Reklama

Ronaldo języczkiem u wagi w derbach baboli w obronie

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

02 lutego 2021, 22:51 • 3 min czytania 5 komentarzy

Gdybyśmy pili jednego shota za każdym razem, gdy w derby d’Italia ktoś popełnił błąd w obronie, to po pierwszej połowie leżelibyśmy pod stołem i nasłuchiwali komentatorów. Piłkarze Interu z Juventusem ścigali się na to, kto stworzy rywalom więcej szans bramkowych. Niby Juventus stworzył ich więcej, ale to gracze Interu wygrali to starcie pod względem jakości sprokurowanych okazji. Graczem meczu został piekielnie skuteczny Cristiano Ronaldo.

Ronaldo języczkiem u wagi w derbach baboli w obronie

Przedziwna była ta pierwsza połowa. Bo Inter w pewnym momencie miał ten mecz w garści. Zrealizował swój cel – objął prowadzenie, po znakomitej akcji w trójkącie Sanchez-Barella-Lautaro. I ekipa Conte wydawała się kontrolować to, co dzieje się na boisku. To nie tak, że mieli jakąś drastyczną przewagę i kreowali sobie sytuację za sytuację. Ale przycisnęli Juventus, nie dopuszczali ich nawet pod własne pole karne.

Ale później zaczął się festiwal wylewów w obronie gospodarzy. Na Reddicie furorę robi kanał EkstraklasaBoners, gdzie użytkownicy wrzucają – na styl naszej polskiej ligi – najbardziej kuriozalne sytuacje ze światowych boisk. No i Inter włączył taki tryb gry w defensywie, jakby chciał zdominować całe to sub-forum.

Pierwszy gol Juventusu? Bernardeschi wrzuca piłkę gdzieś na przeciwległą chorągiewkę narożną. Totalny brak zagrożenia dla bramki Interu. Tymczasem Young wpada na znakomity pomysł, by ciągnąć Cuadrado za rękę tuż przed bramką gospodarzy. Kolumbijczyk padł na ziemię, sędzia obejrzał sytuację na wideo i wskazał na wapno. Rzut karny pewnie (o mamo, i to jak pewnie!) wykorzystał Ronaldo. Bomba pod poprzeczkę, w sam środek bramki. Nawet jeśli Handanović stałby w tym miejscu, to ten strzał przełamałby mu pewnie ręce.

Drugi gol? Jeszcze zabawniejszy kabarecik. Inter ma piłkę, wycofuje ją w stronę własnej bramki. Bastoni robi ruch do piłki, ma Ronaldo na plecach, więc wycofuje piłkę jeszcze głębiej – do bramkarza. Sęk w tym, że bramkarz stał już obok niego. Handanović zaliczył mijankę, Ronaldo miał pustą bramkę i strzałem odbitym od słupka dał gościom prowadzenie.

Reklama

Mina Conte po dwóch dwóch straconych bramkach wyrażała coś między niedowierzaniem, stanem przedzawałowym, a morderczym szałem.

Juventus miał swój wynik. Ale okazał się być niezwykle koleżeński – zrewanżował się Interowi niemal identycznymi błędami w defensywie. Powiedzieć, że momentami ekipa Pirlo broniła się desperacko, to nic nie powiedzieć. Inter napierał właściwie przez całą drugą połowę. I ileż było tych kapitalnych szans…

  • Alexis Sanchez miał pustą bramkę po stracie Bentancura, ale z linii wybił piłkę Demiral
  • Darmian miał totalną setkę, ale strzelił zbyt blisko Buffona i ten świetną interwencją zatrzymał to uderzenie
  • Lautaro pomylił się nieznacznie przy strzale z dystansu
  • Barella strzelał w ekwilibrystyczny sposób

Okazja za okazją. Ale albo Inter był nieskuteczny, albo cuda wyprawiał Buffon (choć przy golu Lautaro zawalił), albo spod ziemi wyrastali na linii bramkowej stoperzy.

Nie ma co się czarować – to nie był dobry mecz Juventusu. Ale to też nie był dobry mecz Interu. Dla postronnych widzów to było show godne poświęcenia wieczoru – bo dużo się działo, były szanse bramkowe, piłkarze też wycinali się równo z trawą, na boisku iskrzyło (aż dziewięć żółtych kartek). Zadecydowała skuteczność w wykorzystywaniu błędów rywali.

Inter tego nie robił, a Juventus miał Cristiano. Ma też dogodny wynik przed rewanżem, który zostanie rozegrany 9 lutego.

Inter – Juventus 1:2 (1:2)

Lautaro Martinez (9.) – Cristiano Ronaldo (26. i 35.)

Reklama

fot. NewsPix

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

5 komentarzy

Loading...