Ten czwartek będzie niezwykle istotny dla dwóch Polaków występujących w Anglii. W szranki z rywalami staną Michał Helik oraz Jan Bednarek. Pierwszy zmierzy się z Chelsea, drugi spróbuje powstrzymać Wolverhampton. Dla obu nie będą to zwykłe pucharowe mecze.
Postanowiliśmy zatem przejrzeć, co w swojej ofercie przygotowali na ten mecz nasi bukmacherscy partnerzy. Wpadło nam w oko kilka interesujących propozycji.
WOLVERHAMPTON – SOUTHAMPTON
Ostatnie mecze bezpośrednie z perspektywy gospodarzy: RZ
Ostatnie mecze Wolverhampton: RZPRZ
Ostatnie mecze Southampton: PPPPZ
SOUTHAMPTON AWANSUJE DO ĆWIERĆFINAŁU? KURS: 2,12 W SUPERBET!
Ujmiemy to w ten sposób: Southampton musi, inaczej z pozycją Ralpha Hasenhuttla będzie bardzo krucho. Już pal licho pięć porażek z rzędu. Bardziej niepokojący jest styl, w którym Święci je ponosili. 0:9 z Manchesterem United, 1:3 z Arsenalem, 2:3 z Newcastle, które mecz kończyło w dziewięciu. Powiedzieć, że im ostatnio nie szło, to nie powiedzieć nic.
W związku z tak słabą formą w lidze, z pewnością zrobią wszystko, by odkuć się w Pucharze Anglii. Tym bardziej, że już w poprzedniej rundzie pokonali faworyzowanego rywala – z kwitkiem odprawili Arsenal. Niewykluczone zatem, że drużyna austriackiego szkoleniowca skupi się na najstarszych rozgrywkach na świecie. Ewentualny awans do ćwierćfinału i pozostanie w walce o trofeum, zmażą nieco plamę na honorze, którą wywołały ostatnie tygodnie klubu z St. Mary’s Stadium.
Oczywiście nie bez szans pozostaje zespół Wolverhampton, który po zupełnie bezjajecznym meczu uległ Crystal Palace, ale wziął się nieco do roboty. W następnych kolejkach udało się ograć (dość szczęśliwie i przy pomocy Davida Luiza oraz Bernda Leno) Arsenal, a także zatrzymać Leicester City, wciąż marzące o mistrzostwie Premier League. Wydaje nam się jednak, że to Southampton bardziej się będzie dzisiaj chciało i to oni w końcowym rozrachunku okażą się lepsi.
W MECZU PADNIE MNIEJ NIŻ 2.5 BRAMKI? KURS: 1,66 W EWINNER!
Jednocześnie nie będziemy wam mydlić oczu twierdzeniami, że zanosi się w tym meczu na piłkarską burzę. Co najwyżej będzie to delikatna mżawka, przynajmniej patrząc na to, jak oba kluby podchodzą w ostatnim czasie do kwestii ofensywnych.
- Southampton – 5 meczów – 4 gole
- Wolverhampton – 5 meczów – 2 gole
Szaleństwa – jak sami widzicie – nie ma. Dzisiaj też się go nie spodziewamy, przede wszystkim przez wzgląd na dobrze zorganizowaną defensywę gospodarzy. W analizowanym okresie Wilki dopuściły tylko do szesnastu strzałów na swoją bramkę, a trzeba też podkreślić, że bardzo rzadko były to dogodne okazje strzeleckie. Nie będzie zatem żadnym zaskoczeniem ich ewentualne czyste konto. Tym bardziej, że goście w ostatnim czasie nie rozpieszczają pod względem ataku. Danny Ings zgubił gdzieś strzelecką formę, podobnie jak i Che Adams. Pierwszy ostatnią bramkę zdobył na początku stycznia, drugi w połowie grudnia.
BARNSLEY – CHELSEA
Ostatnie mecze bezpośrednie z perspektywy gospodarzy: PZ
Ostatnie mecze ligowe Barnsley: RRZPP
Ostatnie mecze ligowe Chelsea: ZZZRZ
WIERNY KIBIC ZATRZYMA SWÓJ UKOCHANY KLUB? W TOTOLOTKU KURS NA REMIS: 6,20!
Tak jak dla Jana Bednarka mecz z Wolverhampton będzie istotny pod względem mentalnym, tak Michała Helika czeka bardzo sentymentalna (i cholernie trudna) przeprawa. Polak, który ma za sobą świetny miesiąc na poziomie Championship, zmierzy się bowiem ze swoim ulubionym klubem – Chelsea. Tą samą Chelsea, która pod wodzą Thomasa Tuchela straciła do tej pory jednego gola.
Mecz z Barnsley będzie piątym spotkaniem Niemca w roli szkoleniowca The Blues. W poprzednich nie pozostawiał rywalom większych złudzeń – nawet jeśli gra nie była szczególnie porywająca, to stosunkowo bezproblemowo uporali się z Sheffield United, Tottenhamem, Burnley i zremisowali z Wolverhampton. Dzisiaj jednak Tuchel będzie musiał przezwyciężyć magię Pucharu Anglii.
To okoliczność sprzyjająca ekipie Michała Helika. W FA Cup regularnie dochodzi do niespodzianek, a za taką z pewnością można by uznać ewentualny remis po 90 minutach. Podopieczni Valeriena Ismaela nie są jednak zupełnie bez szans – ostatnie swoje starcie z Chelsea skończyli z aż sześcioma bramkami we własnej sieci, ale od tamtego czasu zmieniło się bardzo wiele. Przede wszystkim szkoleniowiec, ale i styl gry.
Ismael zaproponował nieco bardziej ofensywne ustawienie. Jego Barnsley nie ma zatem problemów w utrzymywaniu się przy piłce. Relatywnie często jest również w stanie zagrozić bramce przeciwnika i to nie tylko przez stałe fragmenty gry. Nie ma żadnego przypadku w tym, że zespół, który w minionym sezonie Championship ledwo utrzymał się w lidze, teraz zajmuje pozycję w środku stawki. Nad strefą spadkową mają aż osiem punktów przewagi. Duża zaliczka.
Oczywiście ewentualne kłopoty Chelsea będzie należało określić jako zaskoczenie. Tuchel może jednak zdecydować się na sporą rotację w składzie, spowodowaną natężeniem meczów w nadchodzącym okresie. The Blues czekają starcia na dwóch bardzo ważnych frontach, więc realne jest, że dzisiaj zdejmą nieco nogę z gazu. To dla Michała Helika i jego kolegów może być doskonała wiadomość.
W MECZU PADNIE MNIEJ NIŻ 3.5 BRAMKI? KURS: 1,60 W TOTALBET!
Trudno przy tym oczekiwać, że na stadionie Oakwell szykuje się dzisiaj strzelanina. Zespół z Championship zrobi wiele, by zatrzymać ofensywę Chelsea, która nie jest może w ostatnim czasie imponująca, lecz z pewnością przewyższa możliwości Barnsley.
Dla obu ekip szykuje się zatem trudny mecz, bo zarówno The Tykes, jak i The Blues wiele czerpią z posiadania piłki. Dzisiaj ktoś będzie musiał iść na ustępstwo i wiele wskazuje na to, że będzie to drużyna z drugiej ligi. Niemniej, podopieczni Ismaela czują się w grze defensywnej naprawdę pewnie, przynajmniej w ostatnim okresie. Poprawili początkowo źle funkcjonującą pierwszą linię i w ostatnich sześciu meczach zachowali trzy czyste konta, dopuszczając do straty pięciu bramek.
Pocieszająca jest również ofensywna dyspozycja The Blues, bo chociaż ekipa pod wodzą Tuchela tłamsi rywala mocniej, niż za czasów Lamparda, to nie potrafi sfinalizować wielu nadarzających się sytuacji. Nie jest przypadkiem, że ani Olivier Giroud, ani Tammy Abraham, ani Timo Werner nie strzelili dla Niemca choćby jednego gola. Nie jest też przypadkiem, że żadnemu z dotychczasowych rywali nie byli w stanie wbić więcej niż dwóch bramek. A grali przecież z wyjątkowo miernym Sheffield United.
Fot.Newspix