Reklama

Kozacy i badziewiacy. Lechia, Śląsk i Cracovia w zimowym śnie

redakcja

Autor:redakcja

09 lutego 2021, 14:29 • 6 min czytania 6 komentarzy

Druga kolejka wiosny nie mogła być tak udana jak pierwsza. Nie tylko dlatego, że jest druga, czyli odpada element świeżości, by nie powiedzieć: tęsknoty. Ale też przyznajmy, że w pierwszej zdarzyło się wszystko. Dwa razy z kolei wszystko wydarzyć się nie może.

Kozacy i badziewiacy. Lechia, Śląsk i Cracovia w zimowym śnie

Pięknych bramek mniej niż dyskusji o tym, na jak zamrożonym boisku można grać, a na jakim już nie wypada. Niemniej nie bądźmy też za surowi: odbył się hit kolejki. Lider podtrzymał formę, a i na dole doszło do istotnych przetasowań. Kto błysnął, a komu posłużyłoby, gdyby w ogóle nie wyszedł na boisko? Zapraszamy do podsumowania kozaków i badziewiaków 16. kolejki Ekstraklasy.

JEDENASTKA KOZAKÓW

Zacznijmy jednak od Podbeskidzia, bo niewykluczone, że to ich wiosenne wejście w ligę jest największym pozytywnym zaskoczeniem. Powiedzieć, że mieli trudny terminarz, to nic nie powiedzieć: Legia i Górnik na dzień dobry.

Dużo mówiło się o tym, jak całą zimę Robert Kasperczyk robił co mógł, by odbudować morale zespołu. Dać iskrę pewności siebie. Odcinał szatnię od zewnętrznej presji, sprawiał, żeby mogli skupić się tylko na boisku. Ale te udane zabiegi mogłyby szybko pójść na marne, gdyby Podbeskidzie zaczęło wiosenne granie od dwóch dzwonów. Maraton meczowy znów by się rozpędził, o tę wiarę byłoby trudniej. A cały czas nad bielszczanami wisiałoby widmo różnicy punktowej między następnym bezpiecznym zespołem.

To, że udało się ją zniwelować, to wielka zasługa trenera bielszczan, ale indywidualnie, piłkarsko, za ogranie Górnika, należy docenić Bilińskiego i Peskovicia. Przypomnijmy, że ten mecz był w pewnym sensie symboliczny. Górnik witał Górali w Ekstraklasie i wtedy już w pierwszej połowie rozłożył beniaminka na łopatki. Różnica klas. Twarde zderzenie. Na tym tle tym bardziej uwidacznia się dojrzałość gry Podbeskidzia, które przecież również wyciągnęło wynik w tym meczu. Pesković zaliczał – tak to nazwijmy – kluczowe interwencje, by wspomnieć choćby o sytuacji Prochazki z samego końca meczu. Biliński natomiast wywalczył praktycznie z niczego karnego. Na raty go wykorzystał. A potem jeszcze dołożył zwycięską bramkę i to mimo kontuzji barku. Duża sprawa i inspiracja dla zespołu.

Reklama

LEGIA I PIAST NA PLUSIE

Legia w hicie była lepsza, zaskakując planem taktycznym, a którego skuteczna egzekucja wydobyła wszystkie walory Pawła Wszołka. Harował na swojej stronie, pracując na całej długości i to w sposób efektywny, dokładając też asystę. Kapustka w nowym ustawieniu także czuł się jak ryba w wodzie. Widać było, że swoboda działań ofensywnych to najlepszy sposób, by uwolnić jego potencjał. Na lewej obronie Mladenović tylko potwierdzał swoją regularność, rzadko schodząc powyżej ponadprzeciętnego poziomu.

Trzech zawodników w jedenastce kozaków zmieścił też Piast i mamy tutaj dwa debiuty. Patryk Sokołowski przełamał się z golem ligowym po blisko 4000 minutach, a do tego dokładał swoją zwyczajową intensywność pracy w środku pola. Żyro wskakiwał na wysokiego konia, bo wchodził w buty nieobecnego Świerczoka. Odnalazł się tam więcej niż dobrze, strzelając gola, stwarzając zagrożenie, potwierdzając Waldemarowi Fornalikowi, że może być… może nie asem Piasta, ale spokojnie bardzo groźnym dżokerem.

Najbardziej nas chyba cieszy drugie powołanie Arkadiusza Pyrki do kozaków, ponieważ umówmy się, Waldemar Fornalik nie jest zwolennikiem zasady młodzieżowca. Komfortu nie miał. Dominik Steczyk był typowym przykładem gracza, co do którego mocno można by się zastanawiać, czy znalazłby zatrudnienie w lidze, gdyby miał ciut inny PESEL. Natomiast Pyrka już wcześniej niejednokrotnie pokazywał polot, błyskotliwość. Może już okrzepł na tyle, by grać regularnie. Nieśmiało, ale powiemy, że to może być wiosna, podczas której będzie dużo bardziej zauważalny.

DEFENSYWNE RODZYNKI

Rodzynki znajdziemy wśród zabezpieczających tyły. Dąbrowski jest metronomem Pogoni Szczecin, skałą, na której można oprzeć środek pomocy lidera. Dużo bardziej zaskakujące jest zestawienie stoperów, bowiem Kamil Kruk do tej pory w lidze zagrał tylko epizod, ale tym razem dał popis w meczu z Lechem. Pięciokrotnie blokował strzały, przy jednym z nich nawet… poświęcając pół zęba. Partneruje mu Maciej Sadlok, który strzelił świetną bramkę z dystansu, w dodatku prawą nogą, ale przede wszystkim Sadlok wydaje się dobrze pasować do wymagań, jakie stawia przed defensorami Hyballa.

JEDENASTKA BADZIEWIAKÓW

W zasadzie chętnie dalibyśmy tutaj mróz, śnieg i generalnie pogodę, bo na pewno niejednemu nie utrudniła podboju muraw. Ale też obawiamy się, że nawet śnieżyca nie tłumaczy żadnego z poniższych występów.

Reklama

Do znudzenia będziemy powtarzać, że nie wiemy o ile więcej punktów miałoby Zagłębie Lubin, gdyby posiadało skutecznego napastnika. A tak ma Mraza, w którego mocno wierzy Martin Sevela, który faktycznie ma CV, które każe sądzić, że Słowak mógłby odpalić, ale Mraz zachowuje niebywałą konsekwencję pudłowania. Trzy zmarnowane setki z Lechem w dość – nazwijmy to – ordynarny sposób pozbawiły Miedziowych kompletu punktów.

DOBRE ZŁEGO POCZĄTKI?

Ofensywne trio uzupełnia Alex Sobczyk i Marcos Alvarez. Obu łączy to, że mieli naprawdę fajne wejście do ligi. Sobczyk, wydawało się, świetnie uzupełnia się z Jimenezem. Daje trochę więcej waleczności, fizyki, ale też ma dostatecznie dobry poziom techniczny. No cóż, z Podbeskidziem nie pomógł w żaden sposób. Alvarez z kolei w ogóle zapowiadał się na ligowego kozaka, potencjalną gwiazdę całych rozgrywek. Facet, który strzelał sporo w 2. Bundeslidze. Widać było też, że on chce decydować o Cracovii, był „pierwszy wszystko” w pierwszych tygodniach gry. Potem przypałętała się kontuzja, ale nie tłumaczy ona anonimowości tego zawodnika. Dla nas Alvarez to przykład takiej ogólnej mizerii Pasów – grono piłkarzy z niezłym ligowym potencjałem, ale jednak nie potrafiących go pokazać. Z podobnego nadania w jedenastce znajdziemy Fiolicia i Rodina. Potrafimy sobie wyobrazić, że w innym zespole dawaliby jakoś, ale gdzieś w szatni Cracovii razem ta grupa nie funkcjonuje.

QUO VADIS ŚLĄSKU I LECHIO

Dwa duety chwały podesłały Lechia i Śląsk. Haydary jest tutaj reprezentantem ogólnej ułomności ofensywnej gdańszczan, gdzie Pietrzak z Nalepą zrobili więcej w ataku niż Paixao, Saief, Kubicki, Gajos no i wspomniany Afgańczyk. Jego linijka w InStacie robi porażające wrażenie – 0 strzałów, 0 celnych podań kluczowycg, 31% celnych podań, 30% wygranych pojedynków, 1 udany drybling, 9 strat. Niemniej słaba gra Haydary’ego to trochę standard, bo mówimy o chimerycznym zawodniku. Gorzej dla lechistów, że Kuciak znowu zagrał źle. Co również zdarza mu się w tym sezonie zdecydowanie częściej niż zwykle. A mówimy o piłkarzu, który był jednym z najbardziej wpływowych w lidze, potrafił swoją grą ratować wielokrotnie kolegom cztery litery.

Podobnie jest z kandydatami ze Śląska. Po Tamasie nie spodziewaliśmy się nie wiadomo czego, ale Sobota? Wracał do swojego klubu, gdzie zna każdy kąt. Nie wracał w wieku emerytalnym, tylko wciąż w dobrym do grania. Poza tym nie wracał ani z piątej ligi hiszpańskiej, ani z trybun. On naprawdę grał i był szanowany w Sankt Pauli. Początek miał więcej niż dobry, wydawało się, że będzie liderem Śląska. I to Śląska, który będzie o coś walczył w tym sezonie. Zamiast tego jednak są takie mecze, jak ten z Piastem, kiedy Sobota raczej nakręca akcje rywali zamiast własnego zespołu. Tym razem znów był zamieszany w stratę gola, ale rzecz w tym, że takie sytuacje zdarzają się najlepszym, ale Sobota w swojej słabej grze jest regularny.

W jedenastce znajdziemy też dwóch młodzieżowców. Bieroński po prostu nie udźwignął meczu, wyróżnił się tylko żółtkiem i został szybko zmieniony – dalsze pozostawienie go na boisku groziłoby chyba asem kier. Gryszkiewicz poniżej oczekiwań, liczymy jednak, że to chwilowa obniżka, ogółem to niezły sezon Górnika.

Fot. FotoPyK

***

Jedenastkę kolejki wraz z widzami wybieraliśmy też w Weszłopolskich.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Inne kraje

Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]

Damian Popilowski
1
Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]

Kozacy i badziewiacy

Ekstraklasa

Vusković, czyli pieniądze w piłce nie grają [KOZACY I BADZIEWIACY]

Jakub Białek
17
Vusković, czyli pieniądze w piłce nie grają [KOZACY I BADZIEWIACY]

Komentarze

6 komentarzy

Loading...