
weszlo.com / Weszło

Opublikowane 22.01.2021 17:26 przez
Paweł Paczul
– W Sheratonie pewna pani prowadziła kwiaciarnię i mówiła po angielsku. Gdy Leo nie miał nikogo wokół, a zobaczył, że w gazecie jest napisane słowo „Beenhakker”, to sobie je podkreślał, szedł do kwiaciarni i pytał się, co to znaczy, co tutaj napisał Roman Kołtoń? Ona mu mówiła: – Nie chciałby pan tego usłyszeć – wspomina Bogusław Kaczmarek, z którym rozmawiamy między innymi o życiu zagranicznego selekcjonera w Polsce. Ale nie tylko. Zapraszamy.
Dlaczego polscy szkoleniowcy – nie wszyscy – nie lubią zagranicznych trenerów?
Nie wiem, czy nie lubią. Gdy pracował tutaj Leo Beenhakker, to nie wszyscy, ale wielu żyło historią. Oczywiście trzeba mieć do niej olbrzymi szacunek, natomiast życie toczy się dalej, tak jak toczyło się po sukcesach Górskiego, Gmocha, mimo większych oczekiwań na mundialu, czy Piechniczka. Przyszedł jednak zagraniczny trener i musiał się liczyć z tym, że będzie miał na grzbiecie bardzo poważnych recenzentów. I oni często go krytykowali, mówiło się nawet o niechęci albo braku akceptacji. Była na przykład taka sytuacja, że Wydział Szkolenia zarekomendował do sztabu trenerskiego Darka Dziekanowskiego, co nie mogło dziwić, skoro Dziekanowski pracował w drużynach młodzieżowych. Tyle że były jeszcze inne kandydatury, ale Beenhakker wynalazł sobie kogoś takiego jak Bobo Kaczmarek.
I to już zirytowało polską myśl szkoleniową.
Trudno powiedzieć, bo ja członków Wydziału Szkolenia bardzo dobrze znałem, natomiast biorąc pod uwagę tę sporą cenzurę, było widać, że Beenhakker będzie miał trudne zadanie. Tym bardziej po jego początku. Jeden z wybitnych byłych polskich piłkarzy przed meczem z Serbią, a po meczu z Finlandią, w wywiadzie wysyłał nas na księżyc. Nie tylko Beenhakkera, ale cały sztab. Takie czasy. Nie chcę przywoływać zarobków Leo, natomiast ludzie w sztabie pracowali za śmieszne pieniądze. Ja rozpocząłem pracę na pełnym etapie de facto po meczu z Portugalią, wcześniej to byłą umowa-zlecenia o wartości ośmiu tysięcy netto. Wie pan, ile wówczas w Ekstraklasie zarabiał trener z takim stażem jak ja?
Więcej.
Między 30 a 40 tysięcy złotych. Ale nie o to chodzi. Ja tego nie traktowałem może jaką misję, ale jako ukoronowaniem mojej pracy. Miałem 56 lat, natomiast trener uczy się całe życie.
Jak do takich słów i reakcji, choćby o wysyłaniu na księżyc, podchodził Beenhakker?
On był bardzo skrupulatny. W Sheratonie pewna pani prowadziła kwiaciarnię i mówiła po angielsku. Gdy Leo nie miał nikogo wokół, a zobaczył, że w gazecie jest napisane słowo „Beenhakker”, to sobie je podkreślał, szedł do kwiaciarni i pytał się, co to znaczy, co tutaj napisał Roman Kołtoń? Ona mu mówiła: – Nie chciałby pan tego usłyszeć. W tej anegdocie pada nazwisko Romana, natomiast Krzysiek Kosedowski, którego pozdrawiam, już dzisiaj powinien wziąć na kilka lekcji samoobrony arystokrację polskiej dziennikarki. Powinni trenować uniki, bo z tego co wyczytałem w „Przeglądzie Sportowym”, Sousa ma niezły lewy prosty.
Ale dziennikarze to jedno, skąd niechęć trenerów?
Leo często powtarzał jedno. Nie wracajmy do roku 1982, skupmy się na tym, co zrobić, żeby polska piłka wróciła do lat świetności. Bo ją na to stać – mamy zdolnych ludzi, tyle że wiele rzeczy trzeba zmienić. Oczywiście wielu osobom to nie pasowało i od początku dochodziło do różnego rodzaju utarczek. Dysonans między tym, czego oczekiwał Leo od środowiska, a tym, czego oczekiwało środowisko od niego był ogromny. Myślę, że Leo często nie był dłużny na różne rodzaje słowa krytyki. Między innymi chodzi mi o jego zdanie o drewnianych chatkach.
Pan mówi „utarczek”. Beenhakker mówił o Piechniczku: „dla mnie to nikt”. Mocno tam szli.
Nie było to na pewno fortunne sformułowanie. Padały tam ciężkie słowa. Powiem panu, jak odbierało go środowisko, bo publika po meczach eliminacyjnych go kupiła. W 2007 było organizowana kursokonferencja w Warszawie. Leo przekazał mi, że został bardzo późno o tym poinformowany, zaplanował urlop i go nie będzie. Poprosił, żebym go zastąpił. Kursokonferencję prowadził Jerzy Engel, zebrała się cała śmietanka polskiej myśli szkoleniowej, Leo upoważnił mnie, bym przedstawił krótką ocenę tego, co zrobiliśmy z kadrą i co zamierzamy robić dalej. Na dużym ekranie wyświetlił się „schedule” do omówienia i punkt numer pięć: „Bobo Kaczmarek w imieniu trenera Beenhakkera przedstawi plany reprezentacji”. Absencja Leo została niedokładnie wytłumaczona i zaczął się atak, że Beenhakker nie szanuje polskich trenerów. Wyskoczył Franek Smuda.
– Jak to jest możliwe, że jest średnie zainteresowania ze strony selekcjonera polską piłką?!
Franek prowadził Lecha, ja na niego jeździłem, bo takie miałem obowiązki ze względu na podział mapy. Franek mówił:
– Jesteśmy niedoceniani, jest słaby kontakt!
– Franek – odpowiadam – ja jestem praktycznie co drugi tydzień u ciebie na meczu.
– Z tobą to się spotykam 20 lat!
No i co mogłem powiedzieć, panie Pawle. Tak to się wszystko odbywało.
W nie najlepszej atmosferze.
A, był jeszcze taki mecz. Z inicjatywy PZPN-u po śmierci górników w Rudzie Śląskiej, powstał pomysł meczu reprezentacji Śląska na reprezentację Polski. Ale taki „gabinet cieni”, z którego wyszedł na przykład Kuba Wawrzyniak na lewą obronę. Pojechaliśmy, zagraliśmy, by uczcić pamięć górników i zebrać pieniądze dla ich rodzin. Typowa akcja charytatywna. A gdyby pan widział ten mecz… Iskrzyło, jak byśmy grali decydujące spotkanie o awans do mistrzostw Europy. „Zbiegiem okoliczności” reprezentacje Śląska prowadził Antoni Piechniczek. Całe szczęście, że skończyło się remisem 1:1.
To wszystko mocno irytowało Beenhakkera?
Każdy człowiek ma swój układ nerwowy. Czy znajdziemy człowieka, który lubi, jak go się krytykuje, wytyka błędy i post factum mówi: „a nie mówiłem?”. On był niezwykle drażliwy. Holendrzy to inna mentalność. Wejdźmy w historię: to małe państwo, a w podbojach kolonialnych oni i Belgowie wymordowali połowę Afryki. Nie mówię, że Beenhakker był mordercą, ale oni mają mentalność konkwistadorów. Ja poznałem Holendrów, bo przez lata obserwowałem ich pracę. Oni ze swoimi wynikami uważali, że mają patent na mądrość piłkarską. A taka nie istnieje, trzeba brać pod uwagę okoliczności.
Oni konkwistadorzy, my: nie będzie nam obcy mówił, co mamy robić.
Kiedyś była śpiew patriotyczna – nie będzie Niemiec pluł nam w twarz. Nie chciałbym tego odnosić do tego, ale wiele rzeczy było niepotrzebnych. Zarówno z jednej, jak i z drugiej strony. Natomiast Leo miał duże poczucie własnej wartości.
Trzeba przyznać, że też nas momentami nie szanował, mówię tutaj choćby o współpracy z Feyenoordem.
Zostało popełnione wiele błędów. Leo rósł w siłę. Dostąpił wszelkich zaszczytów – był wyróżniany sportowo, czy przez prezydenta Kaczyńskiego. Od tej strony czuł się dowartościowany. W momencie awansów do finału Euro 2008, ta krytyka ustała. A pamięta pan, jaki był wtedy skład.
Słaby.
Sześciu podstawowych piłkarzy nie pojechało, zastępcy może w przyszłości mieliby szansę dać taką jakość, ale jeszcze nie wtedy. W każdym razie powiedział pan, że Leo sobie zapracował na krytykę. I tak, padło wiele niepotrzebnych słów. Leo mógł być wykorzystany w innym wymiarze dla polskiej piłki. Doszło do takiej sytuacji: był kurs na licencję PRO na AWF-ie. Leo miał poprowadzić pokazowy trening. Zrobił to, natomiast później powiedział o boisku, że bałby się tam wyprowadzić psa, bo zwichnąłby sobie nogę. Był zniesmaczony. Ale to są właśnie te szczegóły w komunikacji, zwróćmy uwagę na odezwę Sousy do polskiego narodu! Bóg, honor, ojczyzna!
Będzie mu łatwiej, gdy Piechniczek, Engel, Smuda i inni z tamtego środowiska są na marginesie?
Umówmy się co do czegoś innego. Jurek Brzęczek zostawia bogaty i różnorodny materiał ludzki…
… nie no, on ich nie urodził.
Przepraszam, ale dwa i pół roku ich prowadził.
Kogoś musiał, ja bym też powołał Modera.
Zostawmy to. Obojętnie w jakim stylu to robił. Ja chcę zwrócić uwagę na inny problem środowiska. Patrzę na sztab i brakuje mi jednego Polaka. Gościa, który ma potencjał, chce się uczyć i zbierać doświadczenie, a potem przejąć zespół. Jak pan myśli, kto mógłby być tym Polakiem?
Piotr Stokowiec?
A dla mnie takim kandydatem jest Jacek Magiera. Od wielu lat w polskiej reprezentacji, wcześniej prowadził Legię. Mądry gość, który chce się uczyć. Ktoś mówi, że za spokojny i za szybko osiwiał. Nie! Są nazwiska, które mają swój dwór dziennikarzy. A legitymacja ich dokonań i ocena wartości moralnej, ograniczają ich możliwości pracy w reprezentacji. Niech pan sobie resztę dopowie. Natomiast uważam, że w tym sztabie powinien być polski pierwiastek. Jak pan myśli, dlaczego Beenhakker wziął mnie? Ja miałem 56 lat.
Nie tak dużo.
Wziął mnie, bo popatrzył na przebieg mojej działalności i ilu moich zawodników grało w różnych reprezentacjach. A wcześniej znaliśmy się średnio. No i dla niego było ważne, że ja tych piłkarzy znam, bo praca w reprezentacji polega na wypracowaniu ścisłych relacji. Beenhakker potrafił wykorzystać mnie, Dziekanowskiego, Nawałkę. My mieliśmy kontakt emocjonalny z tymi piłkarzami. I Leo mówił: – Bobo to jest taki trener, który wie, jak się wabi pies teściowej Krzynówka. Natomiast chciałbym podkreślić: cieszmy się, że mamy nowego selekcjonera, róbmy wszystko, by mu pomóc. Żeby był top, a nie topless.
No, Engel już wystrzelił, że Sousa tylko spija śmietankę po Brżęczku.
Ma prawo do swojej opinii i można się z nią zgadzać lub nie. On tak uważa i tyle. Lepiej mówić o innych kwestiach, jak Magiera w sztabie. Dobrze byłoby, gdyby ktoś taki się w nim znalazł. Ten sztab jest bardzo rozbudowany. Takiego komfortu pracy nie miał żaden trener. Słabością Jurka Brzęczka był jego sztab.
Bardzo niedoświadczony.
Radek Gilewicz – fajny chłopak, mądry, komunikatywny, ale doświadczenia trenerskiego w zasadzie nie ma. Kolega z Olimpii – Mazurkiewicz…
I kolega Woźniak – z „pewną” przeszłością.
I kolega Woźniak. Mądrym człowiekiem jest Hubert Małowiejski, który powinien zostać. To pierwsze źródło informacji techniczno-taktycznej. Natomiast nie szukajmy przeciwności. Prezes Boniek mówi, że głęboko przeanalizował całą tę sytuację. Ale jego dużym atutem jest intuicja. I jeżeli dobrze zrozumiałem, to intuicja po tej analizie pomogła mu podjąć decyzję. Jednak ja bym się zastanowił, czy tej intuicji nie pomógł słynny „monolog” Lewandowskiego po meczu z Włochami. Napoleon miał 100 dni jak uciekł z Elby, teraz są trzy miesiące ważne dla Sousy.
Rozmawiał PAWEŁ PACZUL
Fot. Newspix

Opublikowane 22.01.2021 17:26 przez
Jacek Magiera Lansowane beztalencie trenerskie przy kazdej nadazajacej sie okazji Teraz rowniez czysto po polsku Bez odpowiedzialnosci a kasa leci
Ty amikowcu! Ty byś wolał pewnie Rumaka Magiera idealny kandydat
Ten sam mierny poziom.
Kaczmarek to mądry facet. Miło się czyta myśli rozsądnych ludzi.
Nie wiem, czy mądry… Wiem, że całował Leo po rękach i nadal robi z niego boga, a siebie kreuje na dotkniętego bożą łaską. Barwnie snuje opowieści, bo w tym jest świetny. Ale ile jest w nich prawdy, a ile mitów…?
ty chyba kur… nie czytałeś tego wywiadu, albo jesteś piłkarskim debilem
Magiera, 2016 – Sosnowiec , 2016-2017 Legia. 1.5 roku doświadczenia w piłce klubowej. Rezerw nie liczę i młodych z U19 bo nikogo oprócz PZPNu nie obchodzą.
Kiedyś promowano teoretyków polskiej myśli szkoleniowej Stefana Majewskiego i Ulatowskiego. Dziś Leśne dziady próbują nam wmówic, że ten Magiera jest przyszłością, na podstawie 1.5 roku pracy o punkty. W dodatku w Legii gdzie wystarczy nic nie spieprzyć a teraz w U19 które jest spokojnym sanatorium dla trenerów. Bardziej teoretyk wykładowca niż trener praktyk. Z jego spokojnym charakterem szybko zniszczyłyby go media jak Brzęczka czy Fornalika.
Po Brżęczku? Bolą oczy.
to idz do okulisty
Nie będę komentował tego wywiadu. Powiem tylko tyle, że Bogusława Kaczmarka niezwykle szanuję i z sentymentem wspominam czasy, gdy prowadził (dwa razy) olsztyński Stomil, bo choć nie były to łatwe sezony, to robotę robił znakomitą.
Panie Bogusławie, życzę dużo zdrowia.
Taa? To może przypomnij sobie, jak wówczas została z Holandii przywieziona kasa za transfer Małkowskiego do Feyenoordu… I co z tego później wynikło…
O jakich sześciu podstawowych piłkarzach, którzy nie pojechali na Euro mówi Kaczmarek? Przeglądam kadrę na EURO 2008, przeglądam na transfermarckie nasze składy z meczów eliminacyjnych i widzę, że z tamtej grupy na turniej nie pojechali tylko Błaszczykowski (kontuzja) i Sobolewski (koniec kariery reprezentacyjnej). Na siłę można uznać Matusiaka za podstawowego gracza, ale on został odpalony na zgrupowaniu tuż przed EURO. Bobo chyba chce usprawiedliwić te nasze słabe występy.
Bronowicki, Żurawski (45 minut i rozsypka)
Wszystko fajnie, tylko po jakiemu pan Jacek bedzie sie z reszta sztabu porozumiewal, skoro jest niepisaty i nieczytaty w zadnym innym jezyku oprocz polskiego?
A skąd masz takie informacje, że nie operuje żadnym innym językiem?
Jeb.lem ze smiechu.
a ile on ma latek ten magiera?
Dobry pomysł
Nie no, żadnych polskich asystentów w kadrze, nic nie pomogą, a jeszcze puszczą się z dziennikarzami i będą wynosić informacje z szatni i ze zgrupowań…
Jacek Magiera to niech najpierw potrenuje chociaż połowę ilości klubów, co Sousa to pogadamy o jego udziale.
nie lubią, bo są słabsi i mniej utytułowani. polacy to zakompleksiony naród i zresztą ma do tego powody, bo brak kompleksów to u nas zwykle słoma z butów. nie umniejszając dokonaniom.
Magiera??? Ta miękka Faja?
Akurat Magiera jest mocno forowany przez PZPN, niczym kiedyś w RFN, gdzie następny selekcjoner był już przy sztabie. Na pewno są jakieś leśne ludziki, które widzą Magierę jako selekcjonera, ale problem jest taki, że wieczne asystowanie może się odbić czkawką. Choć nie zdziwię się, że w przypadku niewypału z Sousą to Magiera będzie opcją rezerwową po taniości. Chyba, że Lewandowski się postawi i zagrozi końcem kariery w reprze?
Jacek Magiera – młody talent, tak jak ci nasi 24-letni piłkarze – wieczne młode talenty 😉
Magiera? HA HA HA HA. Pokazał klasę na MŚ U-20
A Brzęczek pokazał…
Hmm… nie mam ochoty o tak późnej porze liczyć ile w 2006 roku znaczyło 8 czy 30-40 tys. zł. ale to były czasy naprawdę niskich zarobków. A tutaj wywiad, gdzie dowiadujemy się, że w ekstraklasie wtedy płacili 30-40 koła na miesiąc. Skoro za gówno grę płacili takie pieniądze, to ja się nie dziwię, że głód sukcesu dotyczył tylko utrzymania stołka. A Bobo, o którym duża część kibiców dowiedziała się tylko dlatego, że go Leo do sztabu wziął, to mógłby przemilczeć, że pracował za marne 8 tysięcy, gdzie lwia część kibiców nie wiedziała ile to jest (przypominam – minimalna wtedy chyba oscylowała w granicach 1 000 złotych albo i mniej!)
Polska jest naprawdę w formie. Krytyka Paulo Sousy pojawiła się w momencie ogłoszenia jego nazwiska (dosłownie, jeszcze na lajwie, pierwszy dziennikarz dopuszczony do głosu od razu pojechał Sousę). Wystarczyła doba, żeby pojawili się doradcy.
Ale jaką wartość wniesie Magiera do składu? Ma się uczyć, czy przeszkadzać? Kadra jakąś korzyść z jego wiedzy odniesie, czy to prezent dla Jacka? Bo młody zdolny i chce się uczyć? Już się Jurek miał uczyć i się nie nauczył.
„Są nazwiska, które mają swój dwór dziennikarzy. A legitymacja ich dokonań i ocena wartości moralnej, ograniczają ich możliwości pracy w reprezentacji” .Brawo Bobo !
Co do tego ,ze Polscy trenerzy w wiekszosci nie przepadaja za trenerami zagranicznymi!?
Nie jest to zwiazane z zawodem trenera a z ogolnym podejsciem Polakow do tzw”obcych”.!
Jednak w momencie gdy ten „obcy” nie daj boze osiagnie sukces czy w zawodzie trenera jak swietny dla mnie LEO czy na innej plaszczyznie np.awans w pracy,wygranie konkursu czy na uczelni czy w firmie.Lub zdobedzie powodzenie u plci przeciwnej….Ooooo to wtedy wyjdzie szydlo z worka w postaci:deprecjonowania sukcesu lub konfabulacji w postaci przypisywania sobie zaslug.Zaczyna sie utrudniac czy zycie czy kariere a o szacunku nawet nie ma mowy!!!
Tolerancji i kultury osobistej wymaga szacunek do samego siebie.Typowy Polak nienawidzi wszystkich nie polakow i wkurw.ia go jakikolwiek kogokolwiek SUKCES!!!!!!
P.s Do pana Kaczmarka pelna zgoda,procz tego by do sztabu trenerskiego musial nalezec Polak!!
W 2 czy nawet 4 lata zaden juz zatruty polska szkola trenerska kuleszoweczka trener polak nie nauczy sie zawodu!!!!! A dwa jesli zmienimy w przyszlosci obecnego selekcjonera Souse i to bez wzgledu na to jaki rezultat otrzymamy!!! Jedynym logicznym zastepca bedzie zakontraktowanie jeszcze lepszego fachowca z zagranicy!!! No kur.wa dla mnie BOBO to jest oczywista oczywistosc!!!
Trener Polak i co my mamy byc wiecznie druzyna bez taktyki.Przeciez to skad bedzie trener to ja mam w du.pie tu chodzi o reprezentacje Polski w pilce noznej.Ona posiada znacznie wieksza wartosc jakosci na rynku pilkarskim-moim zdaniem na top 10 w europie a nasz najlepszy trener Polak-poniewaz trenujemy tylko krajowe druzyny wiec latwo ocenic jego jakosc na top 30!!!! I moze to porownanie nie wynosi 1:1 to i tak JEST TO PRZEPASC JAKOSCI co oznacza ZERO SZANS NA SUKCES gdy prowadzi Cie fachowiec z taka jakoscia.
Nie Magiera tylko Dorna.
Tak, tak najlepiej z Bobo w duecie. Ten tytuł to poziom faktu i se. Weszło, nie idźcie tą drogą. Bobo nie powiedział nic mądrzejszego w wywiadzie?
Magiera tak, ale gdzie Vadis
??
Benhaker miał jakieś osiągnięcia, a ten Zołza to chyba z olx go Boniek wziął.
Magiera 4 miesiące trenował Zagłębie, rok Legię – to wszystko, więcej chętnych na jego usługi nie było, więc od paru lat melinuje się w PZPN i psuje młodzież. Jeśli już miałby być przy kadrze polski stażysta, niech to będzie ktoś rokujący i mający doświadczenie w trenerce – rok i 4 miesiące Magiery przez całą karierę to kpina. To że, że leśne dziadki lansują go na przyszłego selekcjonera, powinno być ostatecznym powodem, by nigdy nim nie został.
to grzeczny chłopak jest, dzień dobry na korytarzu mówi, teczkę za Stefkiem Majewskim ponosi, nie pije, odwiezie po melanżu, należy się chłopakowi!