Reklama

Manchester United prezentuje, jak pozbyć się szans na mistrzostwo

redakcja

Autor:redakcja

14 lutego 2021, 18:06 • 4 min czytania 11 komentarzy

Co też muszą ostatnio czuć fani Manchesteru United? Przez moment zasmakowali pozycji lidera Premier League, ich zespół wyeliminował z Pucharu Anglii Liverpool, a teraz to i tak jest już mało istotne. Czerwone Diabły postanowiły się kolejny raz skompromitować i ponownie straciły punkty z drużyną znajdującą się w strefie spadkowej. Tym razem nie były w stanie rozprawić się z West Bromwich Albion. W sumie to niewiele brakowało, a skończyłoby się totalną wpadką. Choć remis z przedostatnim zespołem w tabeli i tak należy uznać za karygodny wynik.

Manchester United prezentuje, jak pozbyć się szans na mistrzostwo

Wyobraź sobie, że jesteś menedżerem zespołu, który w ostatnich pięciu spotkaniach wywalczył raptem punkt. Twoja ekipa wygrała zaledwie raz na własnym stadionie i straciła jako gospodarz aż 31 bramek. Przyjeżdża do ciebie wyraźny faworyt, a chłopaki strzelają już w drugiej minucie bramkę na 1:0. Czy można sobie lepiej ułożyć mecz? Przecież taka bramka to dar z niebios. A potem już tylko pozostaje postawić autokar i czekać kontrę.

Wyobraź sobie, że ten zespół to West Bromwich Albion.

Na dobrą sprawę to “The Baggies” awansowali do Premier League tylko po to, by zgarnąć kasę z praw transmisyjnych i napsuć krwi czołówce tabeli. Zdołali bowiem zremisować z City, Chelsea oraz Liverpoolem. Podopieczni Sama Alladryce grają strasznie przaśny futbol. Obserwowanie ich poczynań sprawia mniej więcej taką samą przyjemność jak oglądanie kolejnych sezonów Mody na Sukces, czyli żadnej. A tu proszę, nie minęło 120 sekund i objęli prowadzenie. I to po składnej akcji. Rozgrywali sobie cierpliwie piłeczkę. Wreszcie Conor Gallagher dorzucił balonika w pole karne Czerwonych Diabłów, Mbaye Diagne przepchał Victora Lindelofa, i głową skierował piłkę do siatki. Cud, po prostu cud.

***
Reklama

No właśnie, fani Manchesteru już widzieli w tym roku takie cuda.

Sheffield United przyjechało sobie na Old Trafford i jak gdyby nigdy nic wywiozło stamtąd trzy punkty. Można? Można. A dziś wróciły koszmary. West Brom umiejętnie się bronił. Okej, momentami szóstką w linii obronnej, ale cel uświęca środki. United mocno ruszyło do przodu, by odwrócić losy rywalizacji, ale Marcus Rashford uparł się, że to będzie jego mecz i wiecznie kiwał się sam ze sobą, tracąc przy tym piłkę albo zwalniając akcje. To może solenizant Edinson Cavani szarpał? No nie, myślami był chyba przy torcie i dmuchaniu świeczek. Nie oddał nawet strzału w tym spotkaniu.

Obstawiajcie, kto tuż przed przerwą wziął sprawę w swoje ręce? No, kto? Ano żadne zaskoczenie – Bruno Fernandes. Otrzymał znakomite dośrodkowanie z lewej flanki i idealnie – z pierwszej piłki – uderzył w same widły. Gol z kategorii: cud, miód, orzeszki. Zawodnicy z Manchesteru w idealnym momencie wyrównali. Wychodząc bowiem na drugą połowę z jednobramkową startą, mieliby zdecydowanie utrudnione zadanie. Gospodarze odpoczęliby przez te 15 minut, a tak spotkanie zaczynało się dla United od nowa.

Mało brakowało, a Manchester United zaliczyłby totalną kompromitację.

Wyszarpany gol nie podziałał pozytywnie na przybyszy z Manchesteru. Ich gra wyglądała na zasadzie: kopiuj, wklej z pierwszej odsłony. Mało tego –  zdecydowanie bliżej bramki na wagę zwycięstwa był West Brom. Podopieczni Ole Gunnara Solskjaera walili głową w mur, a “Borsuki” próbowały wyprowadzić cios z kontrataku. I może, gdyby się nie przestraszyli tego, że mogą sprawić ogromną sensację, to ich przeciwnik zbłaźniłby się totalnie. Gospodarze wyszli we trzech na jednego defensora United. Mogli zrobić wszystko w tej akcji, to jeden z graczy stwierdził, że akurat teraz jest czas na podanie z fałsza. Nie trudno się domyślić, że nie trafiło ono do adresata.

Szczęście jednak też sprzyjało ekipie Sama Alladryce. Harry Maguire był ewidentnie faulowany w polu karnym, jednak wcześniej znajdował się na pozycji spalonej. Sędzia podbiegł do monitorka… i stwierdził, że nie było żadnego przewinienia ze strony obrońcy gospodarzy. Dziwna sytuacja, ale koniec końców wyszło sprawiedliwie. W doliczonym czasie los również miał w opiece West Bromwich Albion. Ponownie Maguire był sprawcą całego zamieszania. Tym razem futbolówka po jego strzale głową odbiła się od poprzeczki.

***
Reklama

Wyraz twarzy szkoleniowca United tuż po ostatnim gwizdku arbitra idealnie podsumował sytuację, w jakiej znalazł się jego zespół. Raz, że ponownie zaliczył wtopę, która absolutnie nie miała prawa się wydarzyć, to na dodatek traci już 7 punktów do liderującego City. A warto odnotować, że ich rywal zza miedzy ma jeszcze jeden mecz więcej w zapasie.

Czyżby oznaczało to, że plany Czerwonych Diabłów, dotyczące mistrzostwa Anglii, muszą poczekać do następnego sezonu?

WEST BROMWICH ALBION 1:1 MANCHESTER UNITED
(M. Diagne 2′ – B. Fernandes 44′)

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Hiszpania

Barcelona bez Lewego niemal zawsze… wygrywa. A Ferran strzela nawet częściej

Wojciech Górski
4
Barcelona bez Lewego niemal zawsze… wygrywa. A Ferran strzela nawet częściej
Ekstraklasa

Czas na jasny sygnał. Przyszłości Lechii nie powinno rozstrzygać boisko

Michał Trela
18
Czas na jasny sygnał. Przyszłości Lechii nie powinno rozstrzygać boisko

Anglia

Anglia

De Bruyne skomentował rozstanie z City. “Było to lekko szokujące”

Michał Kołkowski
7
De Bruyne skomentował rozstanie z City. “Było to lekko szokujące”
Anglia

Grający trener w Cardiff przejmuje stery. To była nadzieja Arsenalu

Antoni Figlewicz
2
Grający trener w Cardiff przejmuje stery. To była nadzieja Arsenalu
Anglia

Dean Huijsen. Oto najbardziej pożądany obrońca na świecie

Kamil Warzocha
14
Dean Huijsen. Oto najbardziej pożądany obrońca na świecie

Komentarze

11 komentarzy

Loading...