiorowość.
I trzeba tu dopisać – jak wiele razy w ostatnich latach, gdy Barcelona coraz częściej wyglądała jak karykatura samej siebie sprzed lat. Ekipa, która przecież specjalizowała się w starciach o wysokim stężeniu gatunkowym – by spojrzeć choćby na klasyki z Realem – teraz coraz częściej się gubi, gdy presja jest choć odrobinę wyższa.
Żeby nie być gołosłownym – w złotej erze między 2009 a 2015 rokiem, Barcelona wygrała 8 z 14 ligowych klasyków, przegrała tylko 3, ograła też Królewskich w półfinale Ligi Mistrzów sezonu 2010/11. Pole Realowi oddawała jedynie w Pucharze Króla, gdy temperatura spotkań była jednak nieco niższa. Jeśli chodzi o Ligę Mistrzów – dokładnie dziesięć lat trwało kompletowanie czterech triumfów. W tych dziesięciu edycjach, Barcelona raz odpadła w 1/8, raz w ćwierćfinale, pozostałe cztery razy dochodziła do półfinału.
Jak to wszystko wygląda surrealistycznie z dzisiejszej perspektywy. Ostatnie pięć edycji?
2015/16 – ćwierćfinał z Atletico Madryt
2016/17 – ćwierćfinał z Juventusem, wcześniej o pół włosa od odpadnięcia z PSG
2017/18 – ćwierćfinał z Romą
2018/19 – półfinał z Liverpoolem
2019/20 – ćwierćfinał z Bayernem
No i teraz też raczej Barcelona do 1/2 finału się nie doturla. To, co kiedyś było podłogą, dzisiaj jest sufitem. To, co kiedyś było atutem – doskonała gra w meczach z największymi – teraz jest piętą achillesową.
Z WYSOKIEGO KONIA
Ktoś powie – normalne dzieje. Manchester United po zakończeniu kariery przez Sir Alexa Fergusona nie podniósł się do dzisiaj, a przecież to też była ekipa na regularne wygrywanie wszystkich najważniejszych rozgrywek świata. Rywalizacja jest tak duża, tempo jest tak potężne, że AC Milan, który wczoraj wydaje się gigantem na skalę Europy, a nie tylko Włoch, nagle boksuje się gdzieś w środku tabeli Serie A. A potem nagle, bo przyjściu Zlatana Ibrahimovicia, leci w odwrotnym kierunku. Liverpool, który przedwczoraj był memem, potem bije krajowe rekordy podczas dwóch sezonów morderczego wyścigu z Manchesterem City.
Z Barceloną pewnie jest podobnie, coś się skończyło, prędko nie wróci. Problem Katalończyków polega na tym, że wciąż w klubie jest Leo Messi. Wciąż występuje u nich najlepszy piłkarz w historii. Ronaldo opuścił United, pisał swą legendę dalej tam, gdzie akurat rozpoczynał się cykl wielkich triumfów. Leo stał się zakładnikiem Barcelony, a już dobitnie było to widać ubiegłego lata.
Teraz jeszcze może tego nie widać, nie możemy tego odpowiednio uchwycić. Ale po latach futbolowi eksperci będą się spierać – czy Messi nie powinien odejść na szczycie, jakoś tuż po Neymarze, bo Barcelona nie mogła mu już niczego więcej zaoferować? Bo z nią już nie miał szans na te największe, najbardziej medialne triumfy? Jordana pamiętamy z Bullsów, nie z Washington Wizards.
Katalonia jest na kursie, by stać się dla Messiego Washingtonem Wizards.
Fot.FotoPyK
Flaga Barcelony i Katalonii opuszczona do połowy kija od szczotki , to nie będzie dobry rok dla fanów Barcelony , oj nie .Tu już nic nie pomoże , pozostala rewolucja . Tymczasem pewien redachtior juz zamawia karton szczotek drucianych
Futbolnie moze mi nic wiecej zaoferowac
Stano o plagiat może oskarżyć.. Czekaj czekaj 🙂
Kto zacny pójdzie do klubu wydojonego do cna .Może gdyby nie pandemia ktoś by dosypał grosza ale w tej sytuacji inwestowanie to ryzyko mimo że marka znaczna . Może inaczej jeszcze być ciekawiej ze względów politycznych i Madryt zechce wykorzystać okazję na zepchnięcie ostoi Katalonii na margines .
No i dosyć. Mieli swoje 5 minut (które trwało 10 lat) i tyle. Jak na swoją wcześniejszą historię to i tak ponad stan. Ja jak zaczynałem oglądać LM to 'raczej’ o Walencji było głośniej.
Pytanie tylko czy spadną tak nisko jak Milan i United.
Tak to jest między innymi kiedy jakiś zawodnik staje się większy niż klub.
Pytanie kto dotychczas był czyim zakładnikiem.
Stanęło mi przyrodzenie. Mogę na kija założyć flagę Barcy i spuścić się do połowy masztu?
Byle byś nie skończył jak Barça sięgając tylko 1/4 masztu.
PSG musieliby rządzić idioci, żeby ściągnąć Messiego i sprzedać Mbape. Ale to się może stać, bo szejk idzie w propagandę i robienie dymów.
Miejsce Mbappe jest w Madrycie i jest tylko kwestią czasu kiedy tam wyląduje by wokół niego zbudowano nowy Real.
Ma kontrakt do czerwca 2022 więc wychodzi na to, że to ostatnia chwila by go sprzedać.
A po co miałby tam iść? Gra u siebie w kraju, jego obecny klub jest w stanie przebić pensję oferowaną przez każdy inny klub, na tę chwilę PSG to zespól lepszy niż Real więc szansa na wygranie czegoś większa.
Mbappe już powiedział, że nie przedłuży kontraktu z PSG, czyli najpóźniej 2022 w Madrycie, ale pewnie to będzie lato tego roku. Słuszny kierunek, zwłaszcza dla kogoś zakochanego w Królewskich.
Po co nbappe ma przejść do Kurewskich?
Żeby móc częściej spuszczać wpierdol Barcelonie, wczoraj było widać że mu się spodobało.
Nie leży się kopiącego… Niech no sie ksysio weźmie za te brzydkie słowa o jego klubie.. Stanoski gdzie jesteś 🙂
A co kurwa oni niby grają? A może do wieczystej.. Piłeś? Nie pisz..
Nic nie grają, a co to ma do rzeczy? To nadal Real i tam jest miejsce Mbappe.
Maly klub, cieszą małe rzeczy. Hahhahahaha
Dziwnym trafem ten czas posuchy Barcelony zbiegł się z czasem kiedy Leo zaczął stosowac ten swój chrakterystyczny pressing. Na pewnym poziomie po prostu nie przejdzie bronienie w 10 i czekanie na błysk jedenastego, zwłaszcza że tych przebłysków z czasem coraz mniej.
Niby tak, ale trochę nie do końca. Leo to piłkarz wybitny, ale od dłuższego czasu cała drużyna jest mu podporządkowana. Nie umiesz podkulić ogona, to się w tym klubie nie odnajdziesz.
Jest to genialny piłkarz, ale też ostatnimi laty nic się od niego nie wymaga. Może sobie chodzić po boisku i na wypoczęciu strzelić wolnego jak na treningu, na świeżej nodze. Może ze 3 razy szarpnąć rajdzik, bo obrońca wraca na odcięciu, a Leo ostatnie 15 minut dłubał w nosie. Czasami odnajduje trochę dawnej radości z grania jak trafi się ktoś dobry do pary, czy trójki. Ale to znów krótkowzroczne, bo ci jego partnerzy „muszą grać”. Byle kontuzja i już zblazowanie i chodzenie.
W większości niezależnie jak ma się sytuacja – piłka mająca 10% szans powodzenia pójdzie do niego, niż 80% gdziekolwiek indziej. Cały zespół pracuje na jego gole i asysty. On oczywiście też masę bramek wypracowuje, ale trudno by było inaczej, skoro bez klepy z nim nie ma akcji Barcy.
W czasach gdy miał Iniestę, Xaviego i Busquetsa w formie to mógł rzeczywiście skupić się tylko na czarowaniu, bo środek pola w postaci tych trzech gości to był chyba najlepszy trójkąt w historii piłki. Mogliby ją utrzymywać z pół godziny na sześciu rywali, stąd też sukces Guardioli. I dopiero dodając do nich geniusz Messiego wychodziła mieszanka zabójcza, bo jak ten mikry czarodziej się wmieszał w te nudne popisy gry pozycyjnej – wychodziły cuda. Od dawna takiego luksusu już nie ma, a Messi gra to samo i wymaga tego samego od partnerów. Mimo, że gra na innej pozycji, że nie ma tego błysku i odejścia. Przerzucił to trochę na asysty i kreowanie, bo taka kolej rzeczy przy tym wieku, ale nadal dokłada się na tyle ile by się od niego wymagało. Stąd też ten centryzm wokół Messiego pozwala golić słabych i średnich rywali, raz na czas ograć kogoś poważnego, ale nie pozwala sięgać po inne trofea niż liga hiszpańska. Bo zawsze trafi się ktoś głodny, głodniejszy niż Leo i jedenastka idąca razem w jednym kierunku. A Barcelona to dziś Messi i zawodnicy których trenerzy i prezydenci próbują dopasować do niego. Nie tędy droga. Ten związek powinien się rozpaść wcześniej i dzisiaj Barcelona zapewne nie byłaby w tak średnim położeniu. Można zganiać na Bartomeu i zarządzanie, ale wypadałoby też zauważyć, że opieranie całego klubu na Messim przestawało działać już dobre 5/6 lat temu jak zaczął tracić partnerów do gry pod siebie. Więc jak teraz wraz ze starzejącym się i coraz słabszym piłkarzem miałoby być lepiej? Oczywiście to nadal geniusz, nadal klub jest w topie topów, ale przez te durnoty tracą te 5/10%, które potrzeba na bycie najlepszymi na świecie.
Genialnym piłkarzem to on nie jest. Geniuszem ofensywy już prędzej (choć bez Xaviego, Iniesty i NBusquetsa to chłop niewiele nie osiągnął)
Messi zawsze był ograniczony. Zero pracy w defensywie, nieprzydatny w powietrzu, mistrz trałkowania i wp… się w zarządzanie klubem.
Tako Kryśka co by o nim nie mowić to zap…ł po całym boisku. Tak samo Lewy. I to są genialni piłkarze (a nie tylko „magicy” ofensywy). To oni ciągną zespół, to oni prą do sukcesów.
Lewy czy Kryśka to odpowiednicy MJ23, Messi to bardzo charakterem Hardena „po chooj będę bronił” przypomina.
Popieram. A teksty stylu że jak miał do pomocy takich zawodników jak Xawi Iniesta itd to mnie rozpierdalają.. No kurwa z nimi to by Fundambu też był gwiazda.. Swoje chłopak zrobił i wygrał. Szacun. Ale np charakterem i graniem na wkurwie to Krystyna go zjada. Nie tylko on..
Noe no bez jaj. Kumam, że modne jest teraz jechanie po nim, ale jeśli mówisz, że nie jest geniuszem piłki, to albo jesteś zwykłym trollem, albo chcesz wzbudzić kontrowersję, albo oglądasz Messiego od 5 lat i jesteś dzieckiem.
Ja mam wiele awersji do tego gościa, ale to jest kurwa magik piłki.Choć mam innych idoli, to żaden z nich tak nią nie operował jak właśnie Leo. I nie jest też „Zielińskim”, że ładnie wygląda z piłką przy nodze, tylko zawsze dawał konkrety.
Można mu zarzucić tylko to, że psychicznie nieraz nie dojeżdżał, że potrzebuje drużyny – ale kto nie potrzebuje, każdy potrzebue. Niemniej nie pierdolcie mi prowszę, że Messi jest przereklamowany. Bo to naprawdę top4 jaki biegał kiedykolwiek po boiskach.
Nie bądźmy zjebami i nie odejmujmy mu, bo po co. Ten gość za chwilę będzie miał 34 lata, wiek w którym większość wielkich było na emeryturce, a ten karakan nadal jest w topce. Nadal jest top10 najlepszych, choćbyśmy się zesrali. Może i jak powiedziałem, nie daje drużynie tego co powinien, ale „jak na siebie”.
Nie róbmy z niego jakiegoś frajera. Znajcie kurwa jego mać umiar w hejtach. Bo ja skrytykowałem troszkę karierę i grę Leo, ale tylko aby coś wskazać. A na pewno nie po co by mówić, że jest słabym piłkarzem. Bo z całym szacunkiem, ale takiego piłkarza długo nie będzie. I jak mówisz, że to nie jest geniusz piłki, to idź na najbliższy most, tylko żeby był odpowiednio wysoki i skocz. Nie powiem ci co sę stanie, nie sprawdzałem.
Z jednym sie nie zgadzam. Messi moim zdaniem jest najbardziej utalentowanym pilkarzem w historii sportu, ale nie najlepszym. Jakich on niby zawodnikow rozwinal wokolo siebie?Raczej kariera pokazuje, ze jest jak Neymar. Nie przeskoczyl wymiany pokolen i nie udzwignal ciezaru. Messi zaczal spadac w dol po odejsciu starej gwardii Barcelony i po prostu nie przejal sterow. Nie w tym wielkiego dramatu. Kiedy Neymar stal sie kapitanem Brazylii byl zenujaco tragiczny. Po prostu nie mial predyspozycji. O jakich wielkich zawodnikach jeszcze kos kiedys slyszal, ze byli tak toksyczni jak Messi w szatni Barcy.Jaki inny wileki pilkarz odpuszcza pressing i nie stara sie kiedy druzyna dostaje 4 albo 8 bramek. Barca popelnila blad, bo pozbyla sie liderow druzyny, ktorzy pozwalali jemu blyszczec i liczyli, ze on sam sie stanie takim waznym zawodnikiem jakim byl Puyol lub Iniesta. Co on robil na treningach ostatnie lata skoro do tej pory marnuje szanse na gole i podania przekladajac na lewa noge w niekrzystnych sytuacjach. Po prostu ostatnie lata ten wielce utalentowany zawodnik spedzil w druzynie bez zawodnikow, ktorzy mogliby sie nim opiekowac.
Do Przecwe(L)onych Warszawa go.
Tam przyjmują takie kaleki na odbudowę. Kapustka – Messi w ataku.
Duet na miarę najlepszych lat w PRL cwksu pod patronatem KC PZPR.
Boli Wielka Legia, boli…
I dobrze, ma boleć! 🙂
3 i pół.
W Lidze Mistrzów 05/06 rozegrał 300 minut.
Ten cały artykuł jest moim zdaniem dość tendencyjny, ale to zdanie jest po prostu idiotyczne: „ Ronaldo opuścił United, pisał swą legendę dalej tam, gdzie akurat rozpoczynał się cykl wielkich triumfów.”. Ktoś kto to pisał nie wpadł na pomysł, że ten cykl wielkich triumfów w kolejnych miejscach rozpoczynał się z powodu przyjścia Portugalczyka? Kiedy CR przychodził do Realu to był on DUŻO gorszy od Manchesteru United…
Ciszej bo Zakolec się zesr…a
Nie licząc czasu od 2015 roku do dziś, to nie przypominam sobie sezonu z Messim i Lalusiem z madrytu żeby Real zdominował ligę, czy LM. Nawet jak Real wygrywał LM to mistrzostwo lądowało w Barcelonie. 7 mistrzostw od 2000r. Ronaldo co by nie mówić w Hiszpanii był cieniem Messiego i to zawsze porównywali jego do Messiego ale nigdy nie w drugą stronę. To oczywiście wybitny piłkarz( tak jak Lewy. Henry, Zlatan), ale nigdy nie będzie piłkarzem genialnym jak Messi. PS. nie kibicuje Ani Realowi ani Barcie.
Piszcie sobie co chcecie w komentarzach typu: flaga Katalonii na kiju od szczotki itp… Ale ja powiem jedno: niezależnie od stylu w jakim Messi kończy przygodę w Barcelonie albo w ogóle z futbolem to dzień, w którym nie zobaczę już tego małego wielkiego piłkarza z dychą na koszulce Barcy będzie dla mnie jako kibica końcem pewnej epoki. Będzie to być może również koniec rozdzału dotyczącego mojej fascynacji grą Barcelony. Dla mnie pamiętającego czasy dobrej, lecz nie genialnej, FCB opieranej przez lata na takich graczach jak np. bracia De Boer, Abelardo, Kluivert czy Rivaldo, pojawienie się Messiego jako wsparcie innych legendarnych już wychowanków la Masii było jak powiew albo raczej eksplozja świeżości. Od tego momentu nic nie było juz takie jak wcześniej, odtąd zawsze będziemy stosować odniesienia do Barcy Messiego, Puyola, Xaviego i Iniesty. Dlatego cieszę się, że mogłem być tego świadkiem, delektować się wspaniałą grą wymienionych wirtuozów w jednej drużynie, podziwiać tiki takę i dominację, z jaką nigdy wcześniej żadna drużyna nie znęcała się nad rywalami na moich oczach. Zawsze będę to wspominał z nostalgią, dla mnie będzie to tak czysto po piłkarsku najlepsza ekipa jaką mogłem podziwiać na żywo (tzn. przed TV ;). Pojawią się inne wielkie drużyny, ale wątpię czy będzie można jeszcze lepiej grać w piłkę… I zdecydowanie nie zgadzam się z tymi, którzy piszą, że po co wymieniać 200 podań przed golem skoro można wymienić 3. Owszem można i tak, można nawet w ten sposób zdobywać trofea co zresztą pokazała Grecja na Euro 2004, ale czy dzisiaj ktokolwiek fascynuje się tamtą Grecją? Czy ktoś ma nad łóżkiem plakat (nie wiem czy jeszcze są plakaty)Grecji? Czy potrafimy wymienić jednym tchem cały skład Greków, z których pewnie żaden nie posiadał umiejętności dryblingu? Ja uważam, że solą futbolu są bramki i efektowna gra i dla mnie tamta Barca nie miała sobie równych. I dlatego mogę dzisiaj w tym trudnym dla blaugrany i Messiego czasie powiedzieć: DZIĘKUJĘ!
Tyle, że pomiędzy Barceloną a Grecją istnieje jeszcze całkiem sporo innych systemów gry 😉
Na pewno pomógł Barcy, wyniósł ja na poziom największych klubów. No może wcześniej zaczął to Ronaldinho.
W każdym razie ja z dzieciństwa (ur. 90′) nie pamiętam Barcy jako topowego klubu (mówiąc topowy mam na myśli sam szczyt). To Valencia dwa razy była w finale LM i to o niej myślało się jako o drugim klubie Hiszpanii na początku 21. wieku.
Wstawaj Stefan zesrales się.. Kurwa bo Barcelone w tv oglądałeś? Sukces w huj. No patrz slaba Grecja wg ciebie ale wygrała Euro a wielki Leo Pepsi chio chips Messi ni huja z reprazentacja wygrał.. Ja jebe ogrywanie Alaves czy innych pół amatorów to sztuka wg ciebie? A co większy turniej to leosia nie ma.. Krystyna cienką Portugalię sam do finalu ciągnął ale leo to musiało 4 na lektyce nosić..
Ronaldo dociągnął Portugalię do finału ME, a Messi dociągnął Argentynę do Finału MŚ…..
Z tym ciągnięciem w obu przypadkach bym dyskutował. Portugalia wygrała EURO, bo tam był najlepszy kolektyw na tym turnieju (przecież taki Nani rozegrał równie dobry turniej jak CR7). Argentyna doczłapała do finału również ze względu na dyscyplinę. Obie drużyny były ciężkostrawne.
Gość bez Xaviego i Iniesty nie wygrał nic poza Hiszpanią. W LM klapa w reprezentacji klapa.
Messi najlepszy piłkarz w historii? Od dawna nie.
„Najlepszy piłkarz w historii” wd kogo? Opłakanego kibica Barcelony , która znowu została zgwałcona w perfidny sposób? Najlepsi piłkarze w historii osiągają sukces na MŚ , Mesii na tych imprezach był turystą
Artykuł nie powinien być tylko o Messim, tylko o starej gwardii Barcelony. Zmarnowali to co mieli sprowadzając od kilku lat szrot jak na Barcelonę. Barcelona grała jeszcze do czasu aż się wszyscy zestarzeli.
P. S. Pozdrowienia dla wszystkich wyjących tu z nienawiści do drugiego człowieka, Messiego, jak by im matkę skrzywdził.
Karakanowski jest wzrostem podobny do Stanowskiego?
Puchar Króla. Temperatura wyraźnie niższa. Tak, szczególnie gdy w finale naprzeciwko jest Real. Pamiętam. Nawet nie oglądałem i do dziś nie znam wyniku. Ile tych finałów było?
„Dominator na murawie, ale przede wszystkim gość, który od razu wznosi też na inny poziom cały zespół. Rozwija piłkarzy obok siebie, daje im miejsce, obsługuje podaniami”
Miał obok siebie Inieste i Xaviego to wygrywali wszystko potem jakimś dziwnym trafem było trochę trudniej. Zajebisty artykuł. Zajebiście urośli przy nim Dembele, Coutinho, Griezman. Dalej nie czytam.
Tak to się kończy jak ogon zaczyna psem szczekać. Mesji był dobry jak miał dobrych pomagierów. Sam to może gola z karnego alawesowi walnąć a i tak krzysio wybuduje mu ołtarzyk. Oby to był koniec farsy i słuch po sterydziarzu zaginął.
Streszczenie artykułu: jak przegrywają to Barca, jak wygrywają to Messi. Koniec artykułu można się rozejść.
„Jordana pamiętamy z Bullsów, nie z Washington Wizards. Katalonia jest na kursie, by stać się dla Messiego Washingtonem Wizards.”
Może najpierw sprawdźcie, co Jordan grał w Wizards – bo porównanie jest delikatnie rzecz biorąc z dupy.